Pokazywanie postów oznaczonych etykietą okienko. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą okienko. Pokaż wszystkie posty

21 sty 2013

Co się dzieje z magisterką po drugiej stronie okienka: o harmonogramie obron

Zapewne mało który student wie, co dzieje się z jego pracą magisterską po magicznym przekroczeniu progu Dziekanatu i dlaczego termin obron ma wyznaczony tego a nie innego dnia. O tym i o innych sprawach związanych z harmonogramem obron prac magisterskich rozmawiałam z Panią mgr Hanną Nowacką, Zastępcą Kierownika Dziekanatu Studium Magisterskiego, która odpowiada za układanie harmonogramu obron oraz absolwentów studiów jednolitych. 

Jak wygląda procedura ustalania harmonogramu obron? 

Wielu studentów zastanawia się jak wygląda procedura ustalania harmonogramu obron i jakie czynniki na to wpływają. Głównym kryterium jest grupowanie prac według promotorów, w takich sposób, aby zgromadzić jak najwięcej prac jednego promotora w danym okresie czasu. Pani Nowacka harmonogram układa tak, żeby promotorom pasowały obrony, gdyż ich obecność jest niezbędna, aby obrona się odbyła. Każda komisja prowadzi od 14 do 15 obron dziennie, od godziny 8.00 do około 15.30. 

Jaki jest czas oczekiwania na obronę? 

Czas uzależniony jest od liczby prac, które spływają do Dziekanatu. Na przykład w okresie drugiego terminu sesji letniej, gdy ostatecznym terminem złożenia pracy jest koniec września w ostatni dzień do Dziekanatu przybywa tłum studentów. Procedura się wydłuża, ponieważ asystentki toku muszą najpierw przygotować pracę danego studenta, co jest dosyć czasochłonne. Student musi zdać wszystkie egzaminy, otrzymać absolutorium, złożyć wszystkie potrzebne dokumenty (w tym dokumenty z systemu Solad, dotyczące suplementu, zdjęcia, zgłoszenia dwóch semestrów seminarium), aby praca mogła być wysłana do recenzji. Gdy student jest rozliczony, praca trafia do pani Nowackiej, a wtedy wyznacza ona najbliższy możliwy termin obrony. 

Standardowe obrony odbywają się we wtorki i w czwartki. Kiedy spływa bardzo dużo prac magisterskich, obrony organizowane są również w inne dni, najczęściej w środy, najrzadziej w poniedziałki i piątki. W lipcu obrony odbywają się przez tydzień. Sierpień jest jedynym miesiącem, kiedy nie ma obron. Rozpoczynają się w drugiej połowie września. Jest to główna różnica pomiędzy obronami magisterskimi a licencjackimi, które prowadzone są głównie w lipcu. Miesięcznie odbywa się około 200 obron. W roku akademickim 2011/2012 obroniło się 1908 studentów, a w tym semestrze już 481. 

Kto może zmienić termin obrony? 

Prawo zmiany terminu obrony przysługuje promotorowi. Dwa tygodnie przed terminem obrony wysyłane są maile do wszystkich jej uczestników: promotora, recenzenta, studenta, przewodniczącego i egzaminatora z ekonomii. Promotor może zmienić datę, jeśli np. koliduje mu z zajęciami. Zdarza się to często, ponieważ komputerowy system do układania obron nie jest skorelowany z planem zajęć. Promotorzy mogą też przyjść i sprawdzić termin wcześniej. Niektórzy z nich załączają karteczki do prac, na których zapisują swoje preferowane terminy i pani Nowacka uwzględnia je. Studenci mogą zmienić termin obrony w przypadku zdarzeń losowych.

Jak dowiedzieć się o terminie obrony? 

Dzięki zastosowaniu specjalnego komputerowego systemu do ustalania obron, studenci mogą sprawdzić wszystko na stronie zaraz po złożeniu pracy. Trzeba jednak pamiętać, że jest to termin wstępny. Potwierdzony termin, a więc wiążący i ostateczny, to ten, o którym dostaną powiadomienie na adresy mailowe w domenie SGH. Powiadomienia są rozsyłane tylko i wyłącznie na maile w domenie sgh.waw.pl nawet, jeśli w podczas procedury podawaliśmy inny adres (np. w programie Solad). 

A jeśli student nie przyjdzie lub nie zda egzaminu? 

W sytuacji, gdy student nie może pojawić się na obronie, musi on napisać podanie do Dziekana. Zdarza się, że student po prostu nie przychodzi nie przedstawiając żadnego usprawiedliwienia. To może mieć poważne konsekwencje w postaci utraty jednego terminu (abstrahując od konsekwencji moralnych – wszak czekała na niego czteroosobowa komisja). W takiej sytuacji Pani Dziekan decyduje, co stanie się dalej. Jeśli pierwszy termin zakończy się niepowodzeniem, wyznaczany jest drugi. Średnio każdego dnia w każdej komisji nie zdaje jedna osoba, co oznacza, że średnio około 7% studentów przystępuje do egzaminu ponownie. Najczęściej powodem niepowodzenia jest brak odpowiedzi na pytanie z ekonomii. Jeżeli student nie zda po raz drugi, musi napisać drugą pracę i procedura się powtarza. Do tej pory miały miejsce tylko dwa takie przypadki. 

Pani Nowacka jest bardzo sympatyczną i cierpliwą osobą. Podkreśla, że dobrze się jej współpracuje z promotorami i studentami. Przygotowuje obrony już od lipca 2009 roku. Zaznacza, że to zadanie pracochłonne i czasochłonne, ale chce, aby wszystko dobrze wyglądało i dlatego poświęca temu zadaniu dużo czasu. W końcu przez jej ręce przechodzi los każdego studenta studiów magisterskich. 

Znając już drogę pracy magisterskiej, następnym razem przy rozmowie ze znajomymi o obronach, można przestać narzekać („dlaczego to tak długo trwa?... ”) i jako racjonalny homo oeconomicus opowiedzieć im, jak dobrze wybrać termin złożenia pracy. Albo chociaż przekonać ich by nie robić tego ostatniego dnia! 

Dziękuję Pani Nowackiej za rozmowę i wyjaśnienie meandrów organizacji obron! 

PS: I na koniec ciekawostka: Pewna studentka nie dostarczyła zdjęcia do dyplomu. Przypomniała sobie o nim po… 15 latach. Poza niemałym zaskoczeniem, owa pani spowodowała problemy natury technicznej. Wszak od tego czasu zmienili się Dziekani i Rektor, których podpisy znajdują się na dyplomie. Problem dotyczy też zdjęcia, ponieważ nie wiadomo czy wkleić zdjęcie z czasu, gdy miała lat 25 czy lat 40? 

autorka: mgr Katarzyna Negacz

13 gru 2012

Choinka - żeby nie było, że Dziekanka tylko o regulaminie...


Negocjacje w sprawie udostępnienia zdjęć z dziekanatowej choinki były długie i mało owocne, ale jako osoba uzależniona od fotografii i tak postaram się, aby ten wpis stał się "fotopostem".

Choinka została zakupiona ze środków męża dziekanki, jako prezent mikołajowy ;-) (Żaden z przystojniaków na zdjęciu nie jest jednak owym mężem). Fundatorami i wykonawcami ozdób byli prawie wszyscy pracownicy dziekanatu. Autorami wypieków były chyba wszystkie Panie poza autorkami bloga, które charakteryzują się antytalentem cukierniczym i niekłamaną niechęcią do piekarnictwa. (Jako drapieżnik czuję się natomiast w pełni kompetentna w zakresie pieczystego ;-)

Ponieważ ciasta wzbudziły nasz szacunek, podziw i apetyt - należy im się fotka. Przyznacie chyba, że ptasie mleczko (czyli podstawowy składnik diety Halinek wg znanego portalu) wypada przy tym blado i nieatrakcyjnie ;-) 

Najważniejszym punktem wieczoru było  ubieranie choinki, czyli czynność zarezerwowana dla "dzieci dziekanatu". Sezon jest mocno grypowy, więc nie wszystkie do nas dotarły - ale i tak zrobiło się mocno rodzinnie, gwarno i niepoważnie. O to zresztą chodziło!

Dzieci nie czuły respektu ani przed dziekan(k)ami, ani Panią Kierownik (która zresztą mogła się nam pochwalić piękną córką i dwójką wnucząt). Zwiedziły cały dziekanat, nakruszyły, wypaćkały biurko dziekańskie farbkami do bombek - ale ostatecznie pięknie ubrały choinkę. Barierą nie do pokonania okazał się dopiero montaż gwiazdy na czubku choinki...








Musiał nas w tym wspomóc Autor Trzeci, czyli Rafał Osiński, który dołączył do dzieci zamiast do doktorantów :-) Mam nadzieję, że zdjęcie oddaje jego poczucie dumy z pomyślnego montażu gwiazdy!


O sesji zdjęciowej w fotelu dziekańskim była już mowa. Sporo czasu pochłonęło też fotografowanie dziekanatowej rodziny (nazwa w pełni zasadna - swoją prawdziwą rodzinę widuję 3-4 godziny na dobę - a w dziekanacie spędzam czasem 10 godzin!). Pierwsza przymiarka do zdjęć była dość nieśmiała i zza szafy.



Ostatecznie jednak fotografowały się wszystkie obecne na choince Panie, choć tylko niektóre Halinki pozwoliły zamieścić zdjęcia na blogu. Robię to z tym większą przyjemnością, że są to pracownice często wymieniane przez Was w korespondencji, jako szczególnie serdeczne, "pomocne i kochane" (to ostatnie określenie dotyczy Pani Kasi Kłopotowskiej, która właśnie (co widać na zdjęciu) otrzymała od jednej ze studentek kwiaty w dowód sympatii.

Moją największą udręką jest jednak Pani Beata Kluczna - wielka miłość studentów, która sprawy beznadziejne rozwiązuje następująco: "Pani Dziekan, no niech się Pani zlituje. Pani puści tego dzieciaka - ja go znam, on tak przychodzi i prosi... No jak ja mu powiem, że Pani go skreśla?". Albo "Pani Dziekan - wczoraj Pani tamtą studentkę puściła - to ta też niech ma!". W takich warunkach naprawdę trudno wczytać się w regulamin. Poza tym, jak "nie puszczę" studenta, to Pani Beatka mówi, że jestem zbyt surowa - albo strzela focha! Pani Beatce należą się podziękowania, bo jako pierwsza zdecydowała się wystąpić na blogu, twierdząc, że udźwignie jakoś ciężar sławy :-)



Najcieplejszą chyba osobowością dziekanatu jest Pani Helenka Stablewska. Aż trudno mi uwierzyć - a wierzyć muszę, bo mam dowody - że ta osoba jest w stanie zmusić studentów do terminowego złożenia pracy magisterskiej. Zapewne wielu z Was zna ją jako osobę zdecydowaną i nieustępliwą, ale to typowy romantyk, który z trudem przyjmuje rozwiązania administracyjne narzucane przeze mnie i bezlitośnie egzekwowane.



Nie mogę pominąć sesji zdjęciowej obu prodziekanek. Jedna z nich swego czasu została zagadnięta przez studenta, "w którym okienku przyjmuje". Potraktowała rzecz z uśmiechem, bo (wyjaśniała to już na FB) jej ego ściga się z humorem. Ale w ramach ćwiczenia pokory obie "pro" pozwoliły się zdjąć w okienku nr 5, użyczonym na tę okazję przez Panią Kasię Kłopotowską.

"Choinka" z naszymi Halinkami nie trwała długo - zaczęła się o 15.00 kiedy wszyscy byli już zmęczeni całym dniem pracy i w dodatku w piątek, kiedy myślami każdy zaczyna już wknd. Ale dziekańska służba-nie drużba - o 17.00 mieli nas odwiedzić kolejni goście - studenci i doktoranci współpracujący od września z nami, okazujący nam niesłychane wsparcie organizacyjne i psychiczne. Niektórzy z nich zajmują się tłumaczeniem tekstów dla studentów anglojęzycznych, inni mają technicznie wesprzeć nas przy renowacji strony www, "Magiel" cierpliwie pomaga popularyzować nasz blog, a prawnicy szukają wraz z nami możliwości poprawy losu studentów, poprzez wyszukiwanie dziur w regulaminie ;-) Nie wszyscy mogli przyjść, nie wszyscy zostali do końca (czyli do wspólnego zdjęcia) - ale celem tego spotkania było nie tyle składanie sobie życzeń (do świąt wszak jeszcze sporo czasu), co raczej intensywny networking. Ludzie, którzy gotowi są pracować razem pro publico bono powinni się znać, bo jak sądzę zawsze będą mogli liczyć na swoją wzajemną pomoc.

Takie są moje dla nich życzenia świąteczne!






5 lis 2012

Wybory

Bez obaw - ostatnia rzecz na jaką miałabym chęć, to wikłanie się w rozgrywki wyborcze samorządowych aktywistów. Jest jednak kilka punktów (sugestii zmian), które mogłyby ułatwić życie studentom i w których współdziałanie Samorządu i Dziekanatów (DSL i DSM) jest pożądane. Zamiast tego czytam o obietnicach, które nie mieszczą się nie tylko w kompetencji SS, ale nawet samych Dziekanów.

Najbardziej jednak przygnębia przekonanie, że sprawy studenckie należy "wywalczyć" w dziekanatach. Starałam się już poprzednim (odchodzącym) władzom SS wskazać takie obszary, w których ścisła współpraca Dziekanatów i studentów jest obustronnie korzystna. Przyszli biznesmeni powinni chyba rozumieć, jak bardzo zasada win-win sprzyja efektywności działań. 

Jednym z najbardziej palących problemów jest brak przedsiębiorczej i aktywnej osoby, która wzięłaby na siebie ciężar reprezentowania grupy studentów anglojęzycznych. Pani Dziekan Podedworna-Tarnowska nie traci nadziei, że wśród prawie 10 tys. studentów naszej prestiżowej uczelni znajdzie się jedna osoba władająca angielskim i skłonna wspomóc zagubionych kolegów. Ja z kolei nie tracę nadziei, że SS zacznie reprezentować interesy studentów niestacjonarnych i wytypuje aktywnego przedstawiciela tej grupy. 

Przydałby się też ktoś, kto zainteresowałby się sprawą jakości i dyscypliny prowadzenia zajęć oraz terminowości zgłaszania zmian w tym zakresie przez wykładowców. Tego typu sprawy często trafiają do dziekanatów dopiero po dłuższym czasie, kiedy bezradni studenci zaczynają pisać rozpaczliwe maile. Opór przed zgłaszaniem tych przypadków dziekanom jest dość silny (choć chyba nigdy nie dałam powodów do podejrzeń, że studenci z tego tytułu mieliby się liczyć z jakimikolwiek nieprzyjemnościami). Niewątpliwie łatwiej byłoby zgłaszać takie sprawy przedstawicielowi Samorządu.

Ważny aspekt - poruszany przez Dziekana Morawskiego na łamach ostatniej Gazety SGH - to kwestia jakości obsługi studentów. DSL ma przynajmniej trochę przestrzeni - tam można marzyć o obsłudze przy stolikach. W DSM - półmrok, ciasnota, niedostatek okienek. Nie ma też pomieszczenia dla obsługi procesu przygotowania i drukowania dyplomów. 

Kontrast z sąsiadującym oddziałem banku jest uderzający. Nie przekonają mnie argumenty, że bank prowadzi działalność komercyjną a Dziekanat nie. Dziekanat jest wizytówką SGH - uczelni, która pobiera niemałe opłaty od studentów niestacjonarnych i duże dotacje za kształcenie studentów stacjonarnych. Dopóki ktoś nie udowodni, że oddział banku przynosi większy dochód niż studenci - będę walczyła o porównywalne warunki obsługi. A jeśli oddział banku lepiej się opłaci - to dlaczego nie zamkniemy SGH i nie otworzymy samych okienek bankowych?

Nietrudno zauważyć, że lepsze, większe i porządnie wyposażone pomieszczenia dziekanatu (w tym sprawne komputery i drukarki) to ukłon tak w stronę pracowników, jak i studentów. Całkowita zbieżność interesu. Uczelnia niedługo napotka na poważny problem - Dziekanat dławi się już ilością akt osobowych, których nie ma gdzie archiwizować...

Oczywiście głos dziekana to wołanie na puszczy. Ale żądania niezadowolonych klientów - to inna para trampek. Na razie wszystko, co mogłyśmy zrobić z Prodziekan(k)ami, to takie zmiany w dziekanacie i jego otoczeniu, które nie wymagały wsparcia finansowego uczelni. (Od razu rozwiewam przekonanie, jakoby Uczelnia dołożyła choćby złotówkę do naszych działań w mediach społecznościowych. Takie pytania padały np. w wywiadach radiowych). 

Niestety zabiegi o wyposażenie i godne warunki obsługi studentów - to przedsięwzięcia, których same nie zdołamy zrealizować. Pozostaje liczyć na to, że nowe władze SS zechcą nas wreszcie wesprzeć...

29 paź 2012

Niech żyje Marylka!

zdj. kgs

Jak Wam wiadomo od dłuższego czasu trwało poszukiwanie bezpiecznego i możliwie estetycznego pojemnika na podania. Pudełko przygotowane przez Dziekan Górak-Sosnowską nie spotkało się z należytym uwielbieniem, a zamówienie urny przeciąga się w czasie. Skrzynki na listy dostępne w OBI są zbyt małe. Na Allegro znalazłam brytyjską skrzynkę pocztową, ale okazała się za droga. I wtedy na scenę wkroczyła Pani Marylka.

Panią Marylkę znacie słabo, bo nie pracuje bezpośrednio przy okienku. Jest za to jednym z najważniejszych pracowników DSM - to od niej zależy jakość Waszych dyplomów. Ona wyłapuje błędy na Waszych kontach w WD, wydzwania do Was całymi dniami, żeby wyprosić aktualne nazwisko, pertraktuje z Wami, który kierunek ma się pojawić na dyplomie itd. A przy tym jest tak cichą i skromną osóbką, że nikomu nie przyszłoby do głowy, że od niej zależy wydruk jednego z najważniejszych dokumentów RP - dyplomu magisterskiego!

No i nasza skromna Pani Marylka (naprawdę Marianna Barczyk) zdradziła się, że może zdobyć skrzynkę na listy, która powinna pomieścić formularze A4. Jako Dziekanka zawstydziłam się, że tak słabo znam potencjał ludzki, którym przyszło mi zarządzać.

Od dzisiaj nie musicie sterczeć w kolejce, żeby złożyć podanie. Zapewniam, że te składane w skrzynce będą rozpatrywane z należytą uwagą, ale polecam Waszej uwadze wskazówki, które przyspieszą rozpatrywanie podań:
  1.  proszę przed złożeniem podania sprawdzić w spisie tutaj, kto jest Waszą asystentką toku i na odwrocie podania podać jej nazwisko (lub złożyć podanie w kopercie z nazwiskiem asystentki). W przeciwnym razie zacznie się sprawdzanie, co to za student, kto ma jego teczkę etc. Podanie nazwiska asystentki wiele przyspiesza!
  2. pamiętajcie o swoich danych (imię, nazwisko, nr albumu)
  3. sprawdźcie aktualność hasła do swojej poczty w domenie sgh.waw.pl - gdyby podanie wymagało lepszej motywacji lub załącznika - asystentka toku będzie mogła Wam o tym przypomnieć mailowo
  4. jeśli składacie podanie z załącznikiem to koniecznie w kopercie, żeby był komplet (wtedy proszę nazwisko asystentki podać na kopercie)
Podziękowania dla Pani Marylki, która dźwigała skrzynkę do metra w dzień śnieżny i zimowy, można zamieszczać w formie komentarza do wpisu, lub na liścikach bezpośrednio wrzucanych do skrzynki :-) Może wreszcie zapanujemy nad chaosem w tym naszym DSM pod wezwaniem św. Augiasza...

28 paź 2012

sgh.waw.pl

Przypominam Państwu o konieczności zweryfikowania swoich haseł do poczty w domenie sgh.waw.pl. Jest to jedyny kanał komunikacji, którym jestem w stanie (a raczej byłabym, gdyby studenci korzystali z tej poczty) docierać z informacją do wszystkich studentów. Konto w domenie sgh.waw.pl jest powiązane z Waszym kontem w WD oraz kontem w systemie ALBS ("album studenta") i tylko tą drogą mogę wysyłać pilne informacje, które nie powinny zalegać zahibernowane w aktualnościach, do ktorych niewielu z Was zagląda.

Kompletnie nie przekonały mnie żadne protesty - w większości niepoważne. Protestować przeciwko jedynemu systemowi informowania może tylko ktoś, kto zaproponuje lepszy system (oraz za niego zapłaci) albo ktoś, komu po prostu nie zależy na otrzymywaniu informacji. Osoby, które nie weryfikują swoich kont a dodatkowo zniechęcają innych - strzelają sobie w stopę. Z tego co widzę, sporo komunikatów już trafiło w przestrzeń międzyplanetarną albo inną czarną dziurę - w tym niezwykle ważna dla Was informacja o obowiązku złożenia oświadczeń (przypominam został 1 dzień!). Blog jest fajnym miejscem do ploteczek albo edukowania z zakresu regulaminu, ale na pewno nie można go traktować jak poważnego kanału informacyjnego (w tej chwili mamy ok. 850 czytelników - czyli niewiele jak na ponad 5400 studentów). 

W najbliższym czasie czeka nas w DSM wysyłka sporej liczby informacji - w tym odnoszących się do nowego systemu deklaracji semestralnych (wraz z instrukcją). Proszę pocztą pantoflową przekazać tym, którzy nie czytują bloga ani aktualności, żeby sprawdzili aktualność haseł, bo nie będą wiedzieli czym tegoroczny system będzie się różnił od poprzednich.

Proszę też wybaczyć, że nie będę się odnosiła do żadnych komentarzy pod tym postem - w przeciwieństwie do pozostałych informacji, ta nie pozostawia miejsca na dyskusję. Jeśli znajdzie się pomysłodawca innego rozwiązania informacyjnego dla SGH - proszę skierować propozycję do JM Rektora SGH.

Ponawiam też prośbę o weryfikację danych w WD oraz ich aktualizowanie (np. w przypadku zmiany nazwiska, zmiany adresu itp.). Co jakiś czas drukujemy błędnie wypisane dyplomy, a Państwo ponoszą ich koszt. Zdarza się też, że powiadomienie o uruchomieniu procedury skreślenia, zostaje wysłane pod nieaktualny adres i student nie może podjąć kroków, żeby się uchronić przed skreśleniem (czasami wystarczy proste podanie!). 

Drugorzędne znaczenie ma według mnie zapis w regulaminie (§ 11) oraz fakt, że ja osobiście nie odpowiadam na zapytania z adresów innych niż sgh.waw.pl. Podstawową przyczyną zastosowania się do mojej prośby, powinien być Wasz instynkt samozachowawczy :-)

do @usłyszenia@ na sgh.waw.pl ;-)

26 paź 2012

3 godziny

Trzy godziny. Tyle czasu każdego dnia roboczego są otwarte okienka. Tyle też wiadomo o pracy dziekanatu. Bo tyle widać. Pozostałe 5 godzin pracy asystentek toku owiane jest mgłą tajemnicy i spekulacji. Znaki zapytania kłębią się w studenckich głowach, a niekiedy są przedmiotem dywagacji na forach internetowych. Bo cóż można robić w dziekanacie, gdy okienko jest zamknięte?

Zainspirowana jednym z for internetowych postanowiłam sprawdzić na losowej próbie studentów, czy ktokolwiek wie, dlaczego okienka czynne są przez 3 godziny dziennie. W czwartek zadałam to pytanie swoim studentom na Socjologii (około 40+ osób). Odpowiedzi nie znał nikt, za to pojawiło się kilka głosów wskazujących na wagę tego pytania ("no właśnie!", "sama bym chciała wiedzieć!").

A oto i ona: okienka są czynne przez 3 godziny dziennie, ponieważ przez pozostałe 5 godzin asystentki toku przetwarzają zgromadzony materiał, jak i zajmują się innymi Waszymi sprawami. Oto przykłady czynności:
  • czytanie i odpowiadanie na maile, niejednokrotnie tej samej osobie po parę razy (bo jak student zobaczy, że się w danym momencie odpisuje a on akurat siedzi po drugiej stronie monitora, telefonu czy innego tableta, to ma od razu pytania pomocnicze);
  • odpowiadanie na korespondencję wewnętrzną (np. udzielnie dodatkowych informacji do podań złożonych do Rektora, Prorektora);
  • wprowadzanie decyzji z podań (np. opłat za warunki, przedmiotów dopisanych wypisanych, naliczanie opłat, obecnie wprowadzanie seminariów i korekt deklaracji);
  • wprowadzanie protokołów, rozliczanie semestrów + drukowanie kart egzaminacyjnych, szykowanie absolutoriów i przekazywanie prac do recenzji; 
  • chowanie wszystkich papierów złożonych przez studentów i nie tylko do teczek;
  • szykowanie i wysyłanie listów (takich normalnych papierowych) z decyzjami o urlopach, skreśleniach, wezwaniach;
  • pomimo wszystko odbieranie telefonów ;-)
  • wędrówki do archiwum po teczki już tam przekazane i do innych biur na uczelni;
  • współpraca w wykładowcami (i tu cały wachlarz zagadnień...).
Zagadkę 5 godzin można, jak widać, dosyć łatwo i wielostronnie rozwiązać. Asystentki toku zastanawiają się natomiast, skąd tyle domniemań i spekulacji...?

Współautorstwo: mgr Irena Senator

PS: Ale żeby nie było całkowicie jednostronnie muszę przyznać, że reprezentacja "Magla", która robiła z nami wywiad do listopadowego numeru, bez trudu udzieliła odpowiedzi na to pytanie. Jest to zarazem zapowiedź tego, że w najnowszym "Maglu" sporo będzie o DSM. Ale o tym w listopadzie!