21 kwi 2013

Sesja, która "pasuje wyłącznie Pani Dziekan" ;-)



www.koihernandez.files.wordpress.com
Szanowni Wykładowcy, Szanowni Studenci, zasypują mnie Państwo prośbami o zmiany terminów egzaminów i poprawki w harmonogramie sesji letniej. Warto uchylić rąbka kolejnej Wielkiej Tajemnicy i objaśnić, jak powstaje rzeczony harmonogram i dlaczego "nie pasuje nikomu poza Panią Dziekan" ;-)

Terminy egzaminów w każdej sesji staramy się ustalać wg tego samego schematu, co harmonogram zajęć w danym semestrze. Wynika to z przekonania, że jeśli student i wykładowca może realizować przedmiot w danym dniu i o określonej godzinie bez ryzyka kolizji z innymi zajęciami, to w tym samym czasie jest w stanie zjawić się na egzaminie. 

Studenci w rzeczywistości (pomimo obostrzeń WD) fundują sobie liczne kolizje (np. realizują jakiś przedmiot indywidualnie, ale potem na życzenie wykładowcy mają go pisać razem z cała grupą, albo studiują równolegle na dwóch uczelniach i korzystają z faktu, że w SGH regulamin dopuszcza nieobecności na wykładach). Na razie pomijam te (w zasadzie nieliczne) przypadki. Większy problem to intensywne życie konferencyjne, jakie tradycyjnie przypada na maj i czerwiec. Wykładowcy wnioskują często o zmianę daty egzaminu ze względu na planowany wyjazd na konferencję proponując inny termin, co niestety grozi pojawieniem się kolizji.

Z tego względu wyrażam zgodę na zmianę terminu egzaminu wyłącznie wtedy, kiedy wykładowca ustali z całą grupą studentów nowy termin, nie kolidujący z innymi egzaminami w sesji. Informacja ta została zresztą rozesłana na indywidualne konta pracowników i studentów. Harmonogram został celowo podany do wiadomości studentom i wykładowcom, żeby jedni i drudzy mogli identyfikować powstające kolizje. 

Poprosiłam też wykładowców, aby deklarując gotowość udziału w tej czy owej konferencji, najpierw sprawdzali, jaką organizację roku akademickiego przegłosowano na Senacie. Sesja trwa tylko dwa tygodnie - sądzę, że można starać się dobierać te konferencje, które odbywają się w innych terminach. Jeśli konferencja jest wyjątkowo ważna i prestiżowa - pozostaje uzgodnić ze studentami rozsądną zmianę lub zgłosić w Dziekanacie zastępstwo na egzamin (przypominam przy okazji, że zastępstwo na egzaminie wymaga zgody Dziekana i że należy wskazać osobę merytorycznie właściwą. Mąż albo żona, to niewłaściwy pomysł, chyba że są przedstawicielami tej samej dziedziny naukowej).

Publikacja harmonogramu sesji wywołała wielkie rozgoryczenie wykładowców, którzy woleliby najpierw go przetworzyć, a dopiero potem udostępnić studentom. Ten postulat tylko pozornie jest logiczny: ponad 300 egzaminów w sesji letniej musimy zmieścić w ciągu dwóch tygodni unikając w miarę możliwości nakładania się terminów. Jedyną gwarancją, że się to uda, jest utrzymanie tych dni i godzin, w jakie odbywały się zajęcia - o czym pisałam na wstępie. Dopuszczenie kilkuset wykładowców (niechby tylko kilkudziesięciu) do opracowania harmonogramu zajęć, groziłoby kompletnym paraliżem sesji.

I tak nie udało nam się rozwiązać licznych problemów. Np. jeśli student ma w ciągu jednego dnia 4 wykłady - to zapewne będzie miał też 4 egzaminy. Mając do dyspozycji 2 tygodnie sesji możemy podzielić tę liczbę na dwa, dzięki czemu nie łamiemy regulaminu. Jeśli jednak student ma w danym dniu 5 lub więcej wykładów - sprawa się komplikuje...  A co dopiero na studiach sobotnio niedzielnych, gdzie do dyspozycji teoretycznie mamy tyko 4 dni! 

W praktyce radzimy sobie ustawiając egzaminy w ciągu tygodnia, popołudniami. I tu znowu napotykamy na niezadowolenie wykładowców, którzy na jeden egzamin przyjeżdżają o 9.00 rano a na drugi na 18.00. Chcieliby je połączyć i odbyć jeden - np. o 13.00. Ale nie można oczekiwać, że student - który przecież wybrał studia sb-nd ze względu na obowiązki zawodowe - urwie się z pracy o 13.00. Pozostaje mi apelować do kolegów po fachu o odrobinę zrozumienia. Nie chcę posługiwać się wytartym frazesem dla kogo jest uczelnia - ważniejsze jest dla mnie to, że studenci w czasie sesji mają i tak dość powodów do stresu. Oczekiwanie, że będą dostosowywać się do planów konferencyjnych wykładowców, wydaje mi się zbyt daleko posuniętym żądaniem.

Argument, że na studiach licencjackich wykładowcy mają większy wpływ na tworzenie harmonogramu sesji jest niestety chybiony: po pierwsze, na poziomie lic. uruchamianych jest mniej zajęć niż na mgr. Po drugie - zajęcia uruchamiane są dla olbrzymich grup (np. dla całego rocznika), które zawsze mają pierwszeństwo w dostępie do sal i... wykładowców. Liczne, niewielkie wykłady uruchamiane na poziomie magisterskim zawsze będą "mniej ważne".

Podsumowując - apeluję do wykładowców, żeby te dwa tygodnie sesji potraktowali priorytetowo (przed konferencjami, przed zobowiązaniami pozauczelnianymi, a już na pewno przed zobowiązaniami względem konkurencyjnych uczelni). Studentów proszę o sprawdzanie harmonogramu i rozważne wyrażanie zgody na przesunięcie terminu egzaminu - bez Waszej zgody na pewno żadne zmiany nie będą wprowadzane przez pracowników Dziekanatu. A obie strony zapewniam, że gdyby moje decyzje służyły zapewnieniu wygody mi samej - to już dawno zniosłabym sesje egzaminacyjne ;-)

1 komentarz:

  1. Informacja o tym, jakoby w DSM uruchomiono w bieżącym semestrze więcej zajęć niż w DSL jest nieprawdziwa i krzywdząca dla pracowników DSL, którzy w okresie sesji mają również masę pracy, w co zresztą chyba nikt z nas nie wątpi. Serdecznie pozdrawiam wszystkie pracownice DSL, życzę im przetrwania sesji i odwołuję, a nawet odszczekuję, stwierdzenie, że DSL uruchamia mniej zajęć niż DSM :-)

    OdpowiedzUsuń