23 sty 2014

Na swój sposób urocze...

Trzy przypadki, jakie przytrafiły się od początku aktualnej sesji pozwalają sądzić, że będzie ciekawie. Inwencja niektórych studentów jest doprawdy imponująca.

Pierwszy przypadek jest szczególnie uroczy - student, który na egzaminie z przedmiotu X otrzymał formularz testu, spędził nad nim przepisowe pół godziny a następnie składając formularz z rozwiązaniami zapytał, kiedy będą wyniki. Gdy dowiedział się, że zostaną zamieszczone na platformie e-learningowej bardzo się zdziwił, że wykład odbywa się stacjonarnie, a wyniki wymagają założenia konta w e-learningu. Po chwili zakręconej rozmowy okazało się, że student pisze test u innego wykładowcy niż powinien, z innego przedmiotu niż powinien i w innym terminie niż powinien. Po wyjaśnieniu tej piramidalnej bzdury zapytał... czy jednak istnieje możliwość oceny testu, który złożył i wpisania oceny z przedmiotu, który powinien był zdawać. No comments...

Drugi przypadek to studentka, która semestr wcześniej podobno chodziła na zajęcia u innego wykładowcy, nie będąc na nie zapisana. Podobno podeszła do egzaminu, podobno pomyślnie go zdała, a kiedy wykładowca zauważył, że jej nazwiska nie ma w protokole egzaminacyjnym... podobno umówiła się, że profesor wstawi jej ocenę semestr później (kiedy zapisze się na przedmiot). Podobno semestr później zapisała się na przedmiot, ale nie chodziła, bo przecież zaliczyła go semestr wcześniej. W sesji stawiła się tylko na egzamin, żeby poprosić o wpisanie oceny - i okazało się, że przedmiot prowadzi tym razem inny wykładowca, który nie zamierza przytoczonej opowieści uhonorować wpisaniem oceny. Nie zamierza też dopuścić do egzaminu studentki, która nie pokazała się ani razu w semestrze na zajęciach (w tym obowiązkowych ćwiczeniach). No comments...

Trzeci przypadek to student, któremu egzamin poszedł nieszczególnie i który w związku z tym oznajmił wykładowcy, że ma wyższe aspiracje i prosi o wpisanie oceny niedostatecznej, co da mu prawo poprawiania egzaminu. Mówiąc wprost jest to prośba o sfałszowanie protokołu. To też pozostawię bez komentarza.

Pomysłowość studentów zdumiewa - ale nie mniej niż postępowanie wykładowców, którzy... nie zjawiają się na egzaminach. Kiedy byłam studentką raz zdarzyła mi się taka sytuacja - 37 osób sterczących pod salą egzaminacyjną, którym po godzinie oznajmiono, że "profesor nie przyjdzie" (bez dodatkowych wyjaśnień). Potulnie jak barany rozeszliśmy się wszyscy do domów/akademików. Na szczęście dzisiaj studenci reagują bardziej stanowczo: wpływają mailowe pytania do wykładowców i "papierowe" prośby o wyjaśnienie do dziekanatu. 

Proszę zgłaszać takie przypadki bez wahania - jeśli obawiają się Państwo reakcji wykładowcy, to tylko do mnie. Po pierwsze chodzi o wyjaśnienie sprawy (wierzę, że mogą wystąpić naprawdę ważne przyczyny). Po drugie o ustalenie terminu (który rzecz jasna będzie nadal I-szy). Po trzecie - jeśli winą jest problem z komunikacją lub niedbalstwo wykładowcy - wyeliminowanie podobnych przypadków w przyszłości. Proszę się nie obawiać - nazwisk konkretnych studentów nie potrzebuję, ale zgłoszenie samego przypadku (z datą i godziną egzaminu) jest niezbędne. W przeciwnym razie po prostu się o nim nie dowiem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz