12 paź 2013

Feniksy, zombie i rosyjski - czyli nowy, dobry rok :-)

Niezależnie od roli Dziekanki i wpływu na przedłużanie terminu złożenia prac magisterskich, bywam też nieszczęsnym promotorem prac, które niby się piszą... ale latami! Jak zwykle na początku semestru pojawiają się na seminarium synowie i córy marnotrawne, którym udało się uzyskać "przedłużki" (ostatnio rozpatrywałam wniosek o "przedłużkę pracy magisterskiej" - po prostu perełka!) i domagają się natychmiastowej pomocy w napisaniu pracy, bo inaczej "dziekanat każe im płacić".

Owszem - każe. Może nie tyle dziekanat, co Dziekan, a ściślej mówiąc, osobiście przez studenta podpisana umowa, która jasno formułuje zasady i wysokość odpłatności. Odpłatność pojawia się także w sytuacji, gdy student został wznowiony po uprzednim skreśleniu z powodu niedotrzymania terminu złożenia pracy, o czym szerzej była mowa we wpisie: Magisterka po skreśleniu.

Jednak wysokość opłat nie powinna być traktowana jako element szantażu emocjonalnego wobec wrażliwych promotorów. Fakt, że student w wyznaczonym czasie nie zdążył napisać pracy (lub nawet nie zabrał się za pisanie) jest przede wszystkim jego własną winą. Jeśli jest inaczej (brak kontaktu z promotorem, jego wyjazd, choroba i inne zdarzenia utrudniające współpracę) należało dokonać zmiany promotora (o co można wnioskować u Dziekana).

Z drugiej strony, promotor, do którego zgłasza się nagle dawno nie widziany student, obwieszczając "musimy się sprężać - mam tylko miesiąc!" - powinien jasno dać do zrozumienia studentowi, że czas pracy zależy przede wszystkim od wysiłku autora. Podkreślam też fakt, że promotor ma prawo zażądać od studenta okazania zgody dziekana na przedłużenie terminu złożenia pracy magisterskiej lub zgody na wznowienie studiów po skreśleniu. Tak jak pisałam prawie rok temu: można prowadzić pracę magisterską dowolnie wybranej osoby (także przygodnie spotkanego pana na ulicy), ale nie można oczekiwać, że dziekan uzna prawa danego pana z ulicy do obrony tylko dlatego, że promotor pomógł temu panu napisać pracę. Nie można też żądać wynagrodzenia (godziny do pensum) za prowadzenie pracy magisterskiej takiego pana...

Studenci wracający po skreśleniu lub uzyskujący przedłużenie są jak zombie lub jak feniksy. Ci pierwsi wpijają się w promotora, zasypują mailami, dręczą po nocach, bo w ciągu miesiąca chcą nadrobić długie miesiące nieróbstwa. Ci drudzy objawiają się nagle z gotową pracą, która ani razu nie została skonsultowana, prosząc... o przyjęcie, bo już wgrali pracę do Soladu! Taki przypadek miał miejsce właśnie na początku bieżącego semestru - na szczęście Pani Promotor przytomnie zwróciła się do Dziekana zanim uległa presji podopiecznej.

Przestrzegam studentów i promotorów przed obiema formami szaleństwa...

Jako że wypłynął temat magisterki - widać stale nie dość wałkowany - to dodam jeszcze, że studenci zamierzający pisać prace w języku obcym mają do tego prawo (po złożeniu pisemnego wniosku i uzyskaniu zgody dziekana). Ostatnio wypłynęła kwestia pracy w jęz. rosyjskim (sama chętnie bym taką poprowadziła :-) - pojawiła się wątpliwość, czy praca może być zweryfikowana w systemie antyplagiatowym. Tak, może. Solad rozpoznaje teksty pisane cyrylicą i zestawia z zasobami Internetu oraz zasobami wgranymi do systemu. Utrudniona jest jedynie weryfikacja powtarzalności treści z polskimi aktami prawnymi, które (oby zawsze) wydawane są przecież w języku polskim. Sadzę jednak, że w tym zakresie możemy zaufać promotorowi, który potrafi ocenić prawidłowość cytowań i rozpoznać zapożyczenia z takiej czy innej ustawy.

Poza znużeniem moimi własnymi zombie (feniksów w tym roku nie mam) muszę jednak przyznać, że ten rok akademicki rozpoczęłam z fantastycznymi studentami (dotyczy to wszystkich moich wykładów uruchomionych w tym semestrze). Nigdy jeszcze nie zebrałam tak aktywnych i chętnych do współpracy grup. Może pomógł mi reset na początku semestru (dziękuję Pani Dziekan Górak-Sosnowskiej, która trwała wtedy na placu boju) - a może po prostu wspaniale łapie się oddech na zajęciach po nużących godzinach w biurze dziekanatu :-)

PS: dziękuję za wspaniałe kwiaty od studentów podpisanych jako "blogomaniacy" :-) Kwiaty dotarły za mną do domu!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz