23 gru 2012

Kolędujący renifer

Reprezentacja DSM i Organizatorzy

Działo się 18 grudnia! Z lekkim poślizgiem wieczorową porą rozpoczął się doroczny Koncert Świąteczny organizowany przez studentów SGH. Z perspektywy starego wyjadacza (a raczej wysłuchiwacza) tegoroczna edycja różniła się pod kilkoma względami. 

 Po pierwsze w foyer pojawił się prawie czerwony dywan; prawie, bo ciemnoczerwone płótno wisiało pionowo jako tło do zdjęcia (co widać po lewej). Te duże, białe i rozłożyste z tyłu to rogi renifera. Te mniejsze, iskrzące się na żółto, należą do Dziekan(ki) Kachniewskiej. Trochę w tym mojej zasługi, bo opowiedziałam jej, że w poprzedniej edycji pieniądze do skarbonki zbierały aniołki (o ile nie pomieszały mi się z aniołkami z Diabelskich Otrzęsin, choć jak teraz patrzę na tytuł imprezy, to chyba i tam aniołków nie było). Mnie udało się dopasować kolorystycznie może nie tyle do tła co do tasiemek organizatorów – pozują z nami: p. Dominika Basaj i p. Michał Wrona. 

Drugim wyróżnikiem była frekwencja kadry – chyba dotychczas niespotykana. W porównaniu do poprzedniej edycji wzrosła czterokrotnie (a nawet ponad 4x jeżeli liczyć naszych towarzyszy: jednego byłego pracownika SGH i jednego pracownika innej uczelni). Na koncert przyszedł Rektor SGH, który dokonał uroczystego otwarcia. Przybyła ponad połowa ekipy DSM – oprócz nas był jeszcze Dziekan Matusewicz z Małżonką a DSL reprezentowała Dziekan Olga Mikołajczak również z Małżonkiem. Kadrę pozadziekańską reprezentowała dr Andżelika Kuźnar – kierownik Biura ds. Absolwentów, która na przerwie wyznała nam, że skusiła się na koncert po naszym wpisie na blogu :) 

Niesamowici artyści
Trzecim wyróżnikiem nie była fantastyczna atmosfera, bo ta zawsze samoistnie wytwarza się na Koncertach Świątecznych. Obserwowaliśmy wszystko tradycyjnie z loży VIP, a z góry było widać nie tylko scenę, ale i całą salę. Z plotek z loży VIP mogę zdradzić, że szczególny entuzjazm w pierwszym rzędzie wzbudził występ dr Pawła Lesiaka, który pracuje w tym samym kolegium co Dziekan(ka) i dr Kuźnar. Mnie bardzo podobały się utwory z chórkami. „All I want…” pod koniec koncertu na dobre rozkręciło nasz rząd.

Do rzeczywistości wróciłyśmy chyba dopiero w gigantycznej kolejce do szatni (oczywiście ta do szatni drugiej była znacznie mniejsza). To jest ten moment, kiedy część z Was ukradkiem się nam przygląda a czasami nawet sobie pokazuje i potem zerka. Cóż, za ponad 2 godziny dobrej zabawy, jesteśmy w stanie to zdzierżyć.

A na koniec słowo od Organizatorów, czyli o materialnym i niematerialnym efekcie tegorocznego Koncertu: 
Chcielibyśmy bardzo podziękować za przybycie na koncert i za wsparcie przekazane fundacji Mam Marzenie. Na chwilę obecną wiemy, że zebraliśmy ponad 13 tysięcy złotych. Frekwencja była niesamowita, byliśmy zmuszeni rozpocząć koncert później, bo szatnia nie nadążała z wydawaniem numerków. Jako organizatorzy, pragniemy również podziękować kadrze akademickiej, która w tym roku przyjęła nasze zaproszenie. Mamy nadzieję, że podczas przyszłorocznego koncertu znowu się zobaczymy.
I my mamy nadzieję!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz