Pokazywanie postów oznaczonych etykietą impreza. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą impreza. Pokaż wszystkie posty

8 lip 2014

Festiwal Nauki w SGH

No dobrze, jest w tym odrobina autoreklamy, ale nie ona przesądza o tym, że o Festiwalu Nauki napisać warto, zwłaszcza że po rocznej przerwie ponownie bierze w nim udział SGH. 

Kto zna inicjatywę, wie że skierowana jest głównie do najmłodszych, ale na festiwalowe spotkania przychodzą osoby w każdym możliwym wieku. W zasadzie nigdy nie wiadomo, kto przyjdzie. Pamiętam, że na jednym ze spotkań, które prowadziłam pojawiły się dwie dziewczynki w wieku wczesnoszkolnym (przy pozostałej publice jednak pełnoletniej), wykorzystałam je do analizy lalek - czym różni się muzułmańska Barbie od zwykłej. Innym razem okazało się, że jednym z aktywnych dyskutantów był mój obecny student i dyplomant (pamiętam i pozdrawiam, Panie Łukaszu!).

Festiwal Nauki to duża frajda dla prowadzących, mam nadzieję, że i dla publiczności. Nasz uczelniany udział składa się z dwóch części: mniejszej - pracowniczej - czyli pięciu spotkań prowadzonych przez kadrę akademicką, oraz znacznie większej - 19 lekcji festiwalowych z tak różnych dziedzin jak psychologia, ekonomia, geografia, socjologia, czy wiedza o kulturze i języku, opracowanych dla uczniów szkół ponadgimnazjalnych przez doktorantów SGH. Pieczę nad tą drugą częścią sprawuje mgr Paulina Malesa, doktorantka KES. 

Zakładam, że zdecydowana większość czytelników bloga ukończyła już gimnazjum, więc w lekcjach festiwalowych raczej udziału nie weźmie (stosowną informację o tej części programu i tak pewnie zamieszczę na fanpejdżu DSM), ale można skorzystać ze spotkań otwartych, które odbędą się w czwartek i piątek, 25 i 26 września w sali 230 G w gmachu głównym. Już teraz zapraszam:

25 września
  • godz. 15:30: Fair trade, czyli koncepcja tzw. sprawiedliwego handlu - dr Małgorzata Grącik-Zajaczkowski; O fair trade jako formie pomocy dla krajów Południa oraz jego roli w Polsce.
  • godz. 17:00: Darmowy obiad w sieci? - dr Anetta Janowska; O tym, czy to, co nam się wydaje w sieci darmowe, rzeczywiście jest darmowe. Będziemy mówić o ekonomii daru w sieci: darmowości, produkcji społecznej oraz nowych modelach biznesowych.
26 września
  • godz. 15:30: Co znaczy być odpowiedzialnym konsumentem? - dr Ewa Jastrzębska i dr Paulina Legutko-Kobus; o sprawiedliwym handlu, etycznych zakupach oraz wpływie zakupów na środowisko.
  • godz. 17:00: Margaret Thatcher (1925-2013) - portret polityka - prof. dr hab. Piotr Jachowicz; Sylwetka, poglądy, działalność i spuścizna brytyjskiej polityk i premier Margaret Thatcher.
  • godz. 19:00: Haremy, hurysy i hiperseksualność: orientalizm w pornografii - dr Katarzyna Górak-Sosnowska; O przedstawieniach Bliskiego Wschodu i Maghrebu w zachodnich pełnometrażowych filmach pornograficznych pod kątem użycia (i nadużycia) kategorii związanych z orientalizmem.
I przy okazji dziękuję moim koleżankom i kolegom za to, że zgodzili się wystąpić w ramach Festiwalu Nauki.

10 sty 2014

Spotkanie wigilijne dla studentów F&A / Christmas meeting for F&A students

W dniu 19 grudnia 2013 roku odbyła się wigilia dla studentów programu Finance and Accounting. Wydarzenie zostało zorganizowane z inicjatywy Pani Profesor Anny Karmańskiej, Koordynatora programu i Magdy Szybiak, asystentki programów prowadzonych w języku angielskim. W organizacji wigilii ogromną pomoc i wsparcie okazał również Samorząd Studentów pod przewodnictwem pani Darii Dzirszy. 

Spotkanie otworzyła Pani Profesor Karmańska, witając studentów i pracowników współpracujących przy organizacji programu studiów F&A w Szkole Głównej Handlowej. Na uroczystości opowiedzieliśmy krótko o świętach w Polsce, naszych zwyczajach i tradycjach. Podzieliliśmy się ze studentami opłatkiem, wspólnie wypiliśmy barszcz, zjedliśmy uszka, krokiety i wigilijne słodkości. Odwiedził nas Święty Mikołaj, który za wykonanie kolędy (lub inny występ artystyczny) rozdawał nagrody. Studenci otrzymali symboliczne bombki-pamiątki. W naszym spotkaniu wzięły również udział Panie Agnieszka Ciźla (ACCA Poland) i Pani Magdalena Hernandez (ACCA Global). 

Wszystkim Uczestnikom serdecznie dziękujemy za przybycie i stworzenie niezwykłej, domowej atmosfery i do zobaczenia na następnej wigilii! 

dr Magda Szybiak

On the 19th of December 2013 we held a Christmas meeting for students of Finance and Accounting. The event took place on the initiative of Professor Anna Karmańska and Magda Szybiak, assistant in English studies and F&A coordinator. It is worth to mention a big support for organizing this evening from student government chaired by Mrs Daria Dzirsza. 

Students and employees associated with F&A at the Warsaw School of Economics were welcomed by Professor Anna Karmańska. The event was a great opportunity to briefly acquaint students with Polish Christmas tradition. Before eating borscht (beetroot soup with ravioli), croquettes and Christmas sweets, everyone had exchanged Christmas greetings and wafers. Students were all smiley receiving souvenirs – baubles from Santa Claus who made a visit this magic night. Special gifts were given for those courageous enough who performered Christmas Carols. The meeting was also attended by Mrs Agniszka Ciźla (ACCA Poland) and Mrs Magdalena Hernandez (ACCA Global). 

We`d like to thank all for coming and make the atmosphere so home-like and special. See you at the next Christmas party! 

dr Magda Szybiak, tłum. Agata Maciejowska

27 paź 2013

Student na imprezie

Czasami lubię potańczyć, czy szerzej: poskakać. Realizuję to na różne sposoby – niekiedy na domówkach (tylko takich z mojej i wyższej kategorii wiekowej, a więc do muzyki starszej i raczej w parach), a czasami na dyskotece (od tej wiosny zwłaszcza w pewnym praskim klubie). Deklaracja ta nie miałaby racji bytu na tym blogu, gdyby nie wątek studencki. 

Wczoraj wybrałam się w malutkim składzie poskakać, ale wszystko jakoś nie szło – zaparkowałam daleko, miejsca aby usiąść w klubie nie było, a i muzyka jakaś nie ta. Brakowało jeszcze tylko tego, abym spotkała na parkiecie jakiegoś studenta. Mniej więcej po 23:00 stało się. Najpierw spostrzeżenie – widzę osobnika bardzo podobnego do mojego byłego studenta (mam go na FB, stąd i aktualne informacje o jego wyglądzie, a i na zajęciach nie dał się nie zauważyć). Tańczy w większej grupie ubrany w kilt, więc ewidentnie rzuca się w oczy. I on mnie zauważył. Zaraz cała grupa (około 10 osób) niby dyskretnie, choć ze względu na masowość spojrzenia w zasadzie nie, patrzy w moją stronę. Gra AC/DC. Grupa szaleje (i w międzyczasie zerka), a ja się usztywniam (i co tu dużo ukrywać – też pozerkuję). Wydaje mi się, że na sali aż roi się od moich studentów i wszyscy mi się ukradkiem przyglądają. 

Dodałam nieco dramaturgii, ale mimo wszystko takie spotkanie poza kontekstem uczelnianym, a konkretniej w kontekście imprezowym (a także np. basenowym, choć tego jeszcze szczęśliwie nie przerabiałam), może być nieco kłopotliwe, ale i ciekawe poznawczo. Tym razem zakończyło się dobrze – po kilku minutach wymiany zerknięć student (a w zasadzie absolwent) przyszedł się przywitać. Wymieniliśmy w muzycznym hałasie klika zdań. Zapytałam przezornie, ilu esgiehowców jest jeszcze na parkiecie. I w zasadzie tyle. Potem każdy skakał w swoim rewirze. Zerkać już nie było na co, bo ile można. 

Zaprzyjaźniona profesorka, która współskakała ze mną, stwierdziła, że ona pewnie zmyłaby się z klubu, gdyby spotkała tam swoich studentów (choć to tylko gdybanie – pracuje na malutkim wydziale, więc i prawdopodobieństwo jest znacznie mniejsze). Ale chyba wszystko zależy od studenta. Do następnego, Panie Macieju! ;)

24 mar 2013

To był koncert!

Bycie prodziekanem ma ten plus, że wie się o wielu ciekawych wydarzeniach, czy to naukowych czy kulturalnych, jakie mają miejsce na Uczelni. Dzisiaj Dziekan Dorocie Podedwornej-Tarnowskiej i mnie ten plus się spotęgował, bowiem miałyśmy okazję posłuchać koncertu jubileuszowego Chóru SGH. 

Zaczęło się sentymentalnie, i to wcale nie dlatego, że jubileusz był okrągły – dwudziestoletni. W swoim powitaniu prof. dr hab. Marek Bryx, Prorektor ds. zarządzania, wspomniał Malaykę, którą Chór przygotował z okazji wizyty na Uczelni prof. Anny Tibaijuka w 2009 r. Utwór ten wielokrotnie nucił były rzecznik SGH, Tomasz Rusek, i to chyba jeszcze w czasach studenckich – bo znamy się właśnie ze studiów i chodziliśmy razem na niejeden wykład. Stąd ten sentyment. To Tomek wymyślił Malaykę dla Chóru a Chór to wyzwanie podjął. Tym sposobem podczas ceremonii wręczenia prof. Tibaijuka tytułu doktora honoris causa po raz pierwszy, zdałam sobie sprawę, że Chór może dokonać rzeczy niesłychanych. 

Dokonał i tym razem. Wszystko było absolutnie rewelacyjne – i repertuar, i solówki, i aranżacja, i konferansjerka… Gmach główny rozbrzmiał muzyką i nawet małe dzieci (bo najmniejsi widzowie mieli kilkadziesiąt centymetrów wzrostu) słuchały z przejęciem. Z perspektywy pierwszego rzędu miałam dodatkowo możliwość rozpoznać kilku swoich byłych i obecnych studentów (Pani Asiu, Magdo i Panie Pascalu :)) i zobaczyć ich w innym, pozawykładowym wcieleniu. Jest to dodatkowa frajda, choć zdaję sobie sprawę, że ich śpiew nie wynika ani z moich zajęć socjologicznych, ani islamistycznych. Jedna z pań profesor również zobaczyła na scenie swoją byłą studentkę – tyle że studentka zrobiła już habilitację... 

Na koniec odrobina promocji. Przyznam, że szukałam po sieci Malayki, ale zamiast niej znalazłam: 
I na koniec powrót do dzisiejszego/wczorajszego (bo już po północy) wieczoru:

23 gru 2012

Kolędujący renifer

Reprezentacja DSM i Organizatorzy

Działo się 18 grudnia! Z lekkim poślizgiem wieczorową porą rozpoczął się doroczny Koncert Świąteczny organizowany przez studentów SGH. Z perspektywy starego wyjadacza (a raczej wysłuchiwacza) tegoroczna edycja różniła się pod kilkoma względami. 

 Po pierwsze w foyer pojawił się prawie czerwony dywan; prawie, bo ciemnoczerwone płótno wisiało pionowo jako tło do zdjęcia (co widać po lewej). Te duże, białe i rozłożyste z tyłu to rogi renifera. Te mniejsze, iskrzące się na żółto, należą do Dziekan(ki) Kachniewskiej. Trochę w tym mojej zasługi, bo opowiedziałam jej, że w poprzedniej edycji pieniądze do skarbonki zbierały aniołki (o ile nie pomieszały mi się z aniołkami z Diabelskich Otrzęsin, choć jak teraz patrzę na tytuł imprezy, to chyba i tam aniołków nie było). Mnie udało się dopasować kolorystycznie może nie tyle do tła co do tasiemek organizatorów – pozują z nami: p. Dominika Basaj i p. Michał Wrona. 

Drugim wyróżnikiem była frekwencja kadry – chyba dotychczas niespotykana. W porównaniu do poprzedniej edycji wzrosła czterokrotnie (a nawet ponad 4x jeżeli liczyć naszych towarzyszy: jednego byłego pracownika SGH i jednego pracownika innej uczelni). Na koncert przyszedł Rektor SGH, który dokonał uroczystego otwarcia. Przybyła ponad połowa ekipy DSM – oprócz nas był jeszcze Dziekan Matusewicz z Małżonką a DSL reprezentowała Dziekan Olga Mikołajczak również z Małżonkiem. Kadrę pozadziekańską reprezentowała dr Andżelika Kuźnar – kierownik Biura ds. Absolwentów, która na przerwie wyznała nam, że skusiła się na koncert po naszym wpisie na blogu :) 

Niesamowici artyści
Trzecim wyróżnikiem nie była fantastyczna atmosfera, bo ta zawsze samoistnie wytwarza się na Koncertach Świątecznych. Obserwowaliśmy wszystko tradycyjnie z loży VIP, a z góry było widać nie tylko scenę, ale i całą salę. Z plotek z loży VIP mogę zdradzić, że szczególny entuzjazm w pierwszym rzędzie wzbudził występ dr Pawła Lesiaka, który pracuje w tym samym kolegium co Dziekan(ka) i dr Kuźnar. Mnie bardzo podobały się utwory z chórkami. „All I want…” pod koniec koncertu na dobre rozkręciło nasz rząd.

Do rzeczywistości wróciłyśmy chyba dopiero w gigantycznej kolejce do szatni (oczywiście ta do szatni drugiej była znacznie mniejsza). To jest ten moment, kiedy część z Was ukradkiem się nam przygląda a czasami nawet sobie pokazuje i potem zerka. Cóż, za ponad 2 godziny dobrej zabawy, jesteśmy w stanie to zdzierżyć.

A na koniec słowo od Organizatorów, czyli o materialnym i niematerialnym efekcie tegorocznego Koncertu: 
Chcielibyśmy bardzo podziękować za przybycie na koncert i za wsparcie przekazane fundacji Mam Marzenie. Na chwilę obecną wiemy, że zebraliśmy ponad 13 tysięcy złotych. Frekwencja była niesamowita, byliśmy zmuszeni rozpocząć koncert później, bo szatnia nie nadążała z wydawaniem numerków. Jako organizatorzy, pragniemy również podziękować kadrze akademickiej, która w tym roku przyjęła nasze zaproszenie. Mamy nadzieję, że podczas przyszłorocznego koncertu znowu się zobaczymy.
I my mamy nadzieję!

13 gru 2012

Choinka - żeby nie było, że Dziekanka tylko o regulaminie...


Negocjacje w sprawie udostępnienia zdjęć z dziekanatowej choinki były długie i mało owocne, ale jako osoba uzależniona od fotografii i tak postaram się, aby ten wpis stał się "fotopostem".

Choinka została zakupiona ze środków męża dziekanki, jako prezent mikołajowy ;-) (Żaden z przystojniaków na zdjęciu nie jest jednak owym mężem). Fundatorami i wykonawcami ozdób byli prawie wszyscy pracownicy dziekanatu. Autorami wypieków były chyba wszystkie Panie poza autorkami bloga, które charakteryzują się antytalentem cukierniczym i niekłamaną niechęcią do piekarnictwa. (Jako drapieżnik czuję się natomiast w pełni kompetentna w zakresie pieczystego ;-)

Ponieważ ciasta wzbudziły nasz szacunek, podziw i apetyt - należy im się fotka. Przyznacie chyba, że ptasie mleczko (czyli podstawowy składnik diety Halinek wg znanego portalu) wypada przy tym blado i nieatrakcyjnie ;-) 

Najważniejszym punktem wieczoru było  ubieranie choinki, czyli czynność zarezerwowana dla "dzieci dziekanatu". Sezon jest mocno grypowy, więc nie wszystkie do nas dotarły - ale i tak zrobiło się mocno rodzinnie, gwarno i niepoważnie. O to zresztą chodziło!

Dzieci nie czuły respektu ani przed dziekan(k)ami, ani Panią Kierownik (która zresztą mogła się nam pochwalić piękną córką i dwójką wnucząt). Zwiedziły cały dziekanat, nakruszyły, wypaćkały biurko dziekańskie farbkami do bombek - ale ostatecznie pięknie ubrały choinkę. Barierą nie do pokonania okazał się dopiero montaż gwiazdy na czubku choinki...








Musiał nas w tym wspomóc Autor Trzeci, czyli Rafał Osiński, który dołączył do dzieci zamiast do doktorantów :-) Mam nadzieję, że zdjęcie oddaje jego poczucie dumy z pomyślnego montażu gwiazdy!


O sesji zdjęciowej w fotelu dziekańskim była już mowa. Sporo czasu pochłonęło też fotografowanie dziekanatowej rodziny (nazwa w pełni zasadna - swoją prawdziwą rodzinę widuję 3-4 godziny na dobę - a w dziekanacie spędzam czasem 10 godzin!). Pierwsza przymiarka do zdjęć była dość nieśmiała i zza szafy.



Ostatecznie jednak fotografowały się wszystkie obecne na choince Panie, choć tylko niektóre Halinki pozwoliły zamieścić zdjęcia na blogu. Robię to z tym większą przyjemnością, że są to pracownice często wymieniane przez Was w korespondencji, jako szczególnie serdeczne, "pomocne i kochane" (to ostatnie określenie dotyczy Pani Kasi Kłopotowskiej, która właśnie (co widać na zdjęciu) otrzymała od jednej ze studentek kwiaty w dowód sympatii.

Moją największą udręką jest jednak Pani Beata Kluczna - wielka miłość studentów, która sprawy beznadziejne rozwiązuje następująco: "Pani Dziekan, no niech się Pani zlituje. Pani puści tego dzieciaka - ja go znam, on tak przychodzi i prosi... No jak ja mu powiem, że Pani go skreśla?". Albo "Pani Dziekan - wczoraj Pani tamtą studentkę puściła - to ta też niech ma!". W takich warunkach naprawdę trudno wczytać się w regulamin. Poza tym, jak "nie puszczę" studenta, to Pani Beatka mówi, że jestem zbyt surowa - albo strzela focha! Pani Beatce należą się podziękowania, bo jako pierwsza zdecydowała się wystąpić na blogu, twierdząc, że udźwignie jakoś ciężar sławy :-)



Najcieplejszą chyba osobowością dziekanatu jest Pani Helenka Stablewska. Aż trudno mi uwierzyć - a wierzyć muszę, bo mam dowody - że ta osoba jest w stanie zmusić studentów do terminowego złożenia pracy magisterskiej. Zapewne wielu z Was zna ją jako osobę zdecydowaną i nieustępliwą, ale to typowy romantyk, który z trudem przyjmuje rozwiązania administracyjne narzucane przeze mnie i bezlitośnie egzekwowane.



Nie mogę pominąć sesji zdjęciowej obu prodziekanek. Jedna z nich swego czasu została zagadnięta przez studenta, "w którym okienku przyjmuje". Potraktowała rzecz z uśmiechem, bo (wyjaśniała to już na FB) jej ego ściga się z humorem. Ale w ramach ćwiczenia pokory obie "pro" pozwoliły się zdjąć w okienku nr 5, użyczonym na tę okazję przez Panią Kasię Kłopotowską.

"Choinka" z naszymi Halinkami nie trwała długo - zaczęła się o 15.00 kiedy wszyscy byli już zmęczeni całym dniem pracy i w dodatku w piątek, kiedy myślami każdy zaczyna już wknd. Ale dziekańska służba-nie drużba - o 17.00 mieli nas odwiedzić kolejni goście - studenci i doktoranci współpracujący od września z nami, okazujący nam niesłychane wsparcie organizacyjne i psychiczne. Niektórzy z nich zajmują się tłumaczeniem tekstów dla studentów anglojęzycznych, inni mają technicznie wesprzeć nas przy renowacji strony www, "Magiel" cierpliwie pomaga popularyzować nasz blog, a prawnicy szukają wraz z nami możliwości poprawy losu studentów, poprzez wyszukiwanie dziur w regulaminie ;-) Nie wszyscy mogli przyjść, nie wszyscy zostali do końca (czyli do wspólnego zdjęcia) - ale celem tego spotkania było nie tyle składanie sobie życzeń (do świąt wszak jeszcze sporo czasu), co raczej intensywny networking. Ludzie, którzy gotowi są pracować razem pro publico bono powinni się znać, bo jak sądzę zawsze będą mogli liczyć na swoją wzajemną pomoc.

Takie są moje dla nich życzenia świąteczne!






12 gru 2012

Świątecznie i koncertowo!

Pod świątecznym tytułem nie kryje się co prawda sprawozdanie z Choinki, która odbyła się w Dziekanacie, ale mamy inny świąteczny element - otóż zbliża się doroczny Świąteczny Koncert SGH. Już drugi raz odbędzie się w gościnnych progach klubu Palladium, chociaż jest to już bodaj ósma edycja. Piszę bodaj, bo sama biorę udział w tym wydarzeniu od czterech edycji. Biorę udział - czyli oglądam i słucham. Choć raz prawie wystąpiłam - gdy w 2009 r. podczas koncertu odbyła się premiera SGHowego LipDuba. Z kolei rok temu licytowałam Rzecznika SGH, jednak oddałam go w końcu pewnemu członkowi Samorządu.

Świąteczny Koncert to bardzo fajna i pożyteczna impreza. Można posłuchać niemainstreamowych kolęd, popatrzeć na zdolną młodzież śpiewającą (jest także jeden reprezentant kadry naukowo-dydaktycznej) oraz zadowoloną młodzież kołyszącą się w rytm muzyki przed sceną. Rok temu obserwowałam wszystko z prof. Katarzyną Żukrowską z balkonu, gdzie była loża VIP (czyt. dla osób, które nie byłyby w stanie tyle wystać z przyczyn najpewniej generacyjnych). Siedziałyśmy więc i przebierałyśmy nogami również w takt. Sporo miejsc na górze było niezapełnionych - a szkoda! Studenci wiedzą, że koncert to fajna rzecz - wykładowcy chyba niekoniecznie. A można się przekonać wchodząc na stronę koncertu. A jak się przekona - można się na niego wybrać: 18.12.2012 r. o 19:30. A jeżeli się spodoba - można zalajkować koncertowy fanpage na FB.

Świąteczny koncert jest też okazją do zobaczenia autorek bloga w wersji audio+wideo (bo samo audio było w audycjach radiowych o blogu). Jako że nie zamierzamy przejść na wideoblog może to być jedyna i niepowtarzalna szansa:
Oczywiście zawsze można przyjść do nas na dyżur, ale lepiej nie mieć ku temu powodów. Można też część dziekankowego zespołu spotkać na koncercie 18 grudnia.

1 lis 2012

Już wkrótce Uroczystość zakończenia studiów

Powoli nieodłącznym elementem tradycji uczelnianej staje się coroczna uroczystość graduacji (a w zasadzie „Uroczystość ukończenia studiów”, by nie posługiwać się zapożyczeniami). Impreza ta w takiej formie została po raz pierwszy zorganizowana w 2009 r. według pomysłu ówczesnej Prorektor ds. dydaktyki i studentów, prof. dr hab. Anny Karmańskiej.
 
W tym roku planowana data uroczystości to 24 listopada. Relacje foto i wideo z wcześniejszych spotkań dostępne są na stronie internetowej SGH oraz na YouTube Uroczystość ta  zorganizowana będzie dla osób, które obroniły swoje prace licencjackie lub magisterskie w SGH w poprzednim roku akademickim. Jak podkreśla koordynująca prace przygotowawcze dr Andżelika Kuźnar z Biura ds. Absolwentów, zamierzeniem władz rektorskich jest, by to właśnie listopad stał się miesiącem jednoznacznie kojarzonym z tą uroczystością. Absolwenci wystąpią w gustownych togach, otrzymają na pamiątkę biret, znaczek absolwenta oraz tubę na list gratulacyjny, który zostanie im wręczony w tym uroczystym dniu. Poza tym absolwentom, którzy uzyskali dyplom z wyróżnieniem zostaną wręczone upominki. Najważniejsze jest jednak to, że będzie to świetna okazja, by w sposób symboliczny zakończyć bardzo ważny etap edukacji i spotkać się w gronie przyjaciół ze studiów. W poprzednich latach dopisali także najbliżsi członkowie rodzin absolwentów, dla których możliwość uczestnictwa w tym święcie wiązała się często ze wzruszeniem i dumą.

W ramach współpracy Dziekanat Studium Magisterskiego przekazuje organizatorom listę nowych magistrów, w tym tych, którzy ukończyli uczelnię z wyróżnieniem. Jak podkreśla dr Kuźnar, współpraca odbywa się bardzo sprawnie i efektywnie. Ważną informacją jest także to, że dnia 24.11 Dziekanat Studium Magisterskiego będzie czynny w godzinach 9.00–12.00, co pozwoli odebrać dyplomy magisterskie tym, którzy jeszcze tego nie zrobili. 

Gorąco w imieniu Rektora i Dziekan Studium Magisterskiego zapraszam do uczestnictwa wszystkich zainteresowanych wraz z osobami towarzyszącymi. Możliwość zgłoszeń istnieje do 9.11. Dodatkowo będziemy wdzięczni za dzielenie się refleksjami dotyczącymi tego, jakie wydarzenia warto by było zawrzeć w kolejnych edycjach uroczystości (np. bal absolwenta?). Chętnych zapraszamy także do promowania wydarzenia na portalu Facebook. Z góry dziękujemy! Szczegóły znajdują się na stronie SGH.

PS. Serdecznie dziękuję Pani dr Andżelice Kuźnar z Biura ds. Absolwentów za ogrom przekazanych informacji i de facto za współautorstwo tego posta :)

11 paź 2012

Twarzą w twarz: na otrzęsinach

Studiowałam na trzech uczelniach a dopiero jutro po raz pierwszy w życiu wybieram się na Otrzęsiny organizowane przez Samorząd Studentów. Zdaję sobie sprawę z tego, że "otrząsają" się głównie studenci I roku studiów licencjackich, ale może i znajdzie się ktoś z I roku studiów magisterskich. Reprezentacja władz DSM i nie tylko będzie. Dzisiaj po południu wstępnie się umówiliśmy. 

Spotkania ze studentami na gruncie imprezowym są dosyć ciekawe poznawczo,  gdyż widzimy się w zupełnie innym otoczeniu niż sala wykładowa, ewentualnie korytarz w gmachu G czy A. Pamiętam jedno takie spotkanie w pewnym klubie w czasach moich doktoranckich, kiedy to student na pół sali zasalutował "dzień dobry pani magister, co ciekawego było na ostatnich zajęciach?", chowając za siebie piwo (nie wiem dlaczego - przecież miałam swoje i na pewno bym mu jego nie zabrała). W każdym razie sala się usztywniła i na moment zastygła (może również obawiała się o swoje trunki?). 

Drugie spotkanie na szczycie pamiętam również z czasów dawniejszych, kiedy funkcjonował jeszcze SHP, a ja miałam z nim zajęcia z Socjologii. Podczas jednego ze Świąt SGH w klubie "Park" kilka osób z SHP przedostało się na imprezę, która wówczas była chyba tylko dla pracowników Uczelni. Studenci zdawali się być zaciekawieni, a nawet zafascynowani tym, co robią pracownicy naukowi i inni na takiej imprezie - np. że tańczą, albo rozmawiają ze sobą na luzie. Faktycznie, jeżeli znamy kogoś służbowo może nas dziwić ta sama osoba w cywilu. Zwłaszcza, jeżeli tańczy...

Potem - chyba ze względu na stopniowo dające się we znaki różnice generacyjne - drogi imprezowe moje i moich studentów/absolwentów zaczęły się rozchodzić. Zaliczyłam pub z dwójką byłych studentów i gościnnie jedną imprezę mieszkaniową u byłej studentki (to chyba była jej próba na mnie - myślę, że zdałam, bo od początku listopada wspomagać nas będzie w pracach w DSM). Takie spotkania są zawsze specyficzne w tym sensie, że gdzieś tam w tle zostaje stara relacja student-wykładowca, nawet jeżeli na gruncie towarzyskim jest swojsko i egalitarnie. 

Pod tym względem na Otrzęsinach będzie jeszcze inaczej, bo tam my przychodzimy jako przedstawiciele władz. Czyli część z Was będzie zerkać i nas obserwować, a my będziemy tego mniej lub bardziej świadomi (jeżeli bardziej - może nawet się zdarzyć, że będziemy sztywni). Stąd najpewniej usiądziemy (jak będzie gdzie) we własnym gronie. Ale to absolutnie nie znaczy, że jesteśmy zamknięci na interakcje. Po prostu mamy trochę inną rolę do odegrania. Jedyne dobre jest to, że nikt nas nie będzie otrząsał...