Franek, być może przyszły dziekan |
Po pierwsze, Dziekan(ka) Kachniewska bardzo lubi robić zdjęcia. Chyba nawet nie tylko z tego powodu, że robiąc je, sama pozostaje poza obiektywem. I tak, część zdjęć została zrobiona spontanicznie, a część była pozowana (jest jeszcze mikroczęść mniej profesjonalna – kiedy udawało mi się wyrwać Dziekan(ce) aparat, narażając się na posądzenie o pracowniczą niesubordynację).
Zdjęcia w fotelu dziekańskim należały niewątpliwie do części pozowanej. Jednak były pozowane bez musu, a nawet z zaangażowaniem i przyjemnością.
I teraz po drugie – uchylmy rąbka tajemnicy: w choinkowej imprezie wzięły udział dziekanatowe dzieci. Miały bardzo ważne zadanie, gdyż ubierały naszą choinkę. Dzieci przybyło siedmioro – jedno, już dawno pełnoletnie – przyprowadziło ze sobą dwójkę własnych dzieci (pisząc prościej: przyszły też wnuczęta). Dziekan(ka) Kachniewska zaproponowała im nie lada sesję fotograficzną: w fotelu dziekańskim.
Fotel jak fotel. Czarny, z bodaj brązowymi poręczami i na kółkach. Biurko jak biurko – z odzysku z gmachu F. A jednak sam fakt, że jest to miejsce pracy Dziekan(ki) SGH sprawił, że wszystkie dzieci ochoczo ustawiły się w kolejce do zdjęcia. Każde dumnie wskakiwało na fotel, a następnie robiło najbardziej srogą i poważną minę, jaką się tylko dało. Kilka raz prawie pękł obiektyw. Pytanie, być może retoryczne, brzmi – czy Dziekan jest straszny?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz