14 mar 2013

Mitologia stosowana, czyli trzeci termin

Tym razem odniosę się do dwóch zagadnień - obydwa bardzo "na czasie", więc pomimo długości wpisu proszę o uważne wczytanie się:
  • po pierwsze - wyjaśnimy pokrótce: kiedy przedłużenie sesji, kiedy warunek, a kiedy powtarzanie semestru
  • po drugie - ile czasu wykładowcy będą borykać się ze studentami atakującymi ich na korytarzu, w "Jajku" i na konsultacjach, z prośbą o mityczny "III termin"
Przedłużenie sesji możliwe jest tylko w odniesieniu do tych studentów, którzy nie wykorzystali z uzasadnionych przyczyn dwóch, regulaminowo im należnych, terminów egzaminu. Była już o tym mowa tutaj. Uzasadnieniem może być np. pobyt w szpitalu lub inne wydarzenia losowe, które rozpatrujemy zawsze indywidualnie. 

Egzamin zdawany w ramach przedłużonej sesji nazywany jest niesłusznie "3. terminem". Nie ma 3. terminu! Jeśli student zdaje egzamin po zakończeniu sesji, mając zgodę dziekana na jej przedłużenie, to nadal jest to 2. termin, należny z mocy regulaminu. Jeśli student wykorzystał dwa terminy i otrzymał ocenę niedostateczną, lub nie przystąpił do któregoś terminu bez uzasadnionej przyczyny - nie ma prawa do przedłużenia sesji, może jedynie wystąpić o wpis warunkowy na kolejny semestr. Wykładowca, który wystawił ostatecznie ocenę niedostateczną, ma prawo odesłać studenta do dziekanatu z poleceniem uzyskania zgody dziekana na wpis warunkowy, bo przedłużenie sesji na pewno nie jest wówczas możliwe.

Przedłużenie sesji jest nieodpłatne i może trwać najwyżej do 21 dni (zwykły egzamin) lub 30 dni (w przypadku egzaminów standaryzowanych) od dnia zakończenia sesji poprawkowej. W trwającym obecnie semestrze termin przedłużenia wygasa 17 marca. Natomiast "warunek" (poprawnie wpis warunkowy na kolejny semestr), wiąże się z opłatą z tytułu powtarzania przedmiotu, ale daje czas na jego zaliczenie do końca semestru. 

Tu jednak uwaga dla studentów: wpis warunkowy nie może być podstawą do ubiegania się o zmiany w deklarowanym indywidualnym planie zajęć. Jeśli chcą Państwo powtórzyć przedmiot (uczestniczyć w nim) - to możliwe jest to tylko pod warunkiem, że nie występuje kolizja z innymi zajęciami. To przecież Państwo zawinili nie zdając egzaminu i Szkoła (w tym wykładowcy, ani reprezentujący Szkołę Dziekan) nie mają obowiązku przestawiać innych zajęć i stwarzać zamieszania dlatego, że ktoś nie poradził sobie z przedmiotem zadeklarowanym semestr wcześniej. Jeśli wystąpi kolizja - trzeba przygotować się do egzaminu indywidualnie, choć na pewno nie jest to łatwe.

Inaczej jest w przypadku powtarzania semestru, którego konieczność wystąpi jeśli student w sesji nie zaliczył więcej niż dwa przedmioty (można mieć bowiem max dwa warunki). Tu również pojawia się opłata, a ponadto konieczność uczestniczenia w poszczególnych zajęciach, choć ułatwieniem jest możliwość przepisania tych przedmiotów, które zostały pomyślnie zdane w sesji.

Wykładowca zawsze ma prawo - przyjmując egzamin poprawkowy w ramach przedłużonej sesji lub na prawach warunku - zażądać od studenta pisemnego dowodu, że student uzyskał zgodę Dziekana. Jeśli zgoda dotyczy przedłużenia sesji - wykładowca ma prawo zorganizować egzamin w dowolnym terminie, nie dalszym niż 21 dni (lub j.w. 30 dni) od ostatniego dnia sesji poprawkowej. Jeśli mowa o warunku - wykładowca ustala ze studentem termin egzaminu poprawkowego w dowolnym czasie w przeciągu semestru. W razie powtarzania semestru - student ma obowiązek zaliczyć przedmiot na takich samych zasadach i w tym samym terminie, co grupa, do której dołączył.

Tu od razu wyjaśniam, skąd biorą się przypadki studentów, którzy 12 marca wpadają na konsultacje z informacją, że w ciągu 2-3 dni mają zdać egzamin! Nie musi to być wcale przejaw beztroski ani lekceważenia ze strony studentów. Wystarczy, że w dziekanacie nie mamy kompletu protokołów z sesji (niektóre nie trafiły do nas do dzisiaj - przypomnę, że zaczął się już drugi miesiąc zajęć w nowym semestrze). Wówczas status studenta jest niejasny - rozpatrzenie podania jest trudne, bo może się okazać, że student oblał dwa lub trzy egzaminy i rzutuje to na decyzję (przedłużenie sesji? warunek? powtarzanie semestru?). Pozostaje czekać aż ponaglany wykładowca doniesie protokół i wyjaśnimy status studenta.

Tu odpieram zarzut jednego z profesorów, że student nie ma prawa dopominać się o wpisanie oceny do protokołu. Termin złożenia protokołów minął 21 lutego. Jeśli student nie widzi nadal oceny w swoim protokole, to nie tylko ma prawo, ale obowiązek (§ 44 Regulaminu studiów) upominać się o nią. Była o tym mowa m.in. tutaj.

Inne przypadki - także niezawinione przez studentów - to powroty z wymiany zagranicznej, urlopów dziekańskich itp. Życie obfituje w niespodzianki i nie sposób przypadków wszystkich studentów rozpatrywać wg jednego wzorca. Z perspektywy wykładowcy 5 studentów zakłócających czas przeznaczony już dla kolejnej grupy to oczywista uciążliwość - ale w masie kilku tysięcy osób, to naprawdę nieuniknione.

Problemem, o którym była już mowa na blogu, jest konieczność przyjmowania egzaminów pojedynczo, od pałętających się tu i ówdzie studentów. Jedynym rozwiązaniem racjonalizatorskim, o którym zresztą dzisiaj mailowałam z jednym z adiunktów, jest ustalenie jednego wspólnego terminu egzaminu dla "przedłużonych sesji" - najlepiej blisko końca terminu (czyli np. w 18.-20. dniu od ostatniego dnia zakończenia sesji poprawkowej). Wtedy wykładowca raz tylko angażuje czas i opracowuje jeden test. 

Kilku wykładowców wnioskowało, z różnych przyczyn, o zgodę na zorganizowanie takiego egzaminu kilka dni później - nie widzę przeszkód, a studentów uspokajam, że przekroczenie terminu 17 marca, jeśli następuje na wniosek wykładowcy, nie będzie na pewno traktowane jako zaniedbanie studenta. Szczególnie elastycznie musimy traktować w tym przypadku studia sb-nd - daty zjazdów nie zawsze pozwalają na ścisłe przestrzeganie terminów regulaminowych - tu proszę o spolegliwość także wykładowców.

Wydając zgodę na przedłużenie sesji lub warunek, Dziekan nigdy nie narzuca wykładowcy konkretnej daty ani formy zaliczenia i uważam, że ta suwerenność powinna zostać zachowana. Jeśli wykładowca uzależnia zaliczenie przedmiotu nie tylko od samego przebiegu egzaminu, ale także np. terminowego złożenia pracy semestralnej, aktywności na zajęciach itp. - ma prawo odmówić przyjęcia egzaminu, nawet jeśli student uzyskał zgodę dziekana na przedłużenie sesji. Dziekan - wydając decyzję - ma bardzo ograniczony ogląd sprawy. Nie może np. wiedzieć o tym, że student przez cały semestr nie dał znaku życia, nie złożył pracy zaliczeniowej itp. Dziekan widzi tylko "gołe" podanie i informację, że student ciężko rozchorował się w czasie sesji...

Jeśli powyższy wpis pozostawia jeszcze jakieś wątpliwości, to proszę zarówno studentów, jak i wykładowców o pytania w formie komentarzy lub na maila. Sądzę, że dobry obieg informacji i wyjaśnienia pozwolą nam wreszcie uporządkować bieg spraw i zmniejszyć poziom napięcia w pierwszych dniach semestru.

Z wiosennym pozdrowieniem

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz