2 paź 2012

Brzydkie kaczątko, czyli obiecany kwietnik

Kwietnik przed i po
Z dzisiejszej inauguracji najbardziej zapamiętałam jedno ze zdań końcowych o brzydkich pokojach, w których mieszkają brzydkie dzieci. W tym momencie zaczęłam intensywnie zastanawiać się nad stanem urody naszego dziekanatu (choć pozostaje mi wierzyć, że nie jesteśmy już dziećmi, więc ta zasada się do nas nie stosuje).

Jako że dziekanat - zarówno na poziomie władz, jak i pracowników - jest silnie sfeminizowany, jednym z zadań drugoplanowych, jakie sobie postawiliśmy, jest zamiana jego wyglądu. Nie jest to zadanie proste, więc pewnie na jednym poście się nie skończy. Ale przynajmniej zacznę opowieść.

Zmiana wyglądu przy zerowym budżecie własnym to nie lada wyzwanie. Po intensywnych poszukiwaniach dowiedziałyśmy się o istnieniu kilku sztuk mebli w gmachu F, porzuconych przez mieszczące się w nim niegdyś katedry. Najciekawsze meble znajdowały się na XI piętrze, do którego trzeba było dostać się na piechotę. Plusem w tej wyprawie był aspekt sprawnościowy i estetyczny, bo jednak nie ma to jak widok z klatki na panoramę Al. Niepodległości. Od zeszłego tygodnia udało się nam spowodować przetransportowanie jednego regału, biurka i kwietnika - oczywiście każdy mebel jest z innej parafii, ale nie ma co wybrzydzać. Przynajmniej w miarę pasują kolorystycznie. Choć w miarę to kwestia umowna.

Na razie prezentujemy kwietnik, który został własnoręcznie przemalowany przez władzę prodziekańską (czyli mnie). Niedługo zostanie zapełniony roślinami - częściowo tymi, które ostały się w gmachu F, a częściowo sadzonkami z Biura Współpracy z Biznesem, bo ponoć istnieje tam lokalna plantacja. Kwietnik może nie być najciekawszym tematem z punktu widzenia funkcjonowania Dziekanatu, ale manewry meblarskie kosztują nas również sporo wysiłku. Mam również nadzieję, że choć trochę rozwieją krążące po sieci plotki na temat budżetu DSM. Wspomniany kwietnik był już po tzw. kasacji. Farba i pędzel pochodzą ze środków pozauczelnianych. Praca własna również.

6 komentarzy:

  1. Objaśnię tylko, że środki pozauczelniane, to portfel Pani Dziekan Górak-Sosnowskiej :-) Ja mam dwie piękne donice, wielkie, stojące na ziemi, ale nie mam dla nich transportu (nie wejdą do osobowego :-(

    OdpowiedzUsuń
  2. [OT]
    Szanowna Pani Dziekan,

    to może niewłaściwe miejsce na mój wniosek, ale nagle okazało się, że to z pracownikami DSM można najłatwiej skontaktować się na uczelni. Obrót spraw o 180 st. (albo i więcej!). Serdecznie gratuluję!
    Otóż, na kierunku MIESI oferowane są przedmioty dotyczące programowania oraz korzystania z pakietów statystycznych, które tworzą objętościowo duże biblioteki z danymi. Tymczasem student posiada miejsce na dysku rzędu 100 MB. Na niektórych przedmiotach 15 minut traci się co zajęcia na doinstalowywanie potrzebnych bibliotek na pulpicie (zawartość ginie po restarcie) z powodu luźniejszych ograniczeń miejsca. Ba! Czasami te 100 MB nie wystarczy na pracę z programem i bez pamięci flash lub wysyłania na pocztę prywatną student nie jest w stanie zachować swojej pracy.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Usunęło mi prośbę, która sama nasuwa się po zapoznaniu się z problemem.
      Naturalnie proszę o zwiększenie pojemności dysku na pliki studentów przynajmniej do 400 MB.

      Usuń
    2. Mam nadzieję, że nie oto Panu chodzi, aby sfinansować zakup ze środków pozauczelnianych, o których piszę powyżej ;>
      Chyba inicjatywa powinna wyjść od studentów (wówczas może przez SS), albo wykładowców prowadzących takie zajęcia. I DSM nie jest tu zdaje się stroną (na stan wyposażenia komputerowego dziekanatu spuśćmy stosowną zasłonę)

      Usuń
  3. Za miłe słowa - dziękowanie! Tak jak napisała Pani Dziekan - DSM tu kompletnie nic nie może, ale przekażę pytanie nieocenionej kierowniczce CI, która pomogła mi już rozwiązać kilka problemów i zapytam kogo powinni Państwo w tej sprawie atakować. SS na pewno powinien być pierwszą instancją.
    W każdym razie nie wyrażam zgody, aby Pani Dziekan finansowała tę zmianę ze środków, które eufemistycznie, na potrzeby bloga nazywamy "pozadziekańskimi" ;-)

    OdpowiedzUsuń
  4. PS: Tak to kompletnie niewłaściwe miejsce na ten wniosek :-)))) W sprawach szczególnie ważnych starajcie się proszę pisać na naszej stronie na FB - wtedy inni studenci mogą się dołączyć, a my mamy posty podzielone tematami. Nigdy w życiu nie wpadłabym na to, że problem przestrzeni na dysku pojawi się przy wpisie o kwietniku. Mamy już (4 X 2012, godz. 7.41, po trzech dniach istnienia bloga) 377 - sympatyków... i obserwatorów ;-) A my jesteśmy dwie i możemy w pewnym momencie zapłacić za nadgorliwość, którą wytykał SGH, Pan Wacek ;-)

    OdpowiedzUsuń