2 lut 2015

Te moje babska...


Niniejszy wpis jest swoistą odpowiedzią na niezwykle interesujący (anonimowy) e-mail, jaki otrzymałam przedwczoraj. Myślę, że w przeddzień nowego semestru (i przyjęcia kilkuset nowych studentów/czytelników bloga) warto objaśnić kilka kwestii. 

Zacytuję fragment wspomnianego maila, bo parafraza pozbawiłaby go dokumentnie smaku:

"(...)nie wiem, kto zajmuje się prowadzeniem bloga i fanpejdża DSM, ale stanowczo proszę, aby Pani zmobilizowała te swoje babska do systematycznego udzielania odpowiedzi. Gdybym miała czas czekać na odpowiedź, stanęłabym w kolejce do okienka. Jak rozumiem media mają mi tego oszczędzić, tymczasem dwa dni czekałam na odpowiedź na swoje pytanie.
Nie rozumiem też, dlaczego na prośbę o przysłanie odpowiedzi na maila, znajduję tylko komentarze na blogu  lub fejsie. Czy tak trudno jest poświęcić pięć minut na napisanie na prywatny adres, skoro stanowczo o to proszę?"

Człowiek o minimalnym wyczuciu i kulturze osobistej zapewne zrozumie, dlaczego komentarz do powyższego zamieszczam dopiero dzisiaj. Odpowiedzi mailowej - przyznam - nie udzieliłam w ogóle. Nie tylko dlatego, że anonim to anonim i wypada uszanować prywatność kogoś, kto nie chce podawać swojego nazwiska, ale przede wszystkim dlatego, że dwa dni to stanowczo za mało, żebym się zdołała opanować...

Późno, bo późno, ale autorka też chyba zreflektowała się, bo wykasowała swoje zapytanie z FB - zapewne wtedy, kiedy zorientowała się, że mimo anonimowego maila, "na fejsie" podała nazwisko.

No cóż - blog prowadzą w szczególności 2 babska (łatwo sprawdzić po nazwiskach kim są autorki wpisów) przy okazjonalnym/gościnnym wsparciu innych osób (za co jestem im niezmiernie wdzięczna). Wpisy na FB pojawiają się automatycznie (zaciągane z bloga), ale już udzielenie odpowiedzi na zamieszczane tam pytania wymaga wejścia na FB, a nierzadko także wyszukania informacji, co niełatwo robić w godzinach pracy. W tej chwili jest godz. 01.08 - czyli najspokojniejsza pora dnia (że tak się niefortunnie wyrażę) - i wtedy najczęściej mam czas na zabawę mediami społecznościowymi.

A co do 5 minut - oczywiście! Znajdę nawet 10 minut, żeby "stanowczej Pani" odpowiadać, przesyłać pliki i linki, żeby nie musiała przypadkiem surfować po oficjalnej stronie DSM, ani tym bardziej fatygować się "do okienka". Niestety stanowcza Pani musi poczekać, aż najpierw poświęcę (również po 5-10 minut) na udzielenie odpowiedzi na 20 (w weekendy) do 130 (w dni robocze) innych wiadomości mailowych otrzymywanych każdego dnia.

Proszę się też nie dziwić, że na pytanie zadane na FB - pada odpowiedź na FB, nawet jeśli "stanowcza Pani stanowczo prosi" o odpowiedź na maila. Przecież sama wybiera kanał komunikacji.

A reszta to już w netykiecie...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz