Dmuchawiec - piękny, ale i ulotny |
Przekroczone 6000 odsłon bloga i 400 lajków na FB w ciągu zaledwie kilku dni skłania do pozytywnej refleksji. Coś niewątpliwie się ruszyło. W statystykach strony pojawiły się pierwsze informacje o wstukiwanym w Google haśle "dsm po drugiej stronie okienka", co oznacza, że trafiają do nas osoby także spoza FB.
Otrzymujemy - tu chyba głównie Dziekan Kachniewska - prośby o interwencje, listy z żalami, ale także sporo komentarzy pozytywnych i wyrazów wsparcia; zdarzają się także ciepłe słowa pod adresem Asystentek Toku. Bardzo za nie dziękujemy - nie ma to jak pozytywny feedback. Jednak otrzymujemy od Was jeszcze coś, co przydaje się bardziej: propozycje pomocy.
Zgłosiło się dwoje prawników (doktorantka SGH i absolwent SGH), którzy wyrazili wolę przyjrzenia się Regulaminowi studiów. Zamiast tego zostali w trybie pilnym puszczeni na głęboką wodę - będą pomagać nam w rozpracowaniu procedury obron. Niedługo być może będzie można zobaczyć pierwsze efekty.
Zgłosił się doktorant, który zaoferował przyjrzenie się naszej stronie internetowej pod względem jej funkcjonalności, a także Waszym komentarzom na jej temat, zamieszczonym m.in. na tym blogu. Pomoc w tym zakresie będzie nieoceniona, gdyż walczymy na wielu internetowych frontach jednocześnie: nie tylko tu i na FB, ale przede wszystkim na polskiej i angielskich stronach DSM. Kolejna osoba, która zadeklarowała pomoc, właśnie zabiera się za zbieranie Waszych wszystkich uwag i postulatów oraz ich kategoryzację, abyśmy mogli je przeanalizować i zastanowić się nad możliwościami, ale i potrzebą, ich wdrożenia.
To bardzo miłe, że chcecie nam pomóc, zwłaszcza że sporo z Was pracuje, albo po prostu ma inne, ciekawsze zajęcia, a my jako DSM możemy Was co najwyżej wynagrodzić dobrym słowem i wdzięcznością. Od kilku lat na takiej zasadzie funkcjonują moje egzaminy z socjologii w DSL. Upilnować studentów zawsze pomagają mi moi byli studenci, absolwenci, czasami doktoranci, dzięki czemu wiem, że nie dochodzi do ściągania (ja niestety znam tylko techniki sprzed ponad dekady). Odnoszę wrażenie, że niektórzy z nich dobrze się przy takim pilnowaniu bawią, przekonując się na własnej skórze, jak to jest być po drugiej stronie.
Nas jest piątka (na blogu, póki co, dwójka) - Was kilka tysięcy. Jak widzicie po pierwszych naszych postach pracujemy, jak tylko możemy, często kosztem codziennych czynności, bo (jeszcze) wierzymy, że to ma sens. Jeżeli macie ochotę nas wspomóc - napiszcie maila, albo dajcie znać na FB. Nie zaciągniemy Was do noszenia koszy z teczkami (zwłaszcza, że obowiązuje tu zasada ochrony danych osobowych) i nie wykorzystamy ponad miarę (naszą, ale i Waszą). Może macie jakiś własny pomysł na zaangażowanie, ale nie musicie. Może wspólnie uda nam się pewne sprawy załatwić szybciej i sprawniej. Poza tym praca w czynie społecznym ponoć uszlachetnia ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz