29 mar 2014

Za co by Was tu skreślić...?

To pytanie na dobre zacznie mnie nurtować w sierpniu, ale liczę na to, że jeśli  odpowiednio wcześnie zwrócę Wam uwagę na pewien absurd regulaminowy, to przynajmniej część studentów zdoła uniknąć przedziwnej pułapki. W przeciwnym razie niektórzy z Was posłużą za króliki w eksperymencie, który w niewiarygodny sposób utrudni życie już nie tylko studentom i Dziekance, ale także (a może przede wszystkim) Rektorowi.

Rzecz dotyczy studiujących aktualnie na IV semestrze, czyli kończących studia, a tym samym zobowiązanych złożyć w bieżącym semestrze prace magisterskie. Pechowo jest to zarazem pierwszy "rzut" studentów, którzy kończą studia pod rządami nowego regulaminu, a ten zakłada obowiązek złożenia pracy na miesiąc przed końcem semestru (dotychczas deadline przypadał na koniec semestru, czyli koniec II terminu sesji).

Gdzie tkwi ta perfidna pułapka?
Otóż brak złożenia pracy mgr w regulaminowym terminie oznacza wg regulaminu konieczność skreślenia studenta. Teoretycznie ten sam regulamin daje prawo dwukrotnego zdawania egzaminów. Jednak II termin sesji przypada we wrześniu, a prace mgr należy złożyć do końca sierpnia. Skreślenie studenta oznacza pozbawienie go wszelkich praw (w tym prawa do studiowania, zdawania egzaminów, a nawet... wnioskowania o przedłużenie terminu złożenia pracy magisterskiej). 

Po dwóch latach odsiadki w dziekanacie wiem, że ok. 40% studentów nie składa pracy w terminie, a około 30% poprawia przynajmniej jeden egzamin. Ci którzy w porę ockną się i jeszcze w sierpniu złożą wniosek o zgodę na przedłużenie terminu złożenia pracy, nie utracą statusu studenta i spokojnie podejdą do sesji w kampanii wrześniowej, jeśli zajdzie taka potrzeba. 

Niestety z mojego doświadczenia wynika też, że większość osób uzmysławia sobie fakt niezłożenia pracy dopiero wtedy, kiedy odbiera informację o grożącym skreśleniu. Szybka reakcja (czyli złożenie wniosku o przedłużenie terminu złożenia pracy) uratuje im skórę i prawo do egzaminów poprawkowych we wrześniu. Z pozostałymi będzie problem...

Problem polega na tym, że skreślony student nie będzie mógł zdawać egzaminów. A skreślenie z powodu niezłożenia pracy jest obligatoryjne a nie fakultatywne (czyli nie zależy od skali złośliwości dziekana, lecz jest nieuchronnym skutkiem prawnym). Nawet jeśli potem student zawnioskuje o wznowienie - to będzie zapewne już po sesji. Ponieważ egzaminu nie zdał - powinien poprawiać semestr (po IV semestrze nie ma wszak warunków). Ale egzaminu nie zdał, bo nie był studentem. Zacznie się kołowrotek odwołań, który niechybnie wciągnie samego JM Rektora...

Na razie zamierzam łamigłówkę przekazać Zespołowi Radców Prawnych, którzy wypracowali te cuda, nie będąc najwyraźniej świadomymi, jak działa brać studencka (jeden z prawników zapytał mnie kiedyś, czy jestem w stanie przypomnieć sobie jakieś przypadki studentów, którzy nie złożyli pracy w terminie. Na wieść, że zależnie od semestru może to być nawet 200 osób - po prostu oniemiał).

Oczekując na oświecenie, wolę zawczasu zaapelować do czwartaków o dołożenie wszelkich starań, żeby w terminie złożyć pracę magisterską w DSM. "Złożyć pracę", to nie znaczy "skończyć pisać" - pamiętajcie, że w czasie wakacji kontakt z promotorem może być trudny lub niemożliwy, a praca bez podpisu opiekuna naukowego nie zostanie przyjęta w dziekanacie.

Tłumaczenie, że "przecież promotora nie ma w Warszawie" to słaby argument, choć obawiam się, że nieuchronny. Zawczasu uprzedzam, że planowanie pracy, konsultacji z promotorem i pozyskania jego parafy, to zadanie studenta (mam nadzieję - przyszłego menedżera). Dobrze jest też uzgodnić z promotorem, kiedy wybiera się na urlop i czy ewentualnie można liczyć na jego wsparcie w lipcu lub sierpniu. 

Jeśli nie - składajcie prace w czerwcu. Napisałam i obroniłam dwie prace magisterskie, a wypromowałam ponad 200, więc wiem, że to jest robota, z którą spokojnie można uwinąć się od dzisiaj do końca maja. Dla opornych zostaje jeszcze czerwiec - a więc ciągle jeszcze spory zapas. No chyba, że ktoś lubi eksperymenty prawne...

27 mar 2014

Trzecie wydanie broszury informacyjnej

Dla tych studentów pierwszego semestru, którzy jeszcze nie rozpracowali wszystkiego, co dotyczy studiowania i działalności pozadydaktycznej, przygotowaliśmy broszurę informacyjną. Jest to już trzecie wydanie publikacji, którą wydaliśmy we współpracy z Samorządem Studenów i zaprzyjaźnionymi organizacjami studenckimi i jednostkami organizacyjnymi SGH. 

Dla weteranów tegoroczna broszura również zawiera nowe informacje. Nie tylko zaktualizowaliśmy wszystkie dane, zwłaszcza daty, ale nie tylko, ale poszerzyliśmy część poświęconą Dziekanatowi o biogramy i wywiady z dwoma nowymi pełnomocnikami Dziekana – dr Mariuszem Próchniakiem oraz dr Anetą Ptak-Chmielewską, a także dwiema Asystentkami toku obsługującymi studentów I semestru – p. Marianną Barczyk oraz mgr Urszulą Kłoczko. 

Broszura, wraz z innymi przydatnymi informacjami dla studentów I semestru, znajduje się na stronie DSM.

20 mar 2014

QEM - errata

Najnowszym powodem zamieszania jest okazały się "program QEM" i "ścieżka QEM".

Wpłynęło kilka podań, w których studenci posługują się określeniem "ścieżka" i kilka z "programem" QEM. Rozumiem, że może to być dla Was obojętne, ale ma istotny wpływ na sposób ich rozpatrzenia. Dlatego w tej samej sprawie otrzymali Państwo różne odpowiedzi.

Podania dotyczą kwestii wpisu na kolejny semestr a tym samym weryfikacji, czy dopełnione zostały warunki zamknięcia I semestru. 

Studenci programu QEM (czyli programu podwójnego dyplomu) rekrutowani są najpierw na kierunek "Ekonomia" a następnie - po zakończeniu I semestru - podlegają procedurze rekrutacji ustalonej z uczelnią partnerską (Sorbona). Nie wszyscy podołali obowiązującym wymaganiom, niektórzy nawet nie dotrwali do pierwszej sesji i zdecydowali się realizować inny kierunek w SGH. Wtedy niestety zobowiązani są zrealizować przedmioty obowiązujące na I sem. danego kierunku, co oznacza zazwyczaj wpis warunkowy na II semestr i związane z tym opłaty.

Druga grupa to studenci realizujący ścieżkę QEM w SGH - ścieżkę mającą swój własny program, zupełnie inny niż pozostałe kierunki SGH. Ścieżka ta została wprowadzona do programu SGH po raz pierwszy w tym roku akademickim, a w procesie rekrutacji wskazywali Państwo jeszcze kierunek "Ekonomia". 

I tu pojawił się problem, ponieważ w systemie ALBS zawierającym dane o Waszych studiach i zrealizowanych przedmiotach, ścieżka QEM nie jest jeszcze uwzględniona i posypały się komunikaty o niezrealizowanych obowiązkowych przedmiotach dla kierunku "Ekonomia". Koordynator kierunku interweniował w tej sprawie, obiecałam rozpatrzyć te podania w trybie pilnym, uznając zaliczenia obowiązujące dla QEM

Bardzo ważne jest, żeby na podaniach wyraźnie zaznaczać, że chodzi o ścieżkę QEM! Zwróciłam się też do koordynatora z prośbą o aktualną listę studiujących tę ścieżkę. 

Osoby realizujące ścieżkę QEM uzyskają zaliczenie I semestru po dopełnieniu warunków dla ścieżki QEM. Niestety w systemie ciągle widoczna jest Wasza afiliacja na "Ekonomii" i dopóki CI nie opracuje narzędzia do zmiany tej opcji musimy zmiany nanosić ręcznie. Sprawę komplikuje fakt, że są Państwo u różnych asystentek toku i nie ma możliwości weryfikowania Waszych uprawnień - punktem wyjścia jest lista studentów, którzy zgłosili się do koordynatora deklarując chęć realizacji tej ścieżki.

Przykro mi, że ileś osób zaniepokoiło się tą sytuacją - dziękuję Koordynatorowi i studentom, którzy opisali problem w mailach za pomoc w rozwikłaniu łamigłówki. Jeśli coś jeszcze jest niejasne to proszę o maile.

19 mar 2014

Ważne - dla osób, które rozpoczęły studia w roku akad. 2012/13!

Szanowni Państwo - po konsultacji z ZRP (Zespół Radców Prawnych) podjęliśmy decyzję, że interpretacja MNiSW powinna zostać przekazana każdej uczelni i nie należy na potrzeby SGH stosować interpretacji kierowanej na wyraźne zapytania innych szkół publicznych.

Do czasu otrzymania takowej - proszę wszystkie maile z pytaniami o II kierunek i zasady odpłatności kierować wprost do mnie (mailowo, nie na blogu i nie na FB). Postaram się na razie odpowiadać "jednostkowo".

Nie zmienia to faktu, że nie wyobrażam sobie, żeby inną wykładnię zastosowano dla SGH i bo oznaczałoby to gorsze/lepsze traktowanie części studentów. Potwierdzenie zamiszczę na blogu, jak tylko je otrzymam.

Przepraszam też wszystkie osoby (w tym p. Karolinę), których komentarze poniżej usunęłam - proszę w razie potrzeby o kontakt mailowy.

18 mar 2014

Leniwi, zatroskani albo przestraszeni...

... lub wszystko na raz. Mowa oczywiście o studentach studiujących nieodpłatnie (czyt. na koszt podatników), którzy we właściwym terminie nie dotrzymali obowiązku złożenia oświadczenia o prawie do nieodpłatnego studiowania. Możliwe konsekwencje zostały opisane w zakładce, która jak sądzę jest Państwu doskonale znana, sądząc po liczbie zamieszczonych tam komentarzy.

Dominują komentarze, które stanowią powtórzenie maili, jakimi zostałam zasypana w dniu dzisiejszym. Państwa nastroje wahają się od przerażonego "co teraz", poprzez pełne nadziei "przecież nie wylecę z tego powodu ze studiów", po pełne troski "piszę także w imieniu innych osób, bo jest ich bardzo dużo" (ta troska szczególnie mnie wzruszyła!).

W pierwszym odruchu zamierzałam kolejny raz (zrobiłam to w minionym semestrze) wnioskować o powtórne otwarcie systemu, ponownie rozesłać informacje do studentów i ponownie zbierać przedszkolaki i zaganiać do mycia rączek. Po namyśle jednak doszłam do wniosku, że:
  1. skoro studenci zlekceważyli informację rozesłaną na indywidualne konta, to szkoda czasu  na ponawianie maili i zabieganie o to, żeby student, który raz już zlekceważył komunikat, był traktowany z taką atencją
  2. nie jest zadaniem Uczelni pilnowanie, żeby student "nie zrobił sobie krzywdy" - są Państwo dorośli i wiedzą, że "Ignorantia iuris nocet". 
  3. po kilku semestrach doświadczeń zaobserwowałam ciekawe zjawisko: w chwili zamknięcia systemu okazuje się, że nagle wszyscy dziwnym trafem dowiadują się o niedopełnionym obowiązku (pomimo że nie rozsyłam informacji "uwaga zamykamy"). Z tego wniosek, że jakiś obieg informacji jednak istnieje - pozostaje żałować, że ignorowany jest akurat komunikat dziekanatu...
  4. powoływanie się na "innych, którzy też nie złożyli oświadczeń" jest niepoważne. Jeśli Minister zechce podjąć jakieś kroki dyscyplinujące, to zapewne sięgnie po najprostsze rozwiązanie: "Skoro nie ma Pan(i) prawa do nieodpłatnego studiowania, to Uczelnia nie dostanie na Pana(Panią) dotacji". 
  5. Niektórzy z Państwa pytają, czy w razie problemów z płatnością za studia "stanę w obronie studentów" tak, jak "obiecywałam". Nie mam na klawiaturze znaku, który wyraziłby moje bezbrzeżne zdumienie! Pomoc obiecywałam (i podtrzymuję to przyrzeczenie) wyłącznie tym studentom, którzy złożyli oświadczenia, choć nie byli do końca pewni, czy wybrali właściwy formularz. W wielu przypadkach ja też nie byłam w stanie rozwiązać kwadratury koła, a na interpretację prawną nie doczekałam się przed zamknięciem systemu. Sugerowałam wtedy jakieś rozwiązania, które mogą okazać się niezgodne z interpretacją Pani Minister - i w takich przypadkach na pewno stanę murem za studentem. Ale wstawiać się za człowiekiem, który mi pisze, że nie miał czasu?!
Przetłumaczę jeszcze z polskiego na nasze ogólny komunikat, jaki wynika z postępowania większości studentów (tylko 32% złożyło oświadczenia):

"może coś tam Pani nam wysyła, ale nikt tego nie czyta; 
może uważa Pani, że to ważne komunikaty - ale my je traktujemy jak uciążliwy spam; 
może wydaje się Pani, że trzeba za każdym razem przypominać nam, że sesja, że deklaracje, że oświadczenia, że grozi skreślenie - ale to strasznie nużące! 
Prosimy natomiast o otwarcie systemu, umożliwienie zapisów na przedmioty, ew. ustalenie przedłużonych terminów sesji - wtedy, kiedy nam to pasuje. 
Ostatecznie Uczelnia jest dla studentów!"

Ten ostatni argument zamieszczony był w 26 mailach (dotyczących oświadczeń) i 16 podaniach (dotyczących przedłużenia sesji). I jak sądzę, wydaje się Państwu niezwykle silny.

Otóż Uczelnia jest dla studentów, którzy chcą korzystać z możliwości, jakie daje im Szkoła. Jeśli ktoś ma inne plany i nie ma czasu pojawić się we właściwym terminie sesji, złożyć oświadczenia, deklaracji semestralnej etc. - to zaczynam mieć wątpliwości co do przysługujących mu przywilejów. Moje wątpliwości podziela większość wykładowców, zmęczonych migracjami studentów w czasie semestru, a także większość (bo jednak to większość!) studentów, którzy staromodnie fatygują się w czasie sesji na egzaminy, zapisują się terminowo na wykłady, przestrzegają terminów złożenia prac magisterskich itp. 

PS 1: 
Szanowni Państwo - ponieważ udzieliłam tu na blogu i mailowo ponad 400 odpowiedzi i wszystko chyba już w nich zostało zawarte, proszę wybaczyć, że nie będę dalej śledziła, czy pojawiły się nowe komentarze pod niniejszym wpisem, tym bardziej, że oświadczenia dla Ministerstwa są tylko jedną z dziesiątek spraw, jakimi się zajmuję. Nie jest to wyraz lekceważenia - tylko poczucie, że wielokrotne powtarzanie tych samych odpowiedzi nie ma sensu. Każde nowe pytanie zapewne znalazło już odpowiedź tutaj lub w zakładce poświęconej POLonowi.
PS 2:
Osobom, które zarzucają mi, że zakładka na "jakimś durnym blogu" nie stanowi źródła informacji odpowiadam hurtem, że źródłem informacji w kwestii oświadczeń są strony Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego, a zakładka opracowana została, bo w pierwszych latach funkcjonowania oświadczeń okazało się, że wyjaśnienia Min. są niezbyt zrozumiałe. Szkoda, że teraz muszę się z tego tłumaczyć. 

PS 3:
Po raz pierwszy od 4 lat funkcjonowania oświadczeń zasięg informacji jest tak szeroki - może przyniesie to lepsze rezultaty niż nieudolne próby informowania każdego studenta indywidualnie.
PS 4:
Jestem wrogiem cenzury i dlatego przez dwa dni zachowywałam wszystkie komentarze, ale zgodnie z zasadami netykiety jutro usunięte zostaną komentarze, które nic nie wnoszą do sprawy, są obraźliwe albo po prostu nie związane z niniejszym wpisem. Jeśli ktoś chce koniecznie się z nimi zapoznać - proszę to zrobić dzisiaj.

PS 5: 
Studenci, którzy piszą w sprawie weryfikacji poczty z 10 marca (wszystkie zgłoszenia są sprawdzane) w większości posługują się nadal adresem starej poczty. To niestety wiele wyjaśnia, więc ponownie proszę o sprawdzenie informacji (na starej poczcie) na temat konieczności przełączenia się na nową pocztę. Na blogu też była o tym mowa. Każde zgłoszenie pod tytułem "nie dostałem żadnej informacji" - możemy na Państwa życzenie sprawdzić, pod warunkiem, że nie będzie to anonimowy wpis na blogu tylko zgłoszenie mailowe z nazwiskiem studenta.
PS 6: W sprawach indywidualnych proszę pisać na maila, zgodnie z zasadami netykiety.

Latem na Chmurze

fot. execcoach.net
Nie namawiamy studentów do latania, ani wycieczki na tamten świat. Sprawa jest znacznie bardziej prozaiczna a dotyczy poczty elektronicznej. Stara poczta Atmail będzie działała wyłącznie do końca czerwca. Kto jeszcze tego nie zrobił, powinien przenieść zasoby Atmaila na nowe konto pocztowe o365. Wpis na blogu można również wykorzystać jako motywację do zalogowania się do poczty w domenie SGH (wielokrotnie przypominamy Państwu o obowiązku korzystania z uczelnianej skrzynki pocztowej, więc czemu nie zrobić tego i teraz). 

Więcej informacji o nowej (w porównaniu do Atmaila a tak naprawdę o obecnej) poczcie na stronie informacyjnej.

[MK]
Od razu dorzucę nieśmiertelne przypomnienia o sprawdzaniu skrzynki, ponieważ tam właśnie trafiają wszelkie informacje i przypomnienia. Proszę też nie używać w podaniach argumentacji typu:
  • "nie wiedziałem, że trzeba wypełnić zgłoszenia do POLONU, bo nie korzystam z poczty sgh", 
  • "nie wiedziałam, jakie przedmioty trzeba realizować na I semestrze, bo informacja przyszła tylko na konto sgh" 
  • "nie poinformowano mnie o terminie obrony"
  • "nie dostałem żadnego maila z decyzją, więc mam prawo nie wiedzieć, że decyzja była negatywna", itp.
W systemie zostaje ślad po każdej informacji wysłanej z dziekanatu, więc przerzucanie odpowiedzialności na pracowników dziekanatu ma sens tylko przez 15 minut - tyle czasu potrzebuje, żeby poprosić CI o sprawdzenie, jakie wiadomości z dziekanatu trafiły na konto studenta.
 
System  POLON był otwarty wystarczająco długo, informacja trafiła na Wasze konta - jeśli ktoś ją zignorował, to proszę nie pytać "co teraz", tylko wczytać się w stosowną zakładkę na blogu.

17 mar 2014

Brakujące 4%

fot. homesolid.com

Powoli zbliżamy się do końca pierwszego miesiąca nowego semestru. Poraz zatem na krótką informację dotyczącą protokołów. W I terminie sesji do Dziekanatu powinno wpłynąć 1810 protokołów, w tym 1607 z zajęć innych niż lektorat. Do końca II terminu sesji brakowało ich mniej niż 140, w tym w połowie były to protokoły z lektoratów. Jest to sytuacja znacznie lepsza niż w ubiegłym roku, choć nadal chciałoby się, aby liczba protokołów niewypełnionych w systemie, albo niezłożonych w Dziekanacie była jeszcze mniejsza. 

W II terminie czekaliśmy już tylko na 972 protokoły, w tym bezskutecznie czekamy na około 70. Wielokrotnie pisałyśmy o tym, jak dużym problemem jest niezłożony protokół. Oznacza to zawieszenie studenta między semestrami. Nie wiadomo, czy zaliczył semestr, czy zrealizował program studiów (jeżeli był to jego ostatni semestr) – nie można zatem jego pracy kierować do recenzji, ani rozpatrywać jego podań w najbardziej naglących na początku semestru sprawach takich jak chociażby wpis warunkowy. Przypominam zarazem, że według Regulaminu (art. 44) to na studencie ciąży obowiązek upewnienia się, że ma wszystkie oceny. 

Przyjmowanie protokołów w tym semestrze spadło na nową sekretarkę, mgr Agatę Maciejewską, której w udziale przypadło sprawdzanie każdego protokołu z osobna a niekiedy dodatkowe atrakcje, takie jak składanie wydrukowanych protokołów z dopisanymi ręcznie ocenami, wydruk protokołu w wersji roboczej (bez zamknięcia w WD), a nawet upoważnianie (dodam, że bezskuteczne) do podpisywania protokołów w imieniu prowadzącego zajęcia. Praca w DSM wymaga niekiedy sporej asertywności.

14 mar 2014

Czy Pani w ogóle jest decyzyjna?

fot. miye.eu
Tak, na ostatnim dyżurze nie było łatwo. W dużej mierze ze względu na nieustającą kolejkę studentów, którzy nie dopełnili obowiązku zadeklarowania odpowiednich przedmiotów i starali się po fakcie coś z tym zrobić. Kolejka może nie była tak długa jak w czasach, gdy przez dziekanat przetaczały się tysiące papierowych podań o dopisanie, wypisanie czy inne przepisanie, jednak równie czasowo absorbująca. Tłumaczenie każdemu z osobna, że nie ma możliwości dopisywania się, dlaczego nie ma możliwości dopisywania się i co należy zrobić dalej, wymaga sporo czasu i energii, zwłaszcza że każdy uważał, że ma niepowtarzalny i unikatowy powód, który – zwłaszcza jeżeli powtórzony kilka razy, gdy już powiem „nie” – na pewno wystarczy do zmiany decyzji. 

Tym razem pomijam powody, bo pisałyśmy o nich kilkakrotnie, a skupię się na stosowanych strategiach: 
  • Może mogłaby Pani zrobić dla mnie wyjątek – oczywiście, dla pozostałych kilkuset studentów również (wersja ta ma więc czasami c.d. w postaci „ale przecież nikt się nie dowie...”) 
  • Przecież na licencjacie można było się wypisywać – no tak, ale to nie jest licencjat a moim przełożonym jest Dziekan(ka) Kachniewska, nie Dziekan Morawski (i póki co dobrze mi z tym). To się chyba nazywa społeczny dowód słuszności. Niestety, nie działa. DSM wychodzi na ten zły – trudno – zawsze można zrobić podwójny licencjat.
  • A moja koleżanka dostała zgodę – czyli społeczny dowód słuszności w wersji nr 2. Pewnemu upartemu studentowi pokazałam nawet kilka decyzji na stosach podań leżących na moim biurku. Prawie wszędzie brak zgody. Odparł, że moje biurko nie jest reprezentatywne. Dla mnie jest, zwłaszcza że to ja rozpatruję sprawy i do tego na moim dyżurze. 
  • To może ja zabiorę podanie i pójdę do innego prodziekana – społeczny dowód słuszności w odsłonie trzeciej z domieszką czegoś jeszcze. Ciekawe, że studentka nie chciała zabierać podania, które miało być rozpatrzone pozytywnie. W każdym razie w końcu nie zabrała żadnego. 
  • Stopa w drzwiach – student przychodzi najpierw ze sprawą błahą (np. Podpis na deklaracji dotyczącej seminarium magisterskiego) a następnie przechodzi do sprawy zasadniczej, licząc że skoro raz się zgodziłam, będę chciała to zrobić ponownie. Zapewniam, że niekoniecznie. 
  • Twarzą w drzwi – (tak to się chyba nazywa), tym razem student ma żądanie z kosmosu i gdy uzyskuje pierwsze nie, przechodzi do negocjowania sprawy właściwej. 
  • Zdarta płyta – powtarzamy w kółko to samo kilka razy. W końcu się denerwuję i odtwarzam cały dialog sama, pytając jaki jest sens wypowiadać go po raz kolejny. 
  • I moja ulubiona strategia z tytułu tego wpisu – czy ja w ogóle jestem decyzyjna (bo przecież gdybym mogła, to bym się zgodziła, chyba żebym nie chciała, to bym była wredna, a przecież nie chcę za taką uchodzić). Po co w takim razie student w ogóle pofatygował się do mnie na dyżur? Nie wiem. Poradziłam, aby nie zadawał tego pytania w odwołaniu od mojej (może nie mojej?) decyzji do prorektora.

13 mar 2014

Nowy blog w SGH

fot. wesccessful
Tym razem wiadomość będzie to krótka, ale warta odnotowania, a do tego niejednoznaczna. Warta odnotowania, gdyż na naszej Uczelni pojawił się drugi blog. Niejednoznaczna, ponieważ możemy się cieszyć z ublogowienia SGH, albo i martwić, że nie jesteśmy jedyne (na wszelki wypadek dodam, że zdecydowanie optujemy za wariantem pierwszym). Dodatkowo niejednoznaczna, gdyż mogę zostać posądzona o kryptoreklamę. Ale skąd! Napisałabym o nowym blogu uczelnianym, nawet gdyby powstał w najbardziej odległym mi funkcjonalnie czy instytucjonalnie zakątku SGH. 

A teraz do sedna: 1 marca ruszył blog Kolegium Ekonomiczno-Społecznego, docelowo Szkoły Polityki Publicznej (stąd najpewniej tytuł: „KES – (prze)budowa). Jak pisze dr Anetta Janowska: 
z użyciem tego nietradycyjnego kanału chcemy im opowiedzieć o tym czym jest KES. Czym się zajmuje naukowo, jakie prowadzi projekty, jakie zajęcia proponują studentom SGH nasi pracownicy naukowi. Chcemy im także pokazać na czym polega wyjątkowość KES wśród innych kolegiów naszej Szkoły. 
Sama jestem ciekawa, co będzie się pojawiało na blogu nr 2 (bo jednak my jesteśmy nr 1, chociażby chronologicznie i póki co ilościowo). Zachęcam więc do regularnego zaglądania!

4 mar 2014

Trzeci termin otwarcia WD, który miał odmienić świat!

Źródło: wikipedia
Od początku kadencji wysłuchuję pretensji studentów o to, że są tylko dwa terminy składania deklaracji studenckich przez system WD. I że gdyby był jeszcze jeden termin, to nie byłoby kolejek. Wystarczająco długo mam okazję obserwować logikę studenckich poczynań, żeby wiedzieć, że to pobożne życzenia - ale uzgodniliśmy z prodziekanami, że w tym semestrze system deklaracji zostanie otwarty po raz trzeci i to na cały tydzień.

Cud się nie zdarzył - dzisiaj u jednego z prodziekanów zjawiło się na dyżurze 200 osób, jak to tradycja nakazuje w pierwszych dniach semestru, z podaniami o dopisywanki. Nie mam wątpliwości, że gdyby system otwierany był co miesiąc - to zaraz po jego zamknięciu zjawialiby się kolejni studenci.

Najciekawsze jest to, że niektórzy studenci zapragnęli się zapisać na zajęcia, które na wniosek wykładowców zostały właśnie zamknięte... z powodu zbyt małej liczby zapisów. Niektórzy wykładowcy specjalnie wnioskowali o pozostawianie wykładu aż do trzeciego terminu zapisów, licząc na zwiększenie grupy. Trudno się dziwić, że teraz nie zgadzają się nawet na tryb indywidualny. Co gorsza na lodzie zostają ci studenci, którzy w terminie zapisali się na zajęcia licząc na ich uruchomienie zgodnie z informatorem - w efekcie nie dość, że nie maja wybranego wykładu, to muszą uzupełnić brakujące ECTS-y... w trybie zapisów papierowych.

Oczywiste, że zawsze zdarzą się przypadki studentów, którzy mimo wszelkich starań nie zdołali się zapisać na wymagane przedmioty. Może tak się zdarzyć np. wtedy, kiedy student otrzymuje zgodę na zmianę kierunku studiów po zamknięciu systemu WD, albo wtedy, kiedy jest na IV semestrze i musi zrealizować taki czy inny przedmiot kierunkowy, który akurat nie został uruchomiony - pozostaje wniosek o tryb indywidualny.

Pozostałe przypadki, które przedstawiają studenci jako "wyjątkowe", "niespodziewane", "szczególne" itd. - są do bólu typowe, wynikają zazwyczaj z niedbalstwa lub zapomnienia (co dla mnie jest jednym i tym samym) i nie widzę powodu, żeby miały pochłaniać czas prodziekanów ("godzinne" dyżury rzadko kiedy trwają krócej niż 2-3 godziny).

Poleciłam w związku z tym dziekanom, żeby w czasie dyżuru nie trwonili czasu na rozpatrywanie podań o dopisywanie na przedmioty, tylko odkładali te podania do późniejszego rozpatrzenia. Informacje o kolejkach na dyżury nie robią na mnie wrażenia z tej prostej przyczyny, że w dziekanacie jest kilkanaście asystentek toku i skrzynka na podania. Jeśli ktoś lubi stać w kolejce, to oczywiście nie widzę przeciwwskazań - ale proszę nie pisać do mnie maili w tej sprawie, bo nie bardzo wiem, jak mogę przekonać opornego studenta do złożenia podania w okienku, skoro woli stać w kolejce...

Po raz kolejny wypada wyrazić żal, że ofiarą padają studenci, którzy potrzebują PORADY dziekana, a nie rozpatrzenia rutynowego podania. I w interesie tych studentów jedynym rozwiązaniem, jakie przychodzi mi do głowy, jest powyższe polecenie: aby dziekani nie tracili czasu na rozpatrywanie rutynowych podań w czasie dyżuru...

3 mar 2014

Możliwość stażu w Warszawskiej Organizacji Turystycznej



Na prośbę WOT zamieszczam wprost ich ogłoszenie. Dostępne jest także w aktualnościach DSM:

Jeśli chcesz budować i promować wizerunek Warszawy w Polsce i na świecie zapraszamy na staż do Warszawskiej Organizacji Turystycznej – www.onewarsaw.com i Warsaw Convention Bureau http://www.warsawconvention.pl/ Kim jesteśmy? Warszawska Organizacja Turystyczna jest stowarzyszeniem o charakterze publiczno-prywatnym, platformą współpracy i integracji środowiska turystycznego w Warszawie. Członkiem inicjującym powstanie stowarzyszenia jest Miasto Stołeczne Warszawa. Inicjatywa założenia organizacji powstała w dawnym Biurze Promocji Miasta i była częścią planu zmiany zarządzania turystyką w Warszawie. 

Jednym z głównych celów jest promowanie Warszawy jako destynacji turystycznej m.in. poprzez współpracę z branżą, tworzenie i komercjalizowanie produktów turystycznych. W chwili obecnej stowarzyszenie liczy 28 członków. 

Kogo szukamy/czego oczekujemy?

  • studentów ostatnich lat kierunków związanych z turystyką lub marketingiem
  • zainteresowania zagadnieniami branży turystycznej i branży MICE
  • biegłej znajomości języka angielskiego
  • dokładności, skrupulatności w wykonywaniu powierzonych zadań. 
  •  
Co oferujemy?

  • płatny staż, także w niepełnym wymiarze godzin
  • możliwość pracy przy ciekawych projektach związanych z branżą turystyczną
  • możliwość uczestnictwa w targach, konferencjach i spotkaniach branżowych
  • poznanie ciekawych osób związanych z branżą
  • miłą atmosferę pracy
Zainteresowani proszeni są o kontakt wprost  z WOT:

Warszawska Organizacja Turystyczna
ul. Smolna 4, 00-375 Warszawa

tel. 506 044 779

2 mar 2014

Minął tydzień

fot. wikipedia
Pierwszy tydzień Sturm und Drang dobiega końca. Przez Dziekanat przetacza się tradycyjnie fala podań. Jedna z asystentek toku obsługujących studentów, którzy od kilku dni teoretycznie nie powinni być już naszymi studentami, naliczyła ponad 230 podań tylko o przedłużenie terminu złożenia pracy magisterskiej.

Każde takie podanie trzeba rozpatrzyć, a aby to zrobić określić czy student ma zaliczony semestr (tego nie da się określić, jeżeli student był na wymianie, albo jeżeli nie dotarł jeszcze jakiś protokół) i zrealizował program studiów (liczba i odpowiednia struktura ECTS), a następnie przedłużyć (albo i nie) o tyle, ile wynika z obowiązującego studenta regulaminu + naliczyć opłatę, która wynika z tabeli opłat danego studenta. Należy także zwrócić uwagę na datę – niektórzy studenci wyliczają, że przysługujący im miesiąc od wymaganego terminu złożenia pracy (21/02) przypada 31 marca (zastanawiam się, w jakim kalendarzu miesiąc ma 38 dni). Do asystentek toku należy nie tylko wyłapanie tych wszystkich szczegółów, ale także wydrukowanie podań a następnie wstukanie decyzji i wyliczenie opłaty. Do tego dochodzi część komunikacyjna, np. tłumaczenie, że opłata za przedłużenie pracy nie jest stopniowalna – nie da się zapłacić połowy stawki przedłużając termin złożenia o 15 dni. 

Sporo żmudnej pracy wiąże się również z podaniami o przedłużenie sesji. Trzeba znaleźć w harmonogramie sesji terminy egzaminów, rzucić okiem na protokół (bywa, że student do egzaminu podszedł a następnie przedłuża sesję na podstawie zwolnienia) i porównać z tym, co pisze student w podaniu i co do niego załącza (niektóre skany wymagają specjalistycznych umiejętności kryptologicznych). Jeden z ciekawszych przypadków to podanie o przedłużenie sesji pewnego studenta, który był na pogrzebie członka rodziny poza Warszawą i na tej podstawie wnioskował o przedłużenie terminu sesji z 4 przedmiotów, których egzaminy odbywały się przez prawie cały tydzień + 3 kolejnych, w których termin miał być ustalony indywidualnie. Inny przypadek z tej puli to wnioskowanie o przedłużenie sesji, bo terminy egzaminów poprawkowych były do indywidualnego ustalenia, co powinno stanowić już samo w sobie podstawę do przedłużenia sesji. Co bardziej przedsiębiorczy studenci starają się przedłużyć termin złożenia pracy magisterskiej traktując ją jako przedmiot – jak sama nazwa wskazuje jest to seminarium magisterskie a nawet ma przypisaną wartość punktów ECTS. Niestety, praca magisterska rządzi się innymi prawami, a ja mam kolejny powód do tego, aby uważać, co podpisuję… 

Na koniec podania o dopisywania i wypisywania – tu obowiązuje zasada braku litości. Do listy argumentów sporządzonej przez Dziekan(kę) Kachniewską mogę dorzucić m.in. grę w brydża, studia na innej uczelni (na której nie można sobie zmieniać zajęć ot tak), problemy techniczne (rozczulające, gdy student wnosi o wypisanie i dopisanie do tego samego przedmiotu, czyli de facto o zmianę wykładowcy), brak miejsc (no tak, od tego przecież są ręczne dopisywanki), nieumiejętność obsługi systemu (rozumiem, że na pozostałe X-1 przedmiotów zapisała studenta siła wyższa), etc. Kreatywność studencka nie zna granic. Moja cierpliwość również. Tylko systematycznie kończy mi się atrament w piórze. W ten sposób odmierzam czas spędzony w Dziekanacie..