8 lip 2014

Czemu jest winien dziekanat?

Właściwie wpis mógłby być krótki, bo co do zasady dziekanat jest winien wszystkiemu :-) Niemniej wysyp kuriozalnych przypadków związanych z końcem semestru skłonił mnie do kilku szczególnych obserwacji, którymi się z Państwem podzielę. 

Wyjaśnienie tych przypadków możliwe było dzięki coraz większej odwadze studentów/wykładowców w zgłaszaniu się z prośbą o pomoc do DSM. 

Uważam to za największy sukces bloga, czy też szerzej: polityki przejrzystości, choć domyślam się, że wielu osobom nie w smak będzie sytuacja, kiedy student/wykładowca może zapytać wprost "Czy to prawda, że..." I nie wystarczy mu głupia odpowiedź - "bo w SGH mamy taki chory system".

  • Czy to prawda, że skoro nie mam oceny w protokole, to znaczy, że "jak zwykle protokół zapodziały Panie w Dziekanacie"?
Wszystkie protokoły (jeśli faktycznie zostały wypełnione przez wykładowcę i dostarczone do DSM) trafiają do jednej osoby - niezawodnej Pani Agaty, którą przyjęłam do pracy po najprawdziwszym "castingu", która nie ma na Uczelni żadnych krewnych ani "promotorów", o których bym wiedziała i która po prostu solidnie pracuje. Jeśli mówi, że protokół do nas nie trafił - to znaczy, że nie trafił. 
Zazwyczaj po wyjaśnieniach okazuje się, że dany wykładowca zapomniał, że ma 3 a nie 2 grupy, albo nie miał czasu jeszcze wpisać ocen, albo tysiąc innych powodów. Co wychodzi na jaw dopiero, kiedy student zapyta w DSM, dlaczego nadal nie ma oceny "skoro wykładowca już DAWNO ZŁOŻYŁ PROTOKOŁY"...

  • Czy to prawda, że mam zajęcia w niedzielę o ósmej rano, bo tak kazała Pani Dziekan?
Dziekan(at)  w ogóle nie ustala harmonogramu zajęć. Sama w niecierpliwością czekam na wyrok -  chociaż wiem z doświadczenia, że niedziela 8.00 rano to fajna pora: mało kto przychodzi, a jak już jest, to naprawdę zainteresowany tematem ;-)

  •  Czy to prawda, że Pani Dziekan "zdjęła" limit liczebności mojego wykładu (chciałem mieć max 60 osób)?
Tak. Nie stać nas (jako Uczelni) na tak mało liczne grupy wykładowe.

  • Czy to prawda, że mam się stawić na obronie za 4 dni? Przecież nikt mnie o tym nie uprzedził, a DSM ma obowiązek wysłać zawiadomienie na 14 dni przed obroną?
(w tym przypadku wykładowca zapewnił, że przyspieszona obrona to wynik wcześniejszych ustaleń ze studentem - gdyby nie zapytanie biednego magistranta, zapewne doszłoby do obrony z możliwym niepożądanym skutkiem)
Tak na przyszłość - minimum 14-dniowy okres powiadomienia jest przestrzegany zawsze, poza sytuacjami, gdy promotor i student ustalą inaczej. Jeśli otrzymujemy nieprawdziwą informację, to pozostaje potem wszystko odkręcać...

  • Nie zgłaszałem wykładu, a Pani Dziekan mi go uruchomiła. Proszę go odwołać!
Elektroniczny system zgłaszania wykładów (docelowo: oferta zamieszczona w Informatorze) zupełnie nie podlega dziekanatom studiów. Natomiast uruchomienie wykładów następuje w oparciu o deklaracje studenckie: jeśli wykład widnieje w WD i jest liczna grupa osób zainteresowanych nim - to kieruję wykład do uruchomienia. Trudno, żebym podejrzewała, że ktoś, kto zgłosił wykład... jednak go nie zgłosił. Pozostaje zweryfikować swoje poczynania z pomocą informatyków.

  • Student zdał u mnie egzamin, ale nie mam go w protokole. Podobno to dlatego, że dopisał się ręcznie, a nie w systemie deklaracji semestralnych. Student twierdzi, że "Pani z dziekanatu" kazała mi się stawić w DSM i wypełnić dodatkowy protokół!
Student nie mógł "dopisać się ręcznie". Mogła to zrobić tylko asystentka toku na jego wniosek i za moją zgodą. A ja wyrażam zgodę na taki zabieg niezwykle rzadko, bo to narusza strukturę wykładów, które już zostały uruchomione (takich przypadków jest co semestr kilkaset). Jeśli już wyrażam taką zgodę - to student trafia na listę wykładu i na pewno jest w protokole. Złożenie protokołu dodatkowego nic nie zmieni, jeśli student nie uzyskał zgody na dopisanie na przedmiot. (w przypadku o, którym mowa, student nie uzyskał zgody. To oznacza, że wykład nie zostanie mu zaliczony na poczet studiów.)

Ponadto:
"Panie z dziekanatu" NIGDY nic nie każą wykładowcom. Jeżeli konieczny jest kontakt w jakiejkolwiek sprawie - kontaktujemy się wprost z wykładowcą (mailowo lub telefonicznie). Proszę traktować komunikaty studentów z dużą ostrożnością. Szczytem absurdu była sytuacja, kiedy na moje konsultacje przyszedł student, który ani razu nie był na moim wykładzie, nie wiedział, że jestem dziekanem i poinformował mnie, że Dziekan zobowiązał mnie, żeby przyjąć od niego egzamin, ponieważ brak wpisu uniemożliwi mu wyjazd na stypendium. Ponieważ użył formy męskiej - uznałam, że chodzi o Dziekana SL. Niezwykle się zdziwiłam, kiedy okazało się, że sama sobie wydałam polecenie i to jako mężczyzna!

Tyle na początek, bo za chwilę sprawdzę pocztę i lista się wydłuży ;-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz