18 lis 2013

Praca magisterska - ad meritum

Szanowni Studenci - odkąd zostałam dziekanem przeżywam prawdziwy najazd jeśli chodzi o liczbę chętnych do pisania prac licencjackich i magisterskich. Przypuszczam, że chodzi o złudną nadzieję, że u Promotorki-Dziekanki łatwiej będzie w razie czego przedłużyć sobie to i owo, albo uniknąć płatności za nieterminowe złożenie pracy.

Komentować tego nawet nie zamierzam, bo nigdy nie hołdowałam zasadzie, że najciemniej pod latarnią. Na seminaria nie przyjmuję nie ze złośliwości, ale dlatego, że NIGDY nie prowadzę więcej niż 10 prac rocznie. Po prostu mierzę zamiary na swoje siły, dość mocno zresztą ograniczone przez DSM.

Wyjątek jestem w stanie zrobić wyłącznie w trzech przypadkach: 
  • prace w języku ros. lub ang. (wiem, że jest kłopot z promotorami - szczególnie w tym pierwszym przypadku)
  • prace poświęcone miernikom innowacyjności (podkreślam - miernikom! - a nie bełkotowi nt. innowacyjności w ogóle)
  • prace poświęcone zastosowaniu nowych mediów w marketingu (rzucam temat szeroko i ogólnikowo, ale chodzi o wykorzystanie koncepcji grywalizacji, crowdsourcingu, zastosowanie analizy big data w marketingu etc.). Szczegóły do ustalenia na konsultacjach.
Ostatni z wymienionych tematów pojawi się na jutrzejszym spotkaniu branżowym i spędza mi sen z powiek, jako zagadnienie któremu warto byłoby poświęcić porządną pracę doktorską. Podwójnie chętnie zapraszam więc osoby, które poza magisterium planują doktorat w SGH.

Jeżeli ktoś realizuje podobną problematykę w ramach seminariów (mgr lub dr) u innych wykładowców - poproszę o informację, bo chętnie sobie poczytam :-)

2 komentarze:

  1. Nie wiem jak jest naprawdę, ale przypuszczam, że studentom jednak nie chodzi o to, że pisanie pracy u Dziekana będzie niosło jakieś dodatkowe korzyści. Co prawda, mogę wypowiedzieć się tylko ze swojego punktu widzenia. Gdyby nie kierunek zainteresowań naukowych, też z chęcią pisałabym u Pani pracę (co mam już za sobą :-)). Po pierwsze jak widać po blogu jest Pani bardzo zaangażowana we wszystko, co robi. Po drugie, dzięki blogowi dała się Pani poznać jako osoba bardzo prostudencka i życzliwa, co myślę dla każdego piszącego pracę jest niezmiernie ważne. Ponadto, jeśli ktoś chce zostać dalej na uczelni, wydaje się być Pani dobrym "mentorem", dającym możliwość udziału w różnych konferencjach. Jest Pani także praktykiem i oprócz wiedzy praktycznej pewnie niejeden student liczy na "kontakty", chociażby w formie wymienianego na blogu stażu. I ostatnie, tak naprawdę chyba najważniejsze, blog bardzo Panią rozpromował - przyznajmy, że większość studentów z FiRu czy innych SGHowych kierunków, nie zna "turystycznych" wykładowców i pewnie wcześniej nawet nie zastanawiało się nad pisaniem pracy z tej dziedziny, myśląc, że ta część naszej uczelni w wyniku nie otwierania kierunku Turystyka zupełnie przestała istnieć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słowa i oby racja była po Pana stronie :-)

      Usuń