fot. women power |
Błogosławieństwem (przekleństwem?) języka polskiego jest bogactwo składni. Ot, proste zdanie „Samochód wyprzedził tramwaj” może być rozumiane na dwa zasadniczo odmienne sposoby. Nie inaczej z tytułem niniejszego wpisu, choć sprawę zdaje się ratować przecinek. Bez niego byłaby dziekanka (urlop) wydana przez dziekana, albo dziekanka, na którą udał się sam dziekan.
Czytelnicy tego bloga wiedzą jednak, że słowo „dziekanka” ma jeszcze jedno znaczenie i odnosi się do Dziekan Studium Magisterskiego. W tym kontekście przecinek wydaje się jeszcze bardziej niezbędny.
No dobrze. A co ze słowem „dziekana”? Otóż pojawiło się jako kontrpropozycja dla „dziekanki”. Aby urozmaicić blog, ale także ze względu na własne braki językoznawcze, zaprosiłam do skomentowania tej kwestii mądrzejszych od siebie.
Zacznijmy od rozważań językoznawczych. Według dr. Macieja Klimiuka z Katedry Arabistyki i Islamistyki UW słowo dziekan jest dwurodzajowe, a przypisywanie mu wyłącznie rodzaju męskiego jest błędne. Zastanawiam się, skąd dominacja rodzaju męskiego. W końcu w SGH jest 12 (pro)dziekanów i 7 (pro)dziekan, czyli tylko 2,5 brakuje do pełnego parytetu.
Jeżeli dr Klimiuk miałby wybierać,
to
formę żeńską od słowa „dziekan” powinniśmy utworzyć za pomocą sufiksa -a, a nie (…) z sufiksem -ka, gdyż wyraz „dziekanka” funkcjonuje już w języku polskim w innym znaczeniu i wprowadza niepotrzebne zamieszanie. Natomiast wyraz „dziekana” jest w pełni uzasadniony, tworzony analogicznie jak imię żeńskie „Romana” od „Roman”.
Mniej przejednany jest mgr Jacek Duda – blogujący doktorant w Instytucie Slawistyki UW. Według niego słowo „dziekan” w ogóle nie powinno być używane w formie żeńskiej „jako że nie ma przyrostka, który byłby odpowiedni. -ka jest deprecjonujące, -ica z kolei nacechowuje negatywnie stylistycznie”. Muszę przyznać, że nigdy nie myślałam w ten sposób w kontekście słowa „Kaśka”, a i mam nadzieję, że nie pomyśli tak bohaterka postu Lwica u wrót dziekanatu.
Mgr Duda przeciwny jest także formie „dziekana”, tym razem z pobudek akustycznych, gdyż „brzmi mi ona jak przesuwanie paznokciem po styropianie/szybie”. Ech, gdyby był wiedział, że promotor jego pracy magisterskiej w SGH stanie się Dziekanką…
Kolejne głosy w zabawie trochę językoznawczej, a trochę genderowej, ale przede wszystkim naszej – blogowej – już wkrótce!
http://upload.wikimedia.org/wikimedia/pl/a/ad/RPP_ko%C5%84c%C3%B3wki_%C5%BCe%C5%84skie_2012.PDF
OdpowiedzUsuńCzyli - "Rozmawiałem z dziekanem" (M) i "Rozmawiałem z dziekan" (Ż).
Arabiści FTW ;)
wikipedia to złoooo, wikipedia to złooo! A na pewno nie źródło informacji naukowej ;p choć akurat normę póki co podaje dobrą :P
OdpowiedzUsuńpoza tym Dziekanka to, przynajmniej w Warszawie, budynek na Krakowskim Przedmieściu koło kościoła seminaryjnego, mieszczący dawniej zajazd a teraz jakąś instytucję, taki różowy z wnęką na wozy. Zawsze jak czytam "Dziekanka" mam ten budynek przed oczyma :D
OdpowiedzUsuńPoczytaj dłużej bloga - zamienisz budynek na swoją promotorkę ;)
UsuńStanowisko rzecz ulotna, budynek stoi ;)
UsuńJacek - nie czytasz dokładnie bloga - dziekanka już tu była cytowana na zdjęciu ;-) (http://takdladsm.blogspot.com/2012/10/dziekanka.html)
UsuńPoza tym wszyscy domorośli i prawdziwi językoznawcy mogą się pocałować w nos dopóki jestem dziekanką. Zresztą o powodach takiego wyboru też już pisałam :-P
O, rzeczywiście :D
OdpowiedzUsuńA tam w ogóle w tej Dziekance znaczy jest lajkonik na dziedzińcu i herb Krakowa wisi. Bo krakusy (wow, wow!!!) dały kasę na jej odbudowę :)
PS Oczywiście nie jest to sugestia, że Kraków ma odbudować Dziekan Kachniewską :P
Oj, Jacku, Jacku, znowu nie tak - poczytaj sobie tu o Krakowie: http://reporter.pl/a/?id=926-Warszawskie-Klimaty-Magdalena-Kachniewska
UsuńO krakowskiej fundacji Dziekanki nie wiedziałam... Coś tam jednak wiesz, Przewodniku ;-)
Usuń