12 sty 2013

Pod ścianą

generator keepcalm-o-matic
Koniec semestru przynosi nowe doznania. Zaczyna się sesja, studenci robią rachunek sumienia i niektórzy decydują się na podjęcie próby postawienia mnie pod ścianą. Wygląda to mniej więcej tak: na dyżur przychodzi student, który oświadcza, że na skutek bardziej lub mniej szczególnych okoliczności nie uczęszczał przez cały semestr na przedmiot X i teraz chce się z niego wypisać. Wypisać się chce teraz, ponieważ równie mniej lub bardziej szczególne okoliczności uniemożliwiły mu wypisanie się w regulaminowym terminie, a nawet (ponad) miesiąc(e) po nim. 

Te mniej lub bardziej szczególne okoliczności są dosyć różnorodne, jednak mają jeden wspólny komponent – domniemania. Domniemania, że wszystko jest (i będzie) w porządku. I tak pewien student wypisał się z przedmiotu w listopadzie przez WD i teraz on (o dziwo!) nadal widnieje na jego koncie. Ciekawe, co na to Centrum Informatyczne, zwłaszcza że jako jedyne może potwierdzić, że taka aktywność faktycznie miała miejsce. Z mojej wiedzy wynika, że jedyną formą korekty deklaracji były papierowe formularze. Inna studentka zapisała się na przedmioty we wrześniu, jak twierdzi „nielegalnie”, więc dziwi się, dlaczego są one a jej koncie. Czy nielegalność czynu (domniemana, gdyż wspomniany zapis nie wywołał przecież z naszej strony żadnej reakcji) świadczy o nieświadomości jego popełnienia? Przecież przedmioty nie pojawiły się nagle w styczniu, tylko były tam od czasu, gdy się na nie zapisała… 

Kolejny student wypisuje się teraz z przedmiotu, ponieważ w październiku był w Szwajcarii (zakładam, że poczty tam nie ma, aby wysłać list do Dziekanatu – wszak do wypisania z przedmiotu nie była potrzebna zgoda wykładowcy – a przez cały listopad i grudzień musiał się zaaklimatyzować i przyjść nie mógł). Jeszcze inna osoba zapisała się po terminie na przedmiot (w drodze wyjątku, jak widać one się zdarzają! – studentka ostatniego semestru, brakowało 1,5 ECTS do uzyskania absolutorium – taka była motywacja w podaniu), a następnie złożyła podanie o wypisanie z innego przedmiotu. Okazało się, że chodziło o zamianę przedmiotu po regulaminowym terminie. W ten sposób szczęściara ma teraz dwa przedmioty – oczywiście jeden nadprogramowy i w związku z tym niechciany. 

Podobnych sytuacji na papierze i na ostatnich dyżurach przerobiłam kilkanaście. Nie należą do przyjemnych, bo obecnie – czyli według stanu na połowę stycznia – wszystko zależy niby ode mnie. Żaden z wymienionych studentów nie pofatygował się bowiem na zajęcia. Niektórzy oświadczali mi to z wyrzutem, inni z rozbrajającą niewinnością, jeszcze inni nawet z elementami samokrytyki. Ale efekt jest ten sam. 

Pozostaje tylko wołanie w puszczy: nie zostawiajcie wszystkich spraw na ostatnią chwilę, licząc, że postawiony pod ścianą (pro)dziekan nie będzie miał innego wyjścia. Wszak z (i do) Dziekanatu prowadzą dwoje drzwi.

26 komentarzy:

  1. Do sprawozdania Pani Dziekan Górak-Sosnowskiej dodam jeszcze wspomnienie dyskusji nt. maksymalnej liczby ECTS realizowanych na I semestrze. Studenci walczyli zaciekle, żeby nie ustanawiać żadnego limitu, uruchomili w tym celu nawet Samorząd. Ja powoływałam się jedynie na brak zdrowego rozsądku niektórych osób, przewidując, że zadeklarują szalone ilości przedmiotów, a pod koniec semestru uświadomią sobie, że poza deklaracją, należałoby je jeszcze "wystudiować" (i potwierdzić ten fakt zdaniem egzaminów). W końcu - posądzona o faszyzm (cytat z maila) - odpuściłam sobie dalszą dyskusję. A teraz wpływają kolejne i kolejne wnioski o wycofanie zadeklarowanych przedmiotów i rozbrajające wyjaśnienie: "bo nie zdołam zdać w jednej sesji 14 przedmiotów". Doprawdy? Niemożliwe...

    OdpowiedzUsuń
  2. Czy ktoś ucierpiałby na wprowadzeniu możliwości wypisywania się z przedmiotów (innych niż obowiązkowe) w dowolnym momencie (no, poza ostatnim semestrem studiów) przez Wirtualny Dziekanat?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moim zdaniem tak (i to niezależnie czy przedmiot jest obowiązkowy i czy dotyczy ostatniego semestru). Ale to jest mniej istotne niż fakt, że wszelkie zmiany w tym zakresie wymagałyby zmiany Regulaminu (np. par. 26.7).

      Usuń
    2. Panie Arnoldzie - Z całkowitą powagą odniosę się do Pańskiego pytania, choć nie wiem, czy miało być tylko złośliwym przytykiem, czy też faktycznie nie przemyślał Pan konsekwencji wypisywania się studentów z przedmiotów w trakcie trwania semestru.
      Jako wykładowca byłbym więcej niż rozdrażniona, gdyby dziekanat przysyłał mi w trakcie semestru kolejne wersje aktualnego stanu liczebnego grupy. Niektóre zajęcia (szczególnie ćwiczenia i konwersatoria) wymagają szczególnego przygotowania (powielanie materiałów, organizowanie dyskusji, przygotowanie różnych pomocy naukowych). Liczebność grupy ma więc kluczowe znaczenie dla ich organizacji. Zmieniająca się liczebność - rozwala cały plan prowadzenia przedmiotu, jaki układam sobie na początku semestru.
      Z punktu widzenia gospodarowania zasobami na uczelni problem jest również niebagatelny. Nauczyciel akademicki dostaje za każde prowadzone zajęcia godziny do tzw. pensum dydaktycznego. Niektóre zajęcia mają przelicznik równy 1, inne większy niż 1 (np. zajęcia prowadzone w języku ang.) lub mniejszy niż 1 (tzw. zajęcia podlimitowe). W tym ostatnim przypadku kryje się też odp. na pytanie dlaczego przy małej liczebności grupy wykładowcy nie chcą uruchamiać zajęć. Jeśli z kolei uruchomię zajęcia, które mają przelicznik 1, a w trakcie semestru studenci się z nich wypiszą, to nagle może się okazać, że prowadzę wykład podlimitowy, którego normalnie bym nie uruchomiła. Jako wykładowca czuję się wówczas oszukana. Z kolei dziekan - chcąc zachować się fair - może uznać, że ważna jest liczba osób, które zapisały się na początku semestru i policzyć nawet taką topniejącą grupę jako pełny limit. Tylko że wtedy SGH dwa razy płaci za jednego studenta: raz w tej grupie w której zapisał się a potem zrezygnował a drugi raz w tej grupie, w której faktycznie uczęszcza na zajęcia (bo przecież gdzieś realizuje te ECTS-y).

      Usuń
    3. to ja bym jeszcze dodała naukę brania odpowiedzialności za swoje wybory. skoro rozmawiamy na serio

      Usuń
    4. A co sądzicie Panie o wprowadzeniu takiego 'bonusu' - możliwości wypisania się z przedmiotu w dowolnym momencie raz albo dwa w ciągu całych studiów? Studenci na pewno poważnie by się zastanowili przed użyciem takiego 'narzędzia' i zmiany w liczebnościach grup nie byłyby znaczące. Gdybym w odpowiednim czasie mogła skorzystać z takiej możliwości, zrobiłabym to w przypadku przedmiotu kierunkowego, którego prowadzący zmienił się w ostatniej chwili. Nowy wykładowca okazał się osobą niekompetentną i nieuczciwą, a cały przedmiot najgorszym podczas całych studiów.

      Usuń
    5. Por. wyżej - wszelkie zmiany w tym zakresie wymagają zmiany Regulaminu studiów.

      Usuń
    6. Pani Studentko - co do Pani zastrzeżeń odnośnie do wykładowcy - czy wypełniła Pani ankietę? Dość często zdarza się, że studenci narzekają na różne aspekty jakości dydaktyki, ale trudno jest cokolwiek zmienić jeśli poza ogólnym narzekaniem, nie podejmują Państwo żadnych działań...

      Usuń
    7. Tak, wypełniłam ankietę, wtedy jeszcze papierową, napisałam w niej 'the worst experience at WSE' (przedmiot był prowadzony po angielsku). Nagrałam nawet kilka wykładów i ćwiczeń, żeby 'coś z tym zrobić', ale potem przyszła sesja i inne obowiązki i nie chciałam już wracać do tej sprawy.

      Usuń
    8. Moje pytanie w żadnym razie nie było złośliwe, nie rozumiem, skąd ta sugestia.

      To rozwiązanie jest po prostu stosowane w praktyce. Wiem to z własnego doświadczenia - studiuję równolegle na UW. Tam wszyscy studenci mają prawo do wypisania się z dwóch przedmiotów w ciągu pięciu lat studiów. Co więcej, na wydziale, na którym studiuję, możliwe jest wypisanie się z dowolnej liczby przedmiotów nieobowiązkowych w dowolnym momencie. Ciekaw jestem, co powoduje, że na UW da się to zrobić, a na SGH nie. Nie wiem, jaki obowiązuje tam system wynagradzania osób prowadzących zajęcia, ale chyba UW nie cierpi na poważne trudności finansowe.

      Uczenie studentów brania odpowiedzialności za swoje wybory - to dopiero złośliwość ;)

      Usuń
    9. To pytanie chyba trzeba zadać wyżej. My jesteśmy w tym układzie organem wykonawczym, niezależnie od naszych osobistych opinii.
      Ad system: na UW również pracuję. Na moim Wydziale (nie wiem jak na innych) pensum nie jest uzależnione od liczby studentów biorących udział w zajęciach

      Usuń
    10. Jeśli Pani jeszcze śledzi te komentarze Pani Studentko, to proszę rozważyć kontakt do mnie na priv. Wbrew pozorom dobrze byłoby gdyby studenci "wracali" do tego typu doświadczeń - ostatecznie zostają Wasi młodsi koledzy, nie mówiąc już o renomie Uczelni, na której mimo wszystko powinno zależeć nam wszystkim - nawet jeśli opuszczacie progi Uczelni, to ranga dyplomu w dużej mierze zależy od marki SGH. Warto byłoby podjąć jakieś działania - jeśli przedmiot realizowany jest po angielsku, to tym bardziej (opinia idzie dalej w świat niż może nam się wydawać...)

      Usuń
    11. Bardzo nie podobają mi się zachodzące zmiany. Potęgą SGH była prostudenckość i wynikająca z tego elastyczność. A tymczasem zasłaniając się idea typu poprawa jakości kształcenia wyżywamy się na studentach, tak jak pokazuje jeden meme jak poprawić jakość kształcenia. Dwie osoby, które mówią: wprowadźmy obowiązkowe ćwiczenia oraz zmieńmy skalę ocen zyskują poklask, a osoba mówiąca prowadźmy ciekawiej zajęcia zostaje wyrzucona przez okno...przez nową skalę ocen lepiej być ogólnie dobrym we wszystkim niż specjalistą w jakiejś dziedzinie. I to jest poprawa jakości nauczania?

      Sami macie takie pomysły, czy to SS Wam tak podpowiada? Mówicie, że sluchacie głosów z SS. Ja, jako osoba, która brała udział w różnych projektach zagranicznych, ba, za działalność i stopnie zostałam wybrana najlepszą studentka nauk ekonomicznych w Polsce jestem systematycznie odrzucana z każdego projektu samorządowego, do którego aplikuję np. Ostatnio np.do studenckiego think thanku.Jeśli chcę brać aktywny udział w kształtowaniu przyszłości naszej uczelni, co mogę zrobić?

      Ankiety są beznadziejne, nie ma miejsca ma własny komentarz...ma się tym zająć kolejna komisja, pewnie znowu Ci sami ludzie z SS?

      Powinien się zmienić system wynagradzania wykładowców z pensja bazowa plus bonus za nadwyżkę studentów wobec tego. Ograniczanie studentom swobody, bo jest zły system wynagradzania przypomina leczenie objawów, a nie choroby. Mam zakażenie i przez to wysoką gorączkę, to zamiast leczyć zakażenie, będę zbijać gorączkę.

      Ja jeszcze na dyżur nie przychodziłam do Pań, ale zastanawiam się nad sprawa przedmiotów w tym semestrze. Złożyłam podanie w terminie o DOPISANIE do 3 przedmiotów, wszędzie otrzymałam zgodę wykładowców, mam zdjęcie nawet tego podania,ale nadal nie widzę zmian w WD. Kiedy przychodziłam do okienka z pytaniem,kiedy to będzie wpisane bo nie wiem czy mam zaliczać przedmiot czy nie,słyszałam zawsze, że jeszcze nie wszystkie przedmioty zostały dopisane, bo tyle ich wpłynęło po likwidacji 3 tury (o dziwo). Póki co, mam niedobór ECTS na pierwszym semestrze studiów, pisałam zerówki nie wiedząc o tym,czy jestem dopisana czy nie, ale 'domniemuje', że Dziekanat nie zgubił mojego podania, bo przecież kwitu przyjęcia podania nie ma,więc nawet nie mam jak udowodnić, że spełniłam wszystko regulaminowo...

      Zdaję sobie sprawę, że nie wszystkie moje zarzuty powinny być skierowane tylko do Dziekanatu. I bardzo pochwalam to, że jest taki blog, że Panie się angażują i pokornie odpowiadają na baty za błędy również poprzedników. Cieszę się, że Panie weszły w dialog,ale czasem mam ochotę założyć bloga - odpowiedź na Wasz,bo nie wszystko ze strony studentów wygląda tak kolorowo. Proszę też, by nas studentów nie traktować jako wroga, który na pewno jest nieodpowiedzialny,na pewno coś knuje i narzeka,żeby narzekać. Proszę o wyrozumiałość, my studenci popełniamy błędy, ale i Dziekanat nie jest bez winy...

      Usuń
    12. Sporo goryczy Pani tu wylała Pani Aniu - czy nie lepiej po prostu przyjść na dyżur i porozmawiać. Nie na wszystkie sprawy mamy wpływ, ale o wielu po prostu nie wiemy. Od początku roku dobijamy się o pomoc - w wielu sprawach studenci wykazali sporo zaangażowania i co nieco udało się zmienić. Niech Pani do mnie zajrzy, albo napisze maila - z mniejszym ładunkiem emocji, za to z konkretnymi propozycjami zmian.

      Usuń
    13. Pani Kachniewska- nie podoba mi się po prostu oczernianie studentów, którzy chcą się wypisać z zajęć. Ja ani razu nie byłam do tego zmuszona, ale wiem, że powody są różne, a te Panie przemilczacie i robicie z nas, studentów, pośmiewisko. Jakie powody? A np., że wykładowca czy ćwiczeniowiec zmienia "reguły gry" w trakcie semestru, na koniec "obudzi się" i wymyśli dodatkowe prace KONIECZNE do zaliczenia przedmiotu (najlepiej, kiedy prace nieobowiązkowe stają się obowiązkowe i Ci co nie oddali ich wcześniej, nie mają już szans ich oddać, "bo nie") albo tak jak moja znajoma robiła troszkę misz-masz przedmiotów(wypisywała się i dopisywała) i suma sumarum jest TYLKO dopisana do przedmiotów- szczerze jej współczuję.

      Proszę pamiętać, że za WASZE i swoje błędy odpowiadamy przede wszystkim my- studenci- to MY płacimy CORAZ WYŻSZE warunki, to MY musimy się uczyć tego, czego nie chcieliśmy, to MY musimy przychodzić do Dziekanatu, stać w kolejce i często jeszcze dostać po głowie. Wiem, że dziekani często przedłużają swój dyżur, tu wielki ukłon w Waszą stronę. Gdyby jeszcze zamiast walczyć ze studentami to zacząć walczyć wspólnie z systemem, stanąć po jednej stronie barykady, to byłoby super.

      Panie zaczęłyście wprowadzać wielką rewolucję pod tytułem "nic się nie będzie dało" na najbardziej postępowej i elastycznej uczelni i dziwicie się, że SGH-owcy nie współpracują, że są zagranicą i nie monitorują nowych wieści dziekanatowych(bezczelni!) i potem olaboga chodzą z podaniami.
      To jest duch SGH-u- nie ma, że się nie da- jak nie da się elektronicznie, to będzie podanie, jak nie da się dogadać z dziekanem, to może z prorektorem, jak nie z prorektorem to z rektorem, a jak i tu nie, to, całkiem świeża historia (/historiE), może nagłośnienie sprawy w telewizji pomoże...

      Co do goryczy: proszę mi wyjaśnić, jak możecie wymagać terminowości od studentów, skoro terminy wpisania przedmiotów do deklaracji, na co jestem najlepszym przykładem (o czym wspomniałam post wyżej), przekroczyły chyba wszelkie granice, przed chwilą sprawdziłam- nadal nie mam tych przedmiotów wpisanych (od czasu złożenia podania o dopisanie do przedmiotów mijają jakieś 3 miesiące)? Tylko jedną stronę obowiązuje taryfa ulgowa?

      Jak już napisałam wyżej- cieszę się, że są Panie otwarte na dialog, szczególnie z takimi rozmówcami jak ja:P Z chęcią postaram się pomóc w następnym semestrze. Oczywiście, o ile oceny za obecny semestr zostaną wpisane na moje konto. Tak czy siak na pewno się zobaczymy;)

      Usuń
    14. Pani Aniu - co do wymagań, to nie tylko możemy, ale mamy obowiązek je stawiać studentom. Natomiast ponawiam prośbę o konkrety, zamiast takiego wylewu żółci. "Żeście", "robicie", "nierobicie", "oczernianie studentów".
      Przykro mi, że to WY musicie przychodzić do dziekanatu - ale nie widzę możliwości zmiany tego stanu rzeczy. Co do pozostałych spraw - proszę przygotować sobie listę konkretnych postulatów, tak jak prosiłam poprzednio. Do takich wpisów jak powyżej po prostu nie mam jak się odnieść.
      PS: do obcych osób zwracamy się po prostu "Szanowna Pani/Pan", a jeszcze lepiej z użyciem stopnia naukowego lub tytułu (Pani Profesor) albo funkcji (Pani Dziekan). Zwracanie się po nazwisku w języku polskim nie należy do grzecznych (choć inaczej jest w krajach Europy Zachodniej)

      Usuń
  3. A ja mam pytanie z innej dziedziny. Przez przypadek/lub błąd w ISR zamiast FiR wybrałem MIESI, jako kierunek na mgr. Napisałem podanie do komisji z prośbą o zmianę(przywrócenie) kierunku. Oczywiście nie ma takiej możliwości, aby to zrobić przez 2 miesiące i teraz mam czekać cały semestr z tą zmianą, o ile oczywiście nie będę mieć warunku. Rozumiem, bo gdyby każdy tak robił, no, ale bez przesady, odrobina życzliwości i dobrej woli- został jeszcze miesiąc do rozpoczęcia zajęć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie orientuję się w sprawie. Jeżeli decyzja została wydana można się od niej odwołać (?)

      Usuń
    2. Dziękuję za odpowiedź. Oczywiście odwołałem się i na razie próbuję, to zmienić na poziomie odwoławczej komisji rekrutacyjnej, a może marnuję czas i łatwiej byłoby, to zrobić przez dziekanat? Jednak dopóki nie złożyłem dokumentów nie jestem studentem, więc jest to prawdopodobnie niemożliwe, tak?

      Usuń
    3. Niestety dziekanat rozmawia wyłącznie ze studentami - i wcale nie wynika to z naszej złej woli ;)

      Usuń
    4. a czy są szanse, aby mógł zmienić kierunek (złożyć podanie i to podanie zostałoby pozytywnie rozpatrzone) będąc już studentem (ok. 5 lutego), a nie rozpoczynając jeszcze zajęć (11 lutego)? Domyślam się, że jest to trudne, bo spłyną prawdopodobnie wtedy podania o przedłużenie sesji itd.

      Usuń
    5. Na naszym poziomie zmiana kierunku możliwa jest dopiero po 1 semestrze studiów - por. par 54 Regulaminu. Proszę walczyć na poziomie rekrutacji

      Usuń
  4. Szanowna Pani Dziekan,

    jestem studentem drugiego semestru studiów licencjackich, jednak już po tak krótkim okresie zadaję sobie wiele pytań na temat funkcjonowania Naszej Uczelni. Domyślam się, iż podania o wypisanie z przedmiotu trafiają na Pani biurko w znacznej ilości. Mnie jako studenta interesuje jednak wpływ wpisanej motywacji na wynik rozpatrzenia podania. Nie ukrywam, że wśród studentów utarło się przekonanie, iż wpisywanie szczerej i bolesnej prawdy w podaniu, nie wiąże się z sukcesem rozpatrzenia podania. Skutkuje to tym, iż studenci często sięgają po niekoniecznie zgodne z rzeczywistością argumenty o dodatkowej pracy, czy innych zajęciach pozauczelnianych. Osobiście jestem zwolennikiem nieubarwiania podań i z pewnością wolałbym w przyszłości użyć argumentu, iż przedmiot, który wybrałem nie spełnia moich oczekiwań, bądź poziom i skomplikowanie materiału, które obowiązuje nas na zajęciach przewyższa moje zdolności intelektualne.

    Reasumując, czy nie sądzi Pani, że w okresie, w którym mamy regulaminową możliwość złożenia podania o wypisanie się z przedmiotu, wszystkie podania powinny być niejako z automatu przyjmowane ze skutkiem pozytywnym? Uważam, że przymus wpisywania motywacji, by wypisać się z przedmiotu dyskryminuje szczerych studentów?

    Zdaje sobie sprawę, że w pewnym stopniu mogłoby to skutkować wprowadzeniem chaosu do harmonogramu, mimo to chciałbym poznać Pani zdanie na ten temat.

    Z góry dziękuję za odpowiedź

    OdpowiedzUsuń
  5. Zalezy. Sa sprawy, ktore po prostu wymagaja uzasadnienia - np. tzw. 3 terminu sesji. Tu musi byc np. zwolnienie lekarskie. Szczera opowiesc o tym, ze sie zaspalo nie jest wystarczajacym argumentem. Ale bywaja sytuacje, ze strategia na szczerosc dziala, co zarazem oznacza, ze studenci ja stosuja.
    Co do wpisu - opisywalam przypadki mocno (kilka-nascie tygodni) po dozwolonym terminie korekty planu zajec. A obecnie nie ma takiej regulaminowej mozliwosci
    (przepraszam za brak polskich znakow)

    OdpowiedzUsuń
  6. Szanownie Panie Dziekan,

    Chciałbym nieco odświeżyć temat. Jestem studentem SGH i UW. Ta druga uczelnia ma naprawdę fajne rozwiązanie tej kwestii - jest tam możliwość wypisania z przedmiotu w każdym momencie (przed sesją) ale tylko raz na całych studiach. Takie rozwiązanie eliminuje tendencję zapisywania się bez rozwagi a potem rezygnacji, a jednocześnie zadziwiająco dobrze szacuje liczbę wyjątkowych sytuacji w przekroju studiów. Weźmy za przykład moją skromną osobę - jest to mój 10 semestr na studiach (biorąc pod uwagę dwa kierunki, można nawet napisać, że 20 :) ) i po raz pierwszy chciałbym z przedmiotu się wypisać. Moja historia zaczyna się tak: Jako student FiR, który zdał z dobrym wynikiem i ekonometrię I i ekonometrię finansową zapisałem się na półsemestralny przedmiot "Podstawy modelowania ekonometrycznego w R/S". Zachęcony słowem "podstawy", chciałem nauczyć się czegoś nowego, a o to na 10 semestrze studiów niełatwo. Niestety, okazało się że przedmiot w syllabusie prowadzącego nazywa się "Modelowanie ekonometryczne w R" (już bez słowa "podstawowy") i w istocie jest nauką programowania w R. Po prostu - przeceniłem swoje siły i z jednej strony jest to mój błąd (co szczególnie jasno widać w kontekście słów: "to ja bym jeszcze dodała naukę brania odpowiedzialności za swoje wybory. skoro rozmawiamy na serio"), ale z drugiej - to błąd ten możnaby naprawić bez szkody (jak mi się wydaje) dla nikogo, wprowadzając np. opisaną wyżej zasadę możliwości wypisania się z przedmiotu raz w trakcie studiów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. System na UW znam z teorii i praktyki. Zresztą ten wątek gdzieś się już w dyskusjach na forum przewijał. To nie jest tak, że nasz system jest niewzruszony i nienaruszalny. Ale: wprowadzanie zasad tego typu leżałoby w kompetencjach Senatu.

      Usuń