11 gru 2012

Czy dziekan straszy?

Franek, być może przyszły dziekan
Na choinkową relację przyjdzie jeszcze trochę poczekać. Na razie materiał fotograficzny obejrzeli wolontariusze i pracownicy Dziekanatu. Zanim jednak o Choince przejdźmy do… fotela. Wiem, że część czytelników zna mnie jako autorkę postów meblarskich, ale tym razem rzecz o szczególnym, można by rzec najważniejszym meblu w całym dziekanacie: o fotelu Dziekan(ki) Kachniewskiej. Najpierw jednak dwa słowa wyjaśnienia. 

Po pierwsze, Dziekan(ka) Kachniewska bardzo lubi robić zdjęcia. Chyba nawet nie tylko z tego powodu, że robiąc je, sama pozostaje poza obiektywem. I tak, część zdjęć została zrobiona spontanicznie, a część była pozowana (jest jeszcze mikroczęść mniej profesjonalna – kiedy udawało mi się wyrwać Dziekan(ce) aparat, narażając się na posądzenie o pracowniczą niesubordynację). Zdjęcia w fotelu dziekańskim należały niewątpliwie do części pozowanej. Jednak były pozowane bez musu, a nawet z zaangażowaniem i przyjemnością. 

I teraz po drugie – uchylmy rąbka tajemnicy: w choinkowej imprezie wzięły udział dziekanatowe dzieci. Miały bardzo ważne zadanie, gdyż ubierały naszą choinkę. Dzieci przybyło siedmioro – jedno, już dawno pełnoletnie – przyprowadziło ze sobą dwójkę własnych dzieci (pisząc prościej: przyszły też wnuczęta). Dziekan(ka) Kachniewska zaproponowała im nie lada sesję fotograficzną: w fotelu dziekańskim. 

Fotel jak fotel. Czarny, z bodaj brązowymi poręczami i na kółkach. Biurko jak biurko – z odzysku z gmachu F. A jednak sam fakt, że jest to miejsce pracy Dziekan(ki) SGH sprawił, że wszystkie dzieci ochoczo ustawiły się w kolejce do zdjęcia. Każde dumnie wskakiwało na fotel, a następnie robiło najbardziej srogą i poważną minę, jaką się tylko dało. Kilka raz prawie pękł obiektyw. Pytanie, być może retoryczne, brzmi – czy Dziekan jest straszny?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz