2 paź 2012

Lwica u wrót Dziekanatu...

...to wbrew tytułowi ciepła, urocza i niesamowicie kompetentna Pani Kasia o całkiem nie-lwim nazwisku. Jest chyba najbardziej zabieganą osobą w Dziekanacie, ponieważ do niej trafiają wszyscy  wykładowcy i studenci, którzy (nie zawsze potrzebnie) wchodzą do zamkniętej części Dziekanatu, a także liczne sprawy i prośby pracowników DSM.

Pani Kasia to człowiek instytucja, ogarnia wszystko i pomyka, jak sprinter. I ta cudowna, nieoceniona Pani Kasia wzbudza postrach wśród osób, które chcą przyjść na dyżur dziekański (nawiasem: zasady zapisów na mój dyżur wiszą tutaj ;-) Naraża się przy tym całkiem niezasłużenie na Waszą niechęć. Niezasłużenie, bo bycie nieustępliwą, to polecenie służbowe :-) Niemniej powinnam Wam wyjaśnić, dlaczego studenci wybierający się na mój dyżur, przechodzą ten straszliwy casting. 

Po pierwsze ponad połowa osób, zamierzających mnie odwiedzić, planuje przedstawienie mi tak "unikatowych" spraw, jak przedłużenie sesji lub terminu złożenia pracy mgr. Z przykrością muszę zwrócić uwagę, że są to sprawy tak banalne, że powstały formularze podań, które obnażają ich szablonowość. Uważam, że skandalem byłoby przyjmowanie studenta z typowym podaniem, kosztem takiego, który naprawdę ma poważny problem, jakiego nie pomoże mu rozwiązać asystent toku.

Po drugie wiele osób zamierza przedstawiać mi w szczegółach sprawę i prosić o radę w kwestii, która uregulowana jest nomen omen w regulaminie. Walczę (odkąd powstał ten blog i strona na FB), żebyście czytali regulamin. Czasem uniżenie prosicie o rzeczy, które należą Wam się z mocy prawa, a Wy nawet o tym nie macie pojęcia! Pani Kasia słusznie odsyła Was do regulaminu - a Wy bronicie się przed przeczytaniem kilku linijek tekstu.

Po trzecie nawet te sprawy, które nie wynikają wprost z regulaminu i wymagają interpretacji (niestety obowiązujący regulamin jest aktem prawnym o wyjątkowo niskiej jakości i będzie na pewno poprawiany) - nie muszą być interpretowane przez Dziekana. W większości przypadków Panie wskażą Wam jakieś wyjście, a nawet jeśli okaże się, że były w błędzie (zdarza się - uczymy się wspólnie nowego regulaminu i czasem nieźle łamiemy sobie głowę nad zamysłem jego twórców) - to zanim rozpatrzę podanie, na pewno je przeczytam.

Po czwarte wreszcie - jeśli sprawa jest bardzo skomplikowana - to ja i tak nie rozpatrzę jej "na kolanie". Złożone podanie zostanie u mnie, ja poproszę o pomoc Radcę albo przynajmniej Dziekana Wierzbickiego (który jest z wykształcenia prawnikiem) a odpowiedź dostaniecie dopiero za kilka dni. Lepiej więc zostawić podanie u asystenta toku - ono i tak do mnie trafi, ponieważ asystenci nie podejmują żadnych decyzji, to jest wyłącznie przywilej (?) dziekanów.

Pani Kasia pracuje już kilka lat w Dziekanacie i naprawdę potrafi ocenić, czy dany problem jest niezwykły, czy raczej typowy. Okażcie jej trochę zaufania :-)

I jeszcze moja (złośliwa trochę) rada. Jeśli ktoś przemknie przed nosem Lwicy i dostanie się na mój dyżur ze sprawą rutynową, to ze złości, że zabiera czas przewidziany dla bardziej skomplikowanych przypadków, gotowa jestem napisać "brak zgody". To że współtworzę bloga, wcale nie znaczy, że nie potrafię być wredna (zapytajcie koleżanki i kolegów, którzy już u mnie byli). Ostatecznie za coś zostałam Dziekanem!


2 komentarze:

  1. Dziś Pani z okienka nr 9 DSM zachowała się skandalicznie. Przedmiotowe traktowanie, inwektywy, agresywne i niezrozumiałe udzielanie informacji w odpowiedzi na grzeczność i uprzejmość ze strony studenta. Doprowadza to do szewskiej pasji.

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozumiem, że skoro Pan(i) pisze o tym na blogu, to zależy Panu(ni) na podjęciu działań w tej sprawie. Bardzo chętnie to zrobię, ale nie w odniesieniu do anonimowego wpisu. Proszę o kontakt mailowy. Sądzę, że wystarczająco długo istnieje ten blog, żeby uwierzyli Państwo w moją autentyczną chęć wprowadzenia licznych zmian i wsparcie jakiego jestem gotowa udzielić studentom.
    Niedopuszczalna jest jednak sytuacja, kiedy z jednej strony publicznie piętnowane jest zachowanie konkretnej osoby - przez inną osobę, która chowa się pod przyłbicą. Jako Dziekan bez wahania podejmę konkretne działania, ale po ustaleniu szczegółów.

    Jest to generalna uwaga do wszystkich Państwa - jeśli naprawdę zależy Wam na zmianie formy funkcjonowania pracowników Dziekanatu (a zakładam, że tak), to muszę wiedzieć nieco więcej niż to, że coś "doprowadza do szewskiej pasji". Poza tym fakt, że dopuszczam na forum anonimowe komentarze, nie oznacza, że można anonimowo pisać o kimś, nie dając możliwości wyjaśnienia sytuacji.

    OdpowiedzUsuń