9 maj 2015

Student w teatrze życia dziekanatowego

Niedawno przerabiałam ze studentami na Socjologii teorie interakcji, w tym moją ulubioną dramaturgiczną E. Goffmana. Według niej ludzie są aktorami starającymi się jak najlepiej odgrywać swoje role przed publicznością. Każdy odgrywa swój własny spektakl, a w zasadzie spektakle, bowiem ról społecznych mamy wiele – w pokoju 47 Gmachu Głównego odgrywam rolę prodziekana (z naciskiem na „pro”), w sali 112G jestem wykładowcą, na korytarzu – pracownikiem naukowo-dydaktycznym z domieszką administracyjną, a poza SGH uczestnikiem ruchu ulicznego, pływakiem, klientem na poczcie, czy początkującym pilotem drona. 

Sednem teorii dramaturgicznej jest to, że odgrywaną rolę dostosowujemy do naszej publiczności. Tylko dzięki temu jestem w stanie zrozumieć odmienne strategie postępowania niektórych studentów w stosunku do swoich Asystentek toku i do mnie. Nieraz pisałyśmy z Dziekan Kachniewską, że Asystentki toku znają Państwa najlepiej z całego Dziekanatu (a przynajmniej znacznie lepiej niż my jesteśmy w stanie w ciągu kilku(nasto)minutowego spotkania na dyżurze). A jednak czasami (bo w większości przypadków tak nie jest) słyszę, że ten miły, ugrzeczniony student, który właśnie przyszedł na dyżur, dopiero co gwałtownie wykłócał się o swoje racje w okienku. 

Byłabym skłonna spuścić na to zasłonę różnic percepcyjnych, ale czasami (przeszukując dokumentację w poszukiwaniu rozwiązania) widzę ton maila skierowanego do Asystentki toku i mogę porównać go z mailem od tego samego nadawcy, który ja otrzymuję (nie muszę chyba pisać, że ten do mnie zaczyna się „Szanowna Pani Dziekan” (ewentualnie Prodziekan, choć to akurat nie do końca poprawna forma) i utrzymany jest w takim tonie). Z ciekawości kilka razy odebrałam jeden z dziekanatowych telefonów i wrażenia miałam …zróżnicowane (przedstawiałam się konspiracyjnie jako „Dziekanat Studium Magisterskiego, słucham”. 

Asystentki toku prowadzą Państwa sprawy, a zwłaszcza akta, mogą doradzić rozwiązanie w jakieś sprawie (albo stwierdzić, że nic się nie da zrobić), ale nie podejmują za nas (Dziekanów) decyzji. Jedynie je komunikują. W przypadkach niejednoznacznych nie zdają sobie Państwo często sprawy, ile razy opinia Asystentki toku zadziałała na Państwa korzyść. Podczas dyżuru, jak i rozpatrując podania niestandardowe, zawsze staram się skonsultować sprawę danego studenta z jego Asystentką toku. 

Czasami wspominam o tym zainteresowanemu studentom, ale stosunkowo rzadko. Pewnego razu sprawa była naprawdę graniczna. Asystentka toku sama wykazała się inicjatywą – poprowadziła studenta za rękę przez wszystkie meandry proceduralne, wyciągnęła za uszy, aby go zmotywować, i jeszcze dostarczyła mi argumentów, że warto. Rozpatrzywszy sprawę powiedziałam studentowi, że powinien podziękować swojej Asystentce toku za wstawiennictwo i pomoc. Następnego dnia w Dziekanacie pojawiła się wiązanka kwiatów. Niestety dla mnie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz