Pokazywanie postów oznaczonych etykietą skreślenie. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą skreślenie. Pokaż wszystkie posty

15 mar 2016

Dziekanka w erze Plancka albo prawo wielkich liczb

Muszę przyznać, że pseudonaukowe rozważania, jakimi próbują Państwo mydlić mi oczy w czasie dyżurów dziekańskich, wymagają z mojej strony nadludzkiej cierpliwości (a to jest obszar, w którym i tak poruszam się z dużym trudem). Otóż tak się ciekawie złożyło, że ostatni dyżur obfitował w przypadki liczbowe...

Generalnie wszyscy obecni na dyżurze doznali w pewnym momencie olśnienia, że studentów SGH obowiązuje realizacja minimum 30 ECTS w semestrze, a łączna liczba ECTS wymaganych w celu ukończenia studiów magisterskich w SGH wynosi 120 ECTS. Ale zawiłości tej zasady przekroczyły możliwości moich poniedziałkowych gości.

Pierwszy delikwent zadeklarował w minionym semestrze 80 ECTS. Nie dziwi mnie fakt, że nie podołał takiej liczbie wykładów i egzaminów. Dziwi mnie natomiast fakt, że nie zauważył (a od miesiąca trwa nowy semestr), że nie ma prawa uczestniczyć w zajęciach (brak zaliczenia semestru oznacza skreślenie z listy studentów). Uznał natomiast, że zawarta w decyzji o skreśleniu formułka "przysługuje Panu prawo złożenia wyjaśnień..." oznacza po prostu, że trzeba przyjść na dyżur i wyprosić "nieskreślanie". Na moją prośbę o podanie "uzasadnionych przyczyn" Pan uśmiechnął się i stwierdził "rozwaliło mnie prawo wielkich liczb - nie sądziłem, że 80 ECTS to aż taka WIELKA liczba". Oczywiście podtrzymałam decyzję o skreśleniu, ale z ciekawości zapytałam, czy Student potrafi przytoczyć owo prawo wielkich liczb. (Niewyraźne mruknięcie.) Zapytałam, czy zagrałby w orła i reszkę o swoje dalsze studia. Nie wyczaił podpowiedzi, więc zrezygnowana uznałam, że to nie jest największa strata dla Szkoły...

Zaraz potem pojawił się Pan, który o wielkich liczbach na pewno nie słyszał, bo miał problem z doliczeniem do 30. Zrealizował na I semestrze o dwa przedmioty za mało (w dodatku przedmioty kierunkowe) i usiłował mnie przekonać, że... miał nadwyżkę na studiach licencjackich w Krakowie (nazwy uczelni nie przytoczę, bo to szacowna buda i nie wypada ośmieszać). Przedmioty nadwyżkowe zrealizowane w Krakowie były przedmiotami artystycznymi, ale niezrażony student zarzekał się, że przekona opiekuna kierunku, żeby uznał zamienniki z oferty SGH...

Kolejny przypadek potrafił zliczyć do 30 - ale dalej ani rusz. Student ów miał warunek z II semestru, który owszem - zadeklarował i zrealizował na III semestrze, ale zarazem wliczył do puli obowiązujących 30 ECTS na III semestrze. Był niezwykle zdziwiony faktem, że 3 ECTS za przedmiot warunkowy były już raz policzone (na II semestrze) i nijak nie zgodzę się na ich ponowne uznanie. Rozmowę zakończył pogróżką, że w tej sprawie uda się do samego JM. Bardzo mnie to ucieszyło, bo JM jako matematyk zapewne lepiej ode mnie poradzi sobie z zawiłościami prawa wielkich liczb i malutkich ECTS-ów.

Te trzy wyrafinowane przypadki sprawiły, że gęstość masy dziekanki zaczęła pod koniec dyżuru niebezpiecznie zbliżać się do magicznego 1093 g/cm3. Uratował mnie - jak za dawnych, koszmarnych, podstawówkowych czasów - dzwonek na lekcje. Poszłam na swoje zajęcia, dzięki czemu Szkoła nadal stoi...

Podsumujmy:

120 ECTS =  30 ECTS + 30 ECTS +30 ECTS +30 ECTS = 4x 30 ECTS (i tyle fundują nam podatnicy)

Jeżeli jakieś ECTS-y (np. w liczbie 3) nam "się oblały" i mamy warunek, to nadal na kolejnym semestrze realizujemy obowiązujące 30 ECTS i DODAJEMY owe warunkowe 3 ECTS (tym razem sami za nie płacimy). 

Jeżeli popełniamy szaleństwo deklarując 80 (niechby nawet "tylko" 60) ECTS w semestrze, to potem wbijamy zęby w pulpit i zakuwamy do potężnej sesji, albo mężnie przyznajemy się do porażki i wnosimy o powtarzanie semestru.

Niezależnie od tego, czy zrealizujmy mniej niż 30 ECTS w semestrze, czy zadeklarujemy zbyt dużo i nie wszystkie zaliczymy - ryzykujemy skreśleniem z listy studentów. W jednym i drugim przypadku lepiej przyjść do DSM przed skreśleniem niż po, bo sporo można uratować prostym podaniem. Chowanie głowy w piasek nie pomoże...

18 wrz 2015

Samodzielne skreślenie z listy studentów?

Faktycznie skreślenia dokonuje Dziekan, ale może to zrobić na wniosek studenta. Jak zwykle na początku roku akademickiego takich wniosków pojawia się trochę i bez ogródek wyjaśniają Państwo, że składali dokumenty w kilku uczelniach, próbując swoich sił to tu, to tam. Inną podawaną przyczyną jest zmiana planów życiowych (praca zawodowa, narodziny dziecka) i zamiar przeniesienia na studia niestacjonarne.

Przyczyny są istotne, bo o ile oczywiście nie zamierzam nikogo siłą zatrzymywać na studiach w SGH jeśli dostał się do LSE (zazdroszczę!), to już drugi przypadek (rezygnacja ze studiów stacjonarnych) nie wymaga skreślenia, tylko wniosku o przeniesienie na studia sobotnio-niedzielne! Studentka, która chciała się skreślić, a potem poprosić mnie o przyjęcie na studia sb-nd spotkałaby się z odmową, ponieważ na studia rekrutuje wyłącznie Komisja Rekrutacyjna. Zanim więc Państwo poczynią tak doniosłe kroki - proszę skontaktować się z asystentką toku, żeby potem nie żałować pochopnej decyzji.

Niestety wyjaśniam też, że wniosek o skreślenie nie zostanie rozpatrzony, jeśli będzie po prostu zawarty w mailu - najlepiej złożyć dokument z podpisem lub skorzystać z podań elektronicznych lub e-PUAP. Wywalenie kogoś ze studiów jest zbyt poważną sprawą, żeby to załatwiać mailowo. Jeżeli chcą Państwo otrzymać decyzję skreśleniową szybko - proszę po złożeniu wniosku umówić się z asystentką toku na samodzielny odbiór. Decyzja o skreśleniu wysyłana jest bowiem za potwierdzeniem odbioru, a to chwilę trwa.

Jest jeszcze sporo innych kwestii, które kłębią się na początku roku akademickiego - w tym pozornie oczywiste pytania świeżo zrekrutowanych studentów. Proszę przeszukiwać blog (chmura tagów) - to naprawdę nie jest złe źródło informacji, a na odpowiedzi mailowe czasem trzeba sporo poczekać. W poniedziałek odebrałam ponad 60 maili i do dzisiaj ścibolę odpowiedzi, a przecież każdego dnia spływają nowe. Poza tym teraz trwa bardzo gorący okres w dziekanacie (przejmujemy dokumentację z rekrutacji) i fizycznie coraz bardziej brakuje mi czasu na korespondencję (na blog zresztą tym bardziej).

Proszą Państwo, żeby wszystkie odpowiedzi zawarte w mailach także publikować na blogu -  niestety nie wszystkie przypadki dają się uogólnić. Ponieważ najwięcej zamieszania jest aktualnie z pracami magisterskimi (oczywiście tymi, które nie zostały złożone ;-) to przypominam, że wpis na ten temat już publikowała (tutaj) - proszę pytać tylko o to, co jest niejasne, lub nie zostało w nim uwzględnione. W pozostałych przypadkach odsyłam do wpisu.

Drugi wątek zajmujący sporo czasu w korespondencji to stypendia: szczegóły na stronie www i tutaj.

24 lut 2015

Pół prawdy i cały semestr

Pojawiła się dzisiaj w Dziekanacie Pani Profesor oburzona (i słusznie!) faktem, że pewna grupa jej studentów otrzymała zgodę na przedłużenie sesji, pomimo niezaliczonych ćwiczeń i braku dopuszczenia do egzaminu.

Sprawdziłam wymienione nazwiska - faktycznie studenci wystąpili o zgodę na przedłużenie sesji, załączając do podań zaświadczenia lekarskie, dokumentując kolizje egzaminów i różne inne kwestie, które zgodnie z regulaminem uprawniają do przedłużenia sesji. W podaniach oczywiście nie było najmniejszej wzmianki o braku zaliczenia ćwiczeń...

Tymczasem  nawet 10x przedłużona sesja nie zmienia sytuacji delikwenta, który może być dopuszczony do egzaminu dopiero po uzyskaniu zaliczenia ćwiczeń (jeśli taki jest wymóg programowy). Niektórzy studenci nadużywają jednak sytuacji - korzystają z faktu, że ćwiczenia nie są rozliczane w WD i informacja o ich zaliczeniu (bądź niezaliczeniu) krąży jedynie między wykładowcą a prowadzącym ćwiczenia. Niestety czasem z czasem i tak trafi do DSM...

Zgodnie z założeniami, jakie przyjmuję od początku kadencji - tego typu informacje uzyskane od wykładowcy skutkują cofnięciem decyzji o przedłużeniu sesji. Sytuacja w efekcie obraca się przeciwko studentowi - półprawda powoduje, że wydłuża się czas oczekiwania na protokoły, które ostatecznie przecież nie zostaną wystawione. Zanim ustalę, że student nie miał prawa do egzaminu (ani przedłużenia sesji) mija kilkanaście dni i dopiero po rozmowie z wykładowcą mogę podjąć decyzję co do statusu studenta.

A jaki to status? Pomyślmy: 
  • brak zaliczenia obowiązkowych ćwiczeń, 
  • brak oceny z egzaminu (z powodu niedopuszczenia do niego z braku zaliczenia ćwiczeń), 
  • w efekcie brak zaliczenia danego przedmiotu, czyli niezaliczona sesja, 
  • brak wniosku o wpis warunkowy (zamiast tego student tracił czas na wniosek o przedłużenie sesji) 
- w efekcie mamy przesłanki do skreślenia. Oczywiście student skreślony (jeśli nie było to skreślenie z powodu niezaliczenia I semestru studiów) ma prawo do wznowienia. Zazwyczaj wyrażam zgodę, ale zgodnie z regulaminem wznowienie następuje z początkiem następnego semestru studiów. Następny semestr studiów zaczynamy w październiku...

Grając va bank przy pomocy takiej półprawdy student przegrywa cały jeden semestr.

Ponieważ niezależnie od dotkliwej kary, jaka może spotkać kombinatora, tracimy czas, nerwy i odrywamy wykładowców od pracy (przecież trwa już kolejny semestr) pozostaje jedno rozwiązanie: protokoły z ćwiczeń zostaną wprowadzone do WD na równi z protokołami egzaminacyjnymi. Bez tego informacja o kombinatorach nadal będzie trafiać z dużym opóźnieniem do DSM...

Ewentualnym kombinatorom (tym wykrytym i tym, którzy dopiero oczekują wytknięcia palcem) radzę możliwie szybko wycofać podania o przedłużenie sesji i złożyć wnioski o wpisy warunkowe...

19 paź 2014

O skreśleniach i wznowieniach w kontekście kredytów studenckich....

Zainteresowanie skreśleniem z listy studentów wbrew pozorom nie jest rzadkie (praktycznie każdego tygodnia wnioskują o to 3-4 osoby). Decydują się na to najczęściej studenci, którzy równolegle podjęli studia w innej uczelni i teraz ostatecznie decydują, którą szkołę wybrać, albo studenci, którzy dochodzą do wniosku, że jednak nie stać ich na opłacanie czesnego (to w przypadku studiów niestacjonarnych).

Czy można "samodzielnie się skreślić" z listy studentów? I tak, i nie. Skreśla zawsze dziekan, można jednak zrezygnować ze studiów (drogą pisemnego oświadczenia) lub zawnioskować o skreślenie. Skutek jest w każdym przypadku ten sam: utrata wszelkich praw studenckich a zarazem zwolnienie z obowiązków. 

Oczywiście, skreślenie z listy studentów nie zwalnia z obowiązku uregulowania dotychczasowych zobowiązań finansowych wobec Szkoły. Bywa natomiast dla Państwa rozwiązaniem w przypadku nieuchronnego zagrożenia utratą pracy lub praw do kredytu studenckiego. Jeżeli powstaje obligatoryjna przyczyna skreślenia (np. z powodu przekroczenia terminu złożenia pracy mgr), student nie może uzyskać "zaświadczenia o posiadaniu statusu studenta" (dla pracodawcy, banku etc.). Wówczas, zamiast czekać 2-3 tygodnie aż się ziści procedura skreślenia, a następnie będzie można wnioskować o wznowienie, wolą Państwo od ręki zawnioskować o skreślenie i równie szybko o wznowienie.

Próba przyspieszenia terminów powoduje jednak, że czasem Państwo wnioskują o rzecz niemożliwą: wznowienie w chwili, kiedy nie nastąpiło jeszcze skreślenie. W minionym tygodniu miałam 12 takich przypadków i za każdym razem odrzucam wniosek wyjaśniając, że jest on bezpodstawny: nie mogę wznowić studenta, który... jest studentem (nawet jeśli trwa już procedura skreśleniowa). 

Problem, o którym piszę, dotyczy przede wszystkim czwartaków, którzy mają świadomość, że GROZI im skreślenie z listy studentów (znają regulamin lub otrzymali stosowną informację), ponieważ spóźniają się ze złożeniem pracy magisterskiej. Zagrożenie utożsamiają ze skreśleniem i bez skreślenia wnioskują o wznowienie - której to prośby spełnić nie mogę.

Jak więc skutecznie można przyspieszyć procedury?
  • Należy najpierw samodzielnie zawnioskować o skreślenie (wtedy nie są potrzebne dodatkowe dwa tygodnie na ostrzeżenia). 
  • Decyzję o skreśleniu można odebrać samodzielnie w dziekanacie, zamiast czekać na przesyłkę pocztową (tym bardziej, że aktualne umowy jasno definiują, że koszt tej korespondencji ponosi student).
  • I natychmiast złożyć wniosek o wznowienie.
Jak to wygląda w praktyce? Student który zawnioskował w poniedziałek o skreślenie - we wtorek zostaje skreślony* i - jeśli sam odbierze decyzję - od razu może wnioskować o wznowienie a decyzję odebrać w środę. Wiąże się to z opłatami (proszę zajrzeć do swojej tabeli opłat), ale pozwala zachować status studenta, co dla wielu z Was jest ważniejsze ze względów zawodowych lub kredytowych.

Więcej o skreśleniach/wznowieniach znajdą Państwo z Regulaminie, a w sprawach personalnych (na jakiej podstawie można się wznowić, ile to kosztuje etc.) pomogą Wam  asystentki toku lub prodziekani.
________________________________
* Tu wypada dodać, że jeśli jestem obecna w Dziekanacie, to wszystkie podania rozpatruję z dnia na dzień, ale bywają takie dni, kiedy jestem poza SGH a nawet poza Warszawą (np. na obronach lub konferencji w innej uczelni). Wtedy podania czekają 2-3 dni. Niestety prodziekani nie mogą mnie wyręczyć w procedurze skreśleń/wznowień.

13 maj 2014

Prace magisterskie: konkurs i budzenie

Zgodnie z tytułem najpierw informacja o nowym konkursie na pracę magisterską dotyczącą promocji Polski (organizatorzy: Fundacja Polskiego Godła Promocyjnego „Teraz Polska", Polska Agencja Informacji i Inwestycji Zagranicznych SA, Polska Organizacja Turystyczna oraz Polska Agencja Rozwoju Przedsiębiorczości). 

Na laureatów czekają nagrody pieniężne - o łącznej wartości ok. 50.000 zł., publikacje, a także praktyki i staże. Więcej na temat konkursu przeczytacie na stronie Polskiej Organizacji Turystycznej

Z tym wątkiem nieuchronnie wiąże się mniej pogodna sprawa, czyli budzenie śpiochów i przypomnienie o zasadach regulaminu, zgodnie z którymi aktualni studenci IV semestru mają czas na złożenie pracy magisterskiej do końca sierpnia br

Co prawda zapis ten został zawarty w regulaminie ponad 2 lata temu, ale dopiero teraz kończy studia I generacja studentów, którzy rozpoczęli studia wraz z jego wejściem w życie. Dotychczasowe roczniki studiowały na mocy tzw. przepisów przejściowych, kiedy można było (słono!) opłacać przedłużenie terminu złożenia pracy.

Obecny rocznik może wnioskować o nieodpłatne przedłużenie terminu złożenia pracy do końca września (czyli do końca regulaminowego czasu trwania studiów), ale jeśli okaże się, że ten termin był niewystarczający - student podlega skreśleniu i może co najwyżej ubiegać się o wznowienie i zgodę na powtarzanie IV semestru tytułem seminarium (opłata zależy oczywiście od kształtu umowy, jaki dany student podpisał z SGH - zazwyczaj odpowiada to opłacie za 12 ECTS-ów seminarium magisterskiego).

Nieobecność promotora w czasie urlopu (np. w sierpniu) niestety nie może być traktowana jako "Act of God" i usprawiedliwienie spóźnienia. Na napisanie pracy mgr. każdy z Was ma 2 semestry, więc koniecznie proszę pamiętać o takim rozłożeniu pracy, żeby nie okazało się, że jakimś dziwnym zrządzeniem losu powstała ona akurat w czasie urlopu promotora i nie została w związku z tym sprawdzona ani przyjęta. Tym, którzy faktycznie teraz dopiero się obudzą, radzę pilny kontakt z promotorem i ludzką rozmowę, celem ustalenia, kiedy będzie dostępny i jak można ułożyć dalszą współpracę.

29 mar 2014

Za co by Was tu skreślić...?

To pytanie na dobre zacznie mnie nurtować w sierpniu, ale liczę na to, że jeśli  odpowiednio wcześnie zwrócę Wam uwagę na pewien absurd regulaminowy, to przynajmniej część studentów zdoła uniknąć przedziwnej pułapki. W przeciwnym razie niektórzy z Was posłużą za króliki w eksperymencie, który w niewiarygodny sposób utrudni życie już nie tylko studentom i Dziekance, ale także (a może przede wszystkim) Rektorowi.

Rzecz dotyczy studiujących aktualnie na IV semestrze, czyli kończących studia, a tym samym zobowiązanych złożyć w bieżącym semestrze prace magisterskie. Pechowo jest to zarazem pierwszy "rzut" studentów, którzy kończą studia pod rządami nowego regulaminu, a ten zakłada obowiązek złożenia pracy na miesiąc przed końcem semestru (dotychczas deadline przypadał na koniec semestru, czyli koniec II terminu sesji).

Gdzie tkwi ta perfidna pułapka?
Otóż brak złożenia pracy mgr w regulaminowym terminie oznacza wg regulaminu konieczność skreślenia studenta. Teoretycznie ten sam regulamin daje prawo dwukrotnego zdawania egzaminów. Jednak II termin sesji przypada we wrześniu, a prace mgr należy złożyć do końca sierpnia. Skreślenie studenta oznacza pozbawienie go wszelkich praw (w tym prawa do studiowania, zdawania egzaminów, a nawet... wnioskowania o przedłużenie terminu złożenia pracy magisterskiej). 

Po dwóch latach odsiadki w dziekanacie wiem, że ok. 40% studentów nie składa pracy w terminie, a około 30% poprawia przynajmniej jeden egzamin. Ci którzy w porę ockną się i jeszcze w sierpniu złożą wniosek o zgodę na przedłużenie terminu złożenia pracy, nie utracą statusu studenta i spokojnie podejdą do sesji w kampanii wrześniowej, jeśli zajdzie taka potrzeba. 

Niestety z mojego doświadczenia wynika też, że większość osób uzmysławia sobie fakt niezłożenia pracy dopiero wtedy, kiedy odbiera informację o grożącym skreśleniu. Szybka reakcja (czyli złożenie wniosku o przedłużenie terminu złożenia pracy) uratuje im skórę i prawo do egzaminów poprawkowych we wrześniu. Z pozostałymi będzie problem...

Problem polega na tym, że skreślony student nie będzie mógł zdawać egzaminów. A skreślenie z powodu niezłożenia pracy jest obligatoryjne a nie fakultatywne (czyli nie zależy od skali złośliwości dziekana, lecz jest nieuchronnym skutkiem prawnym). Nawet jeśli potem student zawnioskuje o wznowienie - to będzie zapewne już po sesji. Ponieważ egzaminu nie zdał - powinien poprawiać semestr (po IV semestrze nie ma wszak warunków). Ale egzaminu nie zdał, bo nie był studentem. Zacznie się kołowrotek odwołań, który niechybnie wciągnie samego JM Rektora...

Na razie zamierzam łamigłówkę przekazać Zespołowi Radców Prawnych, którzy wypracowali te cuda, nie będąc najwyraźniej świadomymi, jak działa brać studencka (jeden z prawników zapytał mnie kiedyś, czy jestem w stanie przypomnieć sobie jakieś przypadki studentów, którzy nie złożyli pracy w terminie. Na wieść, że zależnie od semestru może to być nawet 200 osób - po prostu oniemiał).

Oczekując na oświecenie, wolę zawczasu zaapelować do czwartaków o dołożenie wszelkich starań, żeby w terminie złożyć pracę magisterską w DSM. "Złożyć pracę", to nie znaczy "skończyć pisać" - pamiętajcie, że w czasie wakacji kontakt z promotorem może być trudny lub niemożliwy, a praca bez podpisu opiekuna naukowego nie zostanie przyjęta w dziekanacie.

Tłumaczenie, że "przecież promotora nie ma w Warszawie" to słaby argument, choć obawiam się, że nieuchronny. Zawczasu uprzedzam, że planowanie pracy, konsultacji z promotorem i pozyskania jego parafy, to zadanie studenta (mam nadzieję - przyszłego menedżera). Dobrze jest też uzgodnić z promotorem, kiedy wybiera się na urlop i czy ewentualnie można liczyć na jego wsparcie w lipcu lub sierpniu. 

Jeśli nie - składajcie prace w czerwcu. Napisałam i obroniłam dwie prace magisterskie, a wypromowałam ponad 200, więc wiem, że to jest robota, z którą spokojnie można uwinąć się od dzisiaj do końca maja. Dla opornych zostaje jeszcze czerwiec - a więc ciągle jeszcze spory zapas. No chyba, że ktoś lubi eksperymenty prawne...

5 gru 2013

Lepiej zobaczyć niż zakładać

fot. heitor3500
W ostatnich tygodniach pojawiło się kilka nagłych przypadków. Do Dziekanatu zgłaszali się studenci, którzy otrzymali zawiadomienie o tym, że grozi im skreślenie. Wielu z nich z trwogą i strachem w oczach, nie rozumiejąc, o co chodzi. Do egzaminów przystąpili, oceny otrzymali a tu nagle skreślenie. 

Aby nie siać niepotrzebnego popłochu, że oto na każdego pilnego i przykładnego studenta o każdej porze dnia czyha Dziekan(ka) – prodziekani takich uprawnień szczęśliwie nie mają – ze skreśleniem, od razu informuję, że podwyższoną czujność powinni mieć ci studenci, którzy zaliczyli przy przechodzeniu z semestru na semestr jakieś potknięcie. Może to być warunek, a może powtarzanie semestru, a może coś jeszcze. Chodzi o sytuacje, w których nie mogli się byli Państwo pojawić na czas – czyli na początku semestru – na protokołach w WD, ponieważ z jakiegoś powodu zalegali Państwo z rozliczeniem semestru poprzedniego. Może się bowiem okazać, że nie było Państwa na protokole i wykładowca nie wpisał Państwu oceny, albo że przedmiot był realizowany w trybie indywidualnym i również protokół nie spłynął. 

Jeżeli zdarzyłoby się, że nie wpłynął do Dziekanatu cały protokół, sprawa jest o tyle prosta, że – póki go nie będzie – nie założymy, że wszyscy nie zdali. Zajmiemy się raczej próbą uzyskania zaległego protokołu. Natomiast jeżeli protokół jest, a nie ma w nim oceny danego studenta, wniosek nasuwa się sam… Przypominam §44.5 Regulaminu:
Student jest obowiązany upewnić się, czy w Wirtualnym Dziekanacie zarejestrowano wszystkie jego oceny. W przypadku stwierdzenia brak u ocen w terminie jednego miesiąca od zakończenia sesji student zawiadamia o tym dziekana i nauczyciela akademickiego, który zaliczał przedmiot, bez zbędnej zwłoki, lecz nie później niż w terminie 7 dni od upływu określonego wyżej terminu miesięcznego. 
Można zapytać, dlaczego student? Nie ja pisałam Regulamin, ale na logikę wydaje mi się, że chodzi o to, że Dziekanat nie jest wróżką. Nie odgadnie, że Państwo chodzili na zajęcia i przystąpili do egzaminu, tylko wykładowca nie wpisał oceny. Dlatego apeluję i ostrzegam – proszę zainteresować się swoim kontem w WD po miesiącu od zakończenia sesji! A nie zakładać, że wszystko na pewno jest w porządku. A w sytuacji, gdyby nie było – kontaktować się z Dziekanatem. Nie muszę chyba dodawać, że najlepiej nie po fakcie...

4 cze 2013

Wieści z dyżuru: "Czy mogę się skreślić?"

Dyżur dziekański stanowi znakomitą możliwość rozprawienia się z licznymi mitami, jakie tworzą studenci na forach internetowych. Kiedyś miałyśmy ambicję z Panią Dziekan Górak-Sosnowską rozwalać te mity w zarodku, ale nie sposób ślęczeć bezustannie w necie, śledząc "kąciki porad" tworzone przez studentów. Poza tym jeśli dorosły człowiek uważa, że w grupie na FB uzyska lepszą informację niż na dyżurze dziekańskim - to wypada uszanować tę wolę. 

Kiedy nadarza się jednak sposobność sprostowania studenckich doniesień, to warto z niej skorzystać. Najnowszy przypadek dotyczy skreślenia z listy studentów na wniosek studenta

Podobno nie każdy ma do tego prawo. Podobno trzeba szczegółowo opisać przyczyny rezygnacji i można nie dostać zgody. Podobno dziekan przetrzymuje studentów, którzy sobie nie dają rady z nauką, bo wtedy muszą występować o warunki lub powtarzanie semestru i Szkoła na tym zarobi. Podobno potrzebna jest opinia Samorządu Studentów. Podobno nawet zgoda. Podobno na inne uczelnie trafia - jak wilczy bilet - informacja, że ktoś gdzieś wcześniej studiował i "się skreślił".

Spośród powyższych prawdziwe jest tylko to, że skreślenie na wniosek studenta wymaga... złożenia wniosku przez studenta. Zgodnie z Regulaminem (§ 60, ust. 1 pkt. 2) "Dziekan skreśla studenta z listy studentów w przypadku złożenia pisemnej rezygnacji ze studiów". Wniosek musi mieć formę pisemną, żeby w przypływie amnezji student nie zdziwił się, że utracił prawa studenckie. 

Skreślenie z listy studentów oznacza utratę praw, ale też zwolnienie z licznych obowiązków. Na studiach niestacjonarnych przestaje np. obowiązywać konieczność wniesienia czesnego na poczet dalszych studiów. Na studiach stacjonarnych studenci nie mają - od chwili skreślenia - obowiązku studiowania ani składania deklaracji semestralnych. 

Niby drobiazg, ale wyobraźmy sobie, że student rezygnuje ze studiów nie zgłaszając tego faktu w Dziekanacie, a następnie dziwi się, że na jego koncie w WD (ciągle przecież aktywnym) pojawiają się informacje o niezaliczonych przedmiotach. Oczywiście można uznać, że po jakimś czasie nastąpi wówczas skreślenie z innego paragrafu - ale korespondencja w tej sprawie może się wlec miesiącami (a zgodnie z umową jej koszty w tym przypadku ponosi student). Lepiej więc złożyć wniosek i spokojnie iść dalej swoją drogą.

Czy Dziekan może odmówić skreślenia studenta? 
A po co miałabym to robić? Żeby potem w kajdankach doprowadzać delikwenta na zajęcia i egzaminy?

Czy prawdą jest konieczność uzyskania wcześniejszej akceptacji/opinii Samorządu na wniosku składanym w DSM? 
Pierwsze słyszę. Na pewno nic takiego nie wynika z regulaminu i nie mam pojęcia dlaczego Samorząd miałby ingerować w sprawy, które reguluje umowa zawierana między studentem i Uczelnią (reprezentowaną przez właściwego dziekana). Podobno (dużo tych "podobno") taka informacja pojawiła się na FB. No cóż - ja działam w oparciu o regulamin...

Czy prawdą jest, że trzeba szczegółowo opisać przyczyny takiego wniosku? 
Oczywiście warto uzasadnić wniosek. Być może okaże się, że wskazana przyczyna została wyolbrzymiona przez studenta i problem można rozwiązać w inny sposób. Trafiłam kilka razy na takie przypadki.

Jedna studentka wnioskowała o skreślenie z powodu oblanej sesji. Oblana sesja oznaczała dwie oceny niedostateczne na 8 przedmiotów (pozostałe zaliczone pozytywnie) i zasugerowałam raczej wniosek o wpis warunkowy. Przedmioty udało się zdać w kolejnym semestrze - na razie nie zapeszam, bo właśnie zaczęła się kolejna sesja. Ale trzymam mocno kciuki! 

Druga Pani (niestacjonarne) przeraziła się wysokością czesnego powiększonego o koszt warunków. Rozwiązaniem okazało się wnioskowanie o rozłożenie płatności na raty.

(Tu uwaga: w jednym z wcześniejszych wpisów była mowa o możliwości rozłożenia płatności na raty. W przypadku dwóch rat decyzję podejmuje Dziekan. W przypadku większej ich liczby - Rektor ds studentów i dydaktyki. Nowe zarządzenie Rektora, nad którym jeszcze pracujemy, w tym Kwestor i Kanclerz SGH, uprości ten problem i każdy student będzie mógł opłacać czesne w ratach (nawet miesięcznych) z mocy samej umowy. Proste rozwiązane, praktykowane od lat w innych szkołach - aż żal, że wcześniej nie pomyślały o nim ani władze akademickie, ani Samorząd Studentów. Po części działania te sprowokował komentarz Pana Krzysztofa na blogu - co uważam, za dodatkowy argument, żeby jednak zgłaszać problemy "blogerkom", a nie w grupkach i podgrupkach na FB).

W składanych wnioskach najczęściej przytaczany jest argument natury finansowej (np. utrata pracy i możliwości finansowania studiów, szczególnie dotkliwa, kiedy wcześniej pracodawca pokrywał koszt nauki). Czasami wniosek podyktowany jest sprawami zdrowotnymi lub rodzinnymi i tu nic nie potrafię pomóc. Na studiach stacjonarnych często problem dotyczy niemożności poradzenia sobie z nauką. Nie podejrzewam, żeby chodziło o zbyt trudne egzaminy - niektórzy studenci po prostu przeceniają swoje możliwości realizowania kilku kierunków jednocześnie...

Czy skreśleń jest dużo? 
Tych wnioskowanych przez studentów raczej niewiele (od września 34 wnioski). Natomiast z powodu kiepskich wyników w nauce (w tym niezłożenia pracy magisterskiej w terminie) tylko w bieżącym roku akademickim zostało skreślonych 186 studentów. Oczywiście część z nich prawie natychmiast ubiega się o wznowienie (skreślenie bardzo skutecznie zachęca do wzmożonej pracy: wkuwania lub pisania). Jeśli skreślenie nie było wynikiem kary dyscyplinarnej - to bardzo chętnie wznawiam. Tym chętniej jeśli skruszony delikwent nagle przypomina sobie, że pracę w zasadzie napisał, tyko nie miał czasu wgrać do Soladu (SIC!). 

O magisterce po skreśleniu była już mowa, ale warto sobie odświeżyć. Pamiętajmy, że wykładowcy mają prawo do wakacji, toteż z pozostałych do końca września 4 miesięcy należy realnie liczyć na dwa...


16 kwi 2013

Pięćdziesiąt pięć po dwunastej...

Praca w Dziekanacie daje wprost nieograniczone  możliwości testowania i ćwiczenia własnej cierpliwości. Czasem zdumiewa mnie, jak daleko jestem w stanie przesuwać granicę między tym, co akceptowalne i tym, co nie do pomyślenia.

Jako osoba chora na terminowość i punktualność, miotam się między nieudolnymi próbami zrozumienia i wyrozumiałości a przeświadczeniem, że zadaniem Uczelni jest coś więcej, aniżeli tylko masowa produkcja ludzi ze stempelkiem "magister" na czole. Bycie człowiekiem wykształconym to w mojej opinii także kwestia pewnego szczególnego podejścia do świata, własnych obowiązków i przyjemności. A jako pracodawca oraz członek komisji rekrutacyjnych w różnych firmach, zdaję sobie sprawę, jak różnorodne cechy i kompetencje decydują o wartości pracownika na rynku pracy. Czasami odsuwając nawet na bok formalne wykształcenie.

Zżymam się, kiedy studenci spóźniają się na wykład, na który jakimś cudem ja mogę dotrzeć punktualnie, trudno mi zaakceptować (mimo 20 lat spędzonych w SGH), że prace zaliczeniowe wpływają w przeddzień egzaminu (student sam sobie odbiera szansę na poprawę ewentualnych niedoróbek) i gotuję się wewnętrznie obserwując, jak często złożone i wymagające przemyślenia działania podejmowane są za pięć dwunasta, co musi odbywać się kosztem jakości... Z perspektywy Dziekanatu widzę, że podobne frustracje przeżywają niektórzy wykładowcy - trochę mi lżej, że nie jestem kompletnym odmieńcem.

Kilkanaście podań złożonych w ostatnich dniach sprawiło jednak, że okopałam się i zaprzestałam dalszych wysiłków w kierunku "trzeba dzieciaki zrozumieć". Poszło o zapisy na przedmioty. Wiosna w pełni, lada dzień majówka i w Dziekanacie kończymy przygotowania do uruchomienia systemu deklaracji semestralnych (na semestr zimowy 2013/14), a tu się budzą różne misiaczki ze snu zimowego i wnioskują o dopisanie na przedmiot taki i owaki, bo ciągle jeszcze nie zadeklarowali obowiązującego minimum 30 ECTS-ów w semestrze.

Czasem wspierają mnie wykładowcy (dziękowanie!!!!) i stanowczo odmawiają dopisania na przedmiot. Niektórzy jednak odsyłają studentów z sakramentalnym "Jeśli się Pani Dziekan zgodzi...". Oczywiście "się nie godzi": minęło 7 tygodni semestru i jesteśmy na półmetku! Argumenty, jakich używają na dyżurze studenci kompletnie mnie "rozwalają" i przyprawiają o rozpacz.

Może są w SGH wykłady, w przypadku których student nie dowie się nic, poza tym, co w podręczniku. Może są takie, gdzie można bez straty opuścić połowę zajęć, bo połowa zera to nadal zero. Może wreszcie niesłusznie odrzucam myśl, że czesne to w rzeczywistości rozłożona na raty płatność za dyplom, który kiedyś można było kupić wyłącznie dokonując jednorazowej płatności gotówkowej na Różyku.

Jednak jako Dziekan(ka) SM (a w szczególności MK) jestem zdania, że wszelkie patologie należy zgłaszać w trakcie trwania semestru (zakładając, że student jednak pojawia się w Szkole). Konstatacja, że "wykład jest bezsensowny i nie warto chodzić, ale chcę się zapisać, bo zabrakło mi 1,5 ECTS" wystawia na tyle fatalną wizytówkę wnioskodawcy, że z trudem opanowuję chęć wyproszenia go/jej z gabinetu.

W związku z moimi odmowami padają pytania, co dalej skoro "teraz nie będę miał(a) 30 ECTS". No cóż - jasną odpowiedź stanowią, jak zwykle zapisy regulaminu. Polecam Państwa uwadze w szczególności § 10 (ust. 1); §27 (ust. 7), § 4 (ust. 2), § 59 (ust. 2), § 60 (ust. 1 pkt. 1 oraz pkt. 3).


15 mar 2013

Powrót do przeszłości

Za: Village Vagabong
Trzech studentów na ostatnich dwóch dyżurach wymagało ode mnie nadprzyrodzonych umiejętności tego samego rodzaju, więc zdecydowałam się na wpis informacyjny. Otóż (pro)dziekan nie potrafi cofnąć czasu (stąd tytuł wpisu, wbrew słynnemu filmowi, dotyczy przeszłości – niestety w takich przypadkach przyszłość nie jawi się w najlepszych barwach). 

Przypadek pierwszy: studentka ostatniego semestru wraca z wymiany zagranicznej z niezaliczonym przedmiotem. Sesja poprawkowa na tamtejszej uczelni wypada za pół roku. Pytanie: czy można wstecznie wypisać ów przedmiot z learning agreement? 

Przypadek drugi: wierząc w rozliczenie roczne, a nie semestralne, studentka zadeklarowała i zrealizowała na pierwszym semestrze znacznie mniej punktów ECTS niż powinna, a ponadto nie wybrała wszystkich obowiązkowych przedmiotów (w zasadzie pierwsze już implikuje drugie, bo program I semestru skonstruowany jest tak, że wybierając przedmioty obowiązkowe zapełnia się niezbędną pulę ECTS). Grozi jej skreślenie z listy studentów. Pytanie: czy może się wznowić na obecny semestr (jeszcze nie będąc oficjalnie skreśloną), aby nie tracić obecnego semestru? 

Przypadek trzeci: dwa niedopatrzone przedmioty w deklaracji w poprzednim semestrze, które obecnie przemieniły się w warunek (albo przyczynę do skreślenia), bo ich właściciel dopiero teraz je zauważył. Nie podszedł do żadnego egzaminu, sesja poprawkowa również przepadła. Pytanie: czy nie dałoby się ich usunąć z poprzedniej deklaracji? 

O ile nie wyposażycie się Państwo w DeLoreana, czyli słynny wehikuł czasu, którym do przeszłości przeniósł się kilkakrotnie Marty McFly, nie ma takich możliwości. I naprawdę nie wynika to z niczyjej złej woli, ale z ograniczeń strukturalnych. Ja potrafię co najwyżej zmienić sobie czas w zegarku...

16 lut 2013

Warunek warunkiem poganiać

Elsie Belle
Pierwszy mój dyżur trwał jak zazwyczaj o tej porze ponad dwukrotnie dłużej niż powinien. Większość spraw dotyczyła wypisywania i dopisywania, a niekiedy w ogóle zapisania się na jakiekolwiek zajęcia i nie muszę pisać, jak w większości przypadków się kończyła – choć trzy sprawy udało się wstępnie rozwiązać, a jedna osoba nawet wyszła z uśmiechem. 

Podczas tych dwóch godzin najbardziej „oryginalny” był przypadek pewnego studenta, który przyszedł w imieniu grupy. Rzecz dotyczyła warunku, którego się ów student właśnie spodziewał, od warunku z niezaliczonego warunku (cały czas tego samego!). Przypadek (przypadki) wydawał mi się do wczoraj niemożliwy, nieistniejący w przyrodzie, ale skoro przynajmniej kilka osób jest zainteresowanych, przypomnijmy tym razem §46 Regulaminu. 

Brak zaliczenia egzaminu nie zawsze oznacza wpis warunkowy. Dzieje się tak dopiero wtedy, gdy: 
  • Student otrzymał ocenę niedostateczną z przedmiotu w I i II terminie, 
  • Student stracił jeden termin a w drugim otrzymał ocenę niedostateczną + wyczerpał przysługujący w trakcie studiów limit przedłużeń sesji 
  • Student w ogóle nie przystąpił do egzaminu 
  • Studentowi nie przysługuje egzamin komisyjny (por. §38.3) 
Warunku nie otrzymują zarazem ci studenci, którzy:
  • Są na ostatnim semestrze – nie ma na co wpisać ich warunkowo (na V semestr?) 
  • Są na pierwszym semestrze – wyklucza to §46.3.5 Regulaminu 
  • Nie zaliczyli więcej niż dwóch przedmiotów w danym semestrze (por. §46.3.3 Regulaminu) 
Teoretycznie oznacza to, że student studiów magisterskich może mieć maksymalnie cztery warunki w ciągu studiów (choć nikomu tego nie życzę). W praktyce, przy niekorzystnej ich konfiguracji może mieć tylko dwa.

Jeżeli student ma wpis warunkowy z przedmiotu X, w następnym semestrze go nie zaliczył – znajdują zastosowanie przepisy §46.5: następuje wykorzystanie jednego powtarzania semestru a student ma warunek z warunku. Jeżeli student w kolejnym semestrze nadal nie zaliczy tego przedmiotu (warunek z warunku warunku) zostanie najpewniej skreślony. Nie można bowiem dwukrotnie powtarzać semestru. Nie można także przełożyć zaliczenia warunku (por. §46.3.1). Na podobnej zasadzie działa także warunek z warunku + niezaliczony jeden przedmiot na ostatnim semestrze studiów (= podwójne powtarzanie semestru, co jest niemożliwe według Regulaminu).

Nie chomikujcie zatem warunków, zwłaszcza, że jeżeli ktoś już ma warunek z warunku z datą październikową, oznacza to bowiem, że „załapał się” już na nowy Regulamin ze wszelkimi jego konsekwencjami.

12 lut 2013

Papierowe korekty i inne plotki

Pierwsze dni zajęć w nowym semestrze zaskakują studentów (pracowników także) kolejnymi zmianami w harmonogramie. Już w poniedziałek zaczęli się pojawiać wykładowcy, którzy w pierwszym dniu zajęć podjęli decyzję, że jednak odwołają wykład, przesuną godzinę, proszą o zastępstwo itp.

Dla studentów oznacza to nieuchronne zmiany rozkładu jazdy, które powodują kolejne kolizje. Szczególnie niesprawiedliwe jest to wobec studentów, którzy terminowo dokonali zapisów na przedmioty i regulaminowej korekty, a po powrocie z ferii dowiadują się, że w ich planie zajęć pojawiły się kolizje, których wcześniej nie było. Rozumiem Państwa zdenerwowanie i zgadzam się, że ponieważ bałagan zawiniony jest przez Uczelnię a nie studentów - powinnam pomóc rozwiązać problem.

Korzystając z § 13 regulaminu uzgodniłam z CI następujący tok postępowania:
  • na stronie dziekanatu (wzory podań) znajdą Państwo link zgłoszenie kolizji przedmiotów w planie zajęć 
  • proszę wypełnić go (jest w formacie word, toteż bez trudu można dodać kolejne wiersze w tabeli, jeśli liczba kolizji jest większa niż 2)
  • proszę pamiętać o uzupełnieniu swoich danych (nie zapomnieć o numerze albumu!)
  • druk składamy u swojej asystentki toku (lub do skrzynki na drzwiach dziekanatu) - najpóźniej do 21 lutego br. (czwartek)
  • w piątek 22 lutego lista osób, które zgłosiły kolizje zostanie przekazana do CI
  • w dniach 25-26 lutego (poniedziałek - wtorek) informatycy udostępnią system deklaracji - podkreślam wyłącznie tym osobom, które zidentyfikowały i zgłosiły kolizje zajęć - w podanych dniach możliwe będzie usunięcie kolizji i dobór przedmiotów
Jeśli powyższa instrukcja nie jest jasna - proszę śmiało pytać!

Od razu wyjaśniam sytuację pozostałych osób, które zasypują nas od poniedziałku podaniami o zapisanie na przedmioty. Instrukcja dotycząca obowiązującego systemu deklaracji była rozesłana z dużym wyprzedzeniem i jasno formułowała zasady obowiązujące w trakcie deklaracji:
  • zgodnie z instrukcją dziekańską korzystali Państwo wyłącznie z dwóch terminów deklaracji (trzeci został zniesiony regulaminem z kwietnia ub. roku)
  • nie ma żadnego trzeciego etapu (zniesiony regulaminem z kwietnia ub. roku)
  • nie ma obowiązku akceptowania zapisów w formie podań składanych w dziekanacie
  • nie ma szantażowania wykładowców ("bo wtedy dziekan też się zgodzi") - wykładowca może, ale nie musi przyjąć studenta do grupy po zamknięciu systemu deklaracji, a ja nie mogę narzucić takiego obowiązku żadnemu z nauczycieli
Asystentki toku przyjmują Państwa podania (mają obowiązek i żadna nie odmówi przyjęcia podania), ale ja rozpatruję je negatywnie, o ile nie wchodzi w grę kolizja przedmiotów lub istotne przyczyny. Argumenty typu:
  • przecież zawsze można było dopisać się na papierze!
  • przecież mam zgodę wykładowcy!
  • do wymaganego limitu brakuje mi 5-10-15 ECTS (niektórym nawet 30, co oznacza, że w ogóle nie raczyli zajrzeć do systemu deklaracji)
  • jestem na sb-nd, płacę i mam prawo (lekceważyć regulamin?)
  • nie wiedziałem (-am)
  • właśnie wróciłem (-am) z urlopu (tu polecam w szczególności § 59)
  • słyszałem (-am), że w uzasadnionych przypadkach... (po czym uzasadnionym przypadkiem okazuje się wyjazd na narty)
oraz rozpaczliwe pytanie: "to co ja mam teraz zrobić?" - nie wpłyną na zmianę decyzji (proszę zajrzeć do § 27 regulaminu studiów).

Odpowiedź na pytanie "co teraz?" znajdą państwo w § 27 ust. 7 regulaminu

Oczywiście po odebraniu negatywnie rozpatrzonego wniosku przysługuje Państwu prawo odwołanie się od decyzji dziekana do Rektora ds dydaktyki i studentów. 

18 gru 2012

Trójkąt bermudzki

Złudzenie optyczne - "trójkąt" Kanizsy
– takie określenie najpełniej oddaje wielość relacji między studentem, wykładowcą a (pro)dziekanem. Tylko o ile niejedna załoga statku często sama z siebie wypływała na niebezpieczne wody, ja nie wykazuję ze swojej strony żadnej inicjatywy, aby – jako trzeci element – pośredniczyć w relacji studenta z wykładowcą. Zazwyczaj zresztą niewiele mogę. 

Nie mogę na przykład zmusić wykładowcy do przeprowadzenia egzaminu w terminie zerowym. Wiem, że niektórzy z Was będą studiować zagranicą, a semestr często rozpoczyna się zanim rozpocznie się u nas sesja. I wiem, że czasami pojawia się problem z terminem zerowym. Tymczasem według §37.5: 
Egzaminator może przeprowadzić egzamin w tzw. terminie zerowym, tj. przed rozpoczęciem sesji egzaminacyjnej, podając studentom ustalone przez niego warunki uznania uzyskanej oceny w finalnym zaliczeniu przedmiotu. 
 Dziekanat nie ma tu nic do powiedzenia. Dziwi mnie zatem przerzucanie niekiedy na nas odpowiedzialności – gdy student przychodzi z informacją od prowadzącego (czasami nawet pisemną), że ten przeprowadzi egzamin w terminie zerowym, jeżeli dziekan mu a) zezwoli, b) nakaże. O ile w pierwszym wypadku mogę starać się poratować studenta pisząc, że nie widzę przeciwskazań, co mogę zrobić w sytuacji drugiej? Przecież tak samo mogę nakazać przeprowadzenie egzaminu, jak np. zmianę pogody. 

Osobną kategorię sytuacji, wymagającą dodatkowo umiejętności dyplomatycznych i wywiadowczych stanowią rozpaczliwe niekiedy podania lub opowieści o brakującej ocenie (i to mimo abolicji). Powodowane są one najczęściej monitem wysyłanym z DSM do studenta, że ten jest zagrożony skreśleniem. Nigdy nie wiem, która strona zawiniła i dlaczego oceny nie ma w WD, jednak i bez tej wiedzy wchodzę w trójkąt. Zazwyczaj piszę do danego wykładowcy e-mail z prośbą o wyjaśnienie sytuacji studenta. Różnie się to kończy. Czasami nie doczekuję się odpowiedzi, jednak ocena w tajemniczy sposób nagle pojawia się w WD. Czasami wykładowca odpisuje i wyjaśnia sytuację, nie zawsze na korzyść studenta, bo ten np. przedłożył w ramach zaliczenia zaległy projekt, jednak zapomniał podejść do egzaminu. Ale bywa, że przyczyną leży gdzieś po środku (np. zawieruszony na linii dziekanat-wykładowca protokół - sprawę rozwiązałaby pewnie "wpływka"). 

Grunt, że wykładowcy w znakomitej większości reagują ze stoickim spokojem, choć mail w stylu: proszę o wyjaśnienie sytuacji studenta X z przedmiotu Y, gdyż grozi mu skreślenie z listy studentów, może wywołać u niektórych gęsią skórkę. Najważniejsze jest jednak to, że – jak dotąd – wszystkie sprawy z tej kategorii udało się wyjaśnić – w przeciwieństwie do legendy Trójkąta Bermudzkiego.