Pokazywanie postów oznaczonych etykietą prace magisterskie. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą prace magisterskie. Pokaż wszystkie posty

2 mar 2016

Nieaktualny status dziekanki... czyli FB rulez

Poniedziałkowy dyżur dziekański. Studentka wchodzi, nawet się nie przedstawia i zaczyna zdenerwowana:

- Pani Dziekan, dlaczego znowu wprowadza Pani zmiany nie informując nikogo?
- A skąd Pani wie o zmianach, skoro nikogo jeszcze nie poinformowałam?
- No bo studenci na fejsie już wiedzą.
(Teraz naprawdę poczułam zaciekawienie!)
- A o czym wiedzą?
- Że znowu skróciła Pani termin składania prac magisterskich.
- A kiedy ostatnio skróciłam?
- Rok temu.
- Nie, rok temu termin został wydłużony o jeden miesiąc i od tego czasu regulamin się nie zmienił.
- Ale teraz go Pani skróciła o 4 miesiące! 
- A mogę wiedzieć, jakim aktem prawnym?
- Właśnie w tym rzecz, że żadnym. Regulamin się przecież nie zmienił.
- No to może termin złożenia pracy też się nie zmienił?
- Jak to nie?! Podobno tak?
- A mogę wiedzieć, jaki termin teraz obowiązuje według fejsa?
- Proszę sobie ze mnie nie żartować - obrusza się studentka - 30 maj.
- Maja - poprawiam odruchowo - A nie 31 maja? Lepiej pasowałby ostatni dzień miesiąca....
(Studentka z zaangażowaniem sprawdza na smartfonie)
- Tak. Faktycznie 31 maja. Czyli Pani o tym wie?! (oskarżycielsko)
- No cóż, teraz już wiem. Bo dotychczas myślałam, że regulaminowo, koniec semestru. A koniec semestru jest we wrześniu.
- To dlaczego na fejsie jest koniec maja?
- Nie wiem. Proszę zapytać autora wpisu.
- A czy mogłaby to Pani sprostować?
- Regulamin już sprostował. Rok temu został opublikowany i mowa jest o końcu semestru. Przyjmujemy, że jest to ostatni dzień drugiego terminu sesji.
- Ale na fejsie jest 31 maja.
Zniecierpliwiona wybucham:
- Dobrze. Skoro tak jest na fejsie, niech będzie 31 maja. Muszę tylko poprosić o zgodę Senat SGH.
(Studentka chwilę milczy skołowana i w końcu wybucha)
- Znowu dowiadujemy się na fejsie. Musi Pani zrozumieć, Pani Dziekan, że my nie mamy obowiązku śledzić mediów społecznościowych.

W tym roku są wybory nowych władz akademickich. Może by tak zgłosić kandydaturę Zuckerberga? Jeśli nie na rektora, to chociaż na dziekana...

A ja odsyłam do staromodnej strony DSM...

11 lut 2016

Od przybytku głowa nie boli?

W zasadzie powinniśmy cieszyć się z zapobiegliwości niektórych studentów. Zapewniają sobie wyjście z każdej sytuacji, a niekiedy gotowi są do ponownych poświęceń, aby wszystko zrealizować na czas. Oto trzy przykłady z ostatniego tygodnia: 

Przykład pierwszy dotyczy obowiązkowych szkoleń dla studentów I semestru: szkolenia bibliotecznego, szkolenia BHP, oraz szkolenia: Ochrona własności intelektualnej – podstawy. Szkolenia te nie są obowiązkowe dla absolwentów studiów licencjackich w SGH, ponieważ gmach biblioteki jest ten sam, i zasady bezpieczeństwa oraz zasady ochrony własności intelektualnej nie rozróżniają między licencjatem a magisterką; tak samo należy ich przestrzegać. I choć informacja ta znajduje się w zakładce dla studentów I semestru na stronie DSM to i tak pojawiają się pytania o to, czy szkolenia te należy zrealizować. Co bardziej zdeterminowani studenci pytają nawet, w jakiej sali odbywają się te e-learningi. Oczywiście lepiej pytać, niż nie wywiązać się z czegoś, ale można równie dobrze po prostu zapoznać się z informacją na oficjalnej stornie DSM (a jak nie to na blogu). 

Przykład drugi dotyczy przedłużenia sesji. Abstrahuję od przypadków, gdy student nieobecny na I terminie sesji wnioskuje o przedłużenie terminu sesji na wszelki wypadek. Zamiast tego przypominam, że przedłużenie sesji może przysługiwać dopiero w wypadku braku zaliczenia egzaminu w I oraz II terminie. Nie można otrzymać przedłużenia sesji na zaś – chyba, że zmuszają mnie Państwo do napisania: zgoda, pod warunkiem nie uzyskania zaliczenia w I i II terminie, ale wtedy będzie wyglądało na to, że Państwo źle życzę. Wspomniany przykład dotyczy sytuacji, gdy student zwraca się o przedłużenie sesji zanim uzyska informację o tym, czy zaliczył. Ostatnio przez Dziekanat przetoczyła się istna fala niewierzących we własne siły i wiedzę – podania były bezpodstawne. W przypadku zaliczenia przedmiotu nie można podwyższać oceny. 

Przykładu trzeciego życzę wszystkim, którzy walczą obecnie z pisaniem pracy magisterskiej, a dokładniej z terminem 12 lutego. Student założył, że nie zdąży i wniósł o powtarzanie seminarium. Okazało się jednak, że wspólnymi siłami promotorki i własnymi dotrzyma regulaminowego terminu. Szczęśliwie nie wniósł jeszcze opłaty – byłoby więcej do odkręcania. Tak „odkręcamy”, a dokładnie rozpatrujemy podanie o anulowanie podania… Więcej to pracy dla Asystentki toku, ale grunt, że praca zostanie złożona w terminie.

9 lut 2016

Studenci z ulicy

Z bardzo różnym zaangażowaniem podchodzą Państwo do studiowania – niektórzy już po tygodniu nauki przychodzą z pytaniem, czy mogliby skończyć studia przynajmniej na III semestrze, a inni wręcz przeciwnie – i po dwóch latach nie chcą się rozstawać z naszą Uczelnią. Szczególną kategorię stanowią jednak osoby, które studentami jeszcze, albo już nie są, a mimo to starają się wszystkich przekonać, że jest inaczej. Podam po jednym przykładzie z każdej strony studenckiej drogi: 
 
Przykład z końca kariery naukowej jest stosunkowo częsty. Dotyczy osób, które nie złożyły w terminie pracy dyplomowej i z tego powodu zostały skreślone z listy studentów. Niektóre z nich z wolnej stopy kontynuują proces pisania pracy magisterskiej, wprawiając tym niekiedy w zakłopotanie swoich promotorów. Dziś na przykład Dziekanat odwiedził jeden z nich pytając, co ma zrobić ze studentem, który – według informacji z Dziekanatu – został skreślony z listy studentów w listopadzie, natomiast mimo to niezrażony przychodzi na konsultacje i przysyła kolejne fragmenty pracy. Odpowiedź jest prosta – wszystko zależy od dobrej woli promotora. Jeżeli ma ochotę pracować z osobą z wolnej stopy, nie widzimy żadnych przeciwwskazań. Dopóki jednak taka osoba nie stanie się formalnie studentem, nie może dojść ani do obrony, ani do zaliczenia promotorowi godzin do pensum. 
 
Przykłady z przedpoczątku kariery naukowej zdarzają się znacznie rzadziej, bo wymagają sporej determinacji i chyba fantazji. Z tego właśnie powodu jedna z Asystentek toku zdziwiła się przeprowadzając rozmowę z pewną – jak się okazało – być-może-przyszłą studentką. Zaczęło się prozaicznie od pytania, co BMP studentka powinna zrobić, skoro jest sesja, a jej nazwiska nie ma na protokołach. Po krótkim dochodzeniu okazało się, że nie mogło być inaczej, ponieważ nie ma ona statusu studenta (ani studentki), bo nie dopełniła formalności związanych z rekrutacją (z własnego zaniedbania, jak potem przyznała). Rozumowanie BMP studentki było proste – skoro chodziła na zajęcia i przystąpiła do egzaminów (w przypadku wykładów jestem sobie w stanie taką sytuację wyobrazić, sama wydaje mi się, miewam osoby z zewnątrz na swoich zajęciach z islamu), a co więcej, zdała je, powinna mieć wpisane oceny. Zgodnie z tą logiką, powinniśmy zrezygnować z rekrutacji. Póki co metoda faktów dokonanych nie zadziałała – BMP studentce pozostało pozbycie się statusu BMP i powtórzenie rozpoczętej nieformalnie przygody intelektualnej.

16 gru 2015

Absolutoria i magisterki zima 2015/16 - wpis na zamówienie ;-)

Pytania o terminy składania prac magisterskich sypią się już wszystkimi możliwymi kanałami - co zdradza, że regulamin nadal pozostaje dla Państwa ostatnim i najmniej wdzięcznym źródłem informacji. Z regulaminu bowiem wynika jasno i jednoznacznie, że deadline w bieżącym semestrze to 12 lutego (zarazem koniec semestru zimowego). Nie ma żadnych "przedłużeń" i nawet wniosek do dziekan nie pomoże (już prędzej do Rektora, który stoi powyżej regulaminu, ale argumentacja musiałaby go naprawdę zwalić z nóg, żeby się ugiął). 

Jeśli już dzisiaj widzą Państwo, że perspektywa napisania pracy w terminie jest nierealna - to pozostaje wniosek o powtarzanie IV semestru tytułem seminarium magisterskiego. Regulamin nie przewiduje bowiem możliwości przedłużania terminu złożenia pracy o miesiąc czy dwa. Dzisiaj mamy 16 grudnia - ja pisałam swoją magisterkę nieco ponad 2 tygodnie - przyjmując taki standard, każdy z Państwa może napisać kilka prac i to przed upływem terminu! A do DSM wystarczy złożyć tylko jedną ;-)

Przypominam Państwu (podobnie jak latem) o konieczności formalnego przyjęcia pracy przez promotora - proszę więc nie ryzykować, że korzystając z przerwy międzysemestralnej, ucieknie Wam na narty. Proszę ustalić z promotorami, kiedy powinni Państwo podjąć wszelkie wysiłki związane z ukończeniem pracy, wygenerowaniem stosownych dokumentów z systemu Solad, uzyskaniem podpisu od promotora i wycieczką do dziekanatu. 

Na wszelki wypadek przypominam też , że złożenie pracy w dziekanacie wymaga załączenia wspomnianej dokumentacji, a podpis promotora jest nieodzowny, bo to dla dziekan jedyny dowód, że promotor faktycznie przyjął pracę bez zastrzeżeń. Proszę więc nie pytać w mailach (ani w okienkach), czy "wgranie pracy do systemu Solad można uznać za jej złożenie w DSM", albo "czy promotor nie mógłby podpisać pracy już po złożeniu". W obu przypadkach odpowiedź brzmi "nie". 

Warto też pamiętać, że w razie niedotrzymania terminu grozi studentowi skreślenie z listy studentów i ewentualna walka o dyplom będzie wymagała wniosku o wznowienie oraz wniosku o powtarzanie IV semestru tytułem seminarium magisterskiego (oraz bolensej płatności za 12 ECTS).

Ponownie (podobnie jak tutaj) zwracam uwagę, że furtką, jaką stosowała niegdyś SGH (możliwość odpłatnego wznowienia na miesiąc lub kilka miesięcy) od pół roku już nie funkcjonuje, jako niezgodna z prawem (na co - o ironio - zwrócili uwagę sami studenci). Nowe tabele opłat (obowiązujące od października br.) dostosowane zostały do wymagań nowej ustawy i tego typu możliwość została zlikwidowana. 

I jeszcze kilka słów o absolutorium - czyli nieformalnym stwierdzeniu, że student zrealizował wymagany program studiów magisterskich i ma prawo podejść do obrony pracy magisterskiej. W chwili, kiedy składają Państwo swoje prace magisterskie w DSM nie sposób "na szybko" upewnić się, czy absolutorium zostało zrealizowane. Dlatego w przeciągu kilku dni od złożenia pracy asystentka toku weryfikuje konto studenta i ustala, czy przypadkiem nie brakuje jakiegoś przedmiotu kierunkowego. W kilku przypadkach w tym roku okazało się, że (po zmianie kierunku studiów) student zapomniał o - bagatelka - 23 ECTS-ach! Sypią się wtedy żarliwe prośby do asystentki toku, do dziekanów, rektorów i wszystkich świętych, żeby jednak, a może, w drodze wyjątku, tylko tym razem itp. Dlatego serdecznie proszę, żeby samodzielnie weryfikować sobie absolutoria, albo przed złożeniem pracy wpaść do DSM i skonsultować stan swoich studenckich dokonań. W przeciwnym razie, już po złożeniu pracy w dziekanacie asystentka toku może wyciągnąć różne niespodzianki, które nie tylko przesuną obronę w czasie, ale mogą nawet zaowocować koniecznością powtarzania IV semestru.

18 wrz 2015

Samodzielne skreślenie z listy studentów?

Faktycznie skreślenia dokonuje Dziekan, ale może to zrobić na wniosek studenta. Jak zwykle na początku roku akademickiego takich wniosków pojawia się trochę i bez ogródek wyjaśniają Państwo, że składali dokumenty w kilku uczelniach, próbując swoich sił to tu, to tam. Inną podawaną przyczyną jest zmiana planów życiowych (praca zawodowa, narodziny dziecka) i zamiar przeniesienia na studia niestacjonarne.

Przyczyny są istotne, bo o ile oczywiście nie zamierzam nikogo siłą zatrzymywać na studiach w SGH jeśli dostał się do LSE (zazdroszczę!), to już drugi przypadek (rezygnacja ze studiów stacjonarnych) nie wymaga skreślenia, tylko wniosku o przeniesienie na studia sobotnio-niedzielne! Studentka, która chciała się skreślić, a potem poprosić mnie o przyjęcie na studia sb-nd spotkałaby się z odmową, ponieważ na studia rekrutuje wyłącznie Komisja Rekrutacyjna. Zanim więc Państwo poczynią tak doniosłe kroki - proszę skontaktować się z asystentką toku, żeby potem nie żałować pochopnej decyzji.

Niestety wyjaśniam też, że wniosek o skreślenie nie zostanie rozpatrzony, jeśli będzie po prostu zawarty w mailu - najlepiej złożyć dokument z podpisem lub skorzystać z podań elektronicznych lub e-PUAP. Wywalenie kogoś ze studiów jest zbyt poważną sprawą, żeby to załatwiać mailowo. Jeżeli chcą Państwo otrzymać decyzję skreśleniową szybko - proszę po złożeniu wniosku umówić się z asystentką toku na samodzielny odbiór. Decyzja o skreśleniu wysyłana jest bowiem za potwierdzeniem odbioru, a to chwilę trwa.

Jest jeszcze sporo innych kwestii, które kłębią się na początku roku akademickiego - w tym pozornie oczywiste pytania świeżo zrekrutowanych studentów. Proszę przeszukiwać blog (chmura tagów) - to naprawdę nie jest złe źródło informacji, a na odpowiedzi mailowe czasem trzeba sporo poczekać. W poniedziałek odebrałam ponad 60 maili i do dzisiaj ścibolę odpowiedzi, a przecież każdego dnia spływają nowe. Poza tym teraz trwa bardzo gorący okres w dziekanacie (przejmujemy dokumentację z rekrutacji) i fizycznie coraz bardziej brakuje mi czasu na korespondencję (na blog zresztą tym bardziej).

Proszą Państwo, żeby wszystkie odpowiedzi zawarte w mailach także publikować na blogu -  niestety nie wszystkie przypadki dają się uogólnić. Ponieważ najwięcej zamieszania jest aktualnie z pracami magisterskimi (oczywiście tymi, które nie zostały złożone ;-) to przypominam, że wpis na ten temat już publikowała (tutaj) - proszę pytać tylko o to, co jest niejasne, lub nie zostało w nim uwzględnione. W pozostałych przypadkach odsyłam do wpisu.

Drugi wątek zajmujący sporo czasu w korespondencji to stypendia: szczegóły na stronie www i tutaj.

3 sie 2015

Prace magisterskie - pierwszy dzwonek!

Zaczął się nam szczęśliwie sierpień, co dla studentów czwartego semestru oznacza bardzo nieodległy termin złożenia pracy magisterskiej. Wiem, że piękna pogoda i okres wakacyjny nie nastrajają do pisania, ale nad takim obrotem spraw należało rozczulać się 3-4 miesiące temu. W tej chwili już słuchać pierwszy dzwonek, który oznacza, że z końcem sierpnia (zważywszy na zapisy regulaminu studiów) praca musi trafić do dziekanatu.

W razie gdyby nieszczęsny autor lub autorka pracy zorientowali się, że terminu nie dotrzymają - pozostaje szansa na jego przedłużenie (nieodpłatne) do końca września (wymaga to złożenia wniosku w DSM przed końcem bieżącego miesiąca!!!!). Zapewne zastosuję drugi dzwonek i przypomnę o tym na blogu na kilka dni przed końcem sierpnia. Warto jednak pamiętać, że przełom sierpnia i września dla wielu promotorów oznacza jedyną możliwość wyjazdu na urlop, więc radzę już dzisiaj podjąć wszelkie wysiłki związane z ukończeniem pracy, wygenerowaniem stosownych dokumentów z systemu Solad, uzyskaniem podpisu od promotora i wycieczką do dziekanatu.

Na wszelki wypadek przypominam też, że złożenie pracy w dziekanacie wymaga załączenia wspomnianej dokumentacji, a podpis promotora jest nieodzowny, bo to dla asystentki toku jedyny dowód, że promotor faktycznie przyjął pracę bez zastrzeżeń. Proszę więc nie pytać w mailach (ani w okienkach), czy "wgranie pracy do systemu Solad można uznać za jej złożenie w DSM", albo "czy promotor nie mógłby podpisać pracy już po złożeniu". W obu przypadkach odpowiedź brzmi "nie".

Koniec września - w przypadku tych, którzy jednak pracy nie złożyli - oznaczać będzie nie tyle trzeci dzwonek, co dziki alarm. Otóż nastąpi wówczas skreślenie delikwenta z listy studentów i znacznie większe problemy niż kiedykolwiek wcześniej! Dotychczas po skreśleniu możliwe było wznowienie na czas obrony, które wymaga jednak przedstawienia gotowej pracy. To rozwiązanie będzie funkcjonować nadal, ale zakładam, że dane jest nielicznym, bo gdyby praca była gotowa - to chyba lepiej złożyć ją w terminie niż dać się skreślić...

Znacznie gorzej jeśli praca nie doczekała się nawet najogólniejszych zarysów - od momentu skreślenia student przestaje być studentem i traci wszelkie studenckie prawa (w tym prawo do opieki promotora). Dotychczas furtką, jaką stosowała SGH była możliwość odpłatnego wznowienia na miesiąc lub kilka miesięcy (opłata miesięczna 300 zł), co dawało szansę ukończenia pracy przy wsparciu wykładowcy. Nowe tabele opłat (obowiązujące od października) dostosowane zostały do wymagań nowej ustawy i tego typu możliwość została zlikwidowana. Osoba skreślona z listy studentów może co najwyżej ubiegać się o odpłatne powtórzenie IV semestru, co oznacza niebagatalne koszty (1 ECTS kosztuje wszak 150 zł). 

W praktyce można zawnioskować o przepisanie zaliczonych przedmiotów (przychylę się do takiej prośby) i powtórzyć jedynie seminarium magisterskie, co jednak oznacza aż 12 ECTS - niestety nadal sporo i to nie tylko, jak na studencką kieszeń...

Najwięksi pesymiści już dopytują się w DSM, czy po wznowieniu nie można nadal stosować dotychczasowych umów (gdzie mamy jeszcze miesięczne okresy przedłużeń po 300 zł). Niestety nie - po wznowieniu student podpisuje nową umowę, którą zatwierdził Senat SGH na kolejny rok akademicki. Stara umowa traci moc w chwili skreślenia z listy studentów...

Cóż - nie są to dobre wieści, ale przed Wami 2 miesiące. To aż nadto żeby ukończyć (a nawet napisać w całości) pracę. Warto natomiast upewnić się, kiedy promotor będzie dostępny w Warszawie, żeby po wielkim wysiłku i napisaniu pracy, nie polec tuż przed metą z powodu braku jego podpisu.

28 sty 2015

Zapracowani a kwestia narciarska


Zacznę od obszernego cytatu z pytania, jakie zostało skierowane za pośrednictwem FB:

"Przestudiowałem zarówno regulamin na stronie SGH oraz posty na blogu i mimo wszystko nie znalazłem odpowiedzi dot. mojego problemu. Praca mgr napisana, do SOLADu wrzucona (wczoraj) - wszystko zgodnie z harmonogramem jedynie podpisu promotora brakuje (wyjazd, powrót w lutym). Asystentka toku stwierdza arbitralnie, że bez podpisu nie mam po co przyjeżdżać na uczelnię i składać pracy - muszę złożyć podanie o przedłużenie terminu i dopiero z pełnym kompletem dokumentów mogę się przy okienku pojawić. Czy faktycznie konieczne jest pisanie dodatkowego podania podczas gdy wszystko jest gotowe?"

Oczywiście odpowiedź na FB już została zamieszczona, ale ponieważ pytania podobnej treści powtarzają się także w mailach - konieczny okazuje się wpis na blogu. (Dodam, że niektóre zapytania są bardzo roszczeniowe - najciekawsze sformułowanie: "Ja zasuwam przy pisaniu pracy, żeby zdążyć przed końcem stycznia, a promotor sobie jedzie na narty i uważa, że reszta to mój problem!").

Otóż nawiązując do pierwszego cytatu - lektura wymienionych źródeł okazała się mało wnikliwa, ponieważ tak regulamin, jak i dwa wpisy na blogu (ten i ten) poświęcone regulaminowemu terminowi składania prac magisterskich, a ponadto także felieton w styczniowym numerze "Gazety SGH" (na str. 5) jasno rozróżniają "złożenie pracy" od wszelkich innych sugerowanych przez studentów form substytucji tego aktu (typu: wgranie do Solad-u, ukończenie, napisanie, dostarczenie promotorowi etc.). 

Złożenie pracy w Dziekanacie wymaga z kolei uprzedniego jej opatrzenia podpisem promotora, bez którego nikt w Dziekanacie nie jest w stanie stwierdzić, czy praca faktycznie została napisana samodzielnie, "trzyma fason" (poziom mgr) i nie budzi żadnych wątpliwości opiekuna naukowego. 

Podpisaniu pracy towarzyszy podpisanie pozostałych dokumentów (wygenerowanych z systemu Solad) - w tym arkusza z oceną, która jest ważnym składnikiem średniej trafiającej na dyplom. Jeżeli student przyniesie swoje opus magnum bez podpisu promotora i pozostałych wymienionych załączników, to złożony wydruk ma status bliżej nieokreślonego maszynopisu, który na pewno nie może się stać przedmiotem żadnego postępowania (w tym dopuszczenia do obrony).

No to mamy wyjaśnioną sprawę biurokratycznego żądania podpisu promotora. Pozostaje kwestia bezczelnych wyjazdów na narty, wspomnianych w drugim cytacie. Cóż - organizacja roku akademickiego jest opublikowana na stronie SGH i na naszym blogu (w osobnej zakładce) a okres przerwy międzysemestralnej zwyczajowo traktowany jest... jako okres przerwy międzysemestralnej (ten zapis nie dotyczy dziekanatów :-(

Jeżeli student (który wedle wszelkiego prawdopodobieństwa w przyszłości może parać się zarządzaniem własną firmą, albo co gorsza - polską gospodarką) ma jakieś pojęcie o planowaniu (a po 10 semestrach studiów powinien mieć...), to powinien uwzględnić nie tylko czas na własne męki twórcze, ale także męki promotora czytającego pracę, czas na ew. poprawki oraz wymogi proceduralne (w tym kolekcjonowanie dokumentów i podpisów). Jeśli tego nie zrobił, to trudno obciążać odpowiedzialnością promotora, który korzysta z przysługującego mu urlopu.

Pozostaje kwestia "arbitralnie" wypowiadającej się asystentki toku, która sugeruje złożenie wniosku o przedłużenie terminu złożenia pracy magisterskiej, podczas gdy "wszystko jest gotowe". No cóż - najwyraźniej nie wszystko. A sugestia asystentki wydaje się najwłaściwsza zważywszy, że nawet najbardziej zapominalscy mogą dzięki temu zyskać cały miesiąc i uniknąć skreślenia z listy studentów. Nie widzę tu miejsca na pretensje...

30 paź 2014

Panna w Soladzie, mężatka w WD

Zdarza się, że studenci – a zwłaszcza studentki – Studium Magisterskiego zmieniają nazwisko w trakcie studiów. Najczęstszą przyczyną jest zmiana stanu cywilnego. Niektóre studentki wybierają nazwisko męża, jeszcze inne decydują się na myślnik łączący stare nazwisko z nowym, a pewnie są i takie, które obstają przy swoim panieńskim nazwisku, ale wówczas nie informują nas o tym fakcie. Zresztą nie w tym rzecz, aby informować nas o zamążpójściu (czy – aby było politycznie poprawnie – ożenku) dla samego poinformowania. Robią to Państwo w dwóch konkretnych przypadkach: albo po to, aby usprawiedliwić swoje zaległości w stosunku do Uczelni (np. egzamin wypadł w dzień ślubu; termin złożenia pracy magisterskiej zbiegł się z przygotowaniami do wesela), albo w związku ze zmianą danych osobowych. 

O zmianie danych osobowych informują nas Państwo pisemnie dołączając stosowną dokumentację (swoją drogą jakie to by było piękne pole dla studenckiej inwencji twórczej – pamiętam z początków swojej pracy dydaktycznej studenta, który uparcie twierdził, że mam się do niego zwracać per Woland, ponieważ nikt się do niego nie zwraca po imieniu). O ile nie robią Państwo tego w momencie newralgicznym (np. dwa dni przed obroną pracy magisterskiej), dane wprowadzone są w trybie zwykłym do systemu i od tego czasu figurują Państwo pod nowym nazwiskiem na protokołach egzaminacyjnych i wszystkich innych elementach podczepionych pod WD. 

Potencjalny problem może pojawić na finalnym etapie przygody z DSM, czyli podczas składania pracy magisterskiej. Wgrywając pracę do SOLADu mogą Państwo, ale nie muszą, przeżyć powrót do przeszłości. Wynika to z tego, że SOLAD jako system zewnętrzny nie jest zsynchronizowany z WD. SOLAD pobiera dane osobowe z książki adresowej, a nie z WD. Warto zatem, przed wgraniem pracy do WD, sprawdzić swoje dane i wysłać ewentualnie maila na adres ksiazka@sgh.waw.pl. No, chyba że ktoś woli przez moment wrócić do swojego poprzedniego wcielenia.

24 paź 2014

Dyżur, jeden z wielu

W zasadzie bliżej jest do kolejnego dyżuru (w dniach roboczych to już jutro) niż poprzedniego, jednak wczesnosemestralny świat w dziekanacie wiruje i nie ma czasu nawet na zwykłe zebranie myśli (teraz okazyjnie zbieram je w pociągu z Poznania). Ostatni mój dyżur trwał trzy godziny bez 10 minut i skończył się niecały kwadrans przed zamknięciem dziekanatu (18:00). Słysząc o pokaźnej kolejce interesantów za drzwiami zastanawiałam się nad znaczeniem słów „miłego dnia” (później zrobiło się „miłego wieczora”), którymi żegnali się ze mną studenci. 

Sprawy, w których Państwo przychodzą, dzielą się na dwie kategorie: 
  • Te, które postrzegają Państwo jako wyjątkowe / nietypowe / szczególne, a później okazuje się, że takie nie są. W kategorii tej szczególne miejsce zajmują sprawy samograje, a zatem takie, które można spokojnie wrzucić do skrzynki w formie podania (np. złożenie deklaracji seminaryjnej, rezygnacja z Erasmusa z powodów zdrowotnych). Nie wiem, czemu decydują się Państwo na wizytę na dyżurze poprzedzoną staniem w kolejce.
  • Te, które są typowe / zwykłe / standardowe. Tu jednak dochodzimy do odmiennych wniosków. Państwo uważają, że z tego powodu powinny zostać rozwiązane na Państwa korzyść, a ja je rozpatruję owszem typowo, ale niekoniecznie automatycznie na korzyść studenta. Dotyczy to zwłaszcza jakże typowych i nadal licznych podań o dopisywanie do przedmiotów z całą równie typową litanią powodów (wersja bardziej wyrafinowana to podanie o tryb indywidualny z uruchomionego przedmiotu – teoretycznie zwiększa szanse, bo w przypadku przedmiotu nieuruchomionego student faktycznie nie miał się jak na niego zapisać przez WD, ale – no właśnie – NIEuruchomionego). 
Choć sprawa terminu składania prac magisterskich została ostatecznie wyjaśniona nadal niektórzy studenci starają się przedłużyć termin jej oddania. Widziałam już niejedno podanie dotyczące przedłużenia sesji z przedmiotu „seminarium magisterskie” (taki myk), a także bardziej sumienne z prośbą o wpis warunkowy z tego przedmiotu, jak również podania na standardowych drukach o przedłużenie terminu oddania pracy magisterskiej z bajkowym terminem np. 28.12.2014. Co bardziej przedsiębiorczy i myślący perspektywicznie studenci starają się o przedłużenie terminu w sposób bardziej wysublimowany wnioskując o urlop dziekański na ostatni semestr studiów. Urlop oczywiście można otrzymać i na ostatnim semestrze, jednak motywacja w postaci konieczności pisania w tym czasie pracy magisterskiej (wyrażona wprost lub pośrednio – brakiem jakiejkolwiek innej argumentacji) nie daje specjalnie wysokich szans powodzenia. 
Na koniec kwiatek z podań – okazało się, że w DSM pracuje prof. Piotr Wachowiak, tak przynajmniej wynika z zaadresowanego podania. Może składał je jasnowidz, tyle że pomylił daty. Przekonamy się za kilka(naście/dziesiąt) lat!

4 paź 2014

Fotoblog z pierwszego tygodnia

Przyznaję, do fotowpisu zainspirował mnie jeden z komentarzy na fanpejdżu DSM o sałatce. Nie zamierzam się rozwodzić nad tym, jak ciężko i często po godzinach pracują Asystentki toku na początku roku akademickiego, zresztą nie tylko one - Zastępcę Kierownika DSM widziałam niczym widmo w piątek wieczorem tuż przed swoim wykładem o 19:00 w ramach Festiwalu Nauki (o gorących liniach i łączach internetowych w weekendy nie wspomnę - choć poniekąd właśnie to zrobiłam). Nie zamierzam także wypowiadać się na temat nowych obowiązków, czy to podwojonej liczby studentów sobotnio-niedzielnych (z tego powodu dzisiaj do DSM przybywają posiłki - trzy osoby  nie są w stanie wydać legitymacji tysiącu studentów, znaczy są, ale w nocy gmach Szkoły jest zamknięty), czy to kwestii windykacji, gdyż opisała je już na łamach najnowszej "Gazety SGH" Dziekan(ka) Kachniewska. Zapraszam po prostu do wirtualnej wycieczki po Dziekanacie w czasie Sturm und Drang:

Po prawej znajduje się stół, który służy nam zazwyczaj do kolegiów dziekańskich. To, co na nim się znajduje to "urobek" z max. dwóch dni, bo w zasadzie Dziekan(ka) Kachniewska pojawia się w Dziekanacie codziennie. Urobek dotyczy wyłącznie tych spraw, których nie możemy rozpatrzeć my - prodziekani. Te duże plastikowe pojemniki zawierają umowy, które Dziekan(ka) sukcesywnie podpisuje w liczbie kilku tysięcy (liczba studentów x2 egzemplarze x2 wzory umów). 

A tak wygląda sterta również jednodniowa podań od dwóch (przyznaję) asystentek toku. Tym razem mam pewność, że jest ona jednodniowa, bo w Dziekanacie jesteśmy codziennie i często w liczbie większej niż jeden prodziekan. Podania dotyczą wszelkich standardowych kwestii, czyli rozbicia opłat na raty (niestacjonarni), przedłużenia sesji (wówczas z dołączonym zwolnieniem, sprawdzeniem ręcznym dat zwolnienia z datami egzaminu, ewentualnie dołączoną informacją o kolizji), o wpis warunkowy lub powtarzanie semestru (te akurat są proste w obsłudze, choć niekiedy nie wiemy, czy faktycznie student zasługuje na warunek, bo nie mamy protokołów z ocenami), o przesunięcie rozpoczęcia lektoratu z języka obcego, a także te skazane na brak zgody, czyli o dopisywania/wypisywania z zajęć, przesunięcie terminu złożenia pracy magisterskiej etc.


Szczególnie dużo pracy związane jest ze studentami I semestru. Powyżej widać teksty ze ślubowaniem i wspomniane umowy, które magazynujemy we wszystkich możliwych pojemnikach. Na zdjęciach może nie wyglądają przytłaczająco, ale proszę sobie wyobrazić ręczne układanie ich w kolejności alfabetycznej - inaczej kolejka po odbiór legitymacji byłaby jeszcze dłuższa i bardziej nieznośna.

Na koniec efekt wielokrotnych monitów Dziekan(ki) Kachniewskiej dotyczących terminu składania prac dyplomowych. To prace, które w drugiej połowie września złożono u jednej z asystentek toku. Oczywiście praca to jedno, a sprawdzenie wszystkich dodatkowych dokumentów to osobna historia, nieraz wielokrotnie powtarzana, bo a to brakuje jednego zdjęcia, a to adnotacji promotora na pracy... Teraz trzeba te prace skierować do recenzji, a następnie do obrony. Niewątpliwym plusem dodatnim jest to, że wielu studentom udało się na czas skończyć prace.

Póki co dyżury dziekańskie jeszcze nie sięgnęły zenitu - trwają tylko pół raza dłużej niż planowo - ale pewnie i to niedługo się zmieni. Przyznaję zatem uczciwie, że czasami faktycznie mam czas na rzeczoną sałatkę. No, ale to ja.

30 wrz 2014

Magisterka - opinia prawna - nareszcie....

Dzisiaj rano otrzymałam wreszcie opinię prawną, ale natłok spraw w DSM spowodował, że blog musiał czekać na krótką chwilę wytchnienia (?). 

Po kolei wyjaśniam dalsze kroki i możliwości, jakie pozostawiono mi i studentom, którzy nie złożyli w terminie pracy magisterskiej:
  • osoby, które nie złożyły pracy w wymaganym (sierpień) ani przedłużonym (wrzesień) terminie podlegają bezwzględnie skreśleniu (najpierw wysyłamy ostrzeżenie, potem informacje o skreśleniu zgodnie z procedurą opisaną w regulaminie)
  • informację o skreśleniu otrzymuje również promotor, który ma prawo odmówić wówczas dalszej współpracy do czasu aż:
  • skreślony student zawnioskuje o wznowienie na dzień obrony pracy magisterskiej (taki dokładnie tytuł wznowienia należy umieścić we wniosku do Dziekan SM)
  • wznowienie oznacza prawo do konsultacji z promotorem i wiąże się z jednorazową opłatą administracyjną (200zł) oraz opłatą za dodatkowe konsultacje dotyczące pracy dyplomowej (300 zł za każdy rozpoczęty miesiąc konsultacji).
Innymi słowy, od momentu wznowienia uzyskują Państwo przywileje studenckie (legitymacja, prawo do korzystania usług dydaktycznych i administracyjnych etc.). Przywileje te ulegają przedłużeniu z każdym kolejnym opłaconym miesiącem, ale nie dłużej niż przez 6 miesięcy od planowego zakończenia studiów. Po tym okresie student podlega ponownie skreśleniu, zarówno jeśli nie złoży pracy magisterskiej, jak i wtedy, gdy przystąpi do obrony, ale nie zda egzaminu magisterskiego.

W razie tak fatalnego obrotu spraw (ale o to trzeba się naprawdę postarać) pozostaje już wyłącznie możliwość wznowienia studiów na ostatnim semestrze w trybie par. 66 ust. 2 Regulaminu i naliczana jest wówczas opłata za powtarzane seminarium dyplomowe w wysokości 150 zł za 1 ECTS (seminarium liczy 12 ECTS).

W związku z powyższym proszę nie składać wniosków o kolejne przedłużenie terminu złożenia pracy (dzisiaj odrzuciłam 46 takich podań!), ponieważ przedstawiony powyżej tok postępowania obowiązuje tak mnie, jak i każdego studenta (oraz promotora).

Dodam jeszcze, że teoretycznie istnieje możliwość wznowienia na jeden tylko miesiąc, w którym odbędzie się obrona. Taka możliwość istnieje zarówno wtedy, kiedy Państwo uwiną się z pisaniem pod rzetelną opieką promotora (i zdąż w tym np. już w październiku), jak i wtedy, gdy zdecydują się Państwo pisać pracę samodzielnie (bez prawa do konsultacji) i wznowią się dopiero na ten miesiąc, kiedy praca będzie gotowa do złożenia i obrony. Oczywiście pod warunkiem, że po kilku miesiącach od skreślenia promotor zechce ni stąd ni zowąd z Wami rozmawiać na temat pracy, której wcześniej nie konsultował. 

Mam nadzieję, że powyższy wywód rozwiał wszystkie Państwa wątpliwości. Opinia prawna jest oczywiście do wglądu w Dziekanatach (te same zasady obowiązują w DSL).

Wszystkie asystentki toku zostały dzisiaj poinformowane o procedurze i osoby, które nie czytują bloga mogą wypytać o nie wprost w DSM.

Tak czy owak - proszę pisać. Szybko.

20 cze 2014

Niszowy promotor

muzułmańskie euro?
Dzisiejszy wpis zamierzam poświęcić kwestii wyboru seminarium dyplomowego, jednak nie tyle z perspektywy dziekanatu (bo cóż tu pisać – grunt, aby zgłoszenie seminarium wpłynęło w odpowiednimi terminie), co raczej jako wykładowca o niszowych zainteresowaniach naukowych. I nie chodzi mi tu o pozyskanie dodatkowych dyplomantów (podobnie jak Dziekan(ka) Kachniewska nie narzekam na ich brak, aczkolwiek cieszę się jak się pojawiają), co raczej wskazanie, że niszowość nie oznacza niemożności.

Do samego wpisu skłoniły mnie dwie osoby, które zwróciły się do mnie ostatnio z pewną nieśmiałością, czy mogłabym poprowadzić ich prace dyplomowe. Nieśmiałość, czy raczej wątpliwość, nie wynikała z tego, że jako prodziekan mogę mieć dużo pracy administracyjnej, ale z mojego profilu naukowego, który kręci się wokół islamu i Bliskiego Wschodu. Czy w takim razie mogę poprowadzić pracę z FIR, Zarządzania, czy Ekonomii skoro Bliski Wschód przywołuje – jeżeli już – skojarzenia z elitarnymi na naszej Uczelni Stosunkami Międzynarodowymi? 

Czemu nie? Jak długo praca ma związek ze światem islamu to jak najbardziej. Mogą to być obligacje muzułmańskie, organizacja pielgrzymki do Mekki, finansowanie działalności Hamasu, ekonomia muzułmańska, sukcesy i porażki polskich firm w Iraku, przedsiębiorczość kobiet w Pakistanie... W ciągu kilku lat, od kiedy mogłam być promotorem, nie prowadziłam chyba tylko pracy na kierunku MIESI. 

Innymi słowy, gdy będziecie się zastanawiać nad wyborem promotora, nie zakładajcie z góry, że nie da się połączyć jego zainteresowań z Waszym kierunkiem studiów. Bo się da, i to częściej niż można przypuszczać. Promotor ma zazwyczaj większe doświadczenie niż student w pisaniu prac, więc może pożenić zainteresowania studenta ze swoimi i jeszcze wpisać w kierunek studiów. A niszowy promotor to być może i szansa na napisanie pracy na nietuzinkowy temat czy zindywidualizowaną opiekę merytoryczną. Ta ostatnia przydaje się zwłaszcza pod koniec semestru, gdy okazuje się, że termin goni, a promotor został przysypany pracami dyplomowymi swoich studentów. 

Inspiracje dotyczące tematyki pracy można znaleźć w Bibliotece SGH, gdzie podawane są tytuły wypromowanych prac, w Informatorze, a także na stronach Katedr i Instytutów.

13 maj 2014

Prace magisterskie: konkurs i budzenie

Zgodnie z tytułem najpierw informacja o nowym konkursie na pracę magisterską dotyczącą promocji Polski (organizatorzy: Fundacja Polskiego Godła Promocyjnego „Teraz Polska", Polska Agencja Informacji i Inwestycji Zagranicznych SA, Polska Organizacja Turystyczna oraz Polska Agencja Rozwoju Przedsiębiorczości). 

Na laureatów czekają nagrody pieniężne - o łącznej wartości ok. 50.000 zł., publikacje, a także praktyki i staże. Więcej na temat konkursu przeczytacie na stronie Polskiej Organizacji Turystycznej

Z tym wątkiem nieuchronnie wiąże się mniej pogodna sprawa, czyli budzenie śpiochów i przypomnienie o zasadach regulaminu, zgodnie z którymi aktualni studenci IV semestru mają czas na złożenie pracy magisterskiej do końca sierpnia br

Co prawda zapis ten został zawarty w regulaminie ponad 2 lata temu, ale dopiero teraz kończy studia I generacja studentów, którzy rozpoczęli studia wraz z jego wejściem w życie. Dotychczasowe roczniki studiowały na mocy tzw. przepisów przejściowych, kiedy można było (słono!) opłacać przedłużenie terminu złożenia pracy.

Obecny rocznik może wnioskować o nieodpłatne przedłużenie terminu złożenia pracy do końca września (czyli do końca regulaminowego czasu trwania studiów), ale jeśli okaże się, że ten termin był niewystarczający - student podlega skreśleniu i może co najwyżej ubiegać się o wznowienie i zgodę na powtarzanie IV semestru tytułem seminarium (opłata zależy oczywiście od kształtu umowy, jaki dany student podpisał z SGH - zazwyczaj odpowiada to opłacie za 12 ECTS-ów seminarium magisterskiego).

Nieobecność promotora w czasie urlopu (np. w sierpniu) niestety nie może być traktowana jako "Act of God" i usprawiedliwienie spóźnienia. Na napisanie pracy mgr. każdy z Was ma 2 semestry, więc koniecznie proszę pamiętać o takim rozłożeniu pracy, żeby nie okazało się, że jakimś dziwnym zrządzeniem losu powstała ona akurat w czasie urlopu promotora i nie została w związku z tym sprawdzona ani przyjęta. Tym, którzy faktycznie teraz dopiero się obudzą, radzę pilny kontakt z promotorem i ludzką rozmowę, celem ustalenia, kiedy będzie dostępny i jak można ułożyć dalszą współpracę.

29 mar 2014

Za co by Was tu skreślić...?

To pytanie na dobre zacznie mnie nurtować w sierpniu, ale liczę na to, że jeśli  odpowiednio wcześnie zwrócę Wam uwagę na pewien absurd regulaminowy, to przynajmniej część studentów zdoła uniknąć przedziwnej pułapki. W przeciwnym razie niektórzy z Was posłużą za króliki w eksperymencie, który w niewiarygodny sposób utrudni życie już nie tylko studentom i Dziekance, ale także (a może przede wszystkim) Rektorowi.

Rzecz dotyczy studiujących aktualnie na IV semestrze, czyli kończących studia, a tym samym zobowiązanych złożyć w bieżącym semestrze prace magisterskie. Pechowo jest to zarazem pierwszy "rzut" studentów, którzy kończą studia pod rządami nowego regulaminu, a ten zakłada obowiązek złożenia pracy na miesiąc przed końcem semestru (dotychczas deadline przypadał na koniec semestru, czyli koniec II terminu sesji).

Gdzie tkwi ta perfidna pułapka?
Otóż brak złożenia pracy mgr w regulaminowym terminie oznacza wg regulaminu konieczność skreślenia studenta. Teoretycznie ten sam regulamin daje prawo dwukrotnego zdawania egzaminów. Jednak II termin sesji przypada we wrześniu, a prace mgr należy złożyć do końca sierpnia. Skreślenie studenta oznacza pozbawienie go wszelkich praw (w tym prawa do studiowania, zdawania egzaminów, a nawet... wnioskowania o przedłużenie terminu złożenia pracy magisterskiej). 

Po dwóch latach odsiadki w dziekanacie wiem, że ok. 40% studentów nie składa pracy w terminie, a około 30% poprawia przynajmniej jeden egzamin. Ci którzy w porę ockną się i jeszcze w sierpniu złożą wniosek o zgodę na przedłużenie terminu złożenia pracy, nie utracą statusu studenta i spokojnie podejdą do sesji w kampanii wrześniowej, jeśli zajdzie taka potrzeba. 

Niestety z mojego doświadczenia wynika też, że większość osób uzmysławia sobie fakt niezłożenia pracy dopiero wtedy, kiedy odbiera informację o grożącym skreśleniu. Szybka reakcja (czyli złożenie wniosku o przedłużenie terminu złożenia pracy) uratuje im skórę i prawo do egzaminów poprawkowych we wrześniu. Z pozostałymi będzie problem...

Problem polega na tym, że skreślony student nie będzie mógł zdawać egzaminów. A skreślenie z powodu niezłożenia pracy jest obligatoryjne a nie fakultatywne (czyli nie zależy od skali złośliwości dziekana, lecz jest nieuchronnym skutkiem prawnym). Nawet jeśli potem student zawnioskuje o wznowienie - to będzie zapewne już po sesji. Ponieważ egzaminu nie zdał - powinien poprawiać semestr (po IV semestrze nie ma wszak warunków). Ale egzaminu nie zdał, bo nie był studentem. Zacznie się kołowrotek odwołań, który niechybnie wciągnie samego JM Rektora...

Na razie zamierzam łamigłówkę przekazać Zespołowi Radców Prawnych, którzy wypracowali te cuda, nie będąc najwyraźniej świadomymi, jak działa brać studencka (jeden z prawników zapytał mnie kiedyś, czy jestem w stanie przypomnieć sobie jakieś przypadki studentów, którzy nie złożyli pracy w terminie. Na wieść, że zależnie od semestru może to być nawet 200 osób - po prostu oniemiał).

Oczekując na oświecenie, wolę zawczasu zaapelować do czwartaków o dołożenie wszelkich starań, żeby w terminie złożyć pracę magisterską w DSM. "Złożyć pracę", to nie znaczy "skończyć pisać" - pamiętajcie, że w czasie wakacji kontakt z promotorem może być trudny lub niemożliwy, a praca bez podpisu opiekuna naukowego nie zostanie przyjęta w dziekanacie.

Tłumaczenie, że "przecież promotora nie ma w Warszawie" to słaby argument, choć obawiam się, że nieuchronny. Zawczasu uprzedzam, że planowanie pracy, konsultacji z promotorem i pozyskania jego parafy, to zadanie studenta (mam nadzieję - przyszłego menedżera). Dobrze jest też uzgodnić z promotorem, kiedy wybiera się na urlop i czy ewentualnie można liczyć na jego wsparcie w lipcu lub sierpniu. 

Jeśli nie - składajcie prace w czerwcu. Napisałam i obroniłam dwie prace magisterskie, a wypromowałam ponad 200, więc wiem, że to jest robota, z którą spokojnie można uwinąć się od dzisiaj do końca maja. Dla opornych zostaje jeszcze czerwiec - a więc ciągle jeszcze spory zapas. No chyba, że ktoś lubi eksperymenty prawne...

18 lis 2013

Praca magisterska - ad meritum

Szanowni Studenci - odkąd zostałam dziekanem przeżywam prawdziwy najazd jeśli chodzi o liczbę chętnych do pisania prac licencjackich i magisterskich. Przypuszczam, że chodzi o złudną nadzieję, że u Promotorki-Dziekanki łatwiej będzie w razie czego przedłużyć sobie to i owo, albo uniknąć płatności za nieterminowe złożenie pracy.

Komentować tego nawet nie zamierzam, bo nigdy nie hołdowałam zasadzie, że najciemniej pod latarnią. Na seminaria nie przyjmuję nie ze złośliwości, ale dlatego, że NIGDY nie prowadzę więcej niż 10 prac rocznie. Po prostu mierzę zamiary na swoje siły, dość mocno zresztą ograniczone przez DSM.

Wyjątek jestem w stanie zrobić wyłącznie w trzech przypadkach: 
  • prace w języku ros. lub ang. (wiem, że jest kłopot z promotorami - szczególnie w tym pierwszym przypadku)
  • prace poświęcone miernikom innowacyjności (podkreślam - miernikom! - a nie bełkotowi nt. innowacyjności w ogóle)
  • prace poświęcone zastosowaniu nowych mediów w marketingu (rzucam temat szeroko i ogólnikowo, ale chodzi o wykorzystanie koncepcji grywalizacji, crowdsourcingu, zastosowanie analizy big data w marketingu etc.). Szczegóły do ustalenia na konsultacjach.
Ostatni z wymienionych tematów pojawi się na jutrzejszym spotkaniu branżowym i spędza mi sen z powiek, jako zagadnienie któremu warto byłoby poświęcić porządną pracę doktorską. Podwójnie chętnie zapraszam więc osoby, które poza magisterium planują doktorat w SGH.

Jeżeli ktoś realizuje podobną problematykę w ramach seminariów (mgr lub dr) u innych wykładowców - poproszę o informację, bo chętnie sobie poczytam :-)

12 paź 2013

Feniksy, zombie i rosyjski - czyli nowy, dobry rok :-)

Niezależnie od roli Dziekanki i wpływu na przedłużanie terminu złożenia prac magisterskich, bywam też nieszczęsnym promotorem prac, które niby się piszą... ale latami! Jak zwykle na początku semestru pojawiają się na seminarium synowie i córy marnotrawne, którym udało się uzyskać "przedłużki" (ostatnio rozpatrywałam wniosek o "przedłużkę pracy magisterskiej" - po prostu perełka!) i domagają się natychmiastowej pomocy w napisaniu pracy, bo inaczej "dziekanat każe im płacić".

Owszem - każe. Może nie tyle dziekanat, co Dziekan, a ściślej mówiąc, osobiście przez studenta podpisana umowa, która jasno formułuje zasady i wysokość odpłatności. Odpłatność pojawia się także w sytuacji, gdy student został wznowiony po uprzednim skreśleniu z powodu niedotrzymania terminu złożenia pracy, o czym szerzej była mowa we wpisie: Magisterka po skreśleniu.

Jednak wysokość opłat nie powinna być traktowana jako element szantażu emocjonalnego wobec wrażliwych promotorów. Fakt, że student w wyznaczonym czasie nie zdążył napisać pracy (lub nawet nie zabrał się za pisanie) jest przede wszystkim jego własną winą. Jeśli jest inaczej (brak kontaktu z promotorem, jego wyjazd, choroba i inne zdarzenia utrudniające współpracę) należało dokonać zmiany promotora (o co można wnioskować u Dziekana).

Z drugiej strony, promotor, do którego zgłasza się nagle dawno nie widziany student, obwieszczając "musimy się sprężać - mam tylko miesiąc!" - powinien jasno dać do zrozumienia studentowi, że czas pracy zależy przede wszystkim od wysiłku autora. Podkreślam też fakt, że promotor ma prawo zażądać od studenta okazania zgody dziekana na przedłużenie terminu złożenia pracy magisterskiej lub zgody na wznowienie studiów po skreśleniu. Tak jak pisałam prawie rok temu: można prowadzić pracę magisterską dowolnie wybranej osoby (także przygodnie spotkanego pana na ulicy), ale nie można oczekiwać, że dziekan uzna prawa danego pana z ulicy do obrony tylko dlatego, że promotor pomógł temu panu napisać pracę. Nie można też żądać wynagrodzenia (godziny do pensum) za prowadzenie pracy magisterskiej takiego pana...

Studenci wracający po skreśleniu lub uzyskujący przedłużenie są jak zombie lub jak feniksy. Ci pierwsi wpijają się w promotora, zasypują mailami, dręczą po nocach, bo w ciągu miesiąca chcą nadrobić długie miesiące nieróbstwa. Ci drudzy objawiają się nagle z gotową pracą, która ani razu nie została skonsultowana, prosząc... o przyjęcie, bo już wgrali pracę do Soladu! Taki przypadek miał miejsce właśnie na początku bieżącego semestru - na szczęście Pani Promotor przytomnie zwróciła się do Dziekana zanim uległa presji podopiecznej.

Przestrzegam studentów i promotorów przed obiema formami szaleństwa...

Jako że wypłynął temat magisterki - widać stale nie dość wałkowany - to dodam jeszcze, że studenci zamierzający pisać prace w języku obcym mają do tego prawo (po złożeniu pisemnego wniosku i uzyskaniu zgody dziekana). Ostatnio wypłynęła kwestia pracy w jęz. rosyjskim (sama chętnie bym taką poprowadziła :-) - pojawiła się wątpliwość, czy praca może być zweryfikowana w systemie antyplagiatowym. Tak, może. Solad rozpoznaje teksty pisane cyrylicą i zestawia z zasobami Internetu oraz zasobami wgranymi do systemu. Utrudniona jest jedynie weryfikacja powtarzalności treści z polskimi aktami prawnymi, które (oby zawsze) wydawane są przecież w języku polskim. Sadzę jednak, że w tym zakresie możemy zaufać promotorowi, który potrafi ocenić prawidłowość cytowań i rozpoznać zapożyczenia z takiej czy innej ustawy.

Poza znużeniem moimi własnymi zombie (feniksów w tym roku nie mam) muszę jednak przyznać, że ten rok akademicki rozpoczęłam z fantastycznymi studentami (dotyczy to wszystkich moich wykładów uruchomionych w tym semestrze). Nigdy jeszcze nie zebrałam tak aktywnych i chętnych do współpracy grup. Może pomógł mi reset na początku semestru (dziękuję Pani Dziekan Górak-Sosnowskiej, która trwała wtedy na placu boju) - a może po prostu wspaniale łapie się oddech na zajęciach po nużących godzinach w biurze dziekanatu :-)

PS: dziękuję za wspaniałe kwiaty od studentów podpisanych jako "blogomaniacy" :-) Kwiaty dotarły za mną do domu!

9 paź 2013

Zgłoszenie seminarium - granice tolerancji

Sypią się pytania o to, jak bardzo poważnie należy traktować dwutygodniowy termin zgłoszenia seminarium magisterskiego w DSM. Zwłoka wynika z różnorakich przyczyn, niekoniecznie niedbalstwa studenta. Często chodzi o trudność w "złapaniu" wykładowcy, który powinien podpisać się na zgłoszeniu, wyrażając w ten sposób zgodę na opiekę naukową nad magistrantem.

Często jednak okazuje się, że student jest zaskoczony, że "to już" i nie poświęcił ani chwili przed wakacjami na przemyślenie, co chciałby pisać i pod czyją opieką - w takim przypadku dwa tygodnie faktycznie mogą się wydać zbyt krótkim okresem...

Staram się ze zrozumieniem podchodzić do studenckich wyjaśnień. Przebojem tego sezonu jest wyjaśnienie, że studentka chciałaby najpierw ustalić z chłopakiem, czy już zabrać się za pracę magisterską, czy najpierw wezmą ślub (a on się nie może zdecydować). Czasem myślę, że to naprawdę, jakiś matrix. No bo jak ludzie mogą wymyślać takie rzeczy?

Pomijając fakt, że ślub i praca magisterska w mojej opinii nie stanowią wartości konkurujących, ani substytucyjnych, lecz kompatybilne, pozostaje zastanowić się, ile czasu mogę dać młodym kochankom na przemyślenie powyższej kwestii.

Deadline, jaki narzuciłam studentom nie wynika wprost z regulaminu, ale przeciąganie sprawy w nieskończoność może mieć poważne skutki - aż po ryzyko skreślenia z listy studentów. Wynika to z faktu, że po gorączce pierwszych tygodni października, asystentki toku zaczną lada chwila spokojnie przeglądać konta studentów i wyłaniać tych, którzy nie zgłosili właściwej liczby ECTS do realizacji w nadchodzącym semestrze. Brak zgłoszenia seminarium oznacza mniejszą niż wymagana liczba ECTS i tym samym staje się regulaminową podstawą do skreślenia (§ 27 ust. 7).

Im solidniej i sprawniej pracuje dana asystentka toku, tym większe ryzyko, że przed końcem października uwinie się z innymi sprawami i zacznie rozliczać dokonania studentów w zakresie deklaracji semestralnych. Dlatego radzę studentom, którzy z różnych powodów się spóźniają z decyzją, aby przynajmniej dali znać swoim asystentkom toku, że jest jakiś problem i uzgodnili z nimi, ile czasu jeszcze potrzebują. Jeśli to będzie dodatkowy tydzień - sądzę, że asystentka przymknie oko.

Ostrzegam też przed przesadnym przeciąganiem decyzji, ze względu na możliwą reakcję wykładowcy. Kiedy do mnie (jako potencjalnego promotora) przychodzą studenci w pierwszym miesiącu semestru - to rozmawiam z nimi chętnie. Ale jeśli zjawiają się w listopadzie, to już mogę mieć problem z miejscem (staram się nie prowadzić więcej niż 10 prac rocznie). Poza tym zakładam, że ktoś, kto ma taki stosunek do wyboru promotora, zapewne będzie miał równie ospałe podejście do samej pracy.

Podsumowując: jeśli dwa tygodnie absolutnie nie wystarczą, proszę skontaktować się ze swoją asystentką toku i ustalić, ile czasu jeszcze Państwo potrzebują. Pierwszy miesiąc semestru uważam jednak za absolutne granice rozsądku i jeśli nawet asystentka toku da się przekonać, że jeszcze nie zapadła decyzja co do ślubu - to pozostaje Dziekanka, która nie należy do zbyt tolerancyjnych...

24 sie 2013

Prace magisterskie - final countdown...

Wnioski o przedłużenie terminu złożenia pracy magisterskiej zazwyczaj napływają wielkimi falami, w miarę jak zbliża się kolejno:
  • termin złożenia pracy (wtedy wnioski dotyczą przedłużenia terminu o 1 miesiąc)
  • koniec pierwszego miesiąca przedłużenia (wnioski o drugi miesiąc)
  • koniec drugiego miesiąca (wnioski o trzeci miesiąc)
  • koniec trzeciego miesiąca (i tu niestety nie można wnioskować o czwarty miesiąc - można wystąpić jedynie o przedłużenie terminu złożenia pracy do końca trwającego semestru).
Sądziłam, że przedłużenie terminu złożenia pracy o cały semestr wystarczy nawet najwytrwalszym, ale po powrocie z urlopu zostałam pozbawiona złudzeń. Właśnie zaczynają wpływać podania studentów, którzy powinni byli złożyć pracę w lutym, uzyskali przedłużenia do końca września i już proszą o przedłużenie terminu o kolejny miesiąc. Niestety nie mam dla Państwa dobrych wieści.

Sprawy studentów, którzy zaczęli studia "pod starym regulaminem" (czyli tych, którzy rozpoczęli studia przed 1 października 2012 r.) rozpatrywane są zgodnie z tzw. przepisami przejściowymi oraz tabelami opłat, które stanowią załączniki do Państwa umów. Bezkosztowe przedłużenie terminu złożenia pracy możliwe jest wyłącznie w przypadku zmiany promotora w okresie ostatnich sześciu miesięcy przed terminem ukończenia studiów i to wyłącznie w sytuacji, gdy konieczność zmiany promotora nastąpiła z przyczyn niezależnych od studenta

W innych przypadkach dziekan (dziekanka też :-) ma możliwość przedłużenia terminu kolejno o 1, 2 lub 3 miesiące (przypadek opisany na początku wpisu), następnie o 3 miesiące na raz (dopełnienie semestru), ale potem już wyłącznie o cały semestr i to pod warunkiem, że nie zostanie przekroczony okres 6 semestrów od daty rozpoczęcia studiów. Opłata za cały semestr stanowi równowartość kosztu 12 ECTS. Decyzja o zwolnieniu z opłaty nie należy do Dziekana (była o tym mowa tutaj) i szanse na takie zwolnienie są bliskie 0.

Ważne przypomnienie: przedłużenie terminu złożenia pracy magisterskiej, nawet jeśli należy się studentowi z mocy regulaminu, wymaga złożenia wniosku. Z automatu niestety można doczekać się co najwyżej skreślenia...

A co jeśli kolejny semestr nie wystarczy? Niestety ponownie niemiła odpowiedź - skreślenie z listy studentów :-(
W razie skreślenia pozostaje oczywiście podanie o wznowienie (była o tym mowa tutaj).

Tym, którzy dotychczas nie wczytywali się w bloga przypominam też o nowych wymaganiach w zakresie wymogów formalnych dotyczących prac dyplomowych oraz o nowej liście pytań egzaminacyjnych z ekonomii, która zacznie obowiązywać od nowego semestru (od 1 października).

2 lip 2013

Promotor na wakacjach

fot. ARABIA.pl
Mimo tego, że zakończyła się sesja i teoretycznie są wakacje, nadal rozpatrujemy różnorakie podania w Dziekanacie – często takie, które są głęboko zakorzenione w przeszłości, tzn. dotyczą spraw, które de facto już minęły. Są jednak i takie, które jak najbardziej odnoszą się do teraźniejszości – zazwyczaj magisterskiej. 

W ciągu ostatnich kilku dni przyszło rozpatrzeć mi kilka podań dotyczących rzeczy zupełnie niegodnej pracownika naukowego: oto student zabiera się wreszcie za pisanie pacy magisterskiej, a promotor śmie w tym czasie wyjechać na wakacje. Niedoczekanie! Jedynym z punktu widzenia takiego studenta racjonalnym wyjściem jest podanie o zmianę promotora na takiego, który będzie w trakcie wakacji tkwił w Warszawie, a najlepiej na Uczelni (tu chyba nie wypada mi polecić dziekanów, ale przynajmniej jeden z nas – rzecz jasna wymiennie – będzie dostępny przez całe lato w Dziekanacie). Wymiana promotora zakłada jednak zgodę wszystkich stron – promotora wypuszczającego, promotora przyjmującego, no i nas. To, że promotor dotychczasowy wyjechał na wakacje, zwłaszcza w lipcu czy sierpniu, nie jest warunkiem wystarczającym, aby go pominąć w podaniu o zgodę na jego wymianę. 

Warto zatem wliczyć czas wakacji nie tylko jako czas na pisanie pracy magisterskiej, ale także jako czas, w którym promotor może być nieobecny. Zakładam zresztą, że jeżeli współpraca między promotorem a dyplomantem jest regularna i rozpoczęła się przed końcem ostatniego semestru seminarium, w terminowym złożeniu pracy magisterskiej nie przeszkodzi nawet urlop którejś ze stron.

25 cze 2013

Google Scholar i narzędzie dla leniwych

W Dziekanacie wreszcie wysyp prac magisterskich - widać niektórzy doszli do wniosku, że faktycznie dobrze byłoby problem magisterki załatwić przed wakacjami i spędzić urlop jako magister, a nie panikujący przed wrześniem student. Dodatkowym powodem słuszności tej decyzji jest ograniczony kontakt z promotorem w czasie wakacji.

Tym razem jednak nie chciałabym wyżywać się na wątkach formalno-prawnych składania pracy, ale nad jedną z kwestii jej tworzenia. Otóż przeglądając niektóre z Waszych prac (bywają naprawdę niezwykle interesujące) zauważyłam, że z dużą niefrasobliwością traktujecie kwestię poprawności cytowania. Rzecz nie w plagiatach (tu zostawiam sprawę Soladowi i promotorom), ale w tych fragmentach prac, które są opatrzone przypisem, lecz za każdym razem konstruowanym w inny sposób.

W zasadzie w pracach magisterskich dopuszczalny jest każdy z wiodących systemów cytowań (MLA, APA, ISO 690 - ten w szczególności w SGH) - jeśli ktoś nie wie dokładnie czym się różnią, to proszę zerknąć na poniższy skan (jeśli druk jest zbyt mały, to niech "CTRL +" będzie z Wami):



Jest to skan z bardzo przydatnego narzędzia o nazwie "Google Scholar: cytowania" .

Jeśli nie chce Wam się samodzielnie  wstukiwać opisów bibliograficznych, to można sobie ten proces nieco zautomatyzować: wchodzicie na stronę Google Scholar i w okienku wyszukiwarki wpisujecie nazwisko autora (ja nadal będę się posługiwała swoim):


Jeśli (teraz tych "jeśli" będzie sporo) poszukiwany przez Was autor jest obecny w bazie Google Scholar, to pokaże się lista tytułów jego prac, np.:



Jeśli poszukiwany autor utworzył swój profil w bazie, to na samej górze zobaczycie link do tego profilu opatrzony ikoną pióra w kałamarzu. Poniżej znajduje się lista prac naukowych z informacją o liczbie cytowań, wykazem powiązanych artykułów i poszukiwanym przez nas słowem "cytuj".

Klikając w "cytuja" uzyskacie podgląd prawidłowego sposobu cytowania artykułu/książki w trzech wiodących systemach (MLA, APA, albo ISO 690) - tak jak to było widać na pierwszym skanie, który Wam pokazałam. Można sobie skopiować preferowany sposób cytowania, albo zaimportować do odpowiedniej bazy (jeśli się takową posługujecie). Jak mawia mój młodociany syn: proste jak strzał w pysk.

Skąd więc moje "jeśli"?

Otóż nawet najlepsze programy wymagają myślenia i porządku, a ze strony osób korzystających z nich - odrobiny nieufności. Wystarczy, że swój artykuł umieścił bazie niedbaluch, albo osoba, która dopiero ćwiczy posługiwanie się Scholarem. Istnieje wówczas ryzyko, że źle wypełnione zostały pola opisu bibliograficznego i uzyskacie np. wynik:

Kachniewska, Zarządzanie..., Warszawa

Nie wiadomo kto, nie wiadomo co... - a za nieprawidłowe cytowanie odpowie student przed swoim promotorem :-(

Nie zapominajmy też, że wujaszek Google nie zgadnie, z której strony chcieliście coś zacytować! Możliwe też, że dotarliście do artykułu w bibliotece, a w bazie Scholara pracy jeszcze nie ma i w wykazie jej nie znajdziecie.

Pocieszająca jest wiadomość, że coraz więcej nauczycieli akademickich dba o zamieszczanie swoich prac w Scholarze, a zamieszczając robi to porządnie - choćby dlatego, że w ocenie naukowców zwraca się uwagę na tzw. indeks H, który można łatwo sprawdzić korzystając z Google Scholar. Oczywiście jeśli w bazie istnieje nasz profil :-)

Kolegom, którzy ze Scholarem jeszcze się nie zaprzyjaźnili polecam prosty poradnik dostępny na stronie Academii.edu.

PS 1: W odpowiedzi na maila studenta: jeśli promotor nie założył profilu w Scholarze, to nie znaczy, że nie będzie tam jego prac. Warto natomiast namawiać wykładowców, żeby publikowali swój dorobek w necie - artykuły konferencyjne są dość trudno dostępne (mały nakład) a często znacznie ciekawsze i bardziej aktualne niż publikacje książkowe.

PS 2: W odpowiedzi na maila jednego z wykładowców: jeżeli korzystamy z programu Publish or Perish, to oczywiście Scholar nie jest niezbędny (co więcej PoP jest niewątpliwie znacznie bardziej wiarygodny). Trzeba jednak pamiętać, że zasięg Google jest nie do pogardzenia z punktu widzenia promocji dorobku. Natomiast h-index powinien być taki sam w Scholarze i w "PP" - nie umiem wyjaśnić skąd może się brać różnica i to aż 2 pkt. Może ktoś bardziej biegły dorzuci jakieś wyjaśnienie?

PS 3: Ponieważ niechcący rozpętałam awanturę nt. nieodpłatnego i otwartego udostępniania swoich prac w sieci (TAK! JESTEM ZWOLENNIKIEM!) to dorzucam ciekawy link, całkiem a propos...