3 cze 2014

Podaniowe niedopowiedzenia

 Zbliża się koniec semestru, więc kolejka na moim dzisiejszym dyżurze nieco się wydłużyła; nieco – w porównaniu z obłędem z początku semestru, choć w zasadzie znacznie, jeżeli wziąć pod uwagę, że przez kilka poprzednich dyżurów odwiedzało mnie zaledwie kilka osób. 

Przybycie na dyżur (pro)dziekański na dwa tygodnie przed końcem zajęć oznacza tylko jedno – że problem, z jakim pojawia się student, jest trudny i wymaga wysoko zaawansowanej akrobatyki, o ile w ogóle w ten sposób dałoby się go rozwiązać (druga kategoria interesantów to spekulanci , którzy przychodzą po poradę „co będzie gdy ... [nie zdam egzaminu a chcę wyjechać na uczelnię zagraniczną; dam się skreślić a nie chcę robić różnić programowych; etc.]. Akrobatyka wymaga szczególnych warunków. Tymczasem wszystkie podania, jakie dzisiaj rozpatrywałam były nad wyraz lakoniczne i przez to ...nieszczególne. Nie chodzi mi tu absolutnie o wielostronicowy poemat spisany odręcznie na czerpanym papierze, ale o sprecyzowanie tych szczególnych warunków. A tak: 
  • Podanie nr 1 – proszę o wykreślenie przedmiotów z deklaracji. Koniec podania (nie licząc wymienionych przedmiotów i podpisu). Biorąc pod uwagę, że w tym semestrze byliśmy nadzwyczaj (w porównaniu do semestrów poprzednich) surowi jeżeli chodzi o dopisywaki i wypisywanki, takie podanie wydaje się dziwne, zważywszy na nader późną porę. Dopytałam. Doradziłam rozwinięcie myśli w odwołaniu do wyższej instancji. 
  • Podanie nr 2 – znowu wypisanie z przedmiotu, na który student nie mógł uczęszczać „z przyczyn niezależnych”. Gdybym pracowała na UW pewnie bym się dzisiaj spóźniła z przyczyn niezależnych. Czasami z przyczyn niezależnych (np. zbyt niskiego ciśnienia) nie chce mi się iść do pracy. Dopytałam. Doradziłam rozwinięcie myśli i uzupełnienie stosowną dokumentacją, a może i zmianę przedmiotu podania. 
  • Podanie nr 3 – prośba o przesunięcie terminu obrony pracy magisterskiej, który ma się odbyć za 2 dni motywowane tym razem nieco konkretniej „złym stanem zdrowia”. Stosownej dokumentacji brak. A szkoda – tu akurat by się mocno przydała (ciekawe, czy zostanie na czas uzupełniona...). 
Pomijam sprawy, które akurat zostały szczegółowo opisane, ale opis ten nijak nie kwalifikował ich do spełnienia kryterium szczególnych warunków. Natomiast jeżeli je warunki mogą być spełnione należy je opisać, a gdzie się da – udokumentować. Ja naprawdę nie chcę, ba – nie lubię – czytać, a w zasadzie przerzucać okiem, historii studenckich chorób i innych zdarzeń losowych, ale skąd mam inaczej wiedzieć, że warto pogimnastykować się nad rozwiązaniem problemu? Akrobatyki, dodam, też specjalnie nie lubię. Ale jak trzeba stanę i na głowie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz