Dwa dni temu ukazał się październikowy numer "Gazety SGH" a w nim w aż czterech miejscach wzmianki o blogu DSM. No dobrze, przyznaję, że połowa to nasza sprawka.
Pierwsza wzmianka to wspólny artykuł Dziekan(ki) Kachniewskiej i mój (DSM zaprasza na drugą stronę okienka, s. 24 i 29) opisujący działanie bloga przez pryzmat pierwszego tygodnia. Sporo jest zatem o powodach założenia bloga, o obawach i nadziejach, a także o bieżących kwestiach, które ówcześnie spędzały nam sen z oczu.
Druga wzmianka pojawiła się nieco wcześniej w ramach cyklu "Z dziekańskiego biurka" (s. 18). Dziekan(ka) Kachniewska opisuje sprawy bieżące związane z funkcjonowaniem Dziekanatu, czyli jak ze stratega została strażakiem (w zasadzie skoro pierwsze cztery litery są takie same, chyba jednemu nie tak daleko do drugiego). Tam również jest słowo o blogu. Ba, nawet jestem wymieniona ja jako osoba gotowa podjąć ryzyko (od tej strony siebie nie znałam, ale praca administracyjna daje i takie możliwości).
Pozostałe dwie wzmianki pochodzą od redakcji. Pierwsza zachęca do naszego bloga już na okładce. Druga znalazła się we wstępniaku Barbary Minkiewicz i Jacka Wójcika:
Zwracamy uwagę na rewolucyjny - w SGH - pomysł Dziekan Magdaleny Kachniewskiej wykorzystania mediów społecznościowych do komunikacji Dziekanatu M ze studentami i do rozwiązywania bieżących problemów.
Przytoczyłam, bo wzmianka jest sympatyczna, ale niedługo może przejść do historii. Coraz częściej dobiegają nas bowiem coraz konkretniejsze głosy, że inne uczelnie / dziekanaty / instytuty zastanawiają się nad założeniem bloga. Innymi słowy rewolucja może się upowszechnić, a wówczas przestanie być rewolucyjna.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz