Pokazywanie postów oznaczonych etykietą warunek. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą warunek. Pokaż wszystkie posty

7 cze 2016

Zwykle sk*%^#, czyli (jak zwykle) nasza wina

Zastanawiałam się przyznaję krótko, ale jednak, czy napisać ten tekst, ale uważam, że warto. Inspiracją do niego był jeden z wpisów naszych studentów na grupie studenckiej, ale jednak publicznej, który pozwolę sobie zacytować (jeżeli autor wpisu uważa, że naruszyłam jego prawa autorskie, proszę o informacje – na jego wniosek mogę go uzupełnić o dane osobowe): 
Witajcie - Czy macie jakieś wcześniejsze doświadczenia z podobnym komunikatem? Mam wrażenie, że to jest zwykłe sk*******stwo zważywszy na fakt, że wcześniej byłem w ścisłym kontakcie z dziekanatem i nikt na początku mnie nie informował o takiej ewentualności...
Gwiazdek oczywiście we wpisie nie było. Dodałam sama. Jako że dotyczy to studiów magisterskich, tym bardziej zaczęłam czytać dalej. W końcu – co trzeba przyznać – zdarza się nam popełniać w dziekanacie błędy, które czasami można by było szybciej naprawić, chociażby przez zwykłe CC do prodziekana maila wysłanego do asystentki toku. A wracając do przedmiotowego wpisu, dalej jest cytat najpewniej z maila właśnie Asystentki toku: 
"Musi Pan wybrać przedmioty tak, żeby zadeklarować odpowiednią liczbę punktów ECTS. Z tego co widzę, ma Pan za mało zadeklarowane na II semestrze. Ponieważ I semestr zaliczył Pan warunkowo z 27 punktami ECTS, w II semestrze powinien Pan mieć zrobione co najmniej 33 ECTS. Jeśli Pana praca jest związana z kierunkiem Pana studiów, może Pan spróbować zaliczyć pracę zawodową jako praktyki. W obecnej sytuacji, z braku punktów, nie ma Pan szans zaliczyć II semestru."
A zatem: student zaliczył semestr warunkowo najpewniej bez jednego przedmiotu. Najwyraźniej niespecjalnie przejął się zasadami studiowania – owszem, wiedział o 30 ECTS na semestr, ale chyba zapomniał o brakujących 3 ECTS z semestru poprzedniego. Stąd magiczne 33 (= 30 + zaległe 3). Zapomniał o prawach logiki – skoro łącznie na koniec ma być 120 ECTS, to nie można w każdym semestrze mieć braku 3 ECTS, bo suma punktów będzie mniejsza. Asystentka toku wyjaśnia mu sytuację – ba – podpowiada rozwiązanie (choć wcale nie musi!) i …jest winna. 

Przypominam, choć pisałyśmy o tym nie raz, że studia różnią się od szkoły podstawowej, czy nawet średniej, tym, że sami Państwo ustalają sobie plan zajęć i nikt nie trzyma Państwa za rękę w trakcie semestru. Asystentki toku nie mają obowiązku przejrzenia same z siebie kilkuset (czasami ponad 1000) indywidualnych planów zajęć pod kątem tego, czy zgadza się liczba ECTS, czy zgadza się struktura wybranych przedmiotów, czy nie ma kolizji z przedmiotem warunkowym, etc. To studenci układają swój plan zajęć. Asystentki mogą co najwyżej – zapytane – doradzić w miarę swoich możliwości.

Na marginesie – skąd Asystentka toku miała w tej sytuacji wiedzieć, że przedmiotowy student właśnie nie planuje praktyki zawodowej jako brakujących 3 ECTS? Następnym razem prosimy o kryształowe kule przepowiadające przyszłość, a jeżeli się nie uda – trochę więcej, hm, no czego? Uwagi podczas czytania? Zapoznania się z zasadami studiowania? A może po prostu kultury…

1 cze 2016

Pamięć dziekanatowa i teoria predestynacji

Nikogo nie zadziwi twierdzenie, że Dziekanat jest skarbnicą wiedzy o studentach. Na półkach, a jak jest początek semestru to i w olbrzymich koszach, poukładane są studenckie akta – wystarczy do nich sięgnąć, aby zapoznać się z historią studiowania danej osoby. Czasami jest to historia prosta, czasami wyboista, a nawet zakręcona – trudno o jeden model przy tylu tysiącach studentów (choć przecież teoretycznie wszyscy realizują ten sam program zawarty w Informatorze). 

Dziekanat jest także skarbnicą wiedzy o przeszłych studentach. Tym razem wiedza ta jest nie tyle dostępna w studenckich aktach, gdyż te stosunkowo szybko lądują w Archiwum (u nas są tylko takie małe karteczki rozmiaru A5 z podstawowymi danymi, dostępne w przypadku studentów rozpoczynających studia w latach 90. W zeszłym roku znalazłam swoją – jeszcze nawet miałam wpisane pochodzenie!). Jest to raczej wiedza zgromadzona w pamięci organizacyjnej, przekazywana niekiedy z pokolenia na pokolenie pracowników dziekanatu. Najdłużej pracujące panie pamiętają niejednego profesora z czasów asystenckich, a niekiedy nawet studenckich. Pamiętają także często nas z czasów nie tylko przed objęciem funkcji, ale i stawiania pierwszych kroków na Uczelni. 

Na przykład Dziekan Podedworna-Tarnowska prowadzona była jako studentka przez p. Helenę Stablewską (od dwóch lat na emeryturze, ale jeszcze pracującą podczas jej kadencji). Obydwie pamiętają się z tych czasów i miło wspominają. W tym zakresie moje wspomnienia są znacznie uboższe, by nie powiedzieć żadne. Jako studentkę prowadziła mnie p. Katarzyna Kłopotowska, która nie pamięta mnie z wzajemnością. Z perspektywy pracy w Dziekanacie wiem, że to na swój sposób dobrze – byłam niekłopotliwym studentem z wyjątkiem jednego semestru. Wówczas to miałam warunek z matematyki, który wpisała mi p. Irena Senator i tylko po charakterze pisma doszłyśmy do tego, że i nasze drogi przeplotły się niemal 20 lat temu. Obie stawiały wówczas pierwsze kroki w uczelnianej administracji, podczas gdy ja kończyłam (jak widać nie do końca umiejętnie) Studium Podstawowe. Ktokolwiek chce mieć dowód na predestynację, właśnie go podsuwam – przez cztery lata wspólnej pracy zdążyłyśmy nie tylko poznać się, ale i zaprzyjaźnić. 

Zdarza się, że w Dziekanacie rozmawiamy o znanych i nieznanych absolwentach SGH, a wówczas czasami jedna z pań dopowiada, że to był jej student – często z uśmiechem, zadowoleniem i dumą. I myślę, że to miłe i fajne. W ten sposób pozostają Państwo w zbiorowej pamięci Dziekanatu. I to raczej na dobre, gdyż to, co na złe, jest z perspektywy czasu znacznie bardziej ulotne.

28 maj 2016

O rany - przecież mam warunek!

Najnowszy problem, który w zasadzie daje już przedsmak nieuchronnie nadciągającej sesji, to plaga studentów, którzy uzyskali wpis warunkowy na kolejny semestr studiów, po czym najspokojniej w świecie uznali, że można odłożyć ad acta uzyskaną zgodę.

Wpis warunkowy oznacza, że student uzyskał zgodę na kontynuację studiów (bez konieczności powtarzania semestru) POD WARUNKIEM, że w najbliższym możliwym terminie sesji uzyska zaliczenie przedmiotu, którego nie udało mu się zaliczyć w poprzednim semestrze. Z nieznanej mi przyczyny niektórzy studenci (wzorem pewnej Scarlett) zostawiają sobie myślenie o rzeczach niemiłych "na jutro", nie zaprzątając sobie głowy uczestnictwem w zajęciach, a niekiedy nawet nie podejmując próby kontaktu z wykładowcą do czasu kolejnej sesji. 

Budzenie następuje najwcześniej w przypadku ćwiczeń. Ich zaliczenie jest warunkiem dopuszczenia do sesji, więc na 1-2 tygodnie przed pierwszym egzaminem "warunkowicze" zaczynają nachodzić prowadzących ćwiczenia z niefrasobliwym pytaniem, kiedy mogliby zaliczyć ćwiczenia. Są zdumieni, kiedy prowadzący informuje, że uczestnictwo w ćwiczeniach jest obowiązkowe i nie ma możliwości zaliczenia zajęć, w których się nie uczestniczyło.

Na razie sygnały otrzymuję od prowadzących ćwiczenia, którzy uprzedzają mnie o skali zjawiska i zdecydowanie deklarują zamiar stosowania zasad regulaminu. Trudno się dziwić tej postawie - tym bardziej, że w przypadku szczególnie dużych grup ćwiczeniowych artyści zapisani, lecz nieuczęszczający na zajęcia, blokują miejsca innym studentom, którzy zmuszeni są odłożyć realizację przedmiotu na kolejny semestr (problem dotyczy zwłaszcza ćwiczeń prowadzonych w laboratoriach komputerowych).

Za kilka dni "pokrzywdzeni" studenci, odprawieni z kwitkiem przez prowadzących ćwiczenia, zaczną nachodzić dziekanów z prośbą o interwencję (na razie otrzymałam dwa maile w tej sprawie, ale wiem, że skala zjawiska jest znacznie większa). Z przykrością informuję, że zapisy regulaminu - dla warunków i ćwiczeń "bezwarunkowych" - są dokładnie takie same (obowiązek uczestnictwa w zajęciach). Jeżeli ktoś nie skorzystał z przywileju, jaki daje warunek (czyli możliwości kontynuacji studiów) to pozostanie powtarzanie semestru. W dalszym ciągu z obowiązkiem uczestnictwa w ćwiczeniach...

24 lut 2015

Pół prawdy i cały semestr

Pojawiła się dzisiaj w Dziekanacie Pani Profesor oburzona (i słusznie!) faktem, że pewna grupa jej studentów otrzymała zgodę na przedłużenie sesji, pomimo niezaliczonych ćwiczeń i braku dopuszczenia do egzaminu.

Sprawdziłam wymienione nazwiska - faktycznie studenci wystąpili o zgodę na przedłużenie sesji, załączając do podań zaświadczenia lekarskie, dokumentując kolizje egzaminów i różne inne kwestie, które zgodnie z regulaminem uprawniają do przedłużenia sesji. W podaniach oczywiście nie było najmniejszej wzmianki o braku zaliczenia ćwiczeń...

Tymczasem  nawet 10x przedłużona sesja nie zmienia sytuacji delikwenta, który może być dopuszczony do egzaminu dopiero po uzyskaniu zaliczenia ćwiczeń (jeśli taki jest wymóg programowy). Niektórzy studenci nadużywają jednak sytuacji - korzystają z faktu, że ćwiczenia nie są rozliczane w WD i informacja o ich zaliczeniu (bądź niezaliczeniu) krąży jedynie między wykładowcą a prowadzącym ćwiczenia. Niestety czasem z czasem i tak trafi do DSM...

Zgodnie z założeniami, jakie przyjmuję od początku kadencji - tego typu informacje uzyskane od wykładowcy skutkują cofnięciem decyzji o przedłużeniu sesji. Sytuacja w efekcie obraca się przeciwko studentowi - półprawda powoduje, że wydłuża się czas oczekiwania na protokoły, które ostatecznie przecież nie zostaną wystawione. Zanim ustalę, że student nie miał prawa do egzaminu (ani przedłużenia sesji) mija kilkanaście dni i dopiero po rozmowie z wykładowcą mogę podjąć decyzję co do statusu studenta.

A jaki to status? Pomyślmy: 
  • brak zaliczenia obowiązkowych ćwiczeń, 
  • brak oceny z egzaminu (z powodu niedopuszczenia do niego z braku zaliczenia ćwiczeń), 
  • w efekcie brak zaliczenia danego przedmiotu, czyli niezaliczona sesja, 
  • brak wniosku o wpis warunkowy (zamiast tego student tracił czas na wniosek o przedłużenie sesji) 
- w efekcie mamy przesłanki do skreślenia. Oczywiście student skreślony (jeśli nie było to skreślenie z powodu niezaliczenia I semestru studiów) ma prawo do wznowienia. Zazwyczaj wyrażam zgodę, ale zgodnie z regulaminem wznowienie następuje z początkiem następnego semestru studiów. Następny semestr studiów zaczynamy w październiku...

Grając va bank przy pomocy takiej półprawdy student przegrywa cały jeden semestr.

Ponieważ niezależnie od dotkliwej kary, jaka może spotkać kombinatora, tracimy czas, nerwy i odrywamy wykładowców od pracy (przecież trwa już kolejny semestr) pozostaje jedno rozwiązanie: protokoły z ćwiczeń zostaną wprowadzone do WD na równi z protokołami egzaminacyjnymi. Bez tego informacja o kombinatorach nadal będzie trafiać z dużym opóźnieniem do DSM...

Ewentualnym kombinatorom (tym wykrytym i tym, którzy dopiero oczekują wytknięcia palcem) radzę możliwie szybko wycofać podania o przedłużenie sesji i złożyć wnioski o wpisy warunkowe...

15 lip 2014

Wyjazd z warunkiem i granice stawania na głowie

Niewiele spraw przetacza się przez Dziekanat o tej porze roku. Wyjątkiem są smutne, bo w zasadzie nierozwiązywalne, przypadki, kiedy student zakwalifikował się na uczelnię zagraniczną, a poległ na jednym z egzaminów. Zasada żelazna brzmi, że nie można wyjechać zagranicę z wpisem warunkowym, czyli z niezaliczonym przedmiotem. To, że termin poprawkowy nieraz wypada po rozpoczęciu semestru na uczelni zagranicznej nie jest furtką do negocjacji. Wiąże się raczej z dużym ryzykiem – jeżeli ktoś chce je jednak podjąć – i niemałymi kosztami. Takie są warunki brzegowe. 

Studentami studiów anglojęzycznych, jak i tymi, którzy wybierają się zagranicę zajmuję się od roku. Przez ten czas ani razu nie zmieniłam tych zasad – zwłaszcza że niby jak, skoro są one odgórne – poza jednym półprzypadkiem, który zresztą wszystkim zaangażowanym strom (studentowi również) nie wyszedł na dobre. Tym razem zamierzałam stanąć na głowie. Bo oto dni temu kilka otrzymałam następującego maila, z którego zacytuję fragment: 
Dostałem się na wymianę zagraniczną do (...), jednak w związku z kolizją egzaminów, mam niezaliczony jeden przedmiot (...) Wykładowca niestety nie zgodził się na przeprowadzenie drugiego terminu egzaminu wcześniej niż we wrześniu. 
Ogłaszam konkurs (bez nagród), dlaczego autor maila nie ma zaliczonego jednego przedmiotu: 
  • A) w związku z kolizją egzaminów (domyślnie: były dwa egzaminy o tej samej porze i nie mógł się bilokować)
  • B) z innych powodów 
Dramatyzmu dodaje fakt, że semestr zaczyna się w sierpniu, czyli przed poprawką, której efekt nie może być przecież znany.

Zakładam opcję A. Student dopełnił wszelkich formalności – zgłosił kolizję, ma nawet nadwyżkę punktów ECTS. Brak umiejętności bilokacyjnych nie jest ewidentnie jego winą. Zaczynam kombinować, jak tu stanąć na głowie – badam Dziekan(kę) Kachniewską, co ona na takie akrobację, a ponieważ sprawa jest „bardzo pilna” umawiam się tuż po powrocie z delegacji służbowej ze studentem w Dziekanacie. Wspólnymi siłami stajemy na głowie. A tu wyskakuje (dosłownie, bo w WD) opcja B. Kluczowa okazała się informacja o niezaliczonym przedmiocie, którą należy rozumieć dosłownie, czyli 2.0. 

Nie za bardzo rozumiem co ma do tego kolizja i chyba nie chcę rozumieć. Szkoda, i to nawet nie mojego przyjazdu do SGH, co raczej przyszłych studentów. Na dalsze akrobacje póki co nie mam ochoty. Nadwyrężył mi się kręgosłup.

27 sty 2014

Metoda faktów dokonanych

fot. SGH Memes
W zasadzie na ostatnich dyżurach dziekańskich nie dzieje się nic spektakularnego, jednak do dzisiejszego wpisu sprowokował mnie mem. Nic dodać nic ująć – właśnie teraz, pod koniec semestru interesanci tacy, jak ten na obrazku, stanowią spora część osób wyczekujących na swoją kolejkę pod dziekanatem. Przyjmowana przez nich strategia to metoda faktów dokonanych. Ma ona różne odmiany, ale polega na tym, że student robi coś wbrew swojemu statusowi formalnemu, licząc na to, że skoro to zrobił, wywoła zmianę tego statusu. 

Najbardziej powszechna wersja tej metody to chodzenie na zajęcia przez studenta, który nie jest na nie zapisany. Student przychodzi zatem do mnie, informuje, że egzamin już zdał i co ma zrobić, aby został on wpisany do protokołu. Szczerze mówiąc na poziomie dziekanatu niewiele, gdyż nas (i studenta!) wiąże to, co jest w jego deklaracji. A zatem na przedmiot chodzą osoby formalnie na niego zapisane – pozostałe mają status (choć trudno to formalnie nazwać statusem) wolnego słuchacza. 

 Wersja rzadsza to niechodzenie na dany przedmiot przez studenta, mimo że figuruje on w jego deklaracji. Tym razem wyjaśnienie łączy w sobie metodę faktów dokonanych i stawianie mnie pod ścianą: skoro na dany przedmiot nie chodziłem, to jak go mam zaliczyć? Szczerze mówiąc nie wiem. Na szczęście ja już skończyłam studia. Wersja tej wersji dotyczy przedmiotu warunkowego, który niekiedy studenci decydują się realizować wtedy, gdy będą mieli na to ochotę, a nie w regulaminowym terminie. Tymczasem warunek warunku to powtarzanie semestru

I najrzadsza, acz występująca w przyrodzie: chodzenie na zajęcia i zdawanie egzaminów mimo skreślenia z listy studentów. Przyznam, że na swój sposób jest to wersja najciekawsza, gdyż zawiera największy poziom ryzyka. W przypadku braku przywrócenia na listę studentów cały wysiłek włożony w zdanie sesji idzie na marne. Na szczęście tym razem obiektem metody faktów dokonanych jest Dziekan(ka) Kachniewska…

7 paź 2013

Dobre serce wykładowcy

Freaky heart
Zarzekałam się, że o tym nie napiszę, ale w ciągu ostatnich kilku dni trafiło do mnie przynajmniej kilka osób z tym samym problemem, a raczej prośbą. Może więc warto. 

Sytuacja przedstawia się mniej więcej podobnie: student – zazwyczaj ostatniego semestru – otrzymuje dwie oceny niedostateczne (2.0) z egzaminu w obu możliwych terminach. W takim przypadku uzyskuje – zależnie od uwarunkowań indywidualnych – wpis warunkowy, powtarzanie semestru, a jeżeli ktoś się postara to i skreślenie. Niektórzy jednak szukają opcji nr 4, czyli jak zrobić, aby wyjść na czysto. 

Techniki pozyskiwania opcji nr 4 są różne. Znana mi dotychczas to odwołanie się do nadwyżki punktów ECTS z poprzednich semestrów – skoro student zrealizował więcej niż wymagane 120 ECTS i na koniec podwinęła mu się noga na np. 3 ECTS, czy nie można by zapomnieć o tym drobnym niedociągnięciu, wymazując je wstecz z deklaracji semestralnej? Przecież studia i tak są w zasadzie ukończone. 

Na dzisiejszym dyżurze (3 godziny 15 minut – pozdrawiam tych, którzy prawie tyle czasu stali, tyle że w kolejce) pojawiła się jednak nowa wersja – na dobre serce wykładowcy. Choć postawił dwie oceny niedostateczne w I i II terminie, gotów jest dać studentowi kolejną szansę i jeszcze raz go przepytać – prosi tylko o zgodę dziekana. Abstrahując od tego, że w takim układzie czuję się postawiona pod ścianą (jeżeli się nie zgodzę to ja jestem ta zła, bo wykładowca chce, albo „chce” iść studentowi na rękę), jest to całkowicie sprzeczne z Regulaminem studiów (por. np. § 36.1) a nawet z liczbą rubryczek w protokole. No, chyba żeby dorysować serduszko…

5 paź 2013

„Kasa z warunków” a uczelniana racja stanu

milion złotych
Pracując w dziekanacie zetknęłam się z kilkoma spiskowymi teoriami dziejów. Niektóre funkcjonują chyba niezależnie od uczelni, jak ta, że Asystentkom toku trafiła się nielada fucha, pracują bowiem tylko 3 godziny dziennie (czyli tyle czasu, ile otwarte jest okienko). Z kolei najciekawszą dla mnie naszą uczelnianą spiskową teorią dziejów była ta, mówiąca o tym, że władze dziekańskie doprowadziły do likwidacji SGHowego chomika. Jest wreszcie i trzecia teoria, z którą spotykam się co semestr. W tym semestrze po raz pierwszy w brzmieniu (kopiuję z FB, danych autora nie podaję, chyba że sobie tego zażyczy): „Liczba warunków wzrośnie w sposób istotny statystycznie. Z czegoś trzeba będzie opłacić informatyków”. 

Jak rozumiem, nie chodzi o to, że studenci w geście dobrej woli zaczną hurtowo oblewać egzaminy, aby wzmocnić budżet Szkoły. Musieliby się zresztą mocno napracować, gdyż sam tegoroczny zysk to według oficjalnych informacji ponad 1 mln PLN. Licząc przeciętnie około 500 zł za przedmiot (wg tabeli opłat) wpis warunkowy musiałoby mieć ponad 2 tys. studentów, czyli w zasadzie niemalże co trzeci (no, chyba że niektórzy zaszaleją więcej niż raz). Do budżetu Szkoły „kasy z warunków” nawet nie przyrównuję, bo okazałoby się, że w SGH musiałaby studiować cała populacja dużego polskiego miasta. 

Może zatem chodzi o spisek wykładowców? Ale jak – wszak Regulamin wyraźnie precyzuje: „Student, który nie uzyskał zaliczenia przedmiotu, może ubiegać się o wpis warunkowy na podjęcie studiów w semestrze następnym” (§ 36.6). Ponadto: „Na egzaminach w I terminie oraz II terminie studenta obowiązuje ten sam zakres materiału i te same wymagania egzaminacyjne” (§ 37.4). Nie ma zatem szans na celowe przygotowanie trudniejszego egzaminu dla części studentów, niezbędnych do wzmocnienia finansów CI (jak w cytowanym przykładzie), DSM (nieraz się z tym spotkałam, zresztą nie tylko ja), czy warszawskiej kopalni plasteliny. 

Ja wiem, że to jest oczywiste dla chyba wszystkich – łącznie z autorem cytowanego komentarza. Zastanawiam się jednak, skąd wziął się taki mit. Czemu akurat „kasa z warunków” a nie np. opłaty za legitymację? Przecież w tym przypadku każdy student mógłby się poczuć pokrzywdzony, a nie tylko ci, którzy nie zaliczyli przedmiotu (o wykładowcach nie wspominam: w końcu organizowanie dodatkowych terminów egzaminów – często pisemnych i często więcej niż jednego, bo studenci z przedłużeniem sesji przybywają pojedynczo – należy do naszych przyjemności).

13 lip 2013

Zerówka drugiego terminu

Niektórzy studenci wyjeżdżający na wymianę zagraniczną będą mieli krótsze wakacje, z racji tego, że rok akademicki na uczeni zagranicznej rozpoczyna się niekiedy przed naszym (a czasami w ogóle nijak ma się do naszego). Nic w tym odkrywczego, gdyby nie pewien szkopuł – jak wiadomo na wymianę wypuszczamy tylko tych studentów, którzy zaliczą wszystkie przedmioty, czyli wyjeżdżają w świat z czystym kontem w WD. Bywa jednak i tak, że szykujący się do wyjazdu student nie zaliczy w sesji jednego (więcej się chyba nie zdarzyło) przedmiotu w I terminie. 

Jako prodziekan m.in. ds. studentów wyjeżdżających na wymiany od razu uprzedzam, że nie ma wyjątku od reguły. Nikogo z warunkiem (o powtarzaniu semestru nawet nie wspomnę) nie puszczę. Nie wynika to z mojej wrodzonej srogości – robię to samo, co moja nieodżałowana poprzedniczka, Dziekan (a obecnie Ministra) Podedworna-Tarnowska. Oczywiście studentowi przysługuje prawo do zdawania egzaminu w II terminie sesji (§ 38.1 Regulaminu), jednak czasami wyczyszczenie konta jest niezbędne przed końcem września. Jedynym kołem ratunkowym może wówczas być zerówka z II terminu. 

Przypominam § 37.5 Regulaminu:  
Egzaminator może przeprowadzić egzamin w tzw. terminie zerowym, tj. przed rozpoczęciem sesji egzaminacyjnej, podając studentom ustalone przez niego warunki uznania uzyskanej oceny w finalnym zaliczeniu przedmiotu
Regulamin nie precyzuje, którego terminu sesji zerówka dotyczy. Zwracam uwagę na początek zdania – Egzaminator może, jeżeli chce, ale żadna siła – w tym dziekańska – nie może go do tego zmusić. Tymczasem do Dziekanatu trafiają studenckie podania o wyznaczenie wcześniej II terminu sesji. Czasami nawet sami wykładowcy, idąc na rękę studentowi chętnie przyspieszyliby II termin (wnioskuję to po tym, że na podaniu jest ich zgoda, czasami wspominają o jej istnieniu sami wnioskujący, choć jej fizycznie nie ma), ale czekają na zielone światło od Dziekanatu. Tymczasem my możemy co najwyżej stwierdzić, że nie widzimy przeciwwskazań (jeżeli jest zgoda wykładowcy), albo że podanie jest bezprzedmiotowe, zwłaszcza że przecież co semestr w SGH organizowana jest masa zerówek przed I terminem sesji i nikt nigdy nie pyta nas o zgodę.

15 mar 2013

Powrót do przeszłości

Za: Village Vagabong
Trzech studentów na ostatnich dwóch dyżurach wymagało ode mnie nadprzyrodzonych umiejętności tego samego rodzaju, więc zdecydowałam się na wpis informacyjny. Otóż (pro)dziekan nie potrafi cofnąć czasu (stąd tytuł wpisu, wbrew słynnemu filmowi, dotyczy przeszłości – niestety w takich przypadkach przyszłość nie jawi się w najlepszych barwach). 

Przypadek pierwszy: studentka ostatniego semestru wraca z wymiany zagranicznej z niezaliczonym przedmiotem. Sesja poprawkowa na tamtejszej uczelni wypada za pół roku. Pytanie: czy można wstecznie wypisać ów przedmiot z learning agreement? 

Przypadek drugi: wierząc w rozliczenie roczne, a nie semestralne, studentka zadeklarowała i zrealizowała na pierwszym semestrze znacznie mniej punktów ECTS niż powinna, a ponadto nie wybrała wszystkich obowiązkowych przedmiotów (w zasadzie pierwsze już implikuje drugie, bo program I semestru skonstruowany jest tak, że wybierając przedmioty obowiązkowe zapełnia się niezbędną pulę ECTS). Grozi jej skreślenie z listy studentów. Pytanie: czy może się wznowić na obecny semestr (jeszcze nie będąc oficjalnie skreśloną), aby nie tracić obecnego semestru? 

Przypadek trzeci: dwa niedopatrzone przedmioty w deklaracji w poprzednim semestrze, które obecnie przemieniły się w warunek (albo przyczynę do skreślenia), bo ich właściciel dopiero teraz je zauważył. Nie podszedł do żadnego egzaminu, sesja poprawkowa również przepadła. Pytanie: czy nie dałoby się ich usunąć z poprzedniej deklaracji? 

O ile nie wyposażycie się Państwo w DeLoreana, czyli słynny wehikuł czasu, którym do przeszłości przeniósł się kilkakrotnie Marty McFly, nie ma takich możliwości. I naprawdę nie wynika to z niczyjej złej woli, ale z ograniczeń strukturalnych. Ja potrafię co najwyżej zmienić sobie czas w zegarku...

16 lut 2013

Warunek warunkiem poganiać

Elsie Belle
Pierwszy mój dyżur trwał jak zazwyczaj o tej porze ponad dwukrotnie dłużej niż powinien. Większość spraw dotyczyła wypisywania i dopisywania, a niekiedy w ogóle zapisania się na jakiekolwiek zajęcia i nie muszę pisać, jak w większości przypadków się kończyła – choć trzy sprawy udało się wstępnie rozwiązać, a jedna osoba nawet wyszła z uśmiechem. 

Podczas tych dwóch godzin najbardziej „oryginalny” był przypadek pewnego studenta, który przyszedł w imieniu grupy. Rzecz dotyczyła warunku, którego się ów student właśnie spodziewał, od warunku z niezaliczonego warunku (cały czas tego samego!). Przypadek (przypadki) wydawał mi się do wczoraj niemożliwy, nieistniejący w przyrodzie, ale skoro przynajmniej kilka osób jest zainteresowanych, przypomnijmy tym razem §46 Regulaminu. 

Brak zaliczenia egzaminu nie zawsze oznacza wpis warunkowy. Dzieje się tak dopiero wtedy, gdy: 
  • Student otrzymał ocenę niedostateczną z przedmiotu w I i II terminie, 
  • Student stracił jeden termin a w drugim otrzymał ocenę niedostateczną + wyczerpał przysługujący w trakcie studiów limit przedłużeń sesji 
  • Student w ogóle nie przystąpił do egzaminu 
  • Studentowi nie przysługuje egzamin komisyjny (por. §38.3) 
Warunku nie otrzymują zarazem ci studenci, którzy:
  • Są na ostatnim semestrze – nie ma na co wpisać ich warunkowo (na V semestr?) 
  • Są na pierwszym semestrze – wyklucza to §46.3.5 Regulaminu 
  • Nie zaliczyli więcej niż dwóch przedmiotów w danym semestrze (por. §46.3.3 Regulaminu) 
Teoretycznie oznacza to, że student studiów magisterskich może mieć maksymalnie cztery warunki w ciągu studiów (choć nikomu tego nie życzę). W praktyce, przy niekorzystnej ich konfiguracji może mieć tylko dwa.

Jeżeli student ma wpis warunkowy z przedmiotu X, w następnym semestrze go nie zaliczył – znajdują zastosowanie przepisy §46.5: następuje wykorzystanie jednego powtarzania semestru a student ma warunek z warunku. Jeżeli student w kolejnym semestrze nadal nie zaliczy tego przedmiotu (warunek z warunku warunku) zostanie najpewniej skreślony. Nie można bowiem dwukrotnie powtarzać semestru. Nie można także przełożyć zaliczenia warunku (por. §46.3.1). Na podobnej zasadzie działa także warunek z warunku + niezaliczony jeden przedmiot na ostatnim semestrze studiów (= podwójne powtarzanie semestru, co jest niemożliwe według Regulaminu).

Nie chomikujcie zatem warunków, zwłaszcza, że jeżeli ktoś już ma warunek z warunku z datą październikową, oznacza to bowiem, że „załapał się” już na nowy Regulamin ze wszelkimi jego konsekwencjami.

31 sty 2013

Protokoły, panda i pantera

Szanowni Czytelnicy,

tym razem zaczynam od wykładowców, ponieważ sprawna organizacja przebiegu sesji (także poprawkowej) zależy w większej mierze od Państwa aniżeli od dziekanatu. Co do studentów - chciałabym rozwiać kilka mitów, w które sama wierzyłam zanim objęłam Dziekanat :-)

W zakładce "protokoły egzaminacyjne" w WD, jak co semestr, wykładowcy znajdą informację o terminach otwarcia i złożenia protokołów egzaminacyjnych w DSM. Przypominam, że ISPE - Internetowy System Protokołów Egzaminacyjnych (I termin) jest już otwarty i zostanie zamknięty 5 lutego. Protokół należy dostarczyć do Dziekanatu do 7 lutego (przyszły czwartek).
Wiem, że czasu jest mało, wiem, że niektórzy sprawdzają dziesiątki prac a I termin sesji kończy się dopiero 3 lutego (niestacjonarne). Ale proszę pamiętać, że terminowe złożenie protokołów egzaminacyjnych jest podstawą do wprowadzenia ocen na indywidualne konta studentów, którzy powinni wiedzieć, czy czeka ich poprawka, czy też można oddać się bez reszty szusowaniu.

Jeszcze trudniej będzie z II terminem sesji: ISPE będzie otwarty w dniach 11 - 19 lutego, a protokół należy dostarczyć do Dziekanatu do 21 lutego (czwartek)

Ponownie: student możliwie szybko powinien dowiedzieć się, czy ma już za sobą sesję, a tym samym, czy może się czuć studentem kolejnego semestru, czy załatwiać przedłużenie sesji albo (odpukać!) warunek.

I kilka uwag praktycznych:
  • Protokoły muszą być wypełnione w wersji elektronicznej, a w dziekanacie składamy "zamknięte" protokoły a nie ich wersje robocze (uczulam, bo sama kiedyś popełniłam błąd i narobiłam wielkiego zamieszania w dziekanacie). 
  • Wydrukowane i podpisane protokoły składamy w DSM - jeśli Państwo sobie życzą można przynieść kopię i poprosić pracownika o pieczątkę z datą "wpłynięcia". 
  • Nie jest prawdą, że oceny z protokołów są ręcznie wprowadzane przez pracowników dziekanatu na indywidualne konta studenta :-) Ale jest prawdą, że dane z systemu protokołów są zaciągane na konta studenckie dopiero po złożeniu podpisanego protokołu. Dopóki wykładowca nie złoży dokumentu - student nie widzi swoich ocen i nie wie, jaki jest jego status.
  • Nawet jeśli mają Państwo zwyczaj osobiście informować studentów o ocenach lub wywieszać je w gablotach - złożenie protokołu w dziekanacie jest nieodzownym warunkiem rozliczenia zakończenia semestru.
Zabiegałam o to, żeby w przyszłym roku akademickim II termin sesji nie nakładał się z rozpoczęciem semestru. To zmniejszy presję czasu, z jaką walczymy w tym roku. 

Polecam też Państwu uwagi naszych pracowników, którzy przyjmują i porządkują protokoły - może świadomość, ile problemów można sprowokować, przekona Państwa, że warto przyłożyć się do solidnego wypełnienia i terminowego złożenia dokumentów.

Studentów uczulam na fakt, że zgodnie z § 44 Regulaminu studiów "student jest obowiązany upewnić się, czy w Wirtualnym Dziekanacie zarejestrowano wszystkie jego oceny. W przypadku stwierdzenia braku ocen w terminie jednego miesiąca od zakończenia sesji student zawiadamia o tym dziekana i nauczyciela akademickiego, który zaliczał przedmiot, bez zbędnej zwłoki, lecz nie później niż w terminie 7 dni od upływu określonego wyżej terminu miesięcznego." O konsekwencjach nie przestrzegania tego paragrafu - była mowa tutaj

Zastępstwa na egzaminach! Nadal niektórzy studenci zwracają uwagę, że egzaminu nie przyjmował wykładowca prowadzący przedmiot. O zasadach w tym zakresie już pisałam - proszę zerknąć jeśli ktoś zamierza powierzyć prowadzenie egzaminu koledze, lub co gorsza, stryjkowi...

I na zakończenie - w odpowiedzi na pytanie jednego z wykładowców - tylko i wyłącznie od dobrej woli wykładowcy zależy możliwość zorganizowania tzw. zerówki. Pisała o tym Pani Dziekan Górak-Sosnowska i nic się w tej kwestii nie zmieniło. Stosowane przez studentów szantaże emocjonalne ("Tylko od Pana zależy mój wyjazd na Erasmusa", "Bez tego nie dostane zgody na dziekankę" itd.) rzadko bywają skuteczne, a irytują strasznie jeśli stosują je studenci permanentnie nieobecni na zajęciach. 

Kolegów i Koleżanki proszę jednak o uwzględnienie faktu, że studia magisterskie trwają tylko 4 semestry. Studenci mają naprawdę niewiele czasu na zorganizowanie wyjazdu (np. w ramach prestiżowego programu CEMS) i podejmują czasami działania jeszcze przed końcem semestru, podczas gdy warunkiem zgody na wyjazd jest... zaliczony semestr. Jeśli to tylko możliwe - dajmy im szansę na indywidualne zaliczenie przedmiotu.

A studentów stosujących manewr "na pandę" (Pan da trójkę, Panie profesorze) uprzedzam, że to było stare nawet jak ja studiowałam i już wtedy wykładowcy odpowiadali "panterą" (Pan tera się nauczy). Mój syn twierdzi, że doszły Misie (Mi sie po prostu nie chce). 
Czy powinnam wiedzieć o czymś jeszcze?

9 gru 2012

Koń w ciąży i nieważny protokół

www.surebetracingnews.com
Odebrałam 46 maili w sprawie studentki, która spadła z konia (plus komentarze na FB i pod wpisem). Z tego 31 osób protestowało przeciwko publicznemu poszukiwaniu odpowiedzi w jednostkowej sprawie. Oczywiście trochę Was podpuściłam. Przecież sama kilka razy zwracałam uwagę, że spraw indywidualnych nie zamierzam rozpatrywać na blogu ani na FB. 

Przypadek miał miejsce kilkanaście lat temu i dotyczył mnie. Opisałam go, bo odwołując się od decyzji o skreśleniu, studenci przysyłają mi listy pełne emocji, zarzucając, że ślepo przestrzegam prawa i nie potrafię sobie wyobrazić, co czuje osoba, która po latach nauki nagle dowiaduje się, że nie jest już studentem. Nie muszę sobie tego wyobrażać.

Zostałam skreślona w chwili, gdy miałam gotową pracę magisterską. Brak wpisów ocen nie był moją winą, ale konsekwencje poniosłam ja. Nie zamierzam użalać się na decyzję ówczesnego dziekana (teraz jest moim kolegą, więc temat mamy obgadany wszechstronnie ;-) ponieważ z drugiej strony okienka sprawy wyglądają inaczej i doskonale to rozumiem. Jednak ZAWSZE podpisując decyzje uwzględniam rozmaite okoliczności: zakładam, że winę może ponosić nie student, ale ktoś z pracowników dziekanatu lub wykładowca. Lub zdarzenie jest dziełem przypadku (w tym narowistego konia ;-), który uniemożliwia terminowe zgłoszenie się do DSM.

Studenci i wykładowcy denerwują się, że wychowuję biurokratów. To prawda, że nasiąkłam urzędnictwem przez lata pracy w administracji państwowej (uczelniana to przy tym mały browar!). Ale też fakt, że nie mam problemu z udowodnieniem, że złożyłam podanie albo protokół we właściwym terminie, bo zawsze zachowuję kopię z adnotacją kiedy "wpłynęło". Nie mam problemu z załatwieniem spraw przez "pośredników" - przed większą podróżą lub pobytem w szpitalu zostawiam komuś upoważnienie. (Jedna z pierwszych spraw, o jaką poprosiłam pracowników CPM, to przekazanie studentom wyjeżdżającym na wymiany zagraniczne, żeby zostawiali mamie, koleżance, bratu - dowolnej pełnoletniej osobie - stosowne upoważnienie.)

Modne jest tłumaczenie się "turbulencjami otoczenia" (ukochany zwrot naukowców) - ale ciąża, która trwa 9 miesięcy, do nich nie należy! Jest to tak długi okres, że można w tym czasie wystąpić o dziekankę, przedłużenie sesji lub terminu złożenia pracy magisterskiej. Nie da się w 100% trafnie przewidzieć dnia narodzin dziecka, ale można przewidzieć, że ciąża zakończy się pojawieniem wymagającego noworodka, który utrudni przygotowanie do sesji. Dodam, że najczęściej dzidziusiem tłumaczą się panowie (54 maile na 76 w ciągu pierwszych 3 miesięcy mojej pracy w DSM)

Podjęcie pracy zawodowej również trudno uznać za nagłą zmianę. W każdym razie chyba nie tak nagłą, żeby przez rok nie udało się wystąpić o wpis warunkowy? Brak wpisów ocen w WD i równolegle brak wniosku o warunek to stosunkowo często przyczyna skreśleń (ok. 36%). Tymczasem zgodnie z § 44 ust. 5:
"Student jest obowiązany upewnić się, czy w WD zarejestrowano wszystkie jego oceny. W przypadku stwierdzenia braku ocen w terminie jednego miesiąca od zakończenia sesji student zawiadamia o tym dziekana i nauczyciela akademickiego, który zaliczał przedmiot, bez zbędnej zwłoki, lecz nie później niż w terminie 7 dni od upływu określonego wyżej terminu miesięcznego.
Kiedy student podnosi alarm w tej sprawie - zawsze reagujemy. Tymczasem odebrałam już 8 maili od różnych studentów, którzy odezwali się dopiero, kiedy powiadomiono ich o zagrożeniu skreśleniem... 

Ponieważ czytują nas również Wykładowcy - serdecznie pozdrawiam! - to przy okazji rozwieję wątpliwości co do "ręcznego" przepisywania ocen z protokołów na indywidualne konta studentów (sama wierzyłam w ten mit :-). Protokoły papierowe składamy (bo i ja także) tylko z tego powodu, że ciągle nie mamy podpisów elektronicznych. Ale oceny zamieszczone przez wykładowcę w WD w formie elektronicznej są automatycznie "zaciągane" na indywidualne konta studentów (nie przepisywane). Niestety dzieje się tak dopiero w chwili złożenia papierowej wersji protokołu. I tu faktycznie jest miejsce na błąd człowieka (pracownik musi pamiętać, żeby po przyjęciu protokołu "nacisnąć czerwony guzik").

Drugie miejsce na błąd - to moment składania protokołu. Jeśli jest duży ruch w dziekanacie (a w czasie sesji bywa nieludzki) zniecierpliwieni wykładowcy zostawiają protokoły na biurku sekretarki i znikają. Dokumenty potem trzeba cierpliwie analizować i przekazać właściwej asystentce toku. A bywa, że są niekompletne, niepodpisane, bez nazwiska prowadzącego. Takiego protokołu nie mamy prawa przyjąć ani uznać - ponownie cierpią studenci.

Dodam, że protokoły może dostarczać nam uprawniony pracownik Katedry (nie róbmy gońców z profesorów, bo nas na to nie stać). Najlepiej zebrać w Katedrze kilka- lub kilkanaście protokołów (zamiast biegać z każdym oddzielnie), zrobić kopie, dostarczyć do DSM, na kopiach otrzymać potwierdzenie, że wpłynęło a oryginały powierzyć pracownikowi dziekanatu (niemożliwe, żeby nikt nie był dostępny - nawet jeśli nie ma sekretarki - jest kierownik, zastępca kierownika, ktoś z prodziekanów, u mnie też zawsze drzwi są otwarte). Potwierdzenia można sobie nawet skanować i wysyłać e-mailem studentom lub dziekan(ce), jeśli podejrzewają wykładowcę o niezłożenie protokołu...

Banalna procedura - a oszczędziłaby nerwów wszystkim.

24 paź 2012

Sens zamykania pustych protokołów

Ten wpis sprowokował jeden z wykładowców, zaskoczony faktem, że w protokołach widnieją nazwiska osób, których nigdy nie oglądał na oczy. (Panie profesorze lub doktorze :-) dziękuję za komentarz i już wyjaśniam).

Najpierw wyjaśnijmy może jak działa ten system naczyń połączonych.

Kiedy student zapisuje się na przedmiot (deklaracja), to na jego koncie pojawia się dany przedmiot (i miejsce na ocenę) a w wirtualnym protokole wykładowcy pojawia się nazwisko studenta (i miejsce na ocenę)

Ważne jest, żeby oficjalnie zapisać się na przedmiot - jeśli student tego nie dopilnuje, to jego nazwisko nie pojawi się w protokole i mamy pierwszą możliwą dziurę. Równie ważne jest, żeby się oficjalnie wypisać z wykładu (w razie rezygnacji), bo w przeciwnym razie nazwisko studenta pojawi się w protokole i wykładowca nie wie, co zrobić z taką martwą duszą.

Tu mamy odpowiedź, dlaczego w protokołach widnieją czasem nazwiska ludzi, których wykładowca nie miał zaszczytu nigdy zobaczyć na wykładzie. Zapewne:
  • zapisali się, a po rezygnacji nie dopilnowali, żeby wypisać się z wykładu lub 
  • skorzystali z wywalczonego przez studentów prawa studiowania bez konieczności bywania na wykładach (tego nawet nie chce mi się komentować).
Pierwszy przypadek należy tępić, ponieważ student, który zapisuje się i po rezygnacji nie wypisuje z przedmiotu, często blokuje miejsca, na które czekają inni studenci (to poważny problem w przypadku małych grup o limicie osób). Ja osobiście - jako wykładowca - tępię taki obyczaj w najprostszy możliwy sposób: jeżeli student nie pojawił się ani w pierwszym ani w drugim terminie sesji - stawiam ocenę niedostateczną i zamykam protokół. Jeśli studentowi zabrakło czasu na wypisanie z przedmiotu, to będzie musiał potem znaleźć czas na wyplątanie się z dwójki.

Drugi przypadek (student "studiuje", ale jest niepraktykujący) jest niestety zgodny z naszym regulaminem. Ale już nieobecność na obu terminach egzaminu - nie! Wykładowca powinien zrobić to samo, co w pierwszym przypadku: jeśli jest nazwisko w protokole, a student nie pokazał się na egzaminie w pierwszym ani drugim terminie - wstawiam ndst, zamykam protokół i składam w Dziekanacie. 

Zamknięcie protokołów (zarówno w I jak II terminie sesji) jest konieczne - nawet jeśli wykładowca ma w protokole studentów, który na oczy nie widział. I nawet jeśli jest litościwy i w drugim terminie nie wstawił ndst. Należy wtedy zamknąć protokół choćby z pustym miejscem na oceny.

Studenci perfekcyjnie potrafią wykorzystywać luki w naszym dziurawym systemie: wiedząc, że wykładowcy zwlekają z protokołami - wmawiają nam np., że wykładowca nie ustalił terminu, albo nie przyszedł na egzamin, albo nie pojawił się na konsultacjach, albo od roku nikt go nie widział. Pole dla bajeczek jest bardzo szerokie, ale jeśli wykładowca faktycznie nie zagląda do systemu protokołów - to nie mogę wiedzieć, czy studenci mówią prawdę, czy nie. 

Bywa też tak, że wpisujemy studenta z warunkiem na kolejny semestr. Albo grozi mu skreślenie z listy studentów, a student broni się, bo przecież "zdał, tylko wykładowca nie wypełnił protokołu". Ponownie - nie mam jak sprawdzić, czy to prawda, czy nie - protokół jest jedynym dokumentem, na jaki mogę się powołać.

No i wreszcie: dlaczego za niedbalstwo i nieterminowość wykładowców mają ponosić konsekwencje studenci, którzy (przypadek z obecnego semestru) - trzy tygodnie czekają z gotową pracą mgr na możliwość jej złożenia, a ciągle nie uzyskali absolutorium...

13 paź 2012

Protokoły egzaminacyjne

To zarzewie wielu konfliktów na linii DSM - wykładowcy - studenci. Dotychczas sama występowałam w roli wykładowcy - teraz poznałam punkt widzenia studentów i wymogi administracyjne - co zmieniło mój ogląd sprawy.

Najpierw przypomnę wykładowcom o obowiązku, który wspomniany jest w WD: "UWAGA – Dziekan Studium Magisterskiego zwraca uwagę na obowiązek dostarczenia do DSM zamkniętego, wydrukowanego i podpisanego protokołu (nie wydruku roboczego!). Protokoły z odręcznie dopisanymi nazwiskami nie będą przyjmowane!" 

W systemie protokołów wykładowcy otrzymują ZAWSZE informację o dacie otwarcia i zamknięcia systemu protokołów elektronicznych (w ostatniej sesji 21 września - 3 października).

Równolegle - zgodnie z § 44 Regulaminu studiów - "student jest obowiązany upewnić się, czy w Wirtualnym Dziekanacie zarejestrowano wszystkie jego oceny. W przypadku stwierdzenia braku ocen w terminie jednego miesiąca od zakończenia sesji student zawiadamia o tym dziekana i nauczyciela akademickiego, który zaliczał przedmiot, bez zbędnej zwłoki, lecz nie później niż w terminie 7 dni od upływu określonego wyżej terminu miesięcznego."

Rzecz jasna od kilku dni kontaktują się z nami podenerwowani studenci, którzy ocen ciągle nie widzą na swoich kontach. Studenci nie chcą czekać miesiąca, bo... trwa nowy semestr i dobrze byłoby wiedzieć, czy się na nim jest, czy nie!
Otóż miesięczny termin w regulaminie zastrzeżono po to, żeby Dziekanaty miały czas na sprawdzenie protokołów i przeniesienie ocen z WD do systemu ALBS ("album studenta"). Wykładowcy natomiast powinni dostarczać protokoły niezwłocznie po ich zamknięciu. Regulamin zawiera bowiem § 46, zgodnie z którym:
"1. W stosunku do studenta, który nie zaliczył semestru, dziekan wydaje decyzję o:
1) skierowaniu na powtarzanie przedmiotu i warunkowym wpisie na następny semestr, albo
2) skierowaniu na powtarzanie semestru, albo
3) skreśleniu z listy studentów."

Obok fatalnych przepisów dochodzi - żyjący własnym życiem - system informatyczny, który rozpoznając studentów nie mających zaliczonego semestru, wskazuje na pojawiające się należności względem uczelni (tabele opłat tutaj).

Studenci, którzy zaliczyli  przedmioty, a tylko nie mogą się doczekać działania wykładowcy, byli już przeze mnie uspokajani. Na pewno nie uznam zasadności płacenia jakiejkolwiek kary, jeśli egzamin jest zdany, a oceny nie pojawiały się na koncie z winy wykładowcy. Gorzej jeśli ktoś nie zdał egzaminu, czeka na wyniki, dowie się pod koniec października, że oblał egzamin i ma warunek. Należność jest wówczas zasadna, ale naliczone odsetki - nie. Przecież wiedząc o konieczności opłaty student mógł ją uiścić znacznie wcześniej, miał prawo nie wiedzieć, że nie zdał, skoro wykładowca przez długi czas nie wypełniał protokołu.

Uczciwość wobec studenta nakazywałaby pobrać opłatę za warunek, ale nie kazać mu płacić odsetek. Ale skoro Uczelnia przez ten czas nie odnotowała wpłaty na swoim koncie - to znaczy, że odsetki są należne. Kto je powinien uiścić? No cóż - wychodzi na to, że wykładowca, który zwlekał ze złożeniem protokołu...

Jeszcze poważniejsza jest sytuacja sporej grupy studentów, którzy skończyli właśnie czwarty semestr studiów. Nie mając zaliczenia, nie mogą uzyskać absolutorium - a niektórzy z nich mają już gotowe prace magisterskie...

Studenci proszą nas o interwencję - tymczasem 4 wykładowców po prostu nie daje znaku życia (teoretycznie od dwóch tygodnie trwają zajęcia!). Jedyne o czym mogę zapewnić to fakt, że podejmuję próby skontaktowania się z wykładowcami. O problemie został poinformowany Prorektor ds. dydaktyki i studentów. Swoje Koleżanki i Kolegów serdecznie proszę zaś o próbę spojrzenia na pewne sprawy oczami studentów - ostatecznie to oni właśnie stanowią drugą stronę umowy...