13 cze 2013

A może studia doktoranckie?

Rozpoczynamy kolejny mini-cykl. Tym razem głosu na łamach naszego bloga użyczamy doktorantom z kolegiów SGH, którzy dzielą się swoimi doświadczeniami na tym kolejnym etapie studiów. Może zainspirują studentów DSM? Pierwsza o studiach doktoranckich opowiada mgr Marta Pachocka, doktorantka III roku w Kolegium Ekonomiczno-Społecznym. 

Drogi dojścia do decyzji o podjęciu studiów doktoranckich układają się różnie. Nie inaczej było ze mną. W zasadzie od I roku 5-letnich jednolitych studiów magisterskich w SGH planowałam pracę w polskiej służbie zagranicznej w jednym z państw francuskojęzycznych lub w organizacji międzynarodowej, odbywając w tym celu kolejne staże w Polsce, we Francji i w Belgii; działając w Forum Młodych Dyplomatów; prowadząc Strefę Wiedzy w Portalu Spraw Zagranicznych PSZ.pl oraz studiując dwukrotnie we Francji. 

Na ostatnim roku studiów, w związku z realizacją rocznego programu menedżerskiego CEMS MIM, zaczęłam rozważać pracę w sektorze prywatnym w środowisku międzynarodowym. Wówczas jeden z profesorów w SGH uświadomił mnie, iż mając tak zróżnicowany profil wykształcenia (podwójny magister ekonomii, kierunki: stosunki międzynarodowe oraz zarządzanie i marketing, a także Master in International Management), zainteresowań naukowych i doświadczeń oraz ze względu na dużą aktywność w organizacjach studenckich przez całe studia, powinnam zastanowić się nad pracą naukową…To był punkt zwrotny. Zagrałam va banque i podjęłam decyzję o udziale w rekrutacji na stacjonarne studia doktoranckie w Kolegium Ekonomiczno-Społecznym, która zakończyła się pomyślnie. 

W czerwcu 2013 r. mijają prawie trzy lata od tego dnia i stoję na stanowisku, że była to właściwa decyzja. Mam poczucie, że jestem na swoim miejscu. Po pierwsze, w KES spotkałam doktorantów, którzy stali się – nie boję się tego powiedzieć – moimi przyjaciółmi. Łączą nas nie tylko wspólne zainteresowania naukowe, inicjatywy (por. konferencje doktorantów „Młodzi KES”) i motywacja, lecz również podobne systemy wartości oraz zrozumienie dla podejmowanego wysiłku i stylu życia. Po drugie, znowu czynnik ludzki – tym razem mam na myśli pracowników naukowych w roli wykładowców, opiekunów naukowych, promotorów, kierowników zespołów projektowych, inspiratorów oraz pracowników administracji, którzy zawsze służą wsparciem i są cennym źródłem informacji na temat złożonego systemu funkcjonowania Uczelni. Po trzecie, ogromne doświadczenie dydaktyczne (prowadzenie ćwiczeń, zastępstwa, Uniwersytet Trzeciego Wieku), organizacyjne (m.in. działalność w Samorządzie Doktorantów i jego organach, Komisjach uczelnianych, inicjowanie i koordynowanie projektów) i naukowo-badawcze (publikacje, projekty), które można zdobyć w ramach studiów doktoranckich w KES, z zastrzeżeniem, że w mojej ocenie jest ono proporcjonalne do włożonego wysiłku. 

Doktorant musi chcieć się rozwijać i być aktywnym. Istna sielanka? Nie! Raczej efekt pasji, ciężkiej pracy, determinacji i spotkań z inspirującymi ludźmi. Co dalej? To zależy w dużej mierze od nas samych – w wielu przypadkach uzyskanie stopnia doktora nie przekłada się na "czystą" karierę naukową, lecz aktywność na pograniczu – między tą sferą i praktyką zawodową w biznesie czy administracji publicznej.

Na koniec kilka słów o finansach. Doktoranci stacjonarni mogą starać się o stypendia doktoranckie i ich zwiększenia. Mogą także zabiegać o włączanie ich w różne projekty badawcze, wnioskować o środki własne w ramach Badań Młodych Naukowców i składać projekty do Narodowego Centrum Nauki. Ponadto, pamiętajmy, że studia nie wykluczają pracy zawodowej w różnej formie i zróżnicowanym czasie pracy. Własny przykład – współpraca z Francuską Izbą Przemysłowo-Handlową w Polsce…Zostawiam pod rozwagę i zachęcam do studiowania w KES!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz