24 maj 2015

Hi Katarzyna, czyli o zwrotach i wywrotach

Obey

Zbliża się koniec semestru, a więc rozpoczyna czas wzmożonej intensywności relacji student-wykładowca, czy student-dziekan. W związku z tym, a także z tytułem tego wpisu, uznałam, że może warto przypomnieć główne treści z pamiętnego wpisu o „Pani Magdzie i Pani Kasi”, który powstał jako jeden z pierwszych na blogu. Mało kto pamięta rzeczywistość magisterską sprzed niemal trzech lat (zwłaszcza, że studia trwają regulaminowo 2 lata), ale rzecz dotyczyła sposobu zwracania się w komentarzach przez studentów do nas – (pro)dziekan(ek). Jeden ze studentów uznał, że w świecie wirtualnym obowiązują luźniejsze formy – stąd tytułowa Pani Magda i Pani Kasia. 

Uwaga pierwsza: relacja student-wykładowca/dziekan dotyczy konkretnego kontekstu i przypisanych obu stronom ról społecznych. Przynoszący mi pocztę listonosz nie będzie do mnie mówił „pani doktor”, bo jest z innego kontekstu, za to student, owszem, powinien. I nie wynika to z tego, że czuję się lepiej/ważniej jako doktor, tylko z konwencji. Przy okazji: mówienie do doktora per profesorze zazwyczaj nie nobilituje go, ani nie wprawia w dobry nastrój – co najwyżej przypomina o tym, że nie uzyskał jeszcze stosownych stopni czy tytułów, ewentualnie stanowiska (osoba w stopniu dr hab. może być zatrudniona na stanowisku profesora danej uczelni; rozpoznaje się to poprzez „dr hab. imię nazwisko, prof. SGH” i daje to już podkładkę do zwracania się per „pani(e) profesor(ze)”). 

Uwaga druga: w SGH pełnie dwie funkcję – naukowo-dydaktyczną i administracyjną. Jako dydaktyk urzędujący w tym semestrze w sali 112G, czy jako promotor prac dyplomowych jestem „panią doktor”, natomiast jako pracownik Dziekanatu Studium Magisterskiego – „panią dziekan”. I tu kolejna uwaga – nie uzurpuję sobie stanowiska Dziekan(ki) Kachniewskiej, która jest moją przełożoną, jednak znowuż konwencja nakazuje zwracanie się per „Szanowny Panie Kierowniku” (a nie Wicekierowniku), a prodziekan to taki wicedziekan, i stąd działa to tak samo. 

I na koniec słowo o zwrotach w mailach: tytułowe „Hi Katarzyna” przyszło do mnie wraz z pytaniem „I am not sure if you’re the right person to help me out, but…” i zakładam, że wiązało się z niewiedzą nadawcy who is who, a nie jakąś nad wyraz bezpośrednią kulturą organizacyjną uczelni, z której pochodził. Im jestem starsza, tym gorzej przyswajam „witam” (wklejając link powyżej zerknęłam na historyczny wpis i zobaczyłam zakres zmiany) i odpowiadam zazwyczaj „Szanowny/a Pani(e)”, licząc na zmianę konwencji po drugiej stronie. Jeżeli „Szanowna Pani Dziekan/Doktor” nie przechodzi Wam przez palce (i wcale nie musi), można napisać „Pani Dziekan/Doktor”, ewentualnie „Dzień dobry”. Oczywiście mam tu na myśli pierwszy kontakt – moi dyplomanci piszą do mnie „Pani Doktor”, a jeden, który pozostał przy formie „Szanowna Pani Doktor” trochę mnie stresuje ;) 

PS: Na jednych z ostatnich zajęć z Socjologii dowiedziałam się, że niektórzy studenci nie mówią wykładowcom dzień dobry na korytarzu, …aby im nie przeszkadzać. O ile to nie był prima aprilis pozostaje mi tylko życzyć sobie, aby to była jedyna forma przeszkadzania (choć myślę, że to nie jest właściwe słowo na określenie nawet najtrudniejszych naszych relacji, chyba że chodzi o zwykłe gadanie na zajęciach).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz