Ten wpis sprowokował jeden z wykładowców, zaskoczony faktem, że w protokołach widnieją nazwiska osób, których nigdy nie oglądał na oczy. (Panie profesorze lub doktorze :-) dziękuję za komentarz i już wyjaśniam).
Najpierw wyjaśnijmy może jak działa ten system naczyń połączonych.
Kiedy student zapisuje się na przedmiot (deklaracja), to na jego koncie pojawia się dany przedmiot (i miejsce na ocenę) a w wirtualnym protokole wykładowcy pojawia się nazwisko studenta (i miejsce na ocenę)
Ważne jest, żeby oficjalnie zapisać się na przedmiot - jeśli student tego nie dopilnuje, to jego nazwisko nie pojawi się w protokole i mamy pierwszą możliwą dziurę. Równie ważne jest, żeby się oficjalnie wypisać z wykładu (w razie rezygnacji), bo w przeciwnym razie nazwisko studenta pojawi się w protokole i wykładowca nie wie, co zrobić z taką martwą duszą.
Tu mamy odpowiedź, dlaczego w protokołach widnieją czasem nazwiska ludzi, których wykładowca nie miał zaszczytu nigdy zobaczyć na wykładzie. Zapewne:
- zapisali się, a po rezygnacji nie dopilnowali, żeby wypisać się z wykładu lub
- skorzystali z wywalczonego przez studentów prawa studiowania bez konieczności bywania na wykładach (tego nawet nie chce mi się komentować).
Pierwszy przypadek należy tępić, ponieważ student, który zapisuje się i po rezygnacji nie wypisuje z przedmiotu, często blokuje miejsca, na które czekają inni studenci (to poważny problem w przypadku małych grup o limicie osób). Ja osobiście - jako wykładowca - tępię taki obyczaj w najprostszy możliwy sposób: jeżeli student nie pojawił się ani w pierwszym ani w drugim terminie sesji - stawiam ocenę niedostateczną i zamykam protokół. Jeśli studentowi zabrakło czasu na wypisanie z przedmiotu, to będzie musiał potem znaleźć czas na wyplątanie się z dwójki.
Drugi przypadek (student "studiuje", ale jest niepraktykujący) jest niestety zgodny z naszym regulaminem. Ale już nieobecność na obu terminach egzaminu - nie! Wykładowca powinien zrobić to samo, co w pierwszym przypadku: jeśli jest nazwisko w protokole, a student nie pokazał się na egzaminie w pierwszym ani drugim terminie - wstawiam ndst, zamykam protokół i składam w Dziekanacie.
Zamknięcie protokołów (zarówno w I jak II terminie sesji) jest konieczne - nawet jeśli wykładowca ma w protokole studentów, który na oczy nie widział. I nawet jeśli jest litościwy i w drugim terminie nie wstawił ndst. Należy wtedy zamknąć protokół choćby z pustym miejscem na oceny.
Studenci perfekcyjnie potrafią wykorzystywać luki w naszym dziurawym systemie: wiedząc, że wykładowcy zwlekają z protokołami - wmawiają nam np., że wykładowca nie ustalił terminu, albo nie przyszedł na egzamin, albo nie pojawił się na konsultacjach, albo od roku nikt go nie widział. Pole dla bajeczek jest bardzo szerokie, ale jeśli wykładowca faktycznie nie zagląda do systemu protokołów - to nie mogę wiedzieć, czy studenci mówią prawdę, czy nie.
Studenci perfekcyjnie potrafią wykorzystywać luki w naszym dziurawym systemie: wiedząc, że wykładowcy zwlekają z protokołami - wmawiają nam np., że wykładowca nie ustalił terminu, albo nie przyszedł na egzamin, albo nie pojawił się na konsultacjach, albo od roku nikt go nie widział. Pole dla bajeczek jest bardzo szerokie, ale jeśli wykładowca faktycznie nie zagląda do systemu protokołów - to nie mogę wiedzieć, czy studenci mówią prawdę, czy nie.
Bywa też tak, że wpisujemy studenta z warunkiem na kolejny semestr. Albo grozi mu skreślenie z listy studentów, a student broni się, bo przecież "zdał, tylko wykładowca nie wypełnił protokołu". Ponownie - nie mam jak sprawdzić, czy to prawda, czy nie - protokół jest jedynym dokumentem, na jaki mogę się powołać.
No i wreszcie: dlaczego za niedbalstwo i nieterminowość wykładowców mają ponosić konsekwencje studenci, którzy (przypadek z obecnego semestru) - trzy tygodnie czekają z gotową pracą mgr na możliwość jej złożenia, a ciągle nie uzyskali absolutorium...
No i wreszcie: dlaczego za niedbalstwo i nieterminowość wykładowców mają ponosić konsekwencje studenci, którzy (przypadek z obecnego semestru) - trzy tygodnie czekają z gotową pracą mgr na możliwość jej złożenia, a ciągle nie uzyskali absolutorium...
"Wykładowca powinien zrobić to samo, co w pierwszym przypadku: jeśli jest nazwisko w protokole a człowiek nie pokazał się na egzaminie - wstawiam ndst, zamykam protokół i składam w Dziekanacie. "
OdpowiedzUsuńTo wtedy wykładowca łamie regulamin. Naprawdę warto łamanie regulaminu wspierać na blogu?
Bo:
"§ 38
1. Student ma prawo do składania egzaminu w dwóch terminach, co oznacza, że:
1)
2)>>> w przypadku gdy student nie przystąpił do egzaminu w terminie I, nie otrzymuje oceny
niedostatecznej z powodu nieobecności na egzaminie<<<<, przysługuje mu prawo do
zaliczania przedmiotu w II terminie, lecz nie jest uprawniony do poprawkowego
terminu egzaminacyjnego w razie niezdania egzaminu w II terminie, z zastrzeżeniem
ust. 3."
odpowiedź jak poniżej - chodzi oczywiście o II termin. Nikogo nie namawiam do łamania regulaminu, choć w interesie studentów w kilku punktach warto byłoby to robić... (ale to inna para kaloszy)
UsuńJa rozumiem, że chodzi o II termin. Jeżeli student nie pojawia się zarówno na I, jak i na II terminie, to wtedy można postawić ndst - zgodnie z regulaminem.
OdpowiedzUsuńWracają do meritum, to bardzo dziękuję za odpowiedź. Z tym, że w komentarzu odnośnie zamykania protokołów napisałem, że dużym dla mnie ułatwieniem byłoby, gdyby na skrzynkę "sgh-a" przychodziła informacja, iż mam jakieś protokoły do zamknięcia. Swoje przedmioty z semestru letniego rozliczam w czerwcu - zaliczeniem jest przeprowadzenie projektu, a nie egzamin i po prostu we wrześniu/październiku nie sprawdziłem protokołów na WD i tak, jak pisałem, dopiero po przeczytaniu wpisu na tym blogu "zaświtała" mi myśl, że może sprawdzę co tam słychać na WD. No i znalazłem 2 otwarte protokoły z 2 studentami, których co prawda na zajęciach nie widziałem, lecz z drugiej strony nie usprawiedliwia mnie to, iż protokołów nie zamknąłem. Gdybym wiedział, że mam jakieś otwarte protokoły, to bym je na pewno zamknął w terminie.
Wiem, że w Koźmińskim, gdy studentom jest odwoływany wykład lub zmieniana sala, to są o tym automatycznie powiadamiani SMS-em. Ja bym chciał tylko dostawać maila, że mam jakieś zobowiązania formalne wobec Dziekanatu. Z biblioteki SGH-a dostaję monity, że zbliża się termin oddania książki, więc zakładam, że z technicznego punktu widzenia jest to możliwe.
Prawie wszystko jasne :-)
OdpowiedzUsuńNie wiem tylko, jak to możliwe, że w I terminie na protokole nie było nazwisk a pojawiły się w II terminie. Jednak dopóki nie da się Pan zaprosić na kawę do dziekanatu - nie wyjaśnimy tej zagadki.
A co do wpisywania dwójek - oczywiście - chodzi o II termin - każdy student ma prawo do II terminów egzaminu. Jeśli z I terminu nie skorzysta z przyczyn uzasadnionych (np. pobyt w szpitalu) to nadal zachowuje prawo do dwóch terminów.
Pewnie problemem jest to, że nie wpisuję ocen ndst, tylko zostawiam puste miejsca. I stąd studenci z I terminu z pustymi miejscami przeskoczyli do II terminu. W każdym razie protokoły również w wersji papierowej już są złożone w dziekanacie :).
OdpowiedzUsuńPani Dziekan,
OdpowiedzUsuńjako absolwent, który wszystkie egzamin zdał zupełnie przyzwoicie w pierwszym terminie, jestem przerażony/oburzony wpisywaniem studentom nieobecnym dwukrotnie na egzaminie dwójek w sesji poprawkowej. Na jakiej podstawie Pani wpisuje ocenę niedostateczną z powodu nieobecności na egzaminie w sesji poprawkowej? Ocena odzwierciedla stopień spełnienia kryteriów zaliczenia przedmiotu, wynikających z programu nauczania. Tymczasem nieobecność powoduje, że nie można ocenić, na ile student/ka spełnił/a te kryteria. Tak długo, jak student nie usprawiedliwi nieobecności i nie uzyska stosownej zgody dziekana, nie będzie mógł przystąpić do egzaminu w przedłużonej sesji. Wówczas - bez względu na swoją nawet ogromną, ale nieujawnioną wykładowcy wiedzę - student/ka powtarza przedmiot/semestr albo wręcz wylatuje ze studiów (jeżeli nie wystąpi o warunek albo dziekan z jakiegoś powodu się na takie rozw. nie zgodzi).
Rozgraniczenie jest, moim zdaniem, proste:
"przystąpienie do egz. + niespełnienie kryteriów zal. przedmiotu" = ndst,
"przystąpienie do egz. + ściąganie" = ndst + postępowanie dyscyplinarne,
"nieobecność na egzaminie" = brak oceny => topniejące szanse na zaliczenie przedmiotu (i semestru).
Odrębną sprawą jest oczywiście nieobecność z powodu niezaliczenia ćwiczeń i niedopuszczenia do egz. Wówczas ndst jest dla mnie zrozumiałe.
Z wyrazami szacunku
Jeśli student w ciągu dwóch terminów sesji nie zdołał "ujawnić swojej ogromnej, ale nieujawnionej wiedzy" - oceniam ją na ndst. Jeśli usprawiedliwi nieobecność - dostanie zgodę na przedłużenie sesji i wówczas "ujawni swoją ogromną wiedzę".
OdpowiedzUsuńW ciągu 15 lat pracy nie zdarzył mi się przypadek studenta, który miałby choćby rudymentarną wiedzę i dwa razy nie podszedł do egzaminu. Natomiast zdarzyło się w sumie kilkudziesięciu studentów, którzy "zapomnieli" się wypisać...
Jeśli student nie usprawiedliwi nieobecności (a dostał u mnie dwójkę) - ma warunek (oczywiście odpłatny) i to jest konsekwencja blokowania miejsca na wykładzie, które mogło być wykorzystane przez innego studenta. Nie widzę innej możliwości wykluczenia sytuacji, kiedy student beztrosko zapisuje się na wykład, po czym znika bez śladu. Przecież to jest koszt dla uczelni (tym bardziej jeśli takich studentów jest kilku i z ich powodu rusza wykład, który normalnie byłby podlimitowy i nie zostałby uruchomiony). Jeśli wykładowca wpisze dwójkę - koszt poniesie student płacąc za warunek. Sytuacja jest fair, ponieważ student nie powinien dopuścić do takiej sytuacji - może oficjalnie wypisać się z wykładu (II termin deklaracji) i nie blokować miejsc innym.
Dodam jeszcze, że takie beztroskie ptaki powodują, że czasem rusza grupa (na liście jest np. 18 osób) a na wykładzie wykładowca stwierdza, że potwierdza swoją obecność zaledwie 11 osób. Wykładowca ma wtedy prawo (często z niego korzysta) zamknąć wykład (nie ma bowiem obowiązku pracować za niepełną stawkę). W efekcie inni studenci, którzy zapisali się "na poważnie" nagle dowiadują się, że wykładu nie ma i zostają na lodzie. Mają sporo szczęścia jeśli wykładowca przynajmniej zgodzi się na indywidualne prowadzenie zajęć.
Jeśli Pana nie przekonałam to trudno - nie widzę innego sposobu uświadomienia studentom, że ich decyzje wiążą się z kosztem, niż zmusić ich do ponoszenia tych kosztów...