21 gru 2013

A na co komu śnieg ;-)

Ciepło dziękuję za wszystkie życzenia, jakie od tygodnia spływają do Dziekanatu w postaci kartek świątecznych, e-maili a nawet osobistych wizyt studentów i pracowników SGH, którzy znajdują chwilę na życzenia. Każde przyjmuję z radością, szczególnie jeśli wraz  z życzeniami otrzymuję podziękowania za zmiany wprowadzone w dziekanacie lub propozycje pomocy i współpracy. Krajobraz Uczelni zmienił się trochę przez ostatni rok - jeszcze nie opanowałam nazw nowych jednostek organizacyjnych, nie zapamiętałam nazwisk wszystkich nowych lub świeżo awansowanych pracowników - tym bardziej się cieszę, że znajdują mnie w dziekanacie i pamiętają o życzeniach.

Przekazuję wszystkie życzenia tym, którzy ze mną od ponad roku pracują: prodziekanom, pracownicom Dziekanatu - cierpliwie ustawiam kartki na stole, żeby każdy miał do nich dostęp. Proszę wybaczyć, że ograniczam się wyłącznie do odpowiedzi mailowych i telefonów, ale moja filozofia papierologiczna jest chyba wszystkim znana (jeśli nie, to odsyłam do wpisu ubiegłorocznego).

Wszystkim tym, do których nie zdążyłam dodzwonić się przed przerwą świąteczną, składam życzenia blogowe: świąt wśród najdroższych Wam ludzi, przynajmniej odrobiny śniegu (tak dla klimatu "white Xmas") i szampańskiego sylwestra. Studentom niezapomnianych studiów i odnalezienia możliwie najpiękniejszej drogi życia. Moim pracownikom - dużo zdrowia do szefowej i poczucia, że nasza praca ma sens i może być fantastyczna. Wykładowcom - sukcesów naukowych, frajdy z pracy z młodymi ludźmi i zdolności do nadążania za nimi :-)

Ściskam Was wszystkich gorąco, a ponieważ w minionym roku odeszło kilku wspaniałych Przyjaciół - pozostaje chwila wspomnień przy dźwiękach "Kolędy dla nieobecnych"  Preisnera



19 gru 2013

W pełni mocy

Dr Aneta Ptak-Chmielewska
Wczoraj przed posiedzeniem Senatu Rektor podjął decyzję o zatwierdzeniu kandydatur pełnomocników Dziekanów Studiów. W DSM pojawią się w związku z tym dwie nowe osoby, które będą miały bardzo podobny zakres zadań i obowiązków, jak dotychczasowi Prodziekani.

Pełnomocnicy Dziekana na równi z Prodziekanami będą prowadzić dyżury dla studentów i rozpatrywać sprawy, do których zostaną upoważnieni przez Dziekankę. Jednak głównym powodem ich powołania jest konieczność zacieśnienia współpracy Dziekanatów Studiów z poszczególnymi kolegiami SGH.

Ponieważ prodziekani wywodzą się z trzech kolegiów: KES (dr Katarzyna Górak-Sosnowska), KZiF (dr Michał Matusewicz) i KNoP (dr Jarosław Wierzbicki), to pełnomocnicy zostali wybrani spośród pracowników dwóch pozostałych kolegiów. KAE będzie reprezentowane przez dr Anetę Ptak-Chmielewską, a KGS przez dr. Mariusza Próchniaka.
Dr Mariusz Próchniak

Pełnomocnicy są lubiani i często chwaleni przez studentów. Dr Próchniak jest Wam dodatkowo znany z wywiadu dla "Magla" oraz jako jeden z najwspanialszych egzaminatorów z ekonomii na obronach prac magisterskich, zyskał też bardzo wysoką ocenę studentów zagranicznych w ramach kierunku International Business.

Bez trudu znajdziecie nowych pełnomocników na wybranych portalach społecznościowych, ale mam nadzieję, że uda się bliżej przedstawić sylwetki obojga na łamach bloga, choć okres świąteczny nie sprzyja nękaniu ludzi wywiadami :-)

Serdecznie witam nowe osoby w zespole i mam nadzieję, że teraz kontakt z poszczególnymi kolegiami oraz wykładowcami będzie płynny, a rozwiązywanie przeróżnych problemów z obsadą zajęć i komunikacją międzykolegialną okaże się błahostką!

13 gru 2013

Będzie muzycznie!

W zasadzie wszyscy wiedzą, że zapowiada się bardzo muzyczny przyszły tydzień, ale czemu nie napisać tego na blogu. W środę odbędzie się coroczny Świąteczny Koncert SGH, a w czwartek - koncertu Chóru SGH w Filharmonii Narodowej. Dobrze, że nie ma potrzeby wyboru między jednym a drugim i można udać się w oba miejsca (choć w drugim przypadku będę się być może musiała urwać z Rady Kolegium, ale bilety kupione - i to aż pięć sztuk - więc to wyższa konieczność).

W zeszłym roku na obu wydarzeniach była silna reprezentacja DSM. O ile na występie Chóru SGH nie wypadało, bo pamiętam, że siedziałam w pierwszym rzędzie, to na balkonie w Palladium rząd zajmowany przez kadrę rozkręcił się w czasie występów w rytm muzyki. I tym razem DSM pojawi się na obu muzycznych wydarzeniach, zwłaszcza że na Świąteczny Koncert wydałam (nie)oficjalną zgodę ;)

12 gru 2013

Praca magisterska i dwa końce

Zbliża się koniec roku kalendarzowego i koniec semestru zimowego. Oba końce są w zasadniczy sposób związane z terminami składania pracy magisterskiej. Zdają sobie Państwo z tego sprawę (oczywiście tylko Ci, których ta sprawa nadal dotyczy), bo do Dziekanatu napływają coraz to nowe pytania o to samo – kiedy mija termin. A zatem: 

Jeżeli zamierzają Państwo przedłużyć termin składania pracy magisterskiej do końca roku kalendarzowego, należy złożyć pracę w Dziekanacie do końca grudnia. To, że w grudniu przypadają Święta nie stanowi taryfy ulgowej. Wiadomo przecież, że co roku jest przerwa świąteczna. Można więc przewidzieć ze znacznym prawdopodobieństwem, że promotorzy będą mniej skłonni do czytania prac swoich magistrantów czy to przy wigilijnym karpiu, czy przed sylwestrową imprezą. Dziekanat będzie otwarty poza dniami ustawowo wolnymi (23, 27 i 30/12) – przerwa dotyczy zajęć dydaktycznych, a nie pracy administracyjnej. Nie mamy natomiast wpływu na to, że magistrant wyjeżdża na narty i wraca dopiero w 2014 r. Oczywiście, jeżeli ktoś woli ryzykować, zawsze może wgrać pracę do 31 grudnia 2013 r. i złożyć podanie do Dziekan(ki) Kachniewskiej, aby przyjęła dokumentację po tym terminie. 

Natomiast ostatecznym i nieprzekraczalnym terminem dla studentów obecnego IV semestru i wszelkich wyższych zabłąkanych roczników jest 21 lutego 2014 r., czyli koniec II terminu sesji.

11 gru 2013

Deklaracyjna statystyka

System premiowania studentów, którzy biorą udział w I terminie deklaracji rozkręcił się od roku na tyle, że w zasadzie nie powinno nas już to dziwić, że średnio wzięło w nim udział ponad 80% studentów studiów magisterskich (licząc bez IV semestru). Przypomnijmy, że rok temu było to około 60% dla studiów stacjonarnych i powyżej 50% dla studiów niestacjonarnych. I wówczas pisała Dziekan(ka) Kachniewska, że te 60% to "niesamowity skok" (bo wtedy faktycznie był). Cóż, zmienia się perspektywa z upływem semestrów, a przede wszystkim wraz ze wzrostem mobilizacji kolejnych roczników. 

Frekwencja w I turze wyborów na poziomie 80% oznacza przede wszystkim większe możliwości ułożenia sensownego planu zajęć. Wykładowcy nie będą raczej zaskakiwani w II etapie, że oto dopisali im się nagle studenci ponad limit, ani my (choć w to akurat nie wierzę) podaniami indywidualnymi, że na te czy inne zajęcia nie było miejsc, albo że przedmiot się nie uruchomił. Ale 80% oznacza także, że albo zadziałał kaskadowy system premiowania, albo Państwo masowo zinternalizowali konieczność uczestnictwa w I etapie deklaracji, wiedząc, że sprawi to nam przyjemność (bo sprawiło).

Na koniec garść statystyk.W I etapie deklaracji wzięło udział:
  • 2176 studentów studiów SD (co daje 81%)
  • 136 studentów studiów POP (co daje 78 %)
  • 804 studentów studiów NS (co daje 78 %)
Czekamy w następnym semestrze na około 100%, a wtedy wreszcie skończą się zbłąkane dusze, które przespały oba etapy i ani razu nie były łaskawe zalogować się do systemu deklaracji i obudziły się w nowym semestrze.

I przypominamy o II etapie deklaracji, który rozpocznie się od 14 stycznia 2014 r.

10 gru 2013

Nowa baza danych

Kolejna krótka informacja o programie zewnętrznym - tym razem jest to szkolenie z nowej bazy danych, organizowane przez naszą Bibliotekę. Mam nadzieję, że zdecydowana większość studentów poznała uroki JSTORa czy EBSCO. Jeżeli nie, szkolenie z bazy EMIS można wykorzystać na zaznajomienie się z innymi bazami. A oto co zawiera EMIS:
Emerging Markets Information Service (EMIS) to serwis internetowy zawierający informacje o spółkach i sektorach gospodarki, a także wiadomości ze źródeł własnych i zewnętrznych, raporty analityczne i statystyki, które ułatwiają profesjonalistom podejmowanie decyzji. EMIS gromadzi informacje o ponad 100 rynkach wschodzących na całym świecie, zawiera ponad 1,6 mln profili firm prywatnych i publicznych, a także ponad 20.000 pulikacji lokalnych i międzynarodowych. Umożliwia dostęp do informacji w prosty i przystępny sposób. 

Dla każdego kraju serwis oferuje dostęp do ponad kilkuset źródeł informacji w językach lokalnych i w języku angielskim. Dla Polski to ponad 760 bieżących i zarchiwizowanych publikacji zawierających informacje finansowe, wiadomości polityczne, makroekonomiczne oraz ze spółek. W serwisie EMIS dostępne są pełne teksty depesz agencji informacyjnych, artykułów prasowych, sprawozdania finansowe spółek publicznych i prywatnych, raporty branżowe, notowania giełdowe, statystyki, analizy i dane makroekonomiczne.
Szkolenie odbędzie się 13 grudnia 2013 r. w Auli nr 1 w gmachu C, w godz. 9.30-12.15. Szczegółowe informacje i formularz zapisów znajdują się na stronie szkolenia.

9 gru 2013

Mała rzecz a cieszy

Mała, bo dotyczy raptem kilku studentów studiów niestacjonarnych sobotnio-niedzielnych. Niełatwa do załatwienia, ale aż prosząca się o realizację. I nie jedna, jedyna, ale po prostu dzisiejsza. Choć sprawa kursowała od kilku dni oi Dziekanacie a poza nim – pewnie kilku tygodni. 

Studenci niszowego kierunku MSG zdecydowali się na zrobienie anglojęzycznej specjalizacji Innovation and Competitiveness in the World Economy. Specjalizacja okazała się jeszcze bardziej niszowa – zainteresowanych było 6 studentów. Sytuacja z pozoru beznadziejna, bo 6 osób oznacza tryb indywidualny, liczony jako 3 godziny do pensum. Na studiach sobotnio-niedzielnych jest niby przelicznik 1,5, ale to jednak weekendy; czas, który większość osób woli mieć wolny. 

Zainteresowani studenci wzięli sprawy w swoje ręce pertraktując z wykładowcami. Udało się uruchomić w ten sposób 4 z 5 wymaganych w specjalizacji przedmiotów. Na ostatnim natrafili na barierę pozornie nie do pokonania. Żaden z prowadzących nie zgodził się na uruchomienie przedmiotu. Gdyby to był pierwszy, czy drugi przedmiot specjalizacyjny, sprawa byłaby prosta – brakuje jeszcze większości przedmiotów, nie udało się, trudno. Ale tu chodzi o domknięcie specjalizacji. 

Rozwiązanie problemu zajęło kilku osobom kilka dni, podczas których ustalaliśmy skalę zjawiska, potencjalne osoby, które mogłyby zajęcia poprowadzić, namiary do nich... Potem rozpoczął się cykl negocjacyjny. Pozycja negocjacyjna Dziekanatu była słaba – nie zwiększymy nikomu mnożnika ani liczby godzin do pensum, nie sprawimy, aby zajęcia sobotnio-niedzielne odbywały się w tygodniu roboczym, nie uwolnimy nikogo od nadgodzin... Możemy tylko prosić, argumentując, że chodzi o dzieci gorszego Boga, którym brakuje już tylko jednego ostatniego przedmiotu. Czasami spotykamy się ze zrozumieniem i tylko z tym, czasami z chęcią pomocy studentom – mimo wszystkich negatywnych konsekwencji z tym związanych. 

Wstępnie udało się rozwiązać problem – przedmiot będzie do wyboru w II etapie deklaracji. Jednak szczegóły musi jeszcze ustalić Prowadząca ze swoją nową grupą. Ale i tak jest to powód to odetchnięcia z ulgą. Jeden przedmiot do przodu. Na wokandzie mamy jednak nadal przynajmniej jeden przedmiot specjalizacyjny dla studentów studiów sobotnio-niedzielnych. Szukamy...

8 gru 2013

Erasmus plus - krótko i rzeczowo

Już na pewno wszyscy wiecie, że jest, ze rusza, że jeszcze można skorzystać, a ja dodam tylko, że uruchomiona została polska strona dla tego programu.

ERASMUS+ połączy w jedną całość 7 dotychczasowych programów (m.in. "Uczenie się przez całe życie" i jego programy sektorowe: Comenius, Erasmus, Grundtvig i Leonardo da Vinci, "Młodzież w działaniu", Erasmus Mundus, Tempus i Jean Monet). Dodatkowo wprowadzi nowe rodzaje działań - poświęcone sportowi. W obszarze edukacji, szkoleń i w sektorze młodzieży program Erasmus+ będzie umożliwiał realizację działań w ramach trzech kluczowych akcji dotyczących wszystkich sektorów edukacyjnych i młodzieży.

Reszta na właściwej stronie. Miłej niedzieli :-)

7 gru 2013

Okolicznościowa garść statystyk – listopad 2013

fot Binny VA
W listopadzie opublikowałyśmy 14 wpisów – prawie o połowę mniej niż rok temu o analogicznej porze, ale dopiero niedawno nastał czas względnego spokoju. Za to zbliżamy się do pułapu 300 tys. wyświetleń, które najpewniej osiągniemy do końca 2013 r. 

W listopadzie dominowały tematy praktyczne i to one zyskały największą liczbę czytelników. Dwa wpisy poświęcone były nieobecnościom na zajęciach i uzyskały ponad 900 i ponad 600 wejść. Interesowały Państwa również sprawy związane z pracą magisterską (faktycznie dla niektórych nadal to gorący okres – obecnie podania o przedłużenie terminu złożenia pracy magisterskiej dominują wśród składanych podań) – wpis o pracy magisterskiej uzyskał ponad 800 wejść, a jej wariacja po skreśleniu, co ciekawe opublikowany równo rok temu, ponad 500 wejść. Zainteresowała Państwa również struktura zajęć (ponad 700 wejść) – i całe szczęście. Może będzie mniej błędów przy rozliczaniu absolutorium. 

Nieustannie na blog prowadzą Państwa przede wszystkim odnośniki z Facebooka, Googla oraz z serwisów SGH (choć te ostatnie w najmniejszym stopniu). Zniknęła natomiast tajemnicza strona z treściami dla pełnoletnich, która charakterystycznie wybiła się w statystykach październikowych. I chyba tyle podsumowania

5 gru 2013

Lepiej zobaczyć niż zakładać

fot. heitor3500
W ostatnich tygodniach pojawiło się kilka nagłych przypadków. Do Dziekanatu zgłaszali się studenci, którzy otrzymali zawiadomienie o tym, że grozi im skreślenie. Wielu z nich z trwogą i strachem w oczach, nie rozumiejąc, o co chodzi. Do egzaminów przystąpili, oceny otrzymali a tu nagle skreślenie. 

Aby nie siać niepotrzebnego popłochu, że oto na każdego pilnego i przykładnego studenta o każdej porze dnia czyha Dziekan(ka) – prodziekani takich uprawnień szczęśliwie nie mają – ze skreśleniem, od razu informuję, że podwyższoną czujność powinni mieć ci studenci, którzy zaliczyli przy przechodzeniu z semestru na semestr jakieś potknięcie. Może to być warunek, a może powtarzanie semestru, a może coś jeszcze. Chodzi o sytuacje, w których nie mogli się byli Państwo pojawić na czas – czyli na początku semestru – na protokołach w WD, ponieważ z jakiegoś powodu zalegali Państwo z rozliczeniem semestru poprzedniego. Może się bowiem okazać, że nie było Państwa na protokole i wykładowca nie wpisał Państwu oceny, albo że przedmiot był realizowany w trybie indywidualnym i również protokół nie spłynął. 

Jeżeli zdarzyłoby się, że nie wpłynął do Dziekanatu cały protokół, sprawa jest o tyle prosta, że – póki go nie będzie – nie założymy, że wszyscy nie zdali. Zajmiemy się raczej próbą uzyskania zaległego protokołu. Natomiast jeżeli protokół jest, a nie ma w nim oceny danego studenta, wniosek nasuwa się sam… Przypominam §44.5 Regulaminu:
Student jest obowiązany upewnić się, czy w Wirtualnym Dziekanacie zarejestrowano wszystkie jego oceny. W przypadku stwierdzenia brak u ocen w terminie jednego miesiąca od zakończenia sesji student zawiadamia o tym dziekana i nauczyciela akademickiego, który zaliczał przedmiot, bez zbędnej zwłoki, lecz nie później niż w terminie 7 dni od upływu określonego wyżej terminu miesięcznego. 
Można zapytać, dlaczego student? Nie ja pisałam Regulamin, ale na logikę wydaje mi się, że chodzi o to, że Dziekanat nie jest wróżką. Nie odgadnie, że Państwo chodzili na zajęcia i przystąpili do egzaminu, tylko wykładowca nie wpisał oceny. Dlatego apeluję i ostrzegam – proszę zainteresować się swoim kontem w WD po miesiącu od zakończenia sesji! A nie zakładać, że wszystko na pewno jest w porządku. A w sytuacji, gdyby nie było – kontaktować się z Dziekanatem. Nie muszę chyba dodawać, że najlepiej nie po fakcie...

4 gru 2013

Cisza i spokój

Nie chciałam zapeszać tydzień temu, ale trend się utrzymał. Mój ostatni dyżur skończył się nie dość że o czasie, to jeszcze nie był wypełniony ciurkiem po brzegi interesantami. Ba, pierwszy raz w tym semestrze udało mi się poświęcić kilka minut czasu, w którym dyżur miałam na niestudentów (bo niby na co innego, skoro studentów miejscami nie było). 

Na początku grudnia, a zatem mocno już po półmetku semestru przychodzą na dyżur dwie kategorie osób. Pierwsza to recydywiści. Bardzo rzadko zdarza mi się pamiętać osoby pojawiające się na dyżurze, bo przewija się ich zazwyczaj bardzo (od razu mówię, że na stwierdzenia „Pani na pewno pamięta moją sprawę, bo ona jest taka nietypowa; byłem u Pani w zeszłym semestrze/miesiącu/roku…” odpowiadam, że nie i wcale się z tym nie kryję). Jednak mam kilka osób, które przychodzą co tydzień i już się nauczyłam. I imion, i nazwisk, i spraw (tu pozdrawiam dwóch Panów Michałów i Panią Milenę); jeszcze do końca nie pamiętam Asystentki toku przypisane recydywistom, ale jeszcze tydzień, dwa a opanuję i to. 

Druga kategoria to przypadkowi interesanci. Są to osoby, które zdecydowały się przyjść na mój dyżur najpewniej dlatego, bo się odbywał. Chyba właśnie tak. Wszystkie sprawy można było bowiem załatwić na poziomie okienka, albo nawet komputera (a zatem nie wychodząc z domu). A tak jeden przypadkowy interesant przyniósł mi osobiście deklarację na seminarium magisterskie, inny – zgłoszenie praktyki (obu dokumentów nawet nie próbowali składać u swoich Asystentek toku, bo stwierdzili, że skoro jestem, to czemu nie u mnie). Udzielałam także informacji na temat wyjazdu na Erasmusa oraz struktury wyboru przedmiotów (razem oglądaliśmy Informator). 

Pozostaje mi życzyć sobie więcej takich dyżurów, choć przyznaję, że te trzygodzinne też mają swój urok ;)

29 lis 2013

Magisterski program European Master in Law and Economics (EMLE)

Program EMLE prowadzony jest w kooperacji z międzynarodowymi uczelniami – członkami Konsorcjum EMLE. Uczelnie partnerskie to: Université Paul Cézanne Aix-Marseille III (Francja), Universita degli Studi di Bologna - School of Economics (Włochy), Ghent University (Belgia), University of Haifa (Izrael), Universität Hamburg (Niemcy), University of Mumbai (Indie), Erasmus University Rotterdam - Erasmus School of Law (Niderlandy), Universität Wien (Austria). Studenci biorący udział w programie spędzają trzy kolejne trymestry studiów w wybranych przez siebie krajach. 

Program w Szkole Głównej Handlowej w Warszawie prowadzony jest pod patronatem i merytoryczną opieką profesora Leszka Balcerowicza. Studenci realizują przedmioty w języku angielskim, z zakresu ekonomicznej analizy prawa oraz przedstawiają dysertacje (na poziomie magisterium) w wybranej przez siebie tematyce z tego zakresu. 

Absolwenci programu EMLE uzyskują trzy równoległe dyplomy, od partnerów, u których realizowali kolejne trymestry studiów. Wszystkie dyplomy są oficjalnie uznawalne we wszystkich krajach partnerskich. Spełniają również wymagania programu Erasmus Mundus. Absolwenci są przygotowani do studiów doktoranckich z zakresu prawa i ekonomii. 

Od roku akademickiego 2013/2014 planujemy poszerzyć ofertę SGH dla studentów EMLE o program praktyk związanych merytorycznie z zakresem programu. Chcielibyśmy zaoferować Państwu praktyki zarówno w zakresie prawa, jak i w zakresie ekonomii. Minimalny czas trwania to 1-2 miesiące, a ze względu na termin realizowania trymestru w Polsce miesiącami na nie przeznaczonymi byłyby kwiecień i maj, lub miesiące wakacyjne. 

Zapraszamy wszystkich zainteresowanych do składania aplikacji na studia poprzez stronę internetową Konsorcjum.

Na stronie www.emle.org uzyskają Państwo wszelkie niezbędne informacje. W przypadku dalszych pytań można się również kontaktować z dr Magdą Szybiak. Zapraszamy! 

dr Magda Szybiak

28 lis 2013

Polska Mistrzem Europy!!!

Nie będę siliła się na przebicie sprawozdań, jakie studenci niewątpliwie udostępnią po zakończeniu Kongresu Makroekonomicznego. Moja rola była niezwykle skromna, choć zastępowałam samego Magnificencję na otwarciu Kongresu. Byłam jednak pod wrażeniem profesjonalizmu organizacji, liczby gości (brawo studenci, którzy stanowili zdecydowaną większość obecnych!!!), nie wspominając o meritum - w tym o doborze prelegentów. Z wielkim żalem opuszczałam obrady (szkoda, że tak późno się dowiedziałam, bo inaczej zaplanowałabym swoje pozostałe zobowiązania). 

Cieszę się jednak, że mogłam wysłuchać przynajmniej jednego wykładu (dr. Piątkowskiego z Banku Światowego), który jak zwykle zarażał pozytywnym myśleniem, optymizmem na skalę globalną i rysował świetlaną przyszłość przed słuchaczami, którzy jako absolwenci lada chwilą wylecą w świat promować Polskę. (Tytuł wpisu zaczerpnięty ze slajdów Pana Dr. Piątkowskiego)

Oby zapowiadana "cykliczność" tej imprezy stała się ciałem! Mam nadzieję, że w przyszłym roku na tyle wcześnie dostanę cynk, żeby nie przegapić całości debat. Na razie gratuluję pomysłu SKN Finansów Międzynarodowych, choć nie miałam wątpliwości, że opieka merytoryczna wspaniałego prof. Czarka Wójcika musi przynieść spektakularne efekty!

A jak Wasze "wróżby andrzejkowe"? Będzie ekonomia szczęścia, czy raczej umiarkowanie? ;-)

27 lis 2013

Wyrównujemy, a w zasadzie podwyższamy

fot. Donny Nguyen
Ileż to razy przychodzili na mój dyżur studenci twierdząc, że chcą się wypisać z danego przedmiotu, gdyż okazał się dla nich za trudny. Podejrzewam, że niekiedy to student nie dał przedmiotowi szansy i prawie w ogóle nie chodził na zajęcia (i wtedy nie dziwne, że przedmiotu nie dało się zaliczyć). Zdaję sobie jednak sprawę z tego, że niekiedy zajęcia faktycznie mogły być zbyt trudne, zwłaszcza jeżeli chodzi o przedmioty „cyferkowe”. 

I właśnie dla nich nie możemy nie napisać o inicjatywie Samorządu Studentów poświęconej kursom wyrównawczym. Jak na razie Samorząd zbiera informacje dotyczące zapotrzebowania na przedmioty, które przydałyby się Państwu w celu uzupełnienia wiedzy (i docelowo lepszego studiowania). Podajemy zatem: 

Zachęcam do wypełnienia. Będę miała do czego się odwoływać na dyżurach w kolejnym semestrze.

26 lis 2013

Prawo pracy a rynki wschodnie - czyli pogranicze w ogniu

Wbrew tytułowi nie zamierzam włączać się w politykę, ani problem zatrudnienia migrantów ekonomicznych. Nawiązuję po prostu do problemu dwóch wykładów, które stanęły pod znakiem zapytania w nadchodzącym semestrze, budząc obawy licznych studentów o szanse realizacji specjalności.

W pierwszej sprawie (Prawo pracy) wspomógł mnie Dziekan Kolegium Ekonomiczno-Społecznego motywując prof. Oniszczuka do poprowadzenia wykładu. W drugim przypadku (Strategie wejścia na rynki wschodnie) studenci zdołali namówić Panią Prodziekan KGS, prof. Witek-Hajduk, żeby uruchomiła zajęcia, choć pierwotnie nie miała takiego zamiaru. Obojgu serdecznie dziękuję (mowa o wykładowcach istotnie przekraczających pensum dydaktyczne)!!!

Aktualnie wyjaśniam z CI, czy "odratowane wykłady" można przywrócić do życia w WD. Jeśli to się uda, zapisy będą możliwe drogą internetową (wd-ową ;-) w II etapie deklaracji. Jeśli z jakiegoś powodu to się nie uda (choć ja tego wówczas nie zrozumiem), to uruchomimy specjalne listy "analogowe" w Dziekanacie.

Jeśli coś się jeszcze pali, to proszę pilnie zgłaszać, zanim Dział Nauczania (DN) opracuje harmonogram na semestr letni.

Wykładowców natomiast proszę o pilne zgłaszanie zamiaru uruchomienia zajęć podlimitowych (jeśli faktycznie mają taki zamiar), bo z końcem listopada przekazuję DN listę wykładów do uruchomienia w kolejnym semestrze.

Zaraz semestr letni, sesja i znowu wakacje :-))))

25 lis 2013

Liczy się nie tylko ilość


fot. designinstruct.com
Ostatni dyżur dziekański zaobfitował w przypadki, ktrórych nigdy nie traktowałam jako występujące w przyrodzie na większą skalę. Ale skoro w ostatnich dwóch tygodniach pojawiły się aż trzy ulegam heurystyce dostępności i piszę w czym rzecz. Otóż wszystkie przypadki dotyczyły studentów, którzy zrealizowali, bądź zrealizują według deklaracji wymagane 120 punktów ECTS, ale mimo to nie mogą czekać na wyznaczenie terminu obrony, gdyż mają niezaliczony program studiów. Jak to możliwe, skoro na program studiów magisterskich składa się 120 ECTS?

Przypominam – punktów ECTS trzeba mieć minimum 120, ale i należy pamiętać o strukturze doboru przedmiotów. W końcu studiują Państwo konkretny kierunek studiów, w skład którego wchodzą przedmioty podstawowe, kierunkowe, związane z kierunkiem (i ew. swobodnego wyboru) (inaczej można by studiować FIR a wybrać np. same lektoraty i WF). Z każdej puli należy zadeklarować a następnie zrealizować odpowiednią liczbę punktów ECTS. O ile w przypadku przedmiotów podstawowych i kierunkowych nie ma zazwyczaj problemu, bo w praktyce po prostu trzeba wyrobić wszystkie dostępne przedmioty, gapowiczom brakuje najczęściej punktów na kolejnym poziomie. 

Pojawia się wówczas pytanie: co z tym można zrobić? Gdy odpowiadam w jedyny sobie znany sposób (że trzeba zrealizować brakujące przedmioty z danej kategorii), pojawia się kolejne pytanie – czy nie dałoby się może jednak przenieść części punktów z jednej kategorii do drugiej, aby niejako ręcznie wyrównać straty. Jedna studentka tłumaczyła mi nawet, że przedmioty pozostałe i związane z kierunkiem mają tych samych prowadzących, co ewidentnie świadczy o tym, że da się je podmienić. Zaproponowałam podanie do Senatu Szkoły, ponieważ to on ustala Informator na dany rok, a tam strukturę programu kształcenia. 

I jeszcze na koniec – gdy okazuje się, że już z tym nic nie można zrobić i trzeba znaleźć winnego: ścieżka studiów, jaką Państwo tworzycie to Państwa wybór. W Dziekanacie rozliczamy studenta dopiero gdy zrealizuje ostatni przedmiot. Asystentki toku nie są wróżkami – nie zweryfikują Państwa zamiarów edukacyjnych odnośnie kolejności realizowanych przedmiotów. Inna rzecz, że do czasu zaliczenia przez Państwa semestru nie mają wglądu w Państwa deklaracje. Oczywiście zdarza się, że Asystentka toku alarmuje studenta I semestru, że nie zadeklarował przedmiotów obowiązkowych, tylko najwyraźniej losowe, ale to jest jej dobra wola. 

Życzę wszystkim właściwych 120 ECTS!

22 lis 2013

Nowe technologie

Dzisiaj cały dzień upływa mi pod hasłem nowe technologie: poczynając od spotkania z informatykami tworzącymi nowy projekt regionalnego systemu lojalnościowego, poprzez długie posiedzenie jury konkursu na najlepszy produkt sektora nowe technologie w turystyce, po informację, którą nadesłał Prorektor ds dydaktyki i studentów, prosząc o jej rozpropagowanie.

Chodzi o udział w projekcie badawczym prowadzonym przez Centrum Zastosowań Matematyki i Inżynierii Systemów działające w Polskiej Akademii Nauk (www.maths.com.pl). Szczegóły dotyczące tego przedsięwzięcia znajdą Państwo tutaj, a ja ze swej strony dodam, że osoby, które uzyskają zaświadczenie potwierdzające udział w projekcie i złożą stosowny wniosek do Dziekan SM, mogą uzyskać na tej podstawie zaliczenie praktyki zawodowej.

18 lis 2013

Praca magisterska - ad meritum

Szanowni Studenci - odkąd zostałam dziekanem przeżywam prawdziwy najazd jeśli chodzi o liczbę chętnych do pisania prac licencjackich i magisterskich. Przypuszczam, że chodzi o złudną nadzieję, że u Promotorki-Dziekanki łatwiej będzie w razie czego przedłużyć sobie to i owo, albo uniknąć płatności za nieterminowe złożenie pracy.

Komentować tego nawet nie zamierzam, bo nigdy nie hołdowałam zasadzie, że najciemniej pod latarnią. Na seminaria nie przyjmuję nie ze złośliwości, ale dlatego, że NIGDY nie prowadzę więcej niż 10 prac rocznie. Po prostu mierzę zamiary na swoje siły, dość mocno zresztą ograniczone przez DSM.

Wyjątek jestem w stanie zrobić wyłącznie w trzech przypadkach: 
  • prace w języku ros. lub ang. (wiem, że jest kłopot z promotorami - szczególnie w tym pierwszym przypadku)
  • prace poświęcone miernikom innowacyjności (podkreślam - miernikom! - a nie bełkotowi nt. innowacyjności w ogóle)
  • prace poświęcone zastosowaniu nowych mediów w marketingu (rzucam temat szeroko i ogólnikowo, ale chodzi o wykorzystanie koncepcji grywalizacji, crowdsourcingu, zastosowanie analizy big data w marketingu etc.). Szczegóły do ustalenia na konsultacjach.
Ostatni z wymienionych tematów pojawi się na jutrzejszym spotkaniu branżowym i spędza mi sen z powiek, jako zagadnienie któremu warto byłoby poświęcić porządną pracę doktorską. Podwójnie chętnie zapraszam więc osoby, które poza magisterium planują doktorat w SGH.

Jeżeli ktoś realizuje podobną problematykę w ramach seminariów (mgr lub dr) u innych wykładowców - poproszę o informację, bo chętnie sobie poczytam :-)

14 lis 2013

Konkurs

www.świadomieoatomie.pl
Czasu niewiele, ale dopiero dzisiaj trafiłam na link podrzucony przez jedną z doktorantek współpracujących z Dziekanatem, której dawny wpis znajdziecie np. tutaj.

Ania podrzuciła tym razem info o konkursie zamieszczonym na stronie "świadomie o atomie"(nawiasem mówiąc są tam też konkursy dla kadry naukowej - młodszej i starszej). Osią konkursu jest energia atomowa, ale zadania konkursowe dotyczą bardzo różnych dziedzin, w tym gospodarki turystycznej, socjologii, ekonomii, komunikacji społecznej.

Zachęcam w szczególności "bardziej moich" studentów (bardziej moi to ci, którzy poza tym, że studiują na studiach mgr, realizują przedmioty lub seminaria mgr pod moją opieką ;-) do realizacji zadań konkursowych. Niezależnie od wyników konkursu, przygotowane prace można wysłać do mnie: na podstawie oceny ich zawartości będą uwzględniane w punktacji z przedmiotów, które otworzyłam w bieżącym semestrze.

13 lis 2013

Nieobecności na zajęciach: od słowa do czynu

Nie tak dawno temu, bo dwa wpisy niżej Dziekan(ka) Kachniewska wyrażała swoje ubolewanie w związku z nieobecnościami i spóźnieniami wykładowców na zajęcia. Problem ten dotyczył głównie Dzieci gorszego Boga, czyli studentów studiów niestacjonarnych sobotnio-niedzielnych. 

Dziekan(ka) wspominała również, że narzędzia, jakimi dysponuje DSM w zakresie mobilizowania nieobecnych są dość ograniczone – jest to w zasadzie wyłącznie kontakt z danym prowadzącym, ewentualnie z jego kierownikiem, w celu wyjaśnienia sytuacji. Chociaż narzędzie to w wielu przypadkach okazuje się skuteczne, to jednak ograniczone jest w jeszcze jeden istotny sposób: możemy reagować wyłącznie na pisemne podanie studenta. Z tym bywają jednak problemy. 

Dlatego zachęcamy do wypełnienia ankiety przygotowanej dla studentów studiów niestacjonarnych przez Samorząd Studentów, dotyczącej nieobecności i innych czasowych nie powinności wykładowców na studiach sobotnio-niedzielnych. Umożliwi ona oszacowanie skali problemu, a ponadto pomoże lepiej zdiagnozować miejsca zapalne. Student jest identyfikowany według ankiety na podstawie numeru indeksu, która to informacja ma być przekazana wyłącznie do dyspozycji władz Uczelni. Ma to zapobiec zbyt frywolnemu korzystaniu z ankiety (i osłabić ewentualne pretensje niektórych wykładowców). 

A zatem – do dzieła! – choć pisząc te słowa mam szczerą nadzieję, że będzie go jak najmniej.

8 lis 2013

Dwie propozycje do przemyślenia

Źródło: gcl.com.pl
Propozycja pierwsza wpłynęła na moje konto w portalu LinkedIn i dotyczy stażu w dziale marketingu firmy HRS Polska - jednego z wiodących portali rezerwacji hotelowych w Polsce. Zainteresowanych proszę na razie o kontakt ze mną - skieruję Państwa do właściwej osoby, z którą będzie można omówić minimalny czas stażu i możliwość praktycznego połączenia nowych obowiązków ze studiami.

Ponieważ w minionym roku miałam przyjemność pracować w kilku komisjach rekrutacyjnych u różnych pracodawców, proszę poważnie wziąć sobie do serca kilka uwag (przed jakąkolwiek rozmową rekrutacyjną!):
  1. pozornie oczywiste sprawy: opracowanie frapującego CV z porządnym zdjęciem i opisem wszelkich doświadczeń (nawet jeśli to jest letnia praca przy sianokosach)
  2. założenie sensownego adresu mailowego (marysia11c, to dość wątpliwa inwestycja)
  3. przemyślany list motywacyjny odwołujący się do znajomości firmy i zakresu jej działania 
  4. a co z tego wynika - przynajmniej podstawowa wiedza o firmie, w której zamierzają Państwo podjąć staż lub praktyki
Zmorą komisji rekrutacyjnych są kandydaci, którzy nie mają wyobrażenia, na czym będzie polegała praca, o którą się ubiegają. Tymczasem takie pytanie ma na celu m.in. sprawdzenie Państwa inteligencji i wyobraźni. Można nie wiedzieć na 100%, na czym polega praca doradcy personalnego - ale jak można ubiegać się o to stanowisko, jeśli na pytanie: "Jak Pan sądzi, jaki będzie Pański zakres obowiązków?" delikwent odpowiada "Nie mam pojęcia, ale bardzo zależy mi na tej pracy".

Jeśli więc ktoś zamierza zgłosić się na staż do HRS (nie wiem, jakie są warunki, ale zespół jest fantastyczny i młody!) to niech wygoogla sobie cokolwiek, żeby błysnąć na rozmowie (bez obaw - mnie tam nie będzie). Na początek jakiś zamierzchły wpis z bloga dla praktyków :-)

Druga informacja jest bliższa światu nauki: w SGH wreszcie zostanie wdrożony projekt naukowo-dydaktyczny "Ekoinwestycje w mieście". Pierwsi wykładowcy i doktoranci wyjeżdżają na staże naukowe już w tym roku kalendarzowym, a pierwsze wykłady zostaną opracowane i włączone do oferty w przyszłym semestrze. Na razie jeszcze nie ustalono, jak będzie wyglądał nabór studentów na zajęcia i jakie kryteria kwalifikacyjne zostaną przyjęte, ale projekt jest duży (na początek 2 razy 40 studentów - pierwsza grupa od lutego).

Studenci, którzy ukończą tę specjalność międzykierunkową, poza dyplomem SGH uzyskają certyfikaty ukończenia specjalności i gwarancję stażu naukowego (plus stypendium) w partnerskich ośrodkach zagranicznych.

Na razie odbyło się pierwsze posiedzenie Komitetu Sterującego - dlatego proszę wybaczyć mi te szczątkowe informacje. Ale ponieważ jestem, za przeproszeniem, członkiem KS, więc będę trzymała rękę na pulsie. Lada chwila opracowane zostaną informatory dla studentów, które na pewno przekażę Państwu oficjalną drogą (www). 

Informacja first minute jest po prostu bonusem dla czytelników bloga ;-)

7 lis 2013

Nieobecność nieusprawiedliwiona i blady strach

Tym razem nie chodzi o studentów opuszczających lektoraty lub ćwiczenia, ale o wykładowców. Moja wiara w etykę pracy padła już dawno pod naporem skarg studenckich. I nawet nie o to chodzi, czy jestem w stanie pomóc, czy wykładowcy przejmują się uwagami dziekanów, czy reagują na prośby o wyjaśnienia. Rzecz w tym, że jestem zażenowana, kiedy muszę kierować takie zapytania do wykładowców.

Od 20 lat pracuję w SGH i nie zdarzyło mi się opuścić zajęć nie zapewniając zastępstwa lub jakiejkolwiek formy ich odpracowania. Dlatego złość mnie dławi, kiedy jeden z profesorów tłumaczy mi cierpliwie, że mam "zawyżone standardy moralne" i powinnam zrozumieć, że "na wykładach świat się nie kończy, przecież ważna jest też praca naukowa". Prowadzę badania naukowe, opracowuję ekspertyzy, bywam na konferencjach i seminariach naukowych, staram się publikować (nawet teraz, kiedy praca w dziekanacie nie pozostawia czasu na pisanie w ciągu dnia). Prowadzę też doradztwo dla firm, zajmuję się pracą społeczną i staram się (nieudolnie) pełnić obowiązki domowe, choć na szczęście synowie cenią sobie coraz bardziej moją permanentną nieobecność w domu :-) O blogach nawet się nie wypowiadam, bo ostatnio częściej pisuje Pani Dziekan Górak-Sosnowska, taktownie nie wypominając mi tego, że ją zostawiłam samopas. 

A jednak nie wyobrażam sobie 50 minutowych spóźnień na zajęcia (to rekord odnotowany w tym roku), opuszczenia 3 wykładów z rzędu (bez uprzedzenia studentów i bez zgłoszenia tego faktu w DSM), zakończenia wykładu po 10 minutach z informacją, że jestem pracownikiem banku (na eksponowanym stanowisku) i niestety muszę lecieć.

Odrębna sprawa, to moje wielokrotnie ponawiane prośby o zgłaszanie podobnych patologii do DSM. Przewodniczący Samorządu Studentów, którego prosiłam o wsparcie uprzedził mnie, że może być problem, bo studenci obawiają się ewentualnego odwetu wykładowców. Rok temu pewnie bym się żachnęła: Jaki odwet! Mówimy o elicie intelektualnej narodu! Przecież wszystkim nam zależy na jakości! I jeszcze kilka głodnych kawałków w podobnym stylu...

Ale przez ten rok poznałam tak szokujące przypadki ludzkich zachowań i reakcji, że obawy studentów wydają mi się zrozumiałe. Niemniej bez Waszych zgłoszeń nie tylko nadal będziemy tkwić w fałszywym przekonaniu, że wszystko jest OK, ale przede wszystkim nie uda się niczego uporządkować. Studenci będą tracili kolejne godziny zajęć i w najlepszym przypadku po obronie napiszą mi długi gorzki list. Dostałam takowy w ub. tygodniu od Pana Wojtka. Wspomniany absolwent obronił się... cztery lata temu. Teraz ma swoją firmę i jedyną więzią, jaka jeszcze łączy go z SGH jest... lektura naszego bloga :-)

Tylko pojedynczy studenci mają odwagę pisać na bieżąco, ale dzięki temu przynajmniej można podjąć jakieś działania, a w skrajnych przypadkach (ignorowanie moich maili przez wykładowcę, a nawet jego kierownika) - poprosić o pomoc Prorektora do spraw studentów i dydaktyki. Zapewniam, że każda z tych interwencji obywa się bez ujawniania nazwisk studentów, ale zarazem podkreślam, że na pomoc Rektora mogę liczyć wyłącznie wtedy, kiedy otrzymuję pisemne i podpisane informacje. W przeciwnym razie Rektor słusznie podkreśla, że to jednak tylko pogłoski - nawet jeśli huczy od nich na FB.

Najciekawszy przypadek miał miejsce w minionym tygodniu. Grupa studentów, która straciła po 3 tygodniach nadzieję na to, że odbędzie się wykład (wykładowca nie dawał znaku życia) zdecydowała się złożyć formalną zapytanie, jakie będą dalsze losy wykładu. Kilka dni później jedna ze studentek przybiegła do DSM z prośbą o zwrot pisma, wyjaśniając wprost, że "studenci wystraszyli się". 

Skarga jednak została w DSM, wykładowca też się znalazł i rozwalił nas wszystkich wyjaśnieniem, że przez trzy tygodnie pojawiał się na zajęciach, ale studentów nie było... Okazało się, że pomylił sale, nie pomyślał o tym, żeby zajrzeć do harmonogramu i upewnić się, droga do DSM też najwyraźniej była zbyt długa. Poza tym doszedł do wniosku, że studenci zapisali się na wykład, ale na niego nie chodzą. Tu ponownie wytknę, że SGH jest jedyną znaną mi Szkołą na świecie, w której studenci regulaminowo zagwarantowali sobie prawo do nieobecności na wykładach. Szokuje to nawet zagranicznych studentów. Mnie też, chociaż ja akurat cenię sobie fakt, że studenci głosują nogami.

Po raz kolejny proszę - zgłaszajcie wszelkie przypadki niesolidności, bo tylko wtedy można próbować zmierzyć się z tym problemem. Każda stracona minuta zajęć ma wymierną wartość: można ją określić w złotych (na podstawie kosztu jednego ECTS, za który musicie płacić np. powtarzając semestr), albo przekładając stracone pod drzwiami auli godziny na to, co moglibyście robić, gdybyście z góry zostali uprzedzeni, że wykład musiał zostać odwołany.

W przeciwnym razie Wasz brak działania zemści się na Was nie tylko poprzez te wymierne straty, ale także poważniejsze konsekwencje. Właśnie odwiedził mnie dyżurze student, który domagał się zwolnienia z opłaty za przedłużenie złożenia pracy magisterskiej, bo przez pół roku nie mógł zastać na konsultacjach swojego promotora. Promotor nie potwierdził tej wersji, sytuacja jest patowa (może student brzytwy się chwyta?), a wystarczyło kilka miesięcy wcześniej zgłosić problem i nie doszłoby może do podobnej sytuacji.

Najgorsze są przypadki, kiedy połowa studentów denerwuje się marnowaniem ich czasu, a druga połowa ma to w nosie, bo wie, że u danego profesora łatwo się zalicza. Niestety takie przypadki nie należą do rzadkich i trafiały już nawet na nasz blog.

Trudno jest Was rozgryźć i wcale mi na tym nie zależy. 
Pytanie, na czym Wam zależy....

6 lis 2013

Okolicznościowa garść statystyk – październik 2013

fot. mashi
Październik to czas wzmożonego ruchu nie tylko w Dziekanacie (i przed – w kolejce), ale i na blogu. 17 wpisów zobowiązuje. Czas zatem na powrót do okolicznościowych statystyk. 

W ubiegłym miesiącu najbardziej interesowały Państwa sprawy bieżące, z terminem realizacji na październik. Było ich całkiem sporo. Najważniejsza – oświadczenia w systemie POL-on nadal są (ponad 1,4 tys. wejść + na podstronę o POL-onie kolejne 1,6 tys.), inne już dawno powinny być załatwione, jak zgłoszenie seminarium magisterskiego (1,3 tys. wejść), czy przepisywanki między zajęciami (ponad 800 wejść), czy wreszcie kwestia protokołów i warunków (ponad 1 tys. wejść). 

Drugą kategorię wpisów cieszących się zainteresowaniem stanowiły przypadki z życia prodziekana – zarówno prywatnego (które zostało wystawione na poważną próbę na imprezie – ponad 1 tys. wejść), jak i służbowego – dyżurowego (również ponad 1 tys. wejść). 

Nadal najczęściej zaglądają Państwo do nas przez Facebook (2,8 tys. w URL i 4,7 tys. w odsyłaczach) i Googla (odpowiednio 1,3 tys. i 3,9 tys.). Trzecie miejsce zajmuje witryna SGH – po kilkaset wejść z różnych podstron DSM. W tym miesiącu moją szczególną uwagę przykuł pewien dziwny serwer, z którego odnotowałyśmy ponad jedno wejście dziennie. Po kliknięciu okazało się, że są tam same nieubrane panie, a strona reklamuje się jako „the best adult site!”. Związku przyczynowo-skutkowego (ani odwrotnego) do tej pory nie mogę się doszukać. I niech lepiej tak zostanie.

4 lis 2013

Czarny dyżur

Niby jest lepiej, bo trwał tylko ponad dwie godziny, ale jednak dzisiejszy dyżur był wyjątkowo ciężki. W zasadzie wiedziałam, że tak będzie. To pierwszy dyżur po ostatecznym, finalnym i niepodważalnym końcu przepisywanek. Niby raptem 4 dni za późno, w tym 3 to weekend i/lub święto, a jednak robią zasadniczą różnicę. Od dzisiaj przepisywankom mówimy stop (właściwie powiedzieliśmy już dawno, ale teraz minął faktycznie termin). 

Znowu próbowali Państwo różnych strategii, choć po pierwszych trzech osobach rozpatrzonych na nie, tłumaczyłam ogółowi kolejki, że jest po terminie i można liczyć wyłącznie na brak zgody. Zazwyczaj wysłuchują Państwo, że zgody nie ma, a następnie rozpoczynamy całą misterną grę „a może jednak” ewentualnie w wersji: „może coś by się jednak dało zrobić”, albo: „ja rozumiem, że to moja wina, ale może…”, a nawet: „Pani może wszystko” lub „czy Pani to naprawdę robi różnicę…” i wreszcie „niech Pani będzie człowiekiem”. I tak w kółko (gdy wracaliśmy po raz trzeci do tego samego początku argumentu mówiłam dość, zwłaszcza że przecież zawsze można się odwołać od mojej decyzji). 

Chyba tylko dwie osoby przyjęły do wiadomości jak jest i już (w tym jedna nieco przesadnie, bo chyba się na mnie obraziła; wyszła zamaszyście bez „do widzenia”). Była jedna studentka, która powiedziała, że muszę ją dopisać, bo przecież ona tu studiuje (I semestr, zero zapisów na jakiekolwiek zajęcia, więc pozwoliłam sobie zapytać, na jakiej podstawie twierdzi, że studiuje, skoro nie jest zapisana na żadne zajęcia). Były też łzy. Nie zdradzę ile. A, i jedna osoba przyszła dzisiaj prosić o przedłużenie mając z wnioskowanego przedmiotu już dwie oceny niedostateczne (czyli tak naprawdę prosiła o podwójną niemożliwość), ale to był akurat ciekawy przerywnik. 

Strasznie nie lubię być na nie. Nie cierpię powtarzać, że nie – nie ma takiej możliwości, tak – naprawdę jest po terminie, tak – termin minął pod koniec października, tak – wiem, że to było niedawno, nie – naprawdę nie ma takiej możliwości… Nie znoszę też prawić kazań: trzeba było sprawdzać pocztę, trzeba było zadeklarować wszystkie przedmioty na czas, trzeba było pofatygować się wcześniej na jakikolwiek dyżur któregokolwiek dziekana, trzeba było… Ale wiem jedno – nie czuję się jak wielokrotny winowajca, choć patrząc na niektóre wbijane we mnie spojrzenia niewątpliwie powinnam.

3 lis 2013

Gratulacje Pani Magdo!

Największym zmartwieniem w dziekanacie jest absolutny brak czasu na jakiekolwiek zajęcia poza bieżącą obróbką spraw studenckich. Rzadko mamy okazję nawet zorganizować półgodzinne spotkanie, tak żeby wszyscy pracownicy mogli spokojnie omówić istniejące problemy, pomyśleć o jakichkolwiek usprawnieniach, zmianie procedur etc. Nie ma mowy o jakichkolwiek koncepcjach - ograniczamy się zazwyczaj do antykoncepcji, w tym gaszenie pożarów i przeciwdziałanie różnym patologiom. Z mizernym zresztą skutkiem zważywszy, że od początku roku skreśliłam już kilkudziesięciu studentów (z różnorodnych przyczyn), a - gdybym miała taką możliwość - powinnam skreślić co najmniej tyluż wykładowców (za opuszczanie zajęć, za niezłożone protokoły, za kilkutygodniowe nieobecności w Szkole). W przypadku (pro)dziekanów dodatkowym wyzwaniem jest konieczność równoległej pracy akademickiej (wykłady, prace naukowe, udział w konferencjach), na co trudno się zdobyć po kilkugodzinnym dyżurze albo całodziennym przekoywaniu się przez papiery i regulamin.

Tym milej jeśli wydarzy się cokolwiek, co świadczy o tym, że nasz świat nie zamknął się na podaniach, skreśleniach i wznowieniach. Mniej więcej rok temu emocjonowałam się sukcesami Pani Prodziekan Górak-Sosnowskiej (która zresztą często ma okazję promować markę SGH własnymi osiągnięciami). 

Teraz powodem do radości jest doktorat jednej z pracownic. Pani (teraz już dr) Magda Szybiak jest najlepiej znana studentom zagranicznym, ponieważ pod jej opieką znajdują się wszystkie programy wymiany międzynarodowej i studiów anglojęzycznych. Dla mnie jest to dodatkowo osoba bezcenna z powodu niezwykle solidnego podejścia do pracy, niesłychanej cierpliwości i opanowania, co w dziekanacie jest niesłychaną wartością.

GRATULACJE PANI MAGDO!!!!!!!!!!

Radość radością, choć martwię się, że Pani Magda może zechcieć szukać czegoś więcej niż praca biurowa, tym bardziej, że jest ponad miarę obciążona obowiązkami, w których nie bardzo może ją ktokolwiek zmienić. Poza tym każdy z nas chciałby skomercjalizować osiągnięcia. Na razie jednak cieszę się jej sukcesem i liczę na wsparcie i rozsądek Kanclerza SGH ;-)

PS: 
Żeby nie było, że Dziekanka zagrzebała się w podaniach - ja też mam na koncie pewien sukces - może nie tej miary co doktorat, ale jednak. Otrzymałam właśnie informację, że książka "Rynek turystyczny. Ekonomiczne zagadnienia turystyki" (w której powstaniu mam niebagatelny udział) zdobyła nagrodę Rektora Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu. 

Pozdrawiam Poznań, Pana Rektora i serdecznie dziękuję :-)

30 paź 2013

Uszy zostają, czyli nowe dyplomy i stare zdjęcia

Studentów, którzy jeszcze się nie obronili, albo już się obronili, ale jeszcze nie mają dyplomów, czeka niespodzianka (chyba że ktoś jest na bieżąco z zarządzeniami). Pod koniec września weszło w życie Zarządzenie Rektora nr 38 z 12.06.2013 r. określające m.in. formę graficzną nowych dyplomów. W związku z tym mamy dwa komunikaty: dobry i jeszcze nie do końca dobry.

Ten drugi dotyczy tego, że wszystko co nowe wymaga przygotowań, a Dziekanat SM relatywnie późno stał się właścicielem części tego procesu. Przygotowania do druku są finalizowane, ale jeszcze nie możemy pochwalić się odbiciem pierwszej pieczęci na nowym druku. Dzisiaj wreszcie został zainstalowany program do obsługi nowego szablonu, jutro odbędzie się szkolenie, w jaki sposób przygotowywać dane do wygenerowania na dyplomie. 

Dobra wiadomość wiąże się ze zdjęciami. Przypominam, że nowe Zarządzenie zmieniło ich rozmiar na mniejszy (35 x 45 mm). Żółta lampka może się zapalić w głowach tych osób, które złożyły komplet dokumentów z większymi zdjęciami. Część z nich pewnie nie zapoznała się z treścią ZR, ale inni mogli byli zakładać, że obronią się przed 28 września. Biorąc pod uwagę skalę problemu i brak przepisów przejściowych, zdecydowaliśmy się wystąpić o zgodę na umieszczanie na dyplomach większych zdjęć, w przypadku studentów, którzy złożyli dokumenty do 30 października 2013 r. Dzisiaj stosowne Zarządzenie Rektora nr 68 zmieniające w tym zakresie poprzednie ZR zostało podpisane i weszło w życie.  
 
A zatem bez obaw – nikomu nie będziemy obcinać uszu, ani nakazywać przynoszenia kolejnego kompletu zdjęć (te większe, obecnie złożone, byłyby chyba zresztą mało przydatne ze względu na swoją ponadwymiarowość). 
 
I PS od Pani Kierownik Dziekanatu, mgr Barbary Kraszewskiej: nowe zdjęcia obowiązują studentów studiów dwustopniowych. Absolwenci studiów jednolitych, którzy nie otrzymali jeszcze dyplomu (są tacy, a opóźnienie bynajmniej nie wynika z winy DSM) dostarczają zdjęcia w starym (większym) formacie.

28 paź 2013

Przypadki z dyżuru

Myślałam, że to będzie zwyczajny dyżur, ale już przy jednym z pierwszych podań oświadczyłam, że napiszę o nim na blogu. A zatem poniżej zatem hall of fame z dzisiejszego dyżuru prodziekańskiego. 

Podanie nr 1 (inspirujące), a w zasadzie dwa podania. Student przyszedł w pewnej sprawie i złożył od razu dwa podania – na wypadek zgody i na wypadek braku zgody. Nigdy wcześniej nie otrzymałam dwóch podań warunkowych. Dostałam oczopląsu. W efekcie nie rozpatrzyłam od ręki żadnego. 

Podanie nr 2 – niby standardowe podanie o wypisanie z przedmiotu, ale adnotacja prowadzącego przyprawiła o uśmiech nie tylko mnie, ale i Panią mgr Katarzynę Zając. Brzmiała ona: „Z wielką przyjemnością”. Ponoć prowadzący poprosił, aby wypisujący się student zachęcił innych – jakieś 100 osób – bo ma za dużo słuchaczy na wykładzie. 

Podanie nr 3 było normalne do bólu. Zwykłe dopisanie czy wypisanie z zajęć. Załatwiłam od ręki przy studencie, który siedzi po drugiej stronie biurka i obserwuje mój każdy ruch. Załatwiam = piszę „zgoda”, albo „brak zgody”, albo „zgoda pod warunkiem… (tego nie lubię, bo to wymaga większej liczby słów)”. No więc piszę „zgoda” a student odchodząc pyta, kiedy podanie zostanie rozpatrzone. Nie zostanie, bo już zostało… 

Podanie nr 4 nie było podaniem – a wydrukiem z konta na Gmailu pewnego studenta. Uznał, że sama kopia jego korespondencji z prowadzącym wystarczy do tego, aby wypisać się z przedmiotu. Dodał, że przedmiot jest e-learningowy, stąd ta wirtualna forma. Nie mam jak podpisać się na wydruku czyichś maili. Nie mogę ich również rozpatrzyć. Podanie, błagam! 

Na koniec muszę się do czegoś przyznać. Po raz pierwszy w życiu z premedytacją nie przyjęłam studenta. Pojawił się jakieś 7 minut po ostatnim interesancie (około 17:45) twierdząc, że ja mam przecież jeszcze przez kwadrans dyżur. Tymczasem był on oficjalnie do 16:30 – jak zresztą co tydzień. To, że dzisiaj zakończyłam przed 18:00 wynikało wyłącznie z faktu, że zaczęłam pół godziny przed terminem, a przez 10 minut miałam wsparcie drugiego prodziekana.

27 paź 2013

Student na imprezie

Czasami lubię potańczyć, czy szerzej: poskakać. Realizuję to na różne sposoby – niekiedy na domówkach (tylko takich z mojej i wyższej kategorii wiekowej, a więc do muzyki starszej i raczej w parach), a czasami na dyskotece (od tej wiosny zwłaszcza w pewnym praskim klubie). Deklaracja ta nie miałaby racji bytu na tym blogu, gdyby nie wątek studencki. 

Wczoraj wybrałam się w malutkim składzie poskakać, ale wszystko jakoś nie szło – zaparkowałam daleko, miejsca aby usiąść w klubie nie było, a i muzyka jakaś nie ta. Brakowało jeszcze tylko tego, abym spotkała na parkiecie jakiegoś studenta. Mniej więcej po 23:00 stało się. Najpierw spostrzeżenie – widzę osobnika bardzo podobnego do mojego byłego studenta (mam go na FB, stąd i aktualne informacje o jego wyglądzie, a i na zajęciach nie dał się nie zauważyć). Tańczy w większej grupie ubrany w kilt, więc ewidentnie rzuca się w oczy. I on mnie zauważył. Zaraz cała grupa (około 10 osób) niby dyskretnie, choć ze względu na masowość spojrzenia w zasadzie nie, patrzy w moją stronę. Gra AC/DC. Grupa szaleje (i w międzyczasie zerka), a ja się usztywniam (i co tu dużo ukrywać – też pozerkuję). Wydaje mi się, że na sali aż roi się od moich studentów i wszyscy mi się ukradkiem przyglądają. 

Dodałam nieco dramaturgii, ale mimo wszystko takie spotkanie poza kontekstem uczelnianym, a konkretniej w kontekście imprezowym (a także np. basenowym, choć tego jeszcze szczęśliwie nie przerabiałam), może być nieco kłopotliwe, ale i ciekawe poznawczo. Tym razem zakończyło się dobrze – po kilku minutach wymiany zerknięć student (a w zasadzie absolwent) przyszedł się przywitać. Wymieniliśmy w muzycznym hałasie klika zdań. Zapytałam przezornie, ilu esgiehowców jest jeszcze na parkiecie. I w zasadzie tyle. Potem każdy skakał w swoim rewirze. Zerkać już nie było na co, bo ile można. 

Zaprzyjaźniona profesorka, która współskakała ze mną, stwierdziła, że ona pewnie zmyłaby się z klubu, gdyby spotkała tam swoich studentów (choć to tylko gdybanie – pracuje na malutkim wydziale, więc i prawdopodobieństwo jest znacznie mniejsze). Ale chyba wszystko zależy od studenta. Do następnego, Panie Macieju! ;)

25 paź 2013

POL-on naprawdę „on”!

fot. wallcg.com
Na początku słowo pochwały. Mimo jednego komentarza „o nie…” odnotowanego na FB – który zresztą zalajkowałam w imieniu dziekanatu, bo to przecież my gromadzimy te wszystkie formularze – nie jest źle. Niemalże natychmiast ruszyli Państwo do czynu i zaczęli składać deklaracje na wszystkie możliwe sposoby – albo w okienku, albo w skrzyneczce (skan nie wchodzi niestety w grę). Mimo gromadzonej sterty papieru bardzo nas to cieszy. 

Ale jest ale. Niektórzy do sprawy podeszli zbyt pośpiesznie, albo nieuważnie i wypełnili nie to oświadczenie co trzeba. Większość błędów dotyczy studentów II sem., którzy z automatu wypełniają często to samo oświadczenie co poprzednio – dla studentów I semestru właśnie. Bardzo prosimy o odrobinę uwagi. Przecież wystarczy przeczytać skrótowy skrót informacji na blogu i wszystko będzie jasne. 

Dla naprawdę leniwych – basic: 
  • Formularz I dotyczy I kierunku, I semestru 
  • Formularz II dotyczy I kierunku, wyższych semestrów 
Powyższe są do wyboru. Wielokierunkowcy składają dodatkowo w kontekście SGH:
  • Formularz III dotyczy II kierunku, przy czym I kierunek został rozpoczęty po 1 października 2011 roku 
Pytania, które zaczynają się od tego, że opowiadają Państwo swoje historie edukacyjne (czasami od poziomu licencjata i głębiej) proszę kierować przede wszystkim do swoich Asystentek toku, które po kilku semestrach już są zaprawione w boju. Do tej pory na blogu rozwiewała je z cierpliwością anioła i determinacją Syzyfa Dziekan(ka) Kachniewska, jednak do końca miesiąca nie ma jej w kraju (i nie są to wakacje).

23 paź 2013

POL-on czy jazda na gapę?

fot. nocny.eu
Tak naprawdę rzecz dotyczy żmudnego, cosemestralnego zadania, które wypada dwa razy do roku. W roku akademickim 2013/2014 po raz pierwszy wypada jutro. Mowa oczywiście o oświadczeniach składanych przez każdego studenta w systemie POL-on. 

System będzie otwarty w dniach 24 października – 4 listopada. Zdecydowaliśmy się otworzyć go jak najszybciej jest to możliwe, po to, aby mieli Państwo jak najwięcej czasu na wypełnienie oświadczeń i złożenie ich wirtualnie, jak również w wersji papierowej w Dziekanacie. Na te ostatnie czekamy od 24 października do 7 listopada. 

O POL-onie pisałyśmy (głównie Dziekan(ka) Kachniewska) na tyle wiele razy, że doczekał się osobnej zakładki w menu na stronie głównej, gdzie omówiony jest w sposób treściwy i wyczerpujący w każdym możliwym zakresie (choć mimo to wpisy o POL-onie mają kilkaset, jak nie więcej pytań w komentarzach, i to nie tylko z SGH). Studenci sem. II-IV+ mają ten luksus, że procedurę i sposób wypełniania formularza już przetrenowali. Dla nowych studentów jest to odpowiedni moment, aby kliknąć na zakładkę „Oświadczenia do POL-on” w górnym menu. 

Co się wydarzy, jeżeli oświadczenia się nie wypełni? Jak wiadomo, na podstawie danych z POL-onu uczelnie otrzymują dotacje na każdego studenta, który oświadczenie złożył. Jeżeli ktoś tego nie zrobił, jedzie na gapę. Nigdy nie wiadomo, kiedy pojawi się kanar. Na pocieszenie dodam, że różne jednostki Uczelni tkwią zakopane w POL-onie generując i wypełniając różnorakie dane i zestawienia zbiorowe na potrzeby tego systemu. Z tej perspektywy jedno oświadczenie wydaje się niewielkim kłopotem.

17 paź 2013

Komentarz: Magda17 paź 2013, 09:46:00

Tym razem nawiążę do komentarza swojej imienniczki, która domaga się następujących informacji:
  1. jaki jest ostateczny termin składania podań o wypisanie/dopisanie do przedmiotu
  2. gdzie dokładnie w regulaminie jest zapisane, że ta procedura wymaga podpisu wykładowcy.
Ad. 1
Nie zamierzam udzielać odpowiedzi po raz kolejny, ponieważ stosowna informacja została rozesłana na konta mailowe WSZYSTKICH STUDENTÓW. Pozostaje ją odebrać, co zresztą jest wymogiem regulaminowym (zgodnie z § 11 ust. 1 "Student jest zobowiązany korzystać z konta w uczelnianym systemie poczty elektronicznej w sprawach związanych ze studiami w SGH, a w szczególności regularnie sprawdzać pocztę elektroniczną z częstotliwością pozwalającą na utrzymywanie bieżących kontaktów z dziekanatem. Niezapoznanie się studenta z informacjami umieszczonymi przez Uczelnię na jego koncie pocztowym nie stanowi okoliczności, która zwalnia go z należytego, w szczególności terminowego spełnienia obowiązków.") Pozwalając na "ręczne" zmiany złożonych deklaracji naginam dość mocno regulamin (patrz § 10 pkt. 1)

Ad. 2
Regulamin w ogóle nie przewiduje nieregulaminowej formy zapisywania się na przedmioty. Jeśli student nie skorzystał z systemu deklaracji w WD lub postanowił dokonać zmian, to może to zrobić wyłącznie za zgodą Dziekana i wg zasad ustalonych przez Dziekana (§ 13 ust. 3 pkt. 1).

Jeśli masowe zmiany stanu zapisów na zajęcia mają naruszyć plan pracy wykładowcy - to czuję się zobowiązana podjąć decyzję dopiero po zasięgnięciu jego/jej opinii. Nie zamierzam prowadzić w imieniu studentów korespondencji z 600 wykładowcami. Studenci oczekują wyjątkowego traktowania - więc w ich interesie pozostaje poszukiwanie kontaktu i zgód wykładowców. 

Akcentuję słowo "masowe" ponieważ liczba podań pozasystemowych sięga setek (a niektóre z nich dotyczą kilku lub kilkunastu przedmiotów). Wprowadzenie tych zmian do systemu ręcznie przez asystentki toku zajmie zapewne kolejne 2-3 tygodnie (o ile nie zawiesimy w tym czasie innych normalnych zadań dziekanatu - np. obsługi obron, rozpatrywania innych podań itd.).

Dodam, że prodziekani, którzy tkwią na dyżurach po 3-4 godziny (zazwyczaj do ostatniego studenta) działają wbrew mojemu poleceniu. Dyżur dziekański nie powinien trwać dłużej niż godzinę, a jeśli studenci masowo decydują się dopełniać swoje obowiązki poza WD, to powinni się liczyć z tym, że ich sprawy nie zostaną rozpatrzone w przewidzianym terminie.

Pozostają jeszcze trzy inne sprawy dotyczące pozaregulaminowej formy zapisu na zajęcia:
  1. kolizje
  2. nadwyżkowe ECTS
  3. sekwencja przedmiotów dla I semestru
  4. kolejki przed DSM.
Ad. 1
Trudno mi uwierzyć, że realizacja przedmiotów za 40 a nawet 50 ECTS umożliwia ich realizację w jednym semestrze bez żadnej kolizji czasowej. Tymczasem zgodnie z regulaminem (§ 27 ust. 5): W przypadku gdy przedmioty wskazane w deklaracji semestralnej pozostają wobec siebie w kolizji czasowej z uwagi na obowiązujący plan zajęć, student ma obowiązek dokonania wyboru jednego z kolidujących zajęć (...), pod rygorem wykreślenia wszystkich kolidujących ze sobą zajęć. 

W systemie elektronicznym kolizja jest zgłaszana natychmiast i student wie, że należy ją usunąć. Bazując na systemie papierowych podań biorą Państwo na siebie ten obowiązek i jeśli nawet kolizja nie ujawni się w trakcie semestru (bo studenci w SGH, jako jednej z nielicznych uczelni świata, regulaminowo zagwarantowali sobie prawo nieobecności na zajęciach), to ujawni się w czasie sesji (egzaminy w sesji zazwyczaj odbywają się w takich porach dnia i tygodnia, jak wcześniej zajęcia). O ile kolizja wynikająca z winy Uczelni jest podstawą do wnioskowania o przedłużenie sesji, o tyle ujawniona kolizja terminu zajęć jest podstawą do ich usunięcia z konta studenta i może spowodować niezaliczenie semestru. Zgoda dziekana na dopisanie się do przedmiotu nie oznacza przerzucenia na dziekana odpowiedzialności za wykluczenie kolizji - to jest nadal obowiązek studenta.

Ad. 2
Jeśli zostaną zrealizowane - są przepisywane na kolejny semestr. Jeśli nie - staną się podstawą do wpisu warunkowego (maks. 2 przedmioty) lub powtarzania semestru. Dodam jeszcze, że "warunkowy wpis nie przysługuje studentowi na pierwszym semestrze studiów drugiego stopnia oraz na ostatnim semestrze studiów pierwszego i drugiego stopnia" (§ 46 ust. 3, pkt. 5).
Nie pomoże tłumaczenie, że obowiązkowe był tylko 30 ECTS. Jeśli student bierze na siebie więcej obowiązków, to powinien to robić odpowiedzialnie.

Ad. 3
Sekwencja przedmiotów dla I semestru jest obowiązkowa. Wypisanie się z tych przedmiotów (a tym samym nieuzyskanie zaliczenia w pierwszej sesji) oznacza skreślenie z listy studentów.

Ad.4
Składając deklarację w WD można ich uniknąć. Przychodząc na dyżury dziekańskie nie sposób ich uniknąć.

14 paź 2013

Wieści z dyżuru

praca domowa od dwóch asystentek toku
Dzisiaj ponoć czekały do mnie 104 osoby na dyżur. Wierzyć mi się nie chce, że tyle przyjęłam, choć kilku studentów wyrażało podczas dyżuru współczucie, że mam „taką cierpliwość”. Może nie tyle cierpliwość, co racjonalność – jeżeli dzisiaj nie odsiedzę swoich 3 godzin (zamiast 1), to petenci pojawią się ponownie u mnie lub innego prodziekana. Oczywiście mogę założyć, że zakończenie dyżuru w regulaminowym czasie zniechęci niektórych studentów i przyjdą ci, którzy naprawdę muszą, ale dzisiaj chyba tylko 3 osoby czekały bez sensu – tj. w sprawach, które mogły swobodnie załatwić w okienku (np. przedłużenie sesji), albo i tak u mnie nie załatwią (np. wznowienie). Ale do rzeczy: 

Na początek garść informacji praktycznych ogólnych. Przychodząc na dyżur proszę: 
  1. Podpisać podanie. Napisanie swojego imienia i nazwiska w edytorze tekstu nie jest równoznaczne z podpisem. 
  2. Wiedzieć, kto jest Państwa Asystentem toku (tu rozczulił mnie student, który zapytany o to, wyjął IPhone’a i chciał mi pokazać zdjęcie – nie wiem, czy nazwiska, czy samej Asystentki toku – tłumacząc, że ma problemy z zapamiętywaniem nazwisk) 
A teraz smaczki szczegółowe: 
  1. Proszę nie brać mnie na litość. Przyszedł dzisiaj student w prośbą o przepisanie bez zgody wykładowców. Tłumaczył mi przez kilka minut, że powinnam jednak jego podanie rozpatrzyć pozytywnie, ponieważ stał w kolejce przez 2 godziny. Szczerze mówiąc moje dotychczasowe dyżury to 3+ godziny, które spędzam znacznie bardziej intensywnie niż tylko stojąc. Argumentacja zatem mnie nie rusza. Zwłaszcza, że to student nie dopełnił formalności. 
  2. Proszę nie tłumaczyć, że wykładowca napisze na podaniu zgodę, jeżeli będzie zgoda Dziekana. O tyle jej nie będzie najpierw, że podanie ma swoją drogą do pokonania: najpierw tworzy je student. Potem idzie po podpis do wykładowcy. Potem idzie po zgodę Dziekana. Podanie, które zostanie do Dziekanatu złożone nie może już go opuścić. Innymi słowy niemożliwe jest, że wydam zgodę na coś a następnie oddam oryginał studentowi. Teoretycznie bowiem student może podanie zatrzymać a następnie powiedzieć, że Dziekanat nie wywiązał się ze swojej decyzji. A zatem – jeżeli coś finalnie ląduje w Dziekanacie nie może potem z niego wybyć. Najpierw zgoda wykładowcy – potem nasza
  3. Palma pierwszeństwa należy się jednak studentce, która przyszła na dyżur z tabelką w podaniu. Pustą. Tabelka zawierała jedynie nazwy kolumn: przedmiot, nazwisko wykładowcy, sygnatura, podpis… Studentka prosiła o mój podpis, a wykładowców i przedmioty to ona sobie potem uzupełni. Czułam się prawie jak gdybym wystawiała weksel in blanco (i oczywiście go nie wystawiłam). 
Dyżur zakończył się po 18:00 na korytarzu, gdzie przyjęłam ostatnie podanie.

Przysfajanie podań

fot. perfecttravellers.com
Innymi słowy pora na kolejną część wyimków z podań i nie tylko. W tym roku akademickim niewiele podań przykuło moją uwagę. Może to dlatego, że póki co w zasadzie codziennie jestem w dziekanacie, a jak już przybędę, to na minimum 2 godziny w celu rozpatrywania gór i stosów podań. A może dlatego, że „humorowi z podań” dedykowałam już trzy wpisy (ostatni jest tu, reszta do odgrzebania łańcuszkiem), sprawy się powtarzają i po prostu nie da się wiele nowego wymyślić. 

Mimo to kilka podań zasługuje na wzmiankę. Tym razem palmę pierwszeństwa mają podania skomplikowane, a zatem napisane tak zawiłym a zarazem wydumanym językiem, że wymagają przynajmniej dwukrotnej lektury (czyli przynajmniej dwukrotnie więcej czasu). Wersja light to skomplikowana składnia i gramatyka (np. „wniosek wnioskującego uzasadnia się dołączeniem żądanej dokumentacji pisemnej poświadczającej wspomianą czynność uniemożliwiającą uczestnictwo w egzaminie”), tudzież jej brak (np. „mimo wielu prób udało mi się wgrać skan zwolnienia”). Wersja bardziej hardkorowa to podanie z samymi sygnaturami przedmiotów, w którym – aby się nie pogubić – musiałam sobie pozaznaczać, które sygnatury są identyczne i porobić strzałki (było ich łącznie z 6-7 a autor połączył je w szereg koniunkcji, implikacji etc.); odpowiedziałam również cyferkami. 

Drugą kategorię stanowią potworki językowe i kolokwialne. Obok tytułowego "przysfajania" wiedzy z przedmiotu, pojawiło się także uzasadnienie absencji na obu terminach sesji „złym samopoczuciem”. Do tej kategorii zaliczyć można również dodatkowe władze dziekańskie, a także kilkakrotne przypisywanie Dziekan(ce) Kachniewskiej uczucia miłości (poprzez proste zamienienie A na O). 

Kategoria trzecia to – nie wiem jak ją ładnie nazwać – w każdym razie chodzi o sytuację, gdy student ma 3 przedmioty niezaliczone i występuje z dwoma podaniami o warunki (bo można mieć max 2 wpisy warunkowe, dalej to powtarzanie semestru), licząc że... no właśnie nie wiem co. Inny student prosił o przedłużenie sesji, bo w umówionym miejscu i czasie nie było prowadzącego. Zapytany prowadzący (bo zawsze w takich sytuacjach proszę o zdanie drugiej strony) powiedział, że odbył się wówczas egzamin, w którym wzięło udział czterech innych studentów, a wspomniany student nie został do niego dopuszczony. Nadal pojawiają się podania o dobre serce dziekana i wyznaczenie trzeciego egzaminu podwójnie już oblanego. 

I na koniec dwie perełki. Pierwsza to uzasadnienie podania o wpis warunkowy, które studiowaliśmy zbiorowo, bo było tego warte: 
Prośbę swą uzasadniam brakiem zaliczenia w możliwych terminach. Pozatym styczność z tym przedmiotem uświadomiła mi piękność tych zagadnień. I moim ukrytym marzeniem jest pochodzić jeszcze raz :)
Niestety, nie mogę przekazać, o jaki to piękny przedmiot chodzi. A druga perełka to walizki. I to nie byle jakie – przyjechały do dziekanatu z lotniska. Wkrótce przybył po nie właściciel - jeden z zagranicznych studentów.