28 paź 2013

Przypadki z dyżuru

Myślałam, że to będzie zwyczajny dyżur, ale już przy jednym z pierwszych podań oświadczyłam, że napiszę o nim na blogu. A zatem poniżej zatem hall of fame z dzisiejszego dyżuru prodziekańskiego. 

Podanie nr 1 (inspirujące), a w zasadzie dwa podania. Student przyszedł w pewnej sprawie i złożył od razu dwa podania – na wypadek zgody i na wypadek braku zgody. Nigdy wcześniej nie otrzymałam dwóch podań warunkowych. Dostałam oczopląsu. W efekcie nie rozpatrzyłam od ręki żadnego. 

Podanie nr 2 – niby standardowe podanie o wypisanie z przedmiotu, ale adnotacja prowadzącego przyprawiła o uśmiech nie tylko mnie, ale i Panią mgr Katarzynę Zając. Brzmiała ona: „Z wielką przyjemnością”. Ponoć prowadzący poprosił, aby wypisujący się student zachęcił innych – jakieś 100 osób – bo ma za dużo słuchaczy na wykładzie. 

Podanie nr 3 było normalne do bólu. Zwykłe dopisanie czy wypisanie z zajęć. Załatwiłam od ręki przy studencie, który siedzi po drugiej stronie biurka i obserwuje mój każdy ruch. Załatwiam = piszę „zgoda”, albo „brak zgody”, albo „zgoda pod warunkiem… (tego nie lubię, bo to wymaga większej liczby słów)”. No więc piszę „zgoda” a student odchodząc pyta, kiedy podanie zostanie rozpatrzone. Nie zostanie, bo już zostało… 

Podanie nr 4 nie było podaniem – a wydrukiem z konta na Gmailu pewnego studenta. Uznał, że sama kopia jego korespondencji z prowadzącym wystarczy do tego, aby wypisać się z przedmiotu. Dodał, że przedmiot jest e-learningowy, stąd ta wirtualna forma. Nie mam jak podpisać się na wydruku czyichś maili. Nie mogę ich również rozpatrzyć. Podanie, błagam! 

Na koniec muszę się do czegoś przyznać. Po raz pierwszy w życiu z premedytacją nie przyjęłam studenta. Pojawił się jakieś 7 minut po ostatnim interesancie (około 17:45) twierdząc, że ja mam przecież jeszcze przez kwadrans dyżur. Tymczasem był on oficjalnie do 16:30 – jak zresztą co tydzień. To, że dzisiaj zakończyłam przed 18:00 wynikało wyłącznie z faktu, że zaczęłam pół godziny przed terminem, a przez 10 minut miałam wsparcie drugiego prodziekana.

3 komentarze:

  1. Podanie nr 1 było podobne do pozwu i uwzględniało żądania ewentualne ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Przynajmniej kogoś bawi ten kompletny bałagan organizacyjny i nieudolne próby uczelni aby przekazać podstawowe informacje dla swoich klientów... tzn. natrętów :)

    OdpowiedzUsuń