12 kwi 2013

Mama, Tata i praca magisterska

Źródło: www.sgiquarterly.org
Sprawy składania i obron prac dyplomowych w DSM ciągną się przez cały rok (i to kalendarzowy, a nie akademicki). Aktualnie przewala się przez Dziekanat fala wniosków o przedłużenie terminu złożenia pracy magisterskiej. Termin tradycyjnie upływa z końcem IV semestru studiów (ostatni dzień sesji poprawkowej). Poszukiwanie dodatkowych materiałów do pracy magisterskiej, konieczność naniesienia poprawek na wniosek promotora, podjęcie pracy zawodowej i narodziny dziecka, to najczęściej podawane przyczyny opóźnienia. 

Zgodnie z regulaminem studiów przedłużenie terminu złożenia pracy dyplomowej jest możliwe, toteż wniosek rozpatrywany jest zazwyczaj pozytywnie. Ale w myśl umowy, jaka wiąże studenta z Uczelnią, oznacza to opłatę. Niektórzy studenci podejmują batalię o zwolnienie z płatności. Pomijam fakt, że o kwestiach finansowych decydować może wyłącznie Prorektor ds. dydaktyki i studentów (choć podanie składać należy faktycznie w Dziekanacie), zadziwił mnie natomiast argument, jaki wytaczają owi studenci: przecież piszę pracę sam, nie wiążą się z tym żadne koszty, promotor ma tylko złożyć podpis.

Wypromowałam ponad 200 prac dyplomowych i trafiło mi się najwyżej 10 studentów, którzy byli na tyle samodzielni, żeby skorzystać z konsultacji nie więcej jak kilka razy. W pozostałych przypadkach współpracujemy dużo i intensywnie. Nie zawsze na dyżurach - jeśli student jest spoza Warszawy, prawie cała współpraca opiera się na korespondencji - ale nie oznacza to mniejszego nakładu wysiłku ani z jednej, ani z drugiej strony.

Staram się zrozumieć nawet najdziwniejsze przyczyny opóźnienia w złożeniu pracy. Jednak, że proces jej powstawania należy zaplanować tak, żeby uwzględniał czas na konsultacje z promotorem i uwzględnienie jego uwag (w tym nanoszenie poprawek i poszukiwania dodatkowych materiałów). Inne sprawy również podlegają planowaniu. A jeśli nawet pojawiają się nieplanowo (tak bywa z dziećmi), to trudno oczekiwać, że konsekwencje finansowe zechce ponosić Dziekan lub Prorektor - a co dopiero podatnicy! Szczęśliwy rodzic kontynuuje przecież pisanie pracy pod okiem promotora, absorbując jego czas i uwagę. 

(Dodam, że narodziny dziecka częściej wykorzystują jako wyjaśnienie studenci, aniżeli studentki! Dzielne Mamy zazwyczaj proszą o zgodę na... wcześniejsze ukończenie studiów.)

Podstawy do zwolnienia z opłaty zdarzają się rzadko (np. długotrwała choroba promotora i niemożność kontaktu z nim). Praca zawodowa? Wiem, że trudno jest ją łączyć z twórczością naukową, ale student związany jest z Uczelnią umową. W myśl jej zapisów korzysta ze wsparcia Szkoły (konsultacje, biblioteka) i dlatego ponosi związane z tym koszty. Nawet jeśli przez 4 semestry pokrywają je podatnicy – to przekroczenie terminu zakończenia studiów, oznacza przerzucenie kosztu na głównego zainteresowanego. 

W normalnym trybie okres przedłużenia powinien być wykorzystany przez studenta na intensywne konsultacje z promotorem, aby promotor mógł rzetelnie ocenić, a następnie przyjąć pracę dyplomową. Stąd opublikowane na stronach obu dziekanatów stanowisko władz uczelni: „Niedopuszczalne jest domaganie się od promotora dokonania oceny i przyjęcia pracy bez uprzednich konsultacji dotyczących uzupełnień lub zmian wprowadzonych do pracy. Jest również niedopuszczalne i niezgodne z etyką akademicką dokonywanie przez promotora oceny pracy dyplomowej i jej przyjmowanie bez uprzednich konsultacji.” 

Odkąd pracuję w dziekanacie usłyszałam już o narodzinach Kuby, Natalki, Małgosi, Szczepcia, Franusia, dwóch Wojtków i Rozalki (proszę wybaczyć, jeśli jakieś dzieciątko mi umknęło). Życzę wiele zdrowia maluszkom i ich rodzicom! Sprawy podjęcia pracy lub zdobycia wyższego stanowiska akcentowane są w podaniach tak często, że nie staram się nawet ich wszystkich tu wymienić - ale gratuluje serdecznie każdemu z Was. Bo uroki rodzicielstwa, jak i Wasza duma z awansu zawodowego, to powód do radości także dla nas w Dziekanacie.... jednak nie do tego stopnia, żeby narażać płynność finansową Uczelni ;-)

7 komentarzy:

  1. O jakiej umowie z uczelnią mowa jest we wpisie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kilka lat temu Ministerstwo zobowiązało wszystkie uczelnie (publiczne i niepubliczne) do podpisywania umów ze studentami, w których z góry określone są wszelkie opłaty z jakimi student musi się liczyć w trakcie studiów (np. za powtarzanie semestru, albo wznowienie studiów po skreśleniu). Jeśli Pan jest dawnym absolwentem to możliwe, że załapał się Pan na studia przed wprowadzeniem takich umów. Chronią one studenta przed niespodziewanym wprowadzeniem opłat, o których nie było mowy, kiedy zaczynał studia.

      Usuń
  2. Czyli brak takiej umowy oznacza brak ochrony. Wówczas opłaty są naliczane na podstawie...czego?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie wtedy nie mogą być naliczane. Sprawa historycznie wzięła się z czasów, gdy masowo zaczęły powstawać szkoły prywatne i powoli dochodziły do tego, jak kalkulować koszt usług oświatowych. Okazywało się, że czesne nie pokrywa różnych studenckich pomysłów (powtarzanie semestru, warunki, dziekanki etc.). Szkoły szafowały opłatami aż trzeba było ten nasz polski wolny rynek uporządkować :-) Przy okazji uporządkowano szkolnictwo publiczne.

      Usuń
  3. Przepraszam, że tak męczę ten wpis :D

    Chciałbym zwrócić uwagę na potencjalnie niebezpieczną sytuację rozmijania się § 70 ust.1 regulaminu studiów z poniższym zrzutem ekranowym ze strony DSM:

    http://imageshack.us/photo/my-images/803/redalert.jpg/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie ma niezgodności :-) Obecni magistranci "idą" wg tzw. przepisów przejściowych, nowi (którzy zaczną seminaria mgr dopiero w przyszłym roku) - będą podlegać nowemu regulaminowi, wg którego zaczęli studia - wtedy zmienimy informację na stronie www dziekanatu :-P

      Usuń
    2. Dziękuję, całkiem przyjemna informacja :)

      Usuń