28 lut 2013

Trendence Graduatre Barometer: zaposzenie do udziału w badaniu


W związku z tym, że jak na razie jesteśmy zasypane stosem (a właściwie 11 stosami, bo tyle jest Asystentek toku), oddajemy dzisiejszy wpis instytucji zewnętrznej. Przygotowała go p. Magdalena Morzanowska z zaprzyjaźnionego z DSM Biura ds. Absolwentów:

 Zapraszamy do wzięcia udziału w badaniu Trendence 2013

„Trendence Graduate Barometer Europe” jest coroczną ankietą internetową, która umożliwia studentom wyrażenie swojej opinii na tematy związane z karierą zawodową i edukacją. Wyniki badania pokazują uczelniom i przedsiębiorcom preferencje i oczekiwania studentów, co może ułatwić młodym ludziom stawianie pierwszych kroków na rynku pracy. 

Wypełnienie ankiety internetowej zajmie Ci zaledwie chwilę czasu. Po wypełnieniu ankiety będziesz mógł porównać swoje odpowiedzi ze średnią wyników studentów z całej Europy. Ponadto istnieje szansa wygrania jednej z następujących nagród: 
  • 5 x kupon na zakupy w sklepie internetowym Amazon – każdy o wartości €500* 
  • 10 x kupon na zakupy w sklepie internetowym Amazon – każdy o wartości €200* 
Ankietę można wypełnić jeszcze tylko do 10 marca br. Pozostało nam już niewiele czasu do końca, zatem do dzieła! Aby wziąć udział w badaniu, prosimy kliknąć następujący link: http://www.trendence-gradbarometer.eu. Zapewniamy anonimowość odpowiedzi i ochronę danych osobowych.

26 lut 2013

Verba docent, exempla trahunt...

czyli "słowa uczą, przykłady pociągają" (według Seneki). Do tego dorzucę zasadę, jaką wbijał nam do głów jeden z moich (20 lat temu) wykładowców: people are boss watchers. Zasada biznesowa, ale w SGH to chyba nie zaszkodzi... 

Pod "opieką" Dziekanatu mamy kilka tysięcy studentów i kilkuset wykładowców. Ci pierwsi lubią podkreślać, że "uczelnia jest dla studentów", ci drudzy - że "naszym obowiązkiem jest uczyć obowiązkowości i solidności". Jedni i drudzy mają rację, ale... jedni i drudzy stosuję te argumenty wtedy, kiedy czują się nie w porządku...

Najsolidniejsi studenci (a to dominująca część - ponad 90%) praktycznie nie bywają w dziekanacie. Bo i po co? Sesja zdana, oświadczenia i deklaracje złożone w WD, ewentualne kolizje zgłoszone do systemu, prace magisterskie oddawane terminowo... Komentarze na temat tego, dla kogo jest uczelnia słyszymy (jako wykładowcy) głównie od tych studentów, którzy przez cały semestr nie pojawiali się na zajęciach, a następnie oburzeni są faktem, że nie przysługuje im trzeci czy dziesiąty termin egzaminu...

Najwspanialsi wykładowcy (a mamy takich naprawdę wielu! - niektórzy byli także moimi Mistrzami) nie wyrzucają mi nigdy, że "nadskakuję studentom", "brakuje mi asertywności wobec studentów", "pozwalam sobie włazić na głowę", "naginam regulamin wbrew interesowi Uczelni" itp. Takie uwagi słyszę głównie wtedy, kiedy upominam się o terminowe złożenie protokołów, proszę o wykładowców o obecność na zajęciach (SIC!), albo uprzedzanie o nieobecności na obronie.

Najciekawsze jest to, że tak od studentów, jak i wykładowców, słyszę prośby, żeby wreszcie zrobić porządek... oczywiście z tą drugą stroną. A sprzątanie świata warto zacząć od wyczyszczenia własnych butów. Dyscyplina studentów nie może być wynikiem coraz surowszego przestrzegania regulaminu, tak jak solidnego zespołu pracowników nie buduje się na karach i przymusie. Podwładni obserwują szefa - a studenci swoich Nauczycieli. 

Solidności i odpowiedzialności najlepiej uczyć poprzez przykłady. Tak samo niestety można nauczyć nierzetelności. Jeśli opuszczam zajęcia nie uprzedzając o tym studentów, albo przychodzę na nie nieprzygotowana, to nie mam prawa pomstować na ich lekceważący stosunek do studiów. Psując w ten sposób opinię Uczelni i innym wykładowcom staję się łyżką dziegciu... Tym większe wówczas rozgoryczenie wykładowców, którzy starają się pracować rzetelnie, a potem i tak wysłuchują nieprzyjemnych uwag studentów lub dziekańskich pouczeń...

Nadal, po 20 latach spędzonych w SGH, nie rozumiem, dlaczego to, co jest w interesie studentów, ma być postrzegane jako sprzeczne z interesem wykładowców i na odwrót. I dlaczego każda próba uporządkowania tych relacji, prowokuje do obwiniania drugiej strony. Czy tylko ja miałam fantastycznych wykładowców? Czy tylko ja mam fantastycznych studentów? Przecież z rachunku prawdopodobieństwa wynika, że to niemożliwe...

Kiedy upominam się o protokoły - to mam po temu podstawy (ciągle brakuje w DSM ponad 200 protokołów! niektóre obejmują listy kilkunastu lub kilkudziesięciu nazwisk!). Fakt podkreślania przewinień studentów ("ależ oni nie chodzą na zajęcia!") nie może stanowić żadnego usprawiedliwienia! Można przecież (należy!) zamknąć i złożyć w DSM puste protokoły.

To samo w drugą stronę: jeśli studentowi grozi skreślenie z powodu przeciągania terminu złożenia pracy magisterskiej (bagatelka: o 2 lata!), to przypominanie, że "Szkoła jest dla studenta" nie wpłynie na moją decyzję (przecież ten dyplom chciałabym wydać właśnie studentowi!).

Komunikaty z dziekanatu wysyłane są automatycznie do wszystkich studentów lub wszystkich wykładowców. Siłą rzeczy przypomnienia o protokołach trafiają także tych nauczycieli, którzy nigdy w życiu nie zapomnieli o terminach, a uwagi na temat lekceważenia terminów sesji - do studentów, którzy mają ją dawno za sobą. Żałuję, że nie jestem w stanie każdego z kilku tysięcy odbiorców potraktować indywidualnie - ale do Państwa uwag (studentów i wykładowców) nigdy nie mam lekceważącego stosunku. I jeśli uwagi są zasadne - po prostu czyszczę buty. Natomiast faktycznie - nie lubię czyścić cudzych...

Okolicznościowa garść statystyk – luty 2013


Choć jest najkrótszym miesiącem, luty przyniósł największe zainteresowanie naszym blogiem. W tym miesiącu odwiedziliście go niemal 40 tys. razy. Poprzedni rekord to około 35 tys. w pierwszym miesiącu funkcjonowania bloga, w październiku 2012 r. Warto dodać, że stało się tak mimo deklarowanej i zapowiadanej przez nas przerwy zimowej w pisaniu. 

Poczytność bloga miała w dużej mierze charakter instrumentalny i wiązała się z jednej strony ze zmianami natury prawnej, z drugiej zaś z przypadającymi na ten miesiąc rytuałami przejścia: rozpoczęciem nauki w SGH, złożeniem pracy dyplomowej, czy wreszcie – deklarowaniem przedmiotów na obecny semestr. Największe zainteresowanie w historii naszego bloga odnotował wpis o papierowych korektach – jak na coś, co istniało w dużej mierze wyłącznie wirtualnie, odnotował on spektakularne 3,9 tys. wejść oraz 108 komentarzy. Drugi wpis z tym związany – 3 ważne wiadomości plus nowa zakładka – czytali Państwo ponad 1 tys. razy. 

Drugą kategorią tematyczną były kwestie praktyczne związane z odpłatnością za drugi kierunek studiów (ponad 1,3 tys. wejść, choć sam wpis jest z października), informacjami dla magistrantów i promotorów (896 wejść), w tym nowym zarządzeniem dotyczącym procedury dyplomowania (705 wejść) oraz warunkiem od warunku (892 wejścia – mam nadzieję, że kilkaset więcej razy niż faktyczna liczb adresatów tego wpisu). Popularne były również wpisy dla pierwszaków – o systemie deklaracji (915 wejść) i o tym, na czym polega studiowanie w SGH (747 wejść). Być może to również za sprawą pierwszaków, zainteresowanych, kim są blogujące władze dziekańskie, nasze indywidualne strony uzyskały niemalże 700 (Dziekan(ki) Kachniewskiej) i ponad 500 (moja) odsłon. 

Ponad 300 razy nasi czytelnicy wpisali w wyszukiwarkę słowa „tak dla dsm” albo „blog dsm”. Nadal zaglądacie do nas głównie z Facebooka, oficjalnej strony DSM i przez Googla. Z nowych źródeł ruchu sieciowego warto wskazać stronę BlogRoku (ponad 200 wejść) oraz forum studentów studiów niestacjonarnych (ponad 50 wejść). 

Luty przyniósł również inne zmiany. Najważniejszą jest pięcioodcinkowy cykl wypowiedzi Rektora SGH, prof. dr hab. Tomasza Szapiro, z których trzy – o historii DSM, o tym jak Rektor został Dziekanem i o systemie deklaracji – zamieściłyśmy w bieżącym miesiącu. Ze zmian funkcjonalnych należy wspomnieć o nowej organizacji menu na górze – dodałyśmy trzy nowe zakładki: netykieta (niby oczywiste, a jednak istotne!), kontakty i oświadczenia w systemie POL-on. Ta ostatnia niedługo znowu zacznie być bardzo przydatna…

23 lut 2013

Rektor SGH, prof. dr hab. Tomasz Szapiro dla bloga DSM: 10 do potęgi 68, czyli jak powstawał system wyboru zajęć

Obecni studenci traktują możliwość swobodnego kształtowania planu studiów jako immanentną cechę systemu dydaktycznego SGH. Jednak za tą możliwością stoi potężny (wbrew pozorom) system informatyczny. O jego początkach opowiada Rektor SGH, prof. dr hab. Tomasz Szapiro. 

Dawno, dawno temu, choć nie za siedmioma górami i siedmioma rzekami, a właśnie tu, w systemie wydziałowym lista przedmiotów obowiązkowych na I, II, II roku była w zasadzie sztywna, a w zasadzie dopiero na IV i V roku student podejmował kilka decyzji definiujących jego ścieżkę studiów. Decyzje te dotyczyły wyboru specjalizacji z usztywnioną listą przedmiotów oraz wyboru promotora z listy seminariów magisterskich. System, który powstał wraz z DSP i DSD był absolutnie organizacyjnym wstrząsem Szkoły i nakładał bardzo duże wymagania na oba nowe dziekanaty. 

Ten system był oparty na mechanizmie wyboru zaś liczba możliwych toków studiów do realizacji to było chyba 10 do potęgi 68. To jest gigantyczna, niewyobrażalnie wielka liczba, nawet jeżeli wszystkie przebiegi nie były realizowane. Aby móc to regulować potrzebny był system komputerowy, który został wtedy stworzony i potrzebny był system pozwalający porównywać ze sobą stopień wykonania tych przedmiotów i to był system punktów kredytowych. Dalszym krokiem miała być wycena tego punktu kredytowego, ale do niej nie doszło. 


Zmiany w SGH budziły szerokie zainteresowanie i były komentowane na konferencjach ogólnopolskich.

Wdrożenie rozwiązania tak innowacyjnego budziło wiele wątpliwości. To było kompletne odwrócenie systemu, ponieważ student nie był zapraszany na sekwencję wykładów, tylko wybierał sam wykłady – tworzył tę sekwencję. Nie wierzono, że uda się to opanować organizacyjnie. Powstały problemy z obsadą dziekanatów – choć dziekanaty wydziałowe traciły kolejne roczniki studentów i nie przychodzili nowi, nie było zbyt wielu chętnych do pracy w DSD. Jednak dosyć szybko dziekanat się ukonstytuował i pokazał swoją opłacalność. Początkowo pracowało tam 5–7 osób i te osoby obsługiwały wszystkich studentów, którzy przedtem byli obsługiwani przez 5 dziekanatów łącznie osób ponad 20. Obsługa była wówczas mało liczna, – jak i teraz – mimo stopnia komplikacji, jaki obecnie nastąpił. 

Dziekanat oferował niezwykłą liczbę ścieżek studiów z Informatora liczącego 1,5 tys. przedmiotów do wyboru, z których uruchamianych było 400–600. Były one efektem optymalizacji procedury wyboru wykładowców. Jak wspominałem wcześniej, jeżeli popatrzylibyśmy na efektywność od strony popytowej Szkoła zaspokajała popyt na edukację stosunkowo małą grupą wykładowców, ale od strony podażowej pojawił się dramat, ponieważ pewna część wykładowców nie była przez studentów wybierana. Część z tych osób podjęła starania i wypromowała świetne kierunki i zajęcia, których w Szkole nie było. Inna część do dzisiaj nie wypełnia pensum. Podnosi się więc argument nieefektywności, ale rozumianej w inny sposób, a mianowicie – że mamy świetnych specjalistów, którzy nie uczą a mogliby. Pojawia się pytanie, co z tym zrobić i na to ma odpowiedzieć obecna reforma.

22 lut 2013

Realny trud wirtualnych podań


System elektronicznych podań był już dostępny w WD kilka miesięcy wcześniej, jednak ruszył pełną parą dopiero w bieżącym semestrze. W dużej mierze zawdzięczamy to wprowadzeniu kolejnego formularza – o przedłużenie sesji, bardzo obecnie na czasie. 

Od początku nowego semestru Dziekanat pracuje na poczwórnych obrotach. Asystentki toku rozliczają semestr zimowy (jeżeli jest to ostatni semestr – przygotowują teczkę studenta do obrony), niektóre kończą wydawanie dokumentów nowym studentom, pani Kasia przyjmuje setki protokołów… Do tego dochodzą kolejne zmasowane sprawy – dopisywanki i wypisywanki z zajęć, kolizje, przedłużanie terminu złożenia pracy magisterskiej… i przedłużenie sesji. Niby są to standardowe zadania Dziekanatu, ale skumulowane w pierwszych tygodniach skutecznie sprawiły, że część Asystentek toku systematycznie zostawała po godzinach w pracy (dzisiejszy „urobek” z podań u jednej z nich podpisywałam prawie 1,5 godziny), a i my same wychodziłyśmy regularnie z Dziekanatu w zasadzie wieczorami (mój ostatni dyżur trwał ponad 3 godziny i skończył się na korytarzu). 

Tyle sprawozdania z pierwszych tygodni nowego semestru, a teraz przejdźmy do sedna – czyli wirtualnych podań. Niby prosta sprawa dla pokolenia Facebooka, ale jednak warto zwrócić uwagę na kilka spraw (kwestię niezałączających się załączników pomijam, bo to sprawa CI): 
  • Podanie składane elektronicznie to jednak nadal podanie i wymaga odpowiedniej formy. Forma „Witam” (albo: „Witam! Mam problem z..."), „Dzień dobry” „Proszę Pani,” jest równie mało fortunna co w przypadku podania papierowego.
  • Podania elektroniczne mają swoją strukturę – należy się jej trzymać. Jeżeli jest miejsce na wpisanie uzasadnienia, nie warto powielać treści podania, która wypełniana jest przez system automatycznie, tylko od razu przechodzić do sedna.
  • Zarazem – skoro jest miejsce na uzasadnienie czy cokolwiek innego – nie należy go ignorować. To naprawdę nie zostało wymyślone w celu zapełnienia kartki.
  • Elektronicznie składają Państwo te podania, które mają dostępne wzory. Napisanie na podaniu o np. przedłużenie sesji, że prosi się o wydanie legitymacji zostanie najpewniej rozpatrzone – hm – no właśnie, jak?
  • Warto wiedzieć, jak nazywa się Asystentka toku, która Państwa obsługuje. Wysłanie podania do losowo wybranej Asystentki najpewniej opóźni jego rozpatrzenie, ponieważ musi zostać wydrukowane a następnie znaleźć swoją adresatkę (co przy obecnym obciążeniu pracą może potrwać i ponad dobę). W dniu dzisiejszym segregowaliśmy kilkadziesiąt bezpańskich podań, które spłynęły do alfabetycznie pierwszej na liście Asystentki, będącej od kilku dni na zwolnieniu… 
  • Wysłanie tego samego podania do kilku Asystentek naraz nie przyspieszy rozpatrzenia sprawy. Ba, może ją nawet opóźnić, ponieważ każde podanie musi być rozparzone… 
  • Kilkukrotne wysyłanie tego samego podania do tej samej Asystentki również sprawy nie przyspiesza. Ba, stawia (pro)dziekana w kłopotliwej sytuacji – co ma napisać na drugim podaniu studenta X w kwestii Y? „Por. moja odpowiedź na poprzedniej kopii”? 
Sprawy są w większości banalne i oczywiste, ale prosimy o zwrócenie na nie uwagi. Dzięki temu sprawniej przejdziemy przez cosemestralny początkowy okres Sturm und Drang. No, chyba, że ktoś będzie nas chciał z premedytacją zafloodować…

21 lut 2013

Za kilka dni rusza semestralny system oświadczeń

Zgodnie z wymaganiem Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego studenci studiów stacjonarnych wszystkich uczelni publicznych zobowiązani są (w każdym semestrze) do wypełnienia „Oświadczenia o spełnieniu warunków do podjęcia i kontynuowania studiów stacjonarnych w uczelni publicznej bez wnoszenia opłat”.  

Zasady i instrukcje omówione są w WD, a także na blogu w zakładce "Oświadczenia do systemu POL-on". Wypełnienie oświadczenia umożliwimy Państwu w dniach 25 lutego - 4 marca. Wydrukowane i podpisane oświadczenie należy złożyć w DSM najpóźniej 8 marca br.

Proszę przestrzegać powyższych terminów, ponieważ brak złożonego oświadczenia może spowodować wątpliwości co do prawa danego studenta do bezpłatnego studiowania. Miłośników papierowych form komunikacji uczulam, że oświadczenia przyjmowane są w Ministerstwie wyłącznie za pośrednictwem systemu elektronicznego POL-on. W razie niedotrzymania terminu wypełnienia oświadczenia w formie elektronicznej (ostatni dzień - 4 marca) oświadczenia złożone wyłącznie w formie druku jest nieskuteczne. Podpisany dokument składany w DSM jest jednak niezbędny z powodu braku podpisu elektronicznego. 

Ewentualne pytania proszę umieszczać w formie komentarzy w zakładce "Oświadczenia do systemu POL-on". Nasze jesienne doświadczenia pokazały, że często to samo pytanie powtarza się kilka razy, więc może lepiej, żeby komentarze pojawiały się w jednym miejscu i służyły innym osobom mającym podobne wątpliwości. Zanim jednak padnie jakiekolwiek podanie, proszę skorzystać ze wskazanej zakładki!

Nade wszystko - proszę nie wpadać w panikę (prośbę tę adresuję głównie do studentów pierwszego semestru). Ten system nie jest zbyt przyjazny i sama straciłam kilkanaście dni na wyjaśnieniach, pytaniach i telefonach do Ministerstwa - ale jakoś musimy sobie poradzić :-)

20 lut 2013

Awaria elektronicznego systemu podań

Szanowni Państwo, otrzymałam dzisiaj informację z Centrum Informatycznego, że od 6 lutego, godz.12:29, do 20 lutego, godz. 9:51, podania o przedłużenie terminu sesji, składane w elektronicznym systemie podań (ESP) w WD, były przekazywane bez załączników. 

Problem został już rozwiązany, ale w podanym okresie wpłynęły podania od studentów nieświadomych awarii (sprawa dotyczy kilkudziesięciu osób). Niektórzy studenci zorientowali się, że załączniki nie były załączane i dosłali je mailowo do Dziekanatu. 

Jeżeli ktoś z Państwa zorientuje się, że należy do grupy osób nieświadomych, a składał podanie we wskazanym terminie - proszony jest o dosłanie załącznika (może być skan) do swojej asystentki toku. Wszyscy pracownicy zostali poinformowani o sytuacji. Rozpatrując podania będę uwzględniała fakt, że w razie braku załącznika wina może leżeć po stronie Uczelni. Identyfikacja podań będzie możliwa, ponieważ widnieje na nich data złożenia.

Już poprosiłam pracowników o oddzielenie tej części podań, które pomimo braku załącznika będą rozpatrywane, jak tylko student dostarczy załącznik. Niestety nie mogę Państwa zwolnić z obowiązku ich dostarczenia, ponieważ np. zwolnienie lekarskie (usprawiedliwienie nieobecności w I terminie egzaminu) jest warunkiem pomyślnego rozpatrzenia podania (szerzej patrz tutaj).

Rozumiem, że ta sytuacja naraziła Państwa na dodatkowy stres (dotyczy to także pracowników dziekanatu). ESP jest ciągle w fazie testów (został uruchomiony na moją prośbę w tym roku, pomimo niewielkiej liczby formularzy, właśnie po to, żeby na żywym organizmie zacząć testować jego wydolność). Jeszcze raz przepraszam żywe organizmy (studentów i pracowników dziekanatu), które padły ofiarą awarii.

19 lut 2013

Netykieta, czyli o poszanowaniu czasu i nerwów

www.lozbjn.edu.pl
Zasadnicza prośba dotyczy bloga, FB i poczty elektronicznej. Mamy zagorzałą grupę miłośników epistolografii, którzy z tą samą sprawą zgłaszają się wszędzie. Pół biedy, gdyby wszędzie występowali pod tym samym nickiem, a jeszcze lepiej pod prawdziwym imieniem i nazwiskiem - po pierwsze nie udzialałybyśmy kilka razu odpowiedzi jednej osobie, a po drugie zamiast prosić nickowców o dane (żeby móc im pomóc), mogłybyśmy od razu przystąpić do działania. Czyli:
  • zasada nr 1: jeśli zadają Państwo pytanie na blogu, to proszę oszczędzać nasze skrzynki pocztowe i FB, jeśli pytanie wysyłają Państwo mailem - darujmy sobie analizowanie tej samej sprawy na portalach publicznych
  • zasada nr 2: jeśli pytanie dotyczy losów podania lub wątpliwości, co do statusu jakiejś sprawy, to proszę podać od razu swoje dane i nazwisko asystentki toku.
Jeden ze studentów zadał pytanie na blogu, potem to samo na FB, a następnie obcęgami wyrywałam z niego (mailowo) dane (w kolejnych mailach: nazwisko, rok studiów, kierunek, nazwisko asystentki toku). Proszę - szanujmy wzajemnie swój czas.

Kolejna rzecz, to pytania kierowanie do asystentek toku - a zaraz potem do mnie ("napisałam do Pani Ani, czy Pani Dziekan może mi powiedzieć, kiedy dostanę odpowiedź"). Otóż Dziekan po to ma całe biuro z kilkunastoma pracownikami, żeby ci pracownicy go odrobinę odciążyli. Z drugiej strony rozumiem Państwa niepokój - dlatego już proponowałam rozwiązanie. Powtórzę to jako:
  • zasada nr 3: pisząc do swojej asystentki toku (adresy tutaj), proszę jednocześnie wysyłać cc do mnie - jeśli sprawa idzie sprawnie, to nie obciąża mnie to czasowo, a jeśli coś kuleje, to mogę czuwać nad przebiegiem korespondencji
Bezwzględnie proszę przestrzegać:
  • zasada nr 4: nadawanie tematów poszczególnym wiadomościom
  • zasada nr 5: kompletujemy historię korespondencji w ramach danego tematu (jeśli korespondencja w jakiejś sprawie wymaga kilkukrotnej wymiany poczty, to możemy prześledzić, o czym już była mowa). 
Nie z powodu złośliwości, ale dla zachowania zdrowych zmysłów ZAWSZE zaczynam załatwianie spraw od tych maili, które są najkrótsze. To pozwala mi szybko się wczytać w ich treść, szybko podjąć działanie i "odhaczyć" sprawę. Te dłuższe zazwyczaj zostają na wieczór lub nawet na noc (do poduszki, bo i tak w nocy nic już nie wyjaśnię). Dlatego:
  • zasada nr 6: krótko i na temat (podany w nagłówku wiadomości)
Jeśli zabraknie istotnych szczegółów - umiem poprosić. Jeśli coś Państwa zdaniem wymaga dłuższych wyjaśnień - sprawę proszę przedstawić krótko w e-mailu, a resztę w załączniku.
  • zasada nr 7: jeśli zależy Państwu na kilku sprawach, proszę każdej poświęcić odrębny e-mail (to akurat uwaga raczej do pracowników i jednostek uczelnianych niż do studentów, ale bywa różnie)
  • zasada nr 8: spraw indywidualnych nie rozpatrujemy na forach publicznych - jeśli to się zdarza, to wyłącznie w przypadkach, które wbrew pozorom nie są indywidualne i dotyczą wszystkich (lub dużej części) studentów lub wykładowców
  • zasada nr 9: mój adres (mimo iż służbowy) przeznaczony jest dla wykładowców oraz do korespondencji z prof. Magdaleną Kachniewską (czyli dla studentów z moich wykładów i seminariów).  Jeśli poszukują Państwo kontaktu z Dziekanem, to właściwym adresem jest dsm[at]sgh.waw.pl, a jeśli sprawa dotyczy studenta konkretnego toku studiów, to najszybciej pomoże asystentka toku (podobnie ma się rzecz z korespondencją z Panią Dziekan Górak Sosnowską i pozostałymi prodziekanami).
Wbrew pozorom pisanie prosto do mnie opóźnia sprawę, a nie przyspiesza (muszę przekierować e-mail do asystentki, która udzieli wyjaśnień). Czyli wracamy do zasady nr 3.

Jeśli już jednak mail trafia do mnie: staram się udzielać odpowiedzi na bieżąco, najpóźniej w ciągu doby. Ponieważ jednak wbrew logice usiłuję zachować kontakt z Nauką, co wymaga wyjazdu na konferencję albo napisania referatu, to czasem odłączam i wysyłanie maila w odstępach 8 minutowych (to był rekord jednego z wykładowców) kompletnie nic nie daje.
  • zasada nr 10: jeśli nie odpowiem w ciągu doby można ponowić kontakt - wcześniej to zbytnia natarczywość.
Jeśli niepokój jest wielki - to można napisać do dowolnego prodziekana, kierownika DSM lub na adres dsm[at]sgh.waw.pl

Prośby organizacji studenckich i jednostek naukowych, żeby na boczku bloga umieścić reklamę jakiegoś przedsięwzięcia komercyjnego - stanowcze nie! (nie jest to blog zarobkowy - wręcz przeciwnie, sporo do niego dokładamy).
Natomiast:
  • zasada nr 11: jeśli inicjatywa adresowana jest do studentów, a nie ma wymiaru komercyjnego i może stanowić wartość sama w sobie - poświęcimy jej chętnie wpis na blogu (tak było np. z koncertem świątecznym i graduacją) lub miejsce na FB (tak było z Google Online Marketing Challenge). W tym drugim przypadku dobrze, jeśli info ma formę dostosowaną do stylu FB (mem obrazkowy albo film)
Proszę też nie zwracać się do nas z prośbą o mailing - konta studenckie służą do obsługi procesu dydaktycznego i dostarczania związanych z tym informacji. Nie mogę zgodzić się na ich udostępnienie w celach reklamowych. Jeśli mimo tego jakaś inicjatywa wydaje się Państwu godna złamania tej zasady - to proszę zwrócić się do JM Rektora SGH.

www.lozbjn.edu.pl
Co do tematów poruszanych w komentarzach (tutaj i na FB) -  poza pytaniami podrzucają czasem Państwo wnioski racjonalizatorskie. Zawsze warto! Nawet jeśli z jakiegoś powodu nie da się ich (od razu) wdrożyć, to pomysły są mile widziane. Natomiast zrzędy, trolle i inne monstra, które narzekają, w celu narzekania, mocno utrudniają korzystanie z bloga - polecam przerzucenie się na twórczość własną (np. sugerowany blog "Nie dla DSM"). Nie wiem, jaki byłby cel takiej strony, ale jedni lubią się wspólnie śmiać, a inni narzekać, więc dlaczegóżby nie?
  • zasada nr 12: nie chcesz pomóc - nie przeszkadzaj
Ważna rzecz to feedback. Jeśli coś wyjaśniam lub doradzam i proszę o informację zwrotną, to znaczy, że jest ona ważna:
  • zasada nr 13: prosisz o wyjaśnienie lub pomoc - odezwij się, czy wszystko zadziałało jak należy. "Dziękuję" też jest mile widziane...
Ostatnia sprawa - poruszana wielokrotnie - to adresy. Toteż:
  • zasada nr 14: używamy poczty w domenie sgh.waw.pl

18 lut 2013

3 ważne wiadomości plus nowa zakładka

Po pierwsze trwa II etap deklaracji dla studentów I semestru (pn-wt) - proszę pilnować terminu!

Po drugie (w kwestii wyższych semestrów): została rozesłana na Państwa skrzynki mailowe informacja o dodatkowym dyżurze dziekańskim w sobotę 23 lutego o godz. 13.30, który zostanie poświęcony wyłącznie kwestii zapisów na zajęcia (z innymi sprawami kierować się na dyżury prodziekanów). Oczywiście dyżur nie dotyczy przypadków kolizji, które zostały omówione tutaj. Przypominam, że podania o dopisanie muszą zawierać zgodę wykładowcy, który prowadzi dany przedmiot.

Po trzecie - ponieważ kolejna fala studentów zakończyła I semestr, to ponownie zaczynają się pytania o zgodę na II kierunek i ew. związaną z tym odpłatność (temat obszernie dyskutowany był jesienią). 
W skrócie: podanie należy kierować do dziekana, a odpłatność zależna jest od tego, czy dana osoba spełnia kryteria stypendium rektorskiego. Opłaty nie wnosimy z góry, lecz z dołu (tzn. dopiero wtedy, kiedy okaże się, że po zakończeniu I semestru na II kierunku, że student nie spełnia kryteriów stypendium). Oznacza to, że po zakończeniu I semestru trzeba po prostu pilnować, czy "łapiemy się" na stypendium, czy nie. Jeśli nie, to na indywidualnym koncie w WD pojawi się należność. Można wtedy zrezygnować z dalszych studiów na II kierunku, w pewnym sensie bezkarnie, bo studenci studiów stacjonarnych mają 30 ECTS ekstra na tego typu pomyłkę. Jedyna uwaga: na I kierunku wtedy już nie mamy tych ekstra 30 ECTS!

Niejako poza powyższymi sprawami zwracam uwagę, że na pasku bloga pojawiła się kolejna zakładka "oświadczenia do systemu POL-on". Studenci starszych semestrów orientują się już o co chodzi - studenci świeżo zrekrutowani teoretycznie też powinni wiedzieć (oświadczenia obowiązuję także na studiach licencjackich), ale dla ułatwienia publikuję zasady ich wypełniania, ponieważ już pojawiają się pytania (głównie ze strony osób, które studiują na II kierunku).

System będzie otwarty od 25 lutego (na pewno będziemy Państwu o tym przypominać). Budzi on wiele wątpliwości i pytań - sama od podstaw uczyłam się, o co w nim chodzi i mam nadzieję, że ta swoista ściąga trochę ułatwi Państwu życie. Opracowana została na podstawie ponad 200 pytań, jakie kierowali Państwo w sprawie oświadczeń za pośrednictwem bloga i poczty, więc wiele zawiłości zapewne już opanowaliśmy, ale życie obfituje w niespodzianki ;-)

Rektor SGH, prof. dr hab. Tomasz Szapiro dla bloga DSM: jak Rektor Dziekanem został

O tym, w jaki sposób prof. Kachniewska została Dziekanem SM już pisałyśmy (o sposobie powołania prodziekanów – również). Sięgnijmy jeszcze głębiej do historii DSM. O swoich pierwszych krokach w Dziekanacie opowiada Rektor SGH, prof. dr hab. Tomasz Szapiro. 

Pierwszym dziekanem Studium Podstawowego została prof. Maria Podgórska, która tworzyła rozwiązania organizacyjne umożliwiające wybór wykładowców. Choć lista przedmiotów była usztywniona, to jednak istniał duży wybór wykładowców. Na początku studenci mieli prawo chodzić na każdy wykład i po zapoznaniu się z tym nim – zapisać się do wykładowcy. Wywoływało to dość duże przepływy studentów, co tworzyło trudności dydaktyczne. Potem zaczęła funkcjonować giełda studencka, Samorząd zaczął wydawać Informator i system „zwiedzania wykładowców” został wycofany. 

Natomiast w Studium Dyplomowym warunkiem, aby to wszystko mogło działać było stworzenie systemu komputerowego, ale też znalezienie dziekana. Byłem wówczas zagranicą, gdy otrzymałem propozycję wystartowania w wyborach i współtworzenia Szkoły. Wcześniej byłem silnie związany z grupą ludzi, która tworzyła obecną reformę w SGH, więc była to dla mnie naturalnie interesująca propozycja, a jak sądzę wybór był związany z tym, że wcześniej byłem m.in. w Kanadzie przez rok, funkcjonowałem jako dydaktyk i interesowałem się rozwojem systemów edukacyjnych. Dziekanem zostałem we wrześniu – pół roku przed początkiem zajęć w Studium Dyplomowym – i funkcję tę pełniłem przez dwie kadencje. 

Jako że Studium Podstawowe było trzysemestralne. Miałem około 3 miesięcy na zorganizowanie Studium Dyplomowego. Pierwszy dziekanat mieścił się w pokoju 208 w budynku F. Zajmować trzeba było się wszystkim: trzeba było znaleźć kierownika dziekanatu, stworzyć system wyboru zajęć i układania planu, trzeba było oprogramować system, kupić komputery. Z pomocą wielu ludzi zebrałem fantastyczny – w moim odczuciu – zespół. Moimi prodziekanami byli: Mirka Rybak, Alek Sulejewicz, Adam Noga, Leszek Garbarski, Grażyna Wojtkowska, Ala Ryszkiewicz. Pomagało bardzo wiele innych osób – nie sposób ich tu przywołać w ramach blogowego wpisu. 


Dziekanat Studium Dyplomowego – wtedy miejsce ludzi pogodnych (na zdjęciu z obecną Kierownik DSM, mgr Barbarą Kraszewską)

Ale jedną rzecz muszę powiedzieć: mimo, że sądzę, że zadanie było trudne, to jednak sądzę, że dzisiejszy poziom komplikacji jest nieporównanie większy. Na przykład, wtedy udawało się jako Dziekanowi przekonać członków Senacie, żeby nie tworzyli zbyt wielu kierunków. Każdy nowy kierunek oznaczał bowiem w systemie, gdzie można wybierać wykłady, oddzielny system komputerowy do rozliczania studentów. 

Jedna z rzeczy, która mi się nie udała w Dziekanacie to system oceny zajęć. Gdy wykładałem w Kanadzie, byłem oceniany jako dydaktyk. W razie niskich ocen nie uzyskałbym zgody na prowadzenie dalej zajęć, a właściwie na pracę. Uczelnia kanadyjska, w wypadku negatywnych ocen, zaproponowałaby mi nagranie na wideo moich zajęć i konsultacje w ośrodku doskonalenia dydaktyki. Znam kolegów kanadyjskich, którzy byli temu poddani i poprawili swoje umiejętności dydaktyczne, ale i znam takich, którzy musieli odejść. Bez pozytywnych ocen nie były możliwe żadne formy nagród.

Taki system oceny był przedmiotem troski wielu polskich uczelni. Nam udało się wówczas zbudować taki formularz i sporządzić pilotażowe, ale bardzo duże badanie obejmujące znaczną część populacji studentów. Okazało się jednak, że nie mogę nic z wynikami oceny zrobić. Dziekan Studium Dyplomowego nie miał wpływu na pracowników. Ich zwierzchnikami był ktoś inny. Nie ustanowiono wówczas relacji, które powinny istnieć, które pozwalałyby na równoległy wpływ dziekanów studiów i kolegiów na proces dydaktyczny. 

Jako Dziekan nie mogłem wyeliminować bardzo negatywnie ocenianych pracowników ani nagrodzić tych najlepszych, bo nie miałem budżetu. W związku z tym opisałem tę sytuację i wnioskowałem, aby stworzyć system oceny skutkujący zmianą zachowań a nie system oceny sam dla siebie. Tego za mojej kadencji nie udało się jednak zrobić. Dopiero moi następcy wprowadzili najpierw tzw. totolotek, czyli formularze które były skanowane, później zbierane internetowo, ale ze znanymi przygodami. To bardzo trudny system i tym się teraz będziemy zajmować w komisji zajmującej się procesem dydaktycznym.